Ciała zdruzgotane, ciała oporne. Отсутствует
która niczym materialna przesłona oddziela go od reszty wspólnoty. Odwrócenie tego modelu polegałoby więc na demistyfikacji zafałszowanej struktury władzy, ostatecznie opierającej się na pustce, którą wypełnić może jedynie zbiorowy resentyment.
Psychika Hitlera – mówi Malaparte – jest w rzeczywistości psychiką głęboko kobiecą. Jego inteligencja, ambicje i wola nie mają nic wspólnego z męskością. To człowiek słaby, uciekający się do brutalności, aby zamaskować swój brak energii, swoją najwyższą słabość, chorobliwy egoizm, nieskończoną pychę (…) Dyktatura nie jest jedynie formą rządów, to najpełniejsza forma zazdrości pod każdym względem: politycznym, moralnym, intelektualnym73.
Pomijając mizoginiczny wymiar zestawienia kobiety z karykaturalnym emblematem rewolucji, jakim dla Malapartego jest Hitler, można w tym porównaniu dostrzec pewną właściwość struktury wyobraźni politycznej specyficznej dla autora Skóry. Hitler jest dla niego figurą słabości nie tylko w prostym sensie braku mocy i niezdolności do zmiany rzeczywistości, lecz przede wszystkim w znaczeniu heteronomii politycznej, która powoduje, że rodzący się nazizm nie jest rewolucją w ścisłym sensie. Hitler, będąc uosobieniem histerii, jaka towarzyszy mu w sprawowaniu rządów nad partią, staje się równocześnie antycypacją polityki pojmowanej jako doskonałe zarządzanie afektami. Dlatego też pisarz wskazuje, że ściśle rewolucyjna konieczność historycznego zerwania w przypadku nazistowskich praktyk nie spełnia się w formie nowych rządów. Nazizm (uchwycony przez Malapartego, przypomnijmy, in statu nascendi) pozostaje pustą, wydrążoną z treści formą przemocy, nihilistyczną – reaktywną oraz reakcyjną – formułą życia, z której nie może się wyłonić żaden projekt polityczny. Innymi słowy, nazizm nie ma w sobie nic z ideologii, bowiem w swym treściowym chaosie odsłania obsceniczną przemoc jako zasadę tworzenia systemu władzy; nie tyle fałszuje świadomość społeczną, ile stanowi jej fundamentalną negację. To z tej ostatniej wywodzi się strukturalna słabość nazizmu, który nie mogąc stać się rewolucją par excellence, przeobraża się w zdegenerowany model sprawowania rządów za pomocą bezkrytycznego i czysto taktycznego operowania społecznymi emocjami. W miarę jak nazizm zdobywał kolejne przestrzenie życia i jak budował maszyny do uśmiercania, ten wymiar kontrrewolucyjny zostaje zintensyfikowany, służąc nazistom za wzorzec antypaństwowego i antyinstytucjonalnego myślenia. Rozpoznanie Malapartego w tym sensie pozostaje nadal interesujące. Odsłania ono bowiem pomieszanie idei i odruchów, projektu administrowania ludzkim życiem i upolitycznieniem grupowej histerii, wywołującej wrażenie, że wróg (rasowy i społeczny) czyha wszędzie.
Rewolucja jako sztuka
Prawdziwą rewolucję Malaparte odnajduje na Wschodzie. I od razu przyjmuje w stosunku do niej postawę pełną sprzeczności. W bolszewizmie nie tylko inaczej niż w faszyzmie czy nazizmie opracowuje się strategiczne cele, lecz również w odmienny sposób zostaje wykorzystane ludzkie życie, dostępne już nie w postaci rozpętanych afektów destrukcji, ale podporządkowane na nowo pisanej historii. Prymat rewolucji jako takiej Malaparte odnajduje, oczywiście, w samym marksizmie, dodając wszelako do niego własną anarchiczną interpretację:
„Rewolucja jest sztuką”, przyznał Marks. Jest to jednak sztuka polegająca na zagarnięciu władzy, a nie jej obronie. Zadanie strategii rewolucyjnej Marksa to zdobycie Państwa, a instrumentem do tego służącym: walka klas. Aby pozostać przy władzy, Lenin musiał wstrząsnąć niektórymi z fundamentalnych zasad marksizmu74.
O jakie reguły chodzi Malapartemu? Na czym polega sprawowanie władzy rewolucyjnej? W innym miejscu swego wywodu pisarz wskazuje na fakt, że Lenin zajmuje stanowisko filozoficzne, nie traktując rewolucji jako sztuki czy nauki, a więc pewnego laboratorium społecznego75. Jak twierdzi pisarz, komunizm w wydaniu leninowskim, inaczej niż nazizm i faszyzm, nie cierpi ani na brak strategii, ani na chorobliwą niemożność przedstawienia własnej zasady rzeczywistości, dzięki której możliwe stałoby się przeobrażenie zwykłego wybuchu emocji w regułę tworzącą „ontologię bytu społecznego”. Antytetyczne ujęcie rewolucji jako niemogącego się zakończyć procesu walki klas pozwala komunistom ujarzmić zbiorowe emocje i przekształcić je następnie w erupcję gniewu i na odwrót: skumulowana agresja wytwarza strukturę rewolucyjną. Jak trafnie zauważa Malaparte, późniejszy spór między Trockim a Stalinem o dziedzictwo Lenina polegał na, mówiąc językiem psychoanalitycznym, rozbieżnych kierunkach obsadzenia obiektu. O ile Trocki podtrzymywał w mocy teorię „permanentnej rewolucji”, a więc otwartego stosowania terroru wobec potencjalnych wrogów (a więc w istocie wszystkich), o tyle Stalin, podając do wierzenia tezę samego Lenina o „dyktaturze proletariatu”, stwarzał taktyczną sytuację zamaskowania przyczyn stanu rewolucyjnego, a więc ukrycia realnych powodów stosowania zbiorowej przemocy76.
Toteż problem rewolucji stał się w końcu kwestią umiejętnego zarządzania masami w celu podtrzymania władzy policyjnej. Ta zaś nie znajdowała żadnego uzasadnienia poza ekscesywnym żywiołem, który wytwarza samo państwo. Dla Stalina rewolucja przestaje pełnić funkcję wytwarzania historii i staje się własną sprzecznością, warunkiem własnej niemożliwości. Taka antynomia, której nie sposób przezwyciężyć, pokazuje, że podstawa rewolucji komunistycznej musi pozostać nierozpoznana po to, aby możliwa była przemoc systemowa. Innymi słowy, dla Malapartego Stalin musiał ustanowić fikcyjnego suwerena w postaci proletariatu, odgrywając tym samym komedię uprawomocnienia własnego gestu: proletariat staje się pustym znaczącym, które choć decyduje o sytuacji historycznej, nie może zostać wyjawione i sproblematyzowane.
Ten formalny eksces pozostaje ukrytym źródłem sztuki rewolucyjnej, w której wcielać się musi nieruchome ciało ludu. Co więcej, Stalin uosabiał terror w figurze, którą sam powołał do życia – stał się w pewien sposób bytem, który nie może umrzeć, odradza się bowiem w swoich nieustannych – estetycznych czy propagandowych – przetworzeniach. Ale to one właśnie stanowią fikcję ustanowienia wszechwładnego politycznego demiurga. Jak podkreśla Borys Groys, najpełniej ten motyw widać w sztuce: „[Socjalistyczny realizm – J.M.] zjednoczył bowiem wszystkie serca we wspólnej miłości do Stalina i wspólnym drżeniu przed nim. Odkrycie w indywiduum ponadindywidualnej warstwy kreatywności i demoniczności w pewnym sensie ostatecznie zniszczyło indywiduum, a wraz z nim klasyczny realizm czy »naturalizm«”77. Coś podobnego dzieje się w opisie Stalina, jaki przedstawia Malaparte. Z punktu widzenia pisarza twarz wodza wraz z upływem czasu staje się miejscem znieruchomienia, paradoksalną żywą maską pośmiertną, wyrażającą szaleństwo, zaklinane w obłędnym spojrzeniu. Umarła za życia twarz, ta dziwna figura terroru, jest mrocznym zwiastunem tego, co nieuchronnie niesie ze sobą przyszłość nowoczesności, która będzie nieustannie wchodziła w konflikt z barbarzyństwem. Dopiero w wyniku dialektycznego spięcia między strukturą władzy a zbiorowym afektem może wyłonić się rewolucja pojmowana jako dzieło sztuki.
Ciało komunizmu
Malapartemu nie chodzi jednak wyłącznie o estetyczny wymiar polityki, lecz o podkreślenie faktu, że proletariat przestaje pełnić funkcje polityczne, a staje się jedyną figurą wyobraźni, zajmującą centralne miejsce w ideologicznej sferze sowieckiego komunizmu. W Balu na Kremlu, będącym relacją z wizyty pisarza w Moskwie, można dostrzec przekroczenie tego paradygmatu suwerenności ludu. W perspektywie Malapartego autonomia, będąca cechą owej suwerenności, przeobraża się w heteronomię, którą jest ciało podlegające kolektywnym przymusom. Nie chodzi tu jednak po prostu o przykłady ciała komunistycznego (jego wizualne przedstawienia), lecz o ciało komunizmu, a więc o potraktowanie politycznego użycia cielesności do określenia statusu i stanu rewolucji. W rezultacie tak pojmowana rewolucja staje się dla Malapartego
73
C. Malaparte,
74
Tamże, s. 124.
75
Tamże, s. 39.
76
S. Žižek,
77
B. Groys,