Ciała zdruzgotane, ciała oporne. Отсутствует

Ciała zdruzgotane, ciała oporne - Отсутствует


Скачать книгу
inżynier Sartorius nie musiałby poświęcać swojego talentu na konstrukcję skuteczniejszej, tańszej wagi, która poprawi sytuację ekonomiczną w ZSRR, choć szczęścia raczej nie da – przede wszystkim zaś nie musiałby „nosić swego ciała jako martwego ciężaru” (138). Gdybyśmy w ten sposób uciekli się od smutku i ciężaru, nasze nieważkie ciała uwolniłyby się także od sieci afektywnych napięć. Dręcząca niejasność co do afektywnego wymiaru socjalizmu zostałaby wreszcie zlikwidowana, gdy osobno-ale-razem, razem-ale-osobno swobodnie szybowalibyśmy poprzez stratosferę jako te anioły.

      Póki co jednak pozostajemy na powierzchni planety. Właściwą przestrzenią powieści pozostaje dynamiczne pole afektywnych sił, jakim jest miasto Moskwa, wypełnione ludźmi dążącymi do socjalizmu, który nie jest wprawdzie miłością, ale przecież musi mieć coś wspólnego ze szczęściem. W samym centrum tego pola – jako jego synekdocha i zdumiewająca kondensacja – sytuuje się ciało dzielnej komsomołki imieniem Moskwa, ów (jak mówi się w pewnym momencie o jej dłoni) „rezerwuar oszczędnego, ciasno upakowanego uczucia” (65). Ten kipiący energią cielesny kondensator dla wszystkich mężczyzn stanowi obiekt niepohamowanego, dosłownego pożądania. Mężczyźni dążą do socjalizmu, a zarazem pożądają Moskwy, na przemian plącząc i rozdzielając te dwa pragnienia. Samo to ciało ma jednak również swoje pragnienia, być może zresztą tylko jako pragnące jest też pragnienia obiektem. Świeżo napotkanemu Bożce, który zostanie jej protektorem, Moskwa wyznaje, że lubi „wiatr w powietrzu i jeszcze inne różności” (16) – zostaje więc zapisana do szkoły aeronautyki. Jest więc szansa, że dziewczyna naprawdę się uskrzydli. Wszelako za sprawą własnej, iście rajskiej niefrasobliwości – zapala papierosa podczas skoku na spadochronie, w wyniku czego czasza staje w płomieniach – zostaje skazana na żywot naziemny i wieczne poszukiwanie socjalizmu. W jej przypadku owo poszukiwanie ma swoje źrodła we wspomnieniu z dzieciństwa, od którego rozpoczyna się powieść: we wspomnieniu człowieka biegnącego z pochodnią podczas rewolucji, człowieka, który najpewniej został zastrzelony chwilę po tym, jak Moskwa go ujrzała. Wszystko inne „zarosło w jej ciele życiem” (7), lecz zadra tego wspomnienia odzywa się co jakiś czas „w głębinach ciała” (7) jako pamiątka po pierwszej śmiertelnej ofierze na ołtarzu pragnienia nieśmiertelności i za każdym razem popycha Moskwę do kolejnej zmiany życiowego kursu – w poszukiwaniu utopii. Rewolucyjny afekt buzuje w dorodnym ciele Moskwy, które może i samo byłoby po prostu socjalizmem, gdyby nie było tylko ciałem jednostkowym, lecz ciałem miasta – choć paradoksalnie tylko jako pojedyncze, nabuzowane ciało może być owego afektywnego socjalizmu wieczystą, choć mylącą antycypacją. Na powierzchni ziemi Moskwa i Moskwa muszą pozostać rozdzielone.

      W eseju o powieści Płatonowa zatytułowanym Rosja jako pustka w trzewiach świata Natasza Drubek-Meyer słusznie zauważa, że gdy dzielna Moskwa schodzi do tuneli moskiewskiego metra, wkracza w istocie do pustych kiszek miasta, a – jak dowodzi lekarz Sambikin – w pustym miejscu w jelitach, między pokarmem a kałem, kryje się owa próżnia zwana ludzką duszą: „Ta pustka w kiszkach wsysa w siebie całe człowieczeństwo i napędza historię świata. To dusza – wąchaj!” (58)33. Jeśli, jak wskazuje Drubek-Meyer, Moskwa-dziewczyna jest ucieleśnioną duszą świata, Rosji, a przynajmniej Moskwy-miasta, to schodząc do tunelu – zamiast lecieć ku górze – nieustraszona komsomołka doprowadza do szczególnego krótkiego spięcia, do dziwnego spotkania z samą sobą, w ramach którego Moskwa-dziewczyna jako pars pro toto Moskwy-miasta, a zarazem jego dosłowne ucieleśnienie, spotyka się z tym, co reprezentuje. Być może akt ten miałby unieważnić rozdwojenie na Moskwę i Moskwę, na miłość i socjalizm, na spełnienie dosłowne i metaforyczne, prowadząc naprawdę do szczęścia i realizacji afektywnej utopii. Lecz zamiast do spełnienia owo krótkie spięcie, które można chyba odczytać jako rozpaczliwą próbę przecieleśnienia miasta, prowadzi do katastrofy i fragmentacji ciała dziewczyny. Skoro literalnie schodzi się do trzewi miasta, dochodzi także do bezwzględnie literalnej fragmentacji. Gdy chirurg Sambikin amptuje jej nogę zmiażdżoną przez wagonetkę, Moskwa śni o całkowitym rozczłonkowaniu swojego ciała:

      biegła ulicą, gdzie mieszkały zwierzęta i ludzie, zwierzęta odrywały od niej kawałki ciała i zjadały je, ludzie wczepiali się i zatrzymywali ją (…); jej tułów co chwila się zmniejszał, ubranie dawno zerwali ludzie, w końcu pozostały sterczące kości – wówczas i te kości zaczęły obłamywać mijane dzieci (111–112).

      Rozprzestrzenić się po mieście, przeniknąć miasto swoim ciałem, może Moskwa, jedynie ulegając dosłownemu, potwornemu posiekaniu – w ten sposób jednak miasto nie dozna raczej cudownego przemienienia. W integralnej postaci ciało Moskwy może trwać tylko na powierzchni, w centrum miasta Moskwa, raz po raz wprowadzając konfuzję w pragnienia otaczających ją mężczyzn, wahających się między cielesnością dziewczyny a tym, co owa cielesność cieleśnie reprezentuje – ale wciąż i boleśnie tylko reprezentuje.

      Ciało Moskwy pozostaje w nienazwanym, ale ścisłym związku z poszukiwaniami, które prowadzi Sambikin. Młody lekarz odkrył mianowicie coś w rodzaju eliksiru nieśmiertelności albo materialnej postaci pędu życiowego:

      niewiadoma substancja dysponuje kipiącą energią życia, ale występuje tylko we wnętrznościach martwych, w żywych jej nie ma (…). Trup, okazuje się, jest rezerwuarem najbardziej uporczywego, nieustępliwego życia, jakkolwiek na krótki czas. (…) W momencie śmierci w ciele człowieka otwiera się jakaś tajemna śluza i stamtąd rozlewa się po organizmie szczególna wilgoć, trująca dla śmiertelnych jadów, zmywająca proch wyczerpania, pieczołowicie chroniona przez całe życie, aż do końcowego zagrożenia. Gdzie jednak znajduje się ta śluza w mrokach, w cielesnych rozpadlinach człowieka, która oszczędnie i pewnie przechowuje ostatni ładunek życia? Tylko śmierć, kiedy rozpełza się po ciele, zrywa ową pieczęć z rezerwowego, skondensowanego życia, które rozlega się wewnątrz człowieka niczym niecelny wystrzał i pozostawia niewyraźne ślady na jego martwym sercu. (…) Sambikin zamierzał przekształcić martwych w siłę, dającą żywym długowieczność i zdrowie (57–58; wyróżnienie: K.R.).

      Obfite, ciepłe ciało Moskwy, złożone ze „świetlistej przyrody” (67), przepełnione życiem, seksem i afektem, jest zapewne najdoskonalszym rezerwuarem tej życiodajnej substancji, która buzuje w nim w ilości nieskończonej, a przynajmniej takiej, by starczyło na nieśmiertelność całego miasta o nazwie Moskwa. Ale Moskwa nie umiera nigdy. Idąc jeszcze dalej w swoich utopijnych zamierzeniach, lekarz planuje użyć owej tajemnej substancji, by przywracać do życia zmarłych. Ma jednak inne obowiązki: „Sambikin postanowił martwymi ożywiać martwych, wezwano go jednak do rannej żywej” (110), czyli właśnie do Moskwy, która uległa wypadkowi w metrze. Młody lekarz musi amputować jej nogę, ale z tego nie będzie przecież życiodajnego ekstraktu. Czy zatem Moskwa jest nieśmiertelna? Nie w takim sensie, w jakim o nieśmiertelności marzą Sambikin czy Muldbauer. Ale nie umiera, a jedynie znika z narracji, ulatniając się w przestrzeni miasta. Radziecka stolica nie doznaje upragnionego przecieleśnienia życiową energią dziewczyny. Afektywna energia ulega całkowitemu i bezużytecznemu rozproszeniu, rezerwuar znika, obumierają nadzieje, gasną projekty, a narracja – z zawrotnej i wariacko napęczniałej – przeradza się w dojmująco melancholijną.

      Proces ten jest nader pouczający. Moskwa zostaje okaleczona i choć podoba się mężczyznom tak samo albo jeszcze bardziej, usuwa się, by zostać żoną najbardziej nieprawdopodobnego absztyfikanta, czyli oklapłego Komiagina. Ponieważ dostęp do przestrzeni powietrznej Moskwa utraciła już wcześniej, a utrata nogi nie umniejszyła jej seksualnej atrakcyjności, jej rezygnacja musi mieć szczególne źródła. Bez względu na to, czy Moskwa sobie to uświadamia, czy nie, właściwą przyczyną tej rezygnacji wydaje się porażka, jaką zakończyła się próba przecieleśnienia miasta. Można się zastanawiać, czy za sprawą tej klapy i arcyponurego


Скачать книгу

<p>33</p>

Zob. N. Drubek-Meyer, Rosja jako pustka w trzewiach świata. „Szczęśliwa Moskwa” Andrieja Płatonowa jako alegoria, przeł. J. Szokalski, „Literatura na Świecie” 7/1996, s. 116–133.