Ciała zdruzgotane, ciała oporne. Отсутствует
tak istotna w twórczości Wata, w jego praktyce nieustannych nawrotów do tych samych motywów, autocytatów i słów-kluczy. Jak pisze Wat w jednym ze swoich najwspanialszych wierszy: „Jeżeli wyraz »istnieje« ma mieć sens jakikolwiek, / to odnieść się winien do czegoś, do czego można powracać. / Tymczasem powrotu nie ma”. W świecie wiecznej jesieni jesteśmy targani przymusem powtarzania, ale nigdy nie wracamy na to samo miejsce, wszystko rozsuwa się na boki. Repetytywny wysiłek poetycki niby poddaje się temu rytmowi, być może też jednak stara się go chytrze wyzyskać. Musi – jak Penelopa w tym samym wierszu – „tkać i pruć”, aż czasem z tego ruchu coś potrafi się wytrącić, jakaś „biada”, która blokuje tę kompulsję, lokalny triumf na końcu języka, językowa „esencja”, do której „wracamy”, choć przecież nigdy jej nie mieliśmy, ona jednak wydaje się czymś najsolidniejszym, „ją bo sami tworzymy”. Dziękuję Justynie Tabaszewskiej i Karolinie Sendeckiej za to, że skłoniły mnie do przemyślenia kwestii repetycji u Wata.
30
Komentując wiersz Paula Celana Tybinga, styczeń poświęcony Friedrichowi Hölderlinowi, Hamacher mówi o języku bólu, który nie tyle przywodzi ból do języka (zur Sprache bringen, dosłownie „przywieść do języka”, to idiom oznaczający tyle, co „wyrazić”), ile język do bólu. Zob. W. Hamacher, 95 Thesen zur Philologie, roughbooks, Frankfurt am Main 2010, s. 55 (teza 52).
31
Rozmowa z Ilit Ferber (UMFK) pozwoliła mi zrozumieć, że także Oda III być może ma swój wodny czy wręcz wyspiarski kontekst. Zapewniałaby go mianowicie paralela między tekstem tego wiersza a historią Filokteta, rannego bohatera pozostawionego na wyspie przez towarzyszy płynących na wojnę przeciw Troi. O ile jednak targany bólem Filoktet potrafi jedynie wydawać z siebie całkowicie nieartykułowane wołanie „A, A, A, A!”, Wat przeciwstawia porządkowi dziejów idiosynkratyczną lamentację usytuowaną precyzyjnie na końcu języka, skoncentrowaną w owym niegramatycznym, lecz doskonale trafnym „biada moja”.
32
Zob. A. Płatonow, Szczęśliwa Moskwa, w: tegoż, Szczęśliwa Moskwa. Spor. Powieść techniczna, przeł. H. Chłystowski, Czytelnik, Warszawa 1997. Do tej edycji odsyłają numery stron podane bezpośrednio po cytatach w tekście. Niniejszy esej wiele zawdzięcza dyskusji seminaryjnej, w której udział wzięli: Katarzyna Bojarska, Adam Lipszyc, Jakub Momro, Paweł Mościcki, Karolina Felberg-Sendecka i Marek Zaleski.
33
Zob. N. Drubek-Meyer, Rosja jako pustka w trzewiach świata. „Szczęśliwa Moskwa” Andrieja Płatonowa jako alegoria, przeł. J. Szokalski, „Literatura na Świecie” 7/1996, s. 116–133.
34
Jak wynika z wyjaśnień Henryka Chłystowskiego, Sartorius dzieli z autorem książki część doświadczeń: podobnie jak dzielny inżynier Płatonow pracował w „Republikańskim truście wytwarzania i naprawy urządzeń pomiarowych i wag”. Zob. H. Chłystowski, Posłowie, w: A. Płatonow, Szczęśliwa Moskwa…, s. 339. Zarazem Płatonow „jest” też przegranym rewolucjonistą Komiaginem: gdy „kompletny cywil” czyta swój niedokończony wiersz, autor użycza mu fragmentu własnego utworu z tomu Gołubaja głubina (87; przypis tłumacza). Chłystowski zwraca też uwagę, że lekarz Sambikin nosi pewne cec
1
Szerszą listę publikacji i tematów seminariów można znaleźć na stronie internetowej naszego projektu: http://ibl.waw.pl/pl/o-instytucie/pracownie-i-zespoly/zespol-do-badan-nad-literatura-i-kultura-poznej-nowoczesnosci.
2
Cytaty z utworów Wata wg wydania: A. Wat,
3
Ogólnie na temat
4
Zob. W. Benjamin,
5
Zob. S. Barańczak,
6
Ogólnie na temat
7
Zob. G. Scholem,
8
Na temat okrutnego Boga i mechanizmu wybraństwa u Wata zob. T. Żukowski,
9
„Cieleśnicki” charakter poezji Wata jest oczywiście jedną z jej najbardziej ewidentnych i najczęściej opisywanych cech, a – co także zrozumiałe –
10
Zob. I. Kant,
11
Jeśli chodzi o analizę tego carskiego gestu w kontekście finału Mickiewiczowskiej
12
A. Wat,
13
Tamże, s. 343.
14
Zob. W. Benjamin,
15
Zmagając się z pospolitą zasadą ujednostkowienia i – by posłużyć się frazą Michela Foucaulta – uwalniając ciało z więzienia duszy, Wat zmierzałby zatem do schizoidalnego pomnożenia swojej uwolnionej cielesności. W tym duchu odczytywałbym zdwojenie