Bestia. Oscar Martinez

Bestia - Oscar  Martinez


Скачать книгу
Mauricio, były wojskowy z Gwatemali, czterdzieści dwa lata, w trakcie dziesiątej próby powrotu do kraju dolarów, do życia murarza w Houston, które mu odebrano trzy lata temu, kiedy został deportowany. Wrzeszczy na członka gangu, który przez większą część popołudnia palił w przytułku Ixtepec marihuanę, czekając na nocne wezwanie maszyny.

      Powód kłótni jest prosty: młody gangster ukradł Mauriciowi spodnie, które suszyły się przy schronisku. Konsekwencje mogą być poważne: Mauricio na dachu pociągu obiecał zemstę. Sytuacja robi się niepokojąca: członek gangu jechał na ostatnim wagonie robala. Przeszedł na nasz, by spróbować przekonać pewnego Salwadorczyka, żeby razem z żoną i dwunastoletnią córką przyłączył się do niego i do jego kumpli, gotowych pomóc w razie policyjnej akcji. Dlaczego gangster chce chronić właśnie tę rodzinę? Z iloma towarzyszami podróżuje?

      Na wrzask Mauricia reszta grupy reaguje, jakby usłyszała zew bojowy. Na gangstera sypie się grad kamieni, ten ucieka przerażony, a reszta podróżnych przekonuje Salwadorczyka, że głupotą byłoby przyjmować propozycję tamtego.

      Potem, parę minut przed rozpoczęciem podróży, wzburzeni wojownicy dyskutują. Przez chwilę wydaje się, że górę bierze jedna opcja: Mauricio, Saúl, Gwatemalczyk, który ma ze sobą dwumetrowy żelazny pręt, oraz trzech chłopaków z Hondurasu pójdą na ostatni wagon i dadzą gangsterowi oraz jego kolegom do wyboru dwie opcje: wysiadają po dobroci albo siłą. Ekipa się zbiera. Kamienie, kije, okrzyki „Skopiemy im dupy!”. I wtedy Bestia zaznacza swoją obecność i przypomina podróżnym, że w tej podroży to, co się stanie i co się nie stanie, zależy tylko od niej. Rusza. Efekt domina: tuk, tuk, tuk… Jazda trwa dalej.

      Następny przystanek wypada w Medias Aguas. Mamy już dwie godziny spóźnienia, przez postoje w La Cementerze i Matías Romero. Niedługo zacznie świtać.

      Pierwsze promienie słońca pokazują się za wzgórzami i rozjaśniają mrok. Zimno robi się jeszcze bardziej nieznośne, podmuchy wiatru wprost mrożą. Twarze drętwieją, robią się sztywne. Palce napinają się, tracą chwytność. A zimny metal, którego trzeba się czepiać, wcale nie pomaga. Otaczają nas wyłącznie pola mgły, znad których czasem tylko wystaje korona jakiegoś drzewa. Pola zalane mglistą masą. Szarawa, nieprzenikniona warstwa, sięgająca dalej niż wzrok.

      Jesteśmy zmęczeniu tymi ośmioma godzinami napięcia i zimna. Ubrania zawilgły. Przeniknęła je ta mgła. Osiem godzin w niewygodnej pozycji i ciągłym niepokoju. Kiedy wjeżdżamy do Medias Aguas, świta. To kluczowa stacja, tu linia znad Atlantyku spotyka się z centralną, którą jedziemy. Tutaj migrantom zostaje wyłącznie jedna opcja: pociąg. Tylko jeden tor, aż do Lecheríi, gdzie się rozdzieli, trzy przystanki dalej.

      Przenikliwy gwizd niesie się głośno i daleko, alarmując pasażerów, tak jak osiem godzin wcześniej. Otrząsają z siebie zmęczenie, zakładają plecaki i schodzą po szczeblach, zanim pociąg stanie. Najwięcej zbiorowych uprowadzeń ma miejsce właśnie wtedy, gdy pociągi obładowane ofiarami wjeżdżają do miast opanowanych przez zorganizowane grupy przestępcze. Najlepiej jak najszybciej opuścić pociąg.

      Poranek jest zimny. Tutaj nie ma żadnego schroniska, nie będzie go też na trzech następnych stacjach. Wszyscy rozglądają się za porośniętymi polami, żeby gdzieś odpocząć. Za rzucającym cień drzewem, by osłoniło ich przed słońcem, które wyjdzie za kilka godzin. Trochę wody, coś do zjedzenia. Polna droga, która w Medias Aguas biegnie równolegle wzdłuż torów, zapełnia się żebrającymi centroamericanos, proszącymi o coś – cokolwiek – na ząb. Potem, czasem z pustym, czasem jednak nie, żołądkiem, będą drzemać z jednym okiem otwartym, czekając, aż znów wezwie ich Bestia i podróż do Stanów Zjednoczonych zacznie się na nowo.

      Niewidzialne niewolnice

      Luty 2009, stan Chiapas

      Najdziwniejsze dla obserwatora jest to, że w końcu się przyzwyczajają. Strach zmienia się w niemoc, później w gniew, a na końcu w konformizm. Potworność życia tych kobiet, wegetujących w burdelach południowego Meksyku, poniekąd łagodzi koszmar ich przeszłości. Bo nic w niej nie wyglądało normalnie, seks miał więcej wspólnego z gwałtem, rodzina była źródłem przemocy, a ciało stało się przepustką z jednego piekła do drugiego. Wszystko to jest powiązane z subtelną siatką przymusów, która nazywana jest handlem ludźmi. Kobiety z Ameryki Środkowej, schwytane w pułapkę prostytucji, daleko od Północy i majaku zwanego amerykańskim snem.

      Śmieją się szaleńczo przy stoliku w głębi. W rogu pawilonu z blachy, azbestu i siatki ogrodzeniowej, przy ostatnim białym plastikowym stoliku, trzy kobiety zaśmiewają się, wspominając wczorajszy wieczór. Powód tego zamieszania nie jest jasny. Siedząc kilka metrów od nich, można zrozumieć tylko jedno zdanie: „Ledwie łaził, stary palant”. I znów wybuch śmiechu. Trudno pojąć, że te same rozchichotane kobiety będą później płakać, opowiadając o swojej przeszłości, o tym, jak tu trafiły.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

      1

      Instituto Nacional de Migración (w skrócie Migra, Migración) – meksykański urząd zajmujący się migrantami. Potocznie określenie migra odnosi się do funkcjonariusza tej instytucji, albo szerzej do innych służb działających na granicach państwa.

      Sicario – najemnik, płatny zabójca. Termin rozpowszechniony w całej Ameryce Łacińskiej, najczęściej odnosi się do osób na usługach mafii, karteli itd.

      Coyote (kojot) lub pollero (od pollo – pisklę) – płatny przewodnik prowadzący nielegalnych migrantów (przyp. tłum.).

      2

      Mara Salvatrucha (MS, MS–13) – jeden z najgroźniejszych latynoskich gangów (mara). Powstał w Los Angeles, utworzyli go imigranci z Ameryki Środkowej, z czasem objął swoimi wpływami kolejne obszary w USA i Ameryce Środkowej. Znakami rozpoznawczymi członków są tatuaże (przyp. tłum.).

iVBORw0KGgoAAAANSUhEUgAAAeoAAAK8CAIAAACvMGsaAAAAAXNSR0IArs4c6QAAAARnQU1BAACxjwv8YQUAAAAJcEhZcwAADsMAAA7DAcdvqGQAAMpBSURBVHhe7J0HYBbF1oZtWBAIkAAhCYFQQm8qVcGCvfeKV7CjKFgAe8GuqFixYFek2QALIqj0XkQE6b333pL8z+z7ZViSgOX3XrNwnjt3nZ09c6bsN++c3XwJB2QZhmEYEcTk2zAMI5KYfBuGYUQSk2/DMIxIYvJtGIYRSUy+DcMwIonJt2EYRiQx+TYMw4gkJt+GYRiRxOTbMAwjkph8G4ZhRBKTb8MwjEhi8m0YhhFJTL4NwzAiicm3YRhGJDH5NgzDiCQm34ZhGJHE5NswDCOSmHwbhmFEEpNvwzCMSGLybRiGEUlMvg3DMCKJybdhGEYkMfk2DMOIJCbfhmEYkcTk2zAMI5KYfBuGYUQSk2/DMIxIYvJtGIYRSUy+DcMwIonJt2EYRiQx+TYMw4gkJt+GYRiRxOTbMAwjkph8G4ZhRBKTb8MwjEhi8m0YhhFJTL4NwzAiicm3YRhGJDH5NgzDiCQm34ZhGJHE5NswDCOSmHwbhmFEEpNvwzCMSGLybRiGEUlMvg3DMCKJybdhGEYkMfk2DMOIJCbfhmEYkcTk2zAMI5KYfBuGYUQSk2/DMIxIYvJtGIYRSUy+DcMwIonJt2EYRiQx+TYMw4gkJt+GYRiRxOTbMAwjkph8G4ZhRBKTb8MwjEhi8m0YhhFJTL4NwzAiicm3YRhGJDH5NgzDiCQm34ZhGJHE5NswDCOSmHwbhmFEEpNvwzCMSGLybRiGEUlMvg3DMCKJybdhGEYkMfk2DMOIJCbfhmEYkcTk2zAMI5KYfBuGYUQSk2/
Скачать книгу