Błąd Darwina. Отсутствует

Błąd Darwina - Отсутствует


Скачать книгу
w najważniejszych aspektach bardzo zbliżone, przy zachowaniu praktycznie identycznych ograniczeń. Prowadzi to do pytania, którego śladów zaskakująco trudno, naszym zdaniem, doszukać się w dotychczasowych dyskusjach o DN. Otóż powszechnie dziś uważa się, iż Skinnerowskie podejście do nabywania pojęć jest nie do odratowania. Skoro jednak teorie Skinnera i Darwina są wariacjami na temat tych samych wątków, to czemu zarzuty, jakie rutynowo stawia się pierwszej z nich, nie są automatycznie formułowane wobec drugiej? Skoro nikt już nie wierzy Skinnerowi, to dlaczego wszyscy ufają Darwinowi? Będziemy twierdzić, że stanowisko, które odrzuca pierwszą z tych teorii, a zamierza utrzymać drugą, jest niestabilne.

      selekcja naturalna jako czarna skrzynka

      Jak już zauważyliśmy, możemy myśleć o DN jako o pewnym ujęciu procesów, które łączą dawniejsze gatunki z ich potomkami. Inne – kompatybilne – podejście to myślenie o tej teorii jako o sposobie wyjaśniania tego, jak własności fenotypowe populacji reagują w czasie na zmienne ekologiczne5. Znakomita większość współczesnych dyskusji nad ewolucją opiera się na drugim podejściu. Często wręcz mówi się, że właśnie tego rodzaju „myślenie populacyjne” stanowi najważniejszy wkład Darwina w biologię6.

      Niezależnie od oceny tego ostatniego twierdzenia „myślenie populacyjne” jest wygodnym narzędziem do naszych celów. Pozwala nam bowiem rozumieć teorię ewolucji w sposób abstrakcyjny, jako czarną skrzynkę, na której wejściach podawane są dystrybucje fenotypów w danym punkcie czasu (dystrybucja Gn [Generacji N] wraz z odpowiednimi aspektami ekologicznymi), a na wyjściu której otrzymujemy dystrybucję fenotypów w kolejnym pokoleniu (Gn+1). Z tej perspektywy widoczne stają się podobieństwa między DN a WI. Tę ostatnią teorię możemy bowiem rozumieć jako czarną skrzynkę, która przeprowadza dystrybucję cech populacji w danym czasie (repertuar behawioralny danego organizmu w danym czasie) wraz ze specyfikacją relewantnych zmiennych środowiskowych (np. historią wzmocnień danego organizmu) na późniejsze rozłożenie cech (czyli repertuar behawioralny po treningu). W naszych rozważaniach spróbujemy zastosować „myślenie populacyjne” w odniesieniu zarówno do DN, jak i WI.

      teoria warunkowania instrumentalnego jako czarna skrzynka

      Jeśli mamy rozważać Skinnerowską teorię uczenia się w takich kategoriach, należy po pierwsze zdecydować, co ma się liczyć jako „cecha psychologiczna”. Na szczęście Skinner miał w tej kwestii jednoznaczne poglądy. Jakkolwiek są one dzisiaj nie do utrzymania, to znakomicie posłużą do celów ekspozycji.

      Przyjmijmy, że „profil psychiczny” danego organizmu w określonym czasie możemy utożsamić ze zbiorem jego cech psychologicznych w owej chwili7. Dla Skinnera paradygmatem cechy psychologicznej jest para bodziec–reakcja (B–R), czyli dyspozycja do realizacji egzemplarza zachowania danego typu „w obecności” określonego typu zdarzeń środowiskowych8. Skinner przyjmował, że powiązania B–R mają charakter probabilistyczny, więc profil psychologiczny danego stworzenia w danym czasie jest dystrybucją prawdopodobieństw na zestawie powiązań B–R. WI okazuje się więc teorią dotyczącą zmian w czasie rozkładu prawdopodobieństw wśród populacji powiązań B–R jako funkcji określonych zmiennych środowiskowych (wśród których istotną rolę odgrywa „historia wzmocnień”). Uzyskujemy w ten sposób obraz profilu psychologicznego jako całości dyspozycji danego organizmu do wytwarzania reakcji na bodźce. Owe dyspozycje konkurują o siłę, zmienne środowiskowe określają zaś, które połączenia zwyciężą. Odbywa się to w zgodzie z prawami warunkowania, które WI ma scharakteryzować. Za paradygmat służy tu tak zwane „prawo efektu”.

      Opisywaliśmy WI jako rodzaj „myślenia populacyjnego” po to właśnie, by podkreślić jego podobieństwo do TE. Obie teorie wszak opisują zmianę w czasie cech danej populacji w odpowiedzi na zmienne środowiskowe (czy ekologiczne, zob. przypis 5). To podejście jest samo w sobie dość ciekawe, ale gdyby do tego ograniczać się miały analogie między wspomnianymi teoriami, to byłby to fakt interesujący jedynie z perspektywy akademickiej. W istocie jednak analogie sięgają znacznie głębiej. Zarówno WI, jak i TE postulują pewne mocne ograniczenia (które określimy mianem „ograniczeń własnych”9) odnośnie do sposobu, w jaki należy tłumaczyć empiryczne fakty dotyczące powiązań między populacjami. W obu wypadkach wybór między konkurencyjnymi teoriami opiera się w dużym stopniu na egzekwowaniu tych ograniczeń10. Choć część ograniczeń własnych wypływa z ogólnych rozważań metodologicznych (czy tego, co uważa się za ogólne rozważania metodologiczne)11, wiele z nich ma charakter przygodny i jest merytorycznie nośna. Wypływają one z założeń o naturze ewolucji z jednej strony i uczenia się z drugiej. Istota analogii między Darwinowską wersją teorii ewolucji a ujęciem uczenia Skinnera polega częściowo na tym, że ograniczenia własne tych teorii są nieomal identyczne.

      ograniczenia własne (1): powtarzalność

      WI i DN są sformułowane w taki sposób, by dawało się je stosować do właściwych im dziedzin w sposób powtarzalny. Znaczy to, że profile psychologiczne są podatne na dalsze warunkowania, a fenotypy stanowiące rezultat ewolucji będą dalej ewoluować. Powtarzalność jest wymagana do tego, by nie było końcowych granic stosowania WI i TE. TE nie nakłada żadnych limitów na rodzaje fenotypów będących przedmiotem ewolucji, WI nie zakłada zaś, że tylko niektóre profile behawioralne miałyby być modyfikowane przez nauczanie. Wskutek tego obie teorie mogą rozpocząć proces wyjaśniania in medias res. TE zakłada istnienie bardzo prostych (z założenia), niewyewoluowanych samoreplikatorów, które dysponują cechami fenotypowymi. To do nich właśnie prawa ewolucji stosują się w pierwszej instancji. WI natomiast zakłada istnienie bardzo prostego repertuaru powiązań B–R, do których domniemane prawa warunkowania stosować by się miały w pierwszym rzędzie. W obu przypadkach istnieją poważne wątpliwości co do kształtu owych „wyjściowych założeń”, które przyjąć ma badacz. W przypadku WI przyjmuje się zazwyczaj, że organizm po urodzeniu (czy może in utero) stanowi losowe źródło zachowań. Zanim więc pojawią się warunkowania, dowolny bodziec może wywołać dowolną reakcję – jakkolwiek wyjściowe prawdopodobieństwo faktycznej realizacji między dwoma elementami jest na ogół bardzo małe. W przypadku TE wiele zależy od rodzaju samoreplikatora, do którego w punkcie wyjścia mają stosować się procesy ewolucyjne. Czymkolwiek by one nie były, z samego faktu podlegania ewolucji wynika, że musiały być generatorami dziedzicznych fenotypów, z których część była lepiej niż inne przystosowana do warunków otoczenia.

      ograniczenia własne (2): ekologizm

      Należy sądzić, że klasa możliwych fenotypów jest określona między innymi przez klasę możliwych genotypów. Zakres swobody na tym z kolei poziomie jest ograniczony przez modalności z „niższych” poziomów organizacji: fizjologicznego, genetycznego, biochemicznego i tak dalej. Podobnie ma się rzecz ze skutkami działania zmiennych fizjologicznych (a w szczególności neurologicznych) na zjawiska psychologiczne. Cechą charakterystyczną tak DN, jak WI jest to, że teorie te abstrahują od wpływu tego rodzaju zmiennych endogenicznych. Według proponowanego w nich ujęcia ewolucja bądź psychologia są rezultatem przyczyn środowiskowych.

      Uderzającą konsekwencją tego założenia jest teza, że przynajmniej w pierwszej instancji prawa psychologii i ewolucji powinny zachodzić na pełnej szerokości kontinuum filogenetycznego, abstrahując od różnic indywidualnych czy gatunkowych. (W najciemniejszych dniach teorii warunkowania pewien psycholog twierdził, że naprawdę adekwatna teoria uczenia pozwoliłaby nauczyć angielskiego dżdżownice. Na szczęście udało mu się wrócić


Скачать книгу

<p>5</p>

Te dwa sposoby myślenia o DN może łączyć fakt, że samo powstawanie gatunków jest procesem, w którego obrębie dystrybucja fenotypów w populacji ulega zmianie.

<p>6</p>

Istotne jest, by odróżnić „myślenie populacyjne” (czyli metateoretyczny pogląd, zgodnie z którym głównym celem teorii ewolucyjnej jest ukazanie procesów, które modyfikują w czasie względną częstotliwość fenotypów danej populacji) od koncepcji, że populacje są „jednostkami doboru naturalnego” (czyli tezy, która w przybliżeniu głosi, że to stopień przystosowania populacji, a nie poszczególnych jednostek stanowi parametr rosnący wraz z upływem czasu). We współczesnych rozważaniach nad ewolucją powszechnie akcentuje się rolę „myślenia populacyjnego”. Tezy na temat jednostek selekcji są często podawane w wątpliwość, na przykład w dyskusjach nad ewolucją altruizmu (zob. Sober i Wilson 1998).

<p>7</p>

Profil psychologiczny trzeba więc odróżnić od fenotypu psychologicznego. To drugie pojęcie z założenia odnosi się wyłącznie do tych cech psychologicznych, które są dziedziczne. Powszechnie przyjmujemy zaś, że cechy nabyte do nich nie należą.

<p>8</p>

To właśnie wymóg, by bodźce i reakcje były „publicznie obserwowalne”, nadaje Skinnerowskiemu asocjacjonizmowi charakter behawiorystyczny.

<p>9</p>

Są one przynależne danym teoriom o tyle, o ile wykraczają poza wymóg dostarczania empirycznie poprawnych przewidywań odnośnie zmian fenotypów (profili behawioralnych) w czasie.

<p>10</p>

Jeśli traktować teorie warunkowania instrumentalnego i ewolucji dosłownie jako funkcje wejścia–wyjścia, to całkowicie naturalne, a zarazem niegroźne jest myślenie o „zewnętrznych” ograniczeniach jako o warunkach adekwatności nałożonych na sposoby obliczania tych funkcji (a pośrednio również ich implementacji). Co jakiś czas będziemy korzystać z tego sposobu wyrażania.

<p>11</p>

Przykładem może tu posłużyć wymóg, by teoria miała charakter „mechanistyczny” i „fizykalistyczny” – cokolwiek by to miało znaczyć.