Poznański Czerwiec 1956. Отсутствует

Poznański Czerwiec 1956 - Отсутствует


Скачать книгу
delegacja do Warszawy, także z udziałem E. Taszera, przedstawiła tym samym władzom centralnym te same, niezałatwione dotąd postulaty co poprzednio, dodając nowe żądania i sygnały złej gospodarki. Do Poznania delegacja przywiozła znowu obietnice, które nie były realizowane.

      Dnia 12 marca 1956 r. w niewyjaśnionych okolicznościach umarł w Moskwie Bolesław Bierut, co wyraźnie podniosło w Polsce temperaturę polityczną. Jego miejsce w PZPR zajął Edward Ochab. Wracająca z Warszawy delegacja ZISPO oprócz nowych obietnic przywiozła również przekazane jej wskazówki nowego szefa partii: partia powinna umiejętniej przekonywać robotników, że podwyższanie norm pracy „to jedyna droga rozwoju kraju”. Partia w tym czasie była w Poznaniu najliczniejszą organizacją. W ZISPO na 13 tysięcy członków załogi (w tym 10 tysięcy pracowników fizycznych) było 4,6 tysiąca członków partii, czyli 36%.

      Samodzielne wystąpienia Rady Zakładowej W-3 stale były potępiane przez instancje partyjne. Szczególnie dobitnie – jako przejaw warcholstwa – określił je I sekretarz KW PZPR Leon Stasiak na naradzie aktywu partyjnego 29 marca. Na naradach i masówkach coraz częściej, poza problemami ekonomicznymi, wypowiadano się krytycznie o sytuacji politycznej w skali ogólnokrajowej – choćby w formie „wrogich” okrzyków.

      21 kwietnia 1956 r. W klubie fabrycznym HCP odbyło się otwarte zebranie zorganizowane przez KZ PZPR z udziałem sekretarza KC PZPR Jerzego Morawskiego. Przeprowadzono gorącą dyskusję nad problemami i bolączkami załogi. Wyrażono ostrą krytykę dotychczasowego stylu załatwiania spraw robotniczych. Nie podjęto jednak żadnych konstruktywnych decyzji.

      Na W-3 odbywały się znowu milczące demonstracje w hali przesuwnicy. Wezwany dyrektor naczelny ZISPO Józef Trzcionka krzyczał i obrażał robotników. Konflikt wzrastał jeszcze na tle podziału nagród. Za wykonanie planu sześcioletniego załoga otrzymała jedynie „socjalistyczne podziękowanie”, natomiast dyrektorowi przyznano nagrodę wielotysięczną, a kierownikom wydziałów nagrody idące w dziesiątki tysięcy.

      Na W-3 ugruntowała się pozycja Stanisława Matyi, męża zaufania i właściwego przywódcy załogi. Tu właśnie formowało się główne ognisko protestu nie tylko ZISPO, ale także innych zakładów Poznania. Dyskusje nad wynikami XX Zjazdu KPZR odkrywały nadzieję na zmiany w systemie sprawowania władzy, zmiany w kierunku liberalizacji we wszystkich dziedzinach życia społecznego, gospodarczego i politycznego.

      Pod koniec kwietnia 1956 r. trzecia delegacja interweniowała w Warszawie u przewodniczącego CRZZ Wiktora Kłosiewicza. Edmund Taszer po stanowczym wystąpieniu otrzymał mdłe obiecanki pomocy. Wysłano zatem alarmujące pisma do Zarządu Głównego Z[wiązku] Z[awodowego] Metalowców i do Ministerstwa Przemysłu Metalowego. Lista dotychczasowych postulatów powiększyła się o żądanie niezwłocznej poprawy załamującego się rytmu kooperacji. Świadczyło to, że w zakładach kooperujących – nie tylko w W-3 i nie tylko w ZISPO – istniały trudności produkcyjne.

      Przedstawiciele aktywu robotniczego W-3 spotkali się z egzekutywą KZ PZPR i jej sekretarzem Janem Brygierem i Jerzym Jankowskim. Omawiano wszystkie bolączki robotnicze, ale również problemy poprawienia organizacji pracy. Na pierwszym planie była jednak sprawa zwrotu nadpłaconych podatków, chociaż zaraz obok stawiano nierytmiczność pracy z powodu braku odpowiedniego zapasu surowców i elementów składowych z kooperacji. Inne ważne postulaty przedstawicieli załogi to: wstrzymanie podwyższania norm pracy, sprawa płac za godziny nadliczbowe i ograniczenie tych nadgodzin, poprawa bezpieczeństwa i higieny pracy, liczenie się z głosem załogi w sprawach zarządzania i organizacji pracy. Spotkanie to nie zadowoliło żadnej ze stron.

      W ciągu maja 1956 r. dwukrotnie spotykali się przedstawiciele załogi W-3 z przedstawicielami CRZZ i ZGZZ Metalowców. Odbyło się też burzliwe zebranie w hali-baraku, gdzie po raz pierwszy padła groźba wyjścia załogi na ulice. Aktywiści załogi W-3 nawiązali kontakty z innymi wydziałami Zakładów oraz stopniowo łączność z innymi zakładami pracy w Poznaniu. Nasiliła się w Zakładach penetracja agentów i informatorów MO i WUBP. W ich doniesieniach powtarzają się pseudonimy: „Władek”, „Kaziu”, „Janka”, „Stefan”, „Kamiński”, „Ren”, „Tadek”;

      niektórzy informatorzy wymieniani są również po nazwisku.

      W połowie maja Jerzy Stawiński w gazecie zakładowej ogłosił ostry artykuł wzywający do przejęcia inicjatywy reform zarządzania przez dyrekcję Zakładów bez oglądania się na dyrektywy central rządowych, związkowych i partyjnych. Mydleniem oczu nazywał autor deklaracje i obietnice tych central. Chodziło tu w szczególności o sprawy W-8, ale dotyczyło to całych Zakładów. Cytowany przez J. Ptasińskiego Raport Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego stwierdza, że od pewnego czasu rosły i rozszerzały się niezadowolenie i ferment wśród wielu załóg fabrycznych w całym kraju. Sytuacja w ZISPO nie była zatem odosobniona, była raczej sytuacją modelową.

      Do zgodnej z planem czerwcowej produkcji brakowało w Zakładach odlewów obrabiarkowych, panewek i cylindrów. Fabryka parowozów W-2 miała według planu czerwcowego wykonać 15 parowozów, tymczasem dysponowała materiałem na 2 parowozy. Fabryka obrabiarek nie otrzymała ani jednej z dwudziestu obiecanych maszyn. Ministerstwo Przemysłu Maszynowego nie dało żadnej gwarancji na dostawę wcześniejszą tych maszyn niż za trzy lata.

      Na 2,5 tysiąca wniosków pracowniczych o przydział mieszkania przydzielono ich tylko 29. Część załogi coraz częściej i coraz głośniej kwestionowała rolę partii w społeczeństwie i w przedsiębiorstwie oraz zasady ustrojowe państwa. W halach pojawiły się ulotki.

      20 maja do CRZZ wpłynął anonim, który w imieniu „Komitetu Wykonawczego” domagał się dwukrotnego wzrostu płac, w razie odmowy groził strajkiem (J. Ptasiński).

      Załoga W-3, po okresie przestoju spowodowanego brakiem materiałów, pracowała po 12–16 godzin na dobę, aby ratować plan – kosztem własnego zdrowia. Niektórzy odmawiali pracy w takich warunkach.

      8 czerwca 1956 r. – masówka na W-3 w obecności dyrektora departamentu w Ministerstwie Przemysłu Maszynowego, Stanisława Pietrzaka. Obok kierownictwa Zakładów, Rady Zakładowej i Komitetu Fabrycznego PZPR wystąpili w niej delegaci robotników, wybrani niezależnie od organów oficjalnych. Rozważano kolejny już raz postulaty wysunięte przez załogę. Najpilniejszą sprawą był zwrot niesłusznie pobranego podatku i zniesienie progresji podatkowej. Jako nie mniej ważne załoga wysuwała sprawy racjonalnej organizacji pracy, m.in. rytmiczność zaopatrzenia i sprawność kooperacji. Podnoszono też stanowczo sprawy socjalne, bezpieczeństwa i higieny pracy oraz stosunków międzyludzkich, do których zaliczano też zaufanie władzy do świadomości robotnika i zniesienie ubliżających mu rygorów dyscyplinarnych. Była też mowa o konieczności zwiększenia liczby mieszkań i o dysproporcji płac do cen i opłat. Przedstawiciel ministerstwa przyrzekł, że ustosunkuje się do tych postulatów w ciągu 7 dni. Terminu nie dotrzymał.

      16 czerwca 1956 r., a więc po 8 dniach od wyjazdu dyrektora Stanisława Pietrzaka, na W-3 podejmowano krótkie, protestacyjne przerwy w pracy, w oczekiwaniu na list z ministerstwa odpowiadający na żądania załogi.

      18 czerwca 1956 r. Do W-3 dotarła wiadomość, że list z ministerstwa jest podobno przetrzymywany przez dyrektora ZISPO Józefa Trzcionkę. Pojawiły się ulotki, nieliczne zresztą, z hasłami przeciw partii i ustrojowi. W-3 zażądał przybycia dyrektora Trzcionki.

      20 czerwca 1956 r. W czasie przerwy śniadaniowej załoga W-3 żądała przybycia dyrektora, który jednak nie chciał rozmawiać z robotnikami. Załoga stawała się coraz bardziej jednomyślna i solidarna. Jej czteroosobowe przedstawicielstwo poszło do przewodniczącego Rady Zakładowej W-3 E. Taszera i do przewodniczącego Rady Przedsiębiorstwa Kazimierza Kosmowskiego, żądając wyjaśnień. Zamiast wyjaśnień urzędowi rzecznicy załogi


Скачать книгу