Nasze małe kłamstwa. Sue Watson

Nasze małe kłamstwa - Sue  Watson


Скачать книгу
poprawnych odpowiedzi. – Wiem, co robi. Wcale nie miała dzisiaj klasówki z francuskiego. Kocham ją za to, ale nie chcę, żeby się w to mieszała. Pragnę w tej chwili jedynie, żeby dzieci zniknęły i niczego nie zobaczyły.

      Simon uśmiecha się do Sophie.

      – Doskonała robota, kochanie. – Kiedy odwraca się do mnie, jego dłoń dotyka mojej twarzy. Gładzi mój policzek wierzchem dłoni, leciutko niczym dotyk pajęczyny, i przez chwilę nie mam pojęcia, dokąd to wszystko zmierza. Myślę, że on również.

      Sophie stoi nieruchomo, przyglądając się.

      – Mówisz, że w ogóle jeszcze nie zaczęłaś szykować obiadu? – powtarza powoli, niemal szeptem.

      – Nie… przepraszam… ja…

      Wpatruję się w jego twarz, szukając wskazówki. Jestem zagubiona i Simon, świadomy tego, utrzymuje swoją pokerową minę jeszcze przez kilka koszmarnych sekund. Powoli podnoszę wzrok i spoglądam mu w oczy. Widzę cień niezdecydowania, aż wreszcie jego usta wykrzywiają się w pobłażliwym uśmiechu. Szybko odwracam się do Sophie, która stoi niczym wrośnięta w ziemię i wygląda, jakby przestała oddychać.

      – Nie ma obiadu, Marianne? – mruczy Simon.

      Walcz lub uciekaj.

      Przenosi powoli wzrok na Sophie, a potem znów na mnie.

      – W takim razie… – Spogląda mi w oczy i w takich chwilach wydaje mi się, że potrafi zajrzeć mi do umysłu. – Może wybierzemy się do tej nowej pizzerii na mieście?

      Oddychaj.

      Mam ochotę rozpłakać się z radości. Serce przepełnia mi ulga, wdzięczność i miłość.

      Potakuję energicznie głową, jak dziecko, obejmując go w talii i wtulając się w niego. Simon śmieje się niczym tolerancyjny ojciec. Dzisiejszy wieczór mimo wszystko będzie dobry.

      ROZDZIAŁ TRZECI

      Wiem, że jeszcze nie do końca wyzdrowiałam, ale biorę leki. Powinnam zażywać je wieczorem, przed pójściem spać, jednak muszę przyznać się do eksperymentowania z godzinami. Właśnie przez to czasem jestem roztargniona i zdarza mi się źle interpretować różne sytuacje. Może więc wszystko to sobie tylko wyobrażam, ale kiedykolwiek jesteśmy razem z Simonem, wytwarza się specyficzna atmosfera.

      Czy ja to sobie wymyśliłam? Czy sama to kreuję?

      Wczoraj stałam w kuchni, przyglądając się, jak Simon gra w ogrodzie w piłkę nożną z bliźniakami. Był bramkarzem i za każdym razem, gdy któryś z chłopców kopał piłkę, rzucał się tygrysim skokiem na trawę, robiąc głupie miny i udając, że zwala się na ziemię jak kłoda. Chłopcy ryczeli ze śmiechu i przyglądając się im przez okno, czułam miłość wypełniającą moją pierś. Nigdy nie miałam ojca, ale moje dzieci go mają. Ojca, który wspaniale się nimi zajmuje – i Sophie, chociaż teraz, kiedy jest nastolatką, opieka nad nią stała się nieco bardziej skomplikowana. Simon i Sophie cudownie się rozumieli, kiedy była mała. Simon był w niej całkowicie zakochany. Nadal jest i na pewno ten fakt bardzo się przyda teraz, gdy poruszamy się po burzliwych nastoletnich wodach. Simon jest dobrym ojcem i wydaje się mieć świetny kontakt z dziećmi – podobnie jak ja, kiedy jestem z nimi sama. Gdy jednak jesteśmy wszyscy razem, ostatnio mam wrażenie, że odstaję od mojej rodziny. Zupełnie jakbym do nich nie pasowała. Zastanawiam się, czy to tylko moje emocje, choroba, leki, czy też coś innego… A może to Caroline?

      Jestem jak detektyw usiłujący rozwiązać zagadkę kryminalną na podstawie miliona ukrytych wskazówek. Oto dowody: ostatnio Simon zaczął pracować do bardzo późna. Pojechał również na dwie weekendowe konferencje i zapowiedział, że szykuje się ich więcej. Twierdzi, że ponieważ ubiega się o stanowisko starszego specjalisty, wszyscy oczekują od niego, że będzie pracował dłużej i brał udział w większej ilości spotkań. Ale czy wszyscy oczekują również tego, że będzie przemawiał do mnie takim tonem, jakby przez cały czas był wściekły?

      Kiedy ze mną rozmawia, zawsze jest podenerwowany, a w jego oczach dostrzegam niezadowolenie. Czy to dlatego, że jestem mną, a nie nią? Bo nie jestem i nigdy nie będę Caroline Harker, młodszym chirurgiem i enfant terrible sal operacyjnych. Wczoraj chwyciłam byka za rogi i zrobiłam coś, czego nie powinnam: otworzyłam bramy piekieł i wyszukałam ją w mediach społecznościowych. Jest uderzająco piękna. Podczas gdy ja jestem niską brunetką z tendencjami do tycia, ona jest wysoką, szczupłą blondynką o lodowato błękitnym spojrzeniu. Wygląda jak modelka z reklam L’Oreal… „bo jest tego warta”. Od tamtej chwili zbyt wiele czasu poświęciłam googlowaniu jej nazwiska, co było dla mnie istną torturą. Caroline jest jednym z najmłodszych chirurgów w swojej specjalizacji, pochodzi z rodziny cenionych lekarzy, a jej ulubionym drinkiem jest szampan. Och, jak wspaniale się bawi, nasza Caroline, z tymi wszystkimi uśmiechniętymi, uprzywilejowanymi młodymi przyjaciółmi. Nieskończone zachody słońca przesycone alkoholem, promienne, złotawe, gładkie twarze stłoczone przed kamerą; gondola w Wenecji, Caroline na placu Świętego Marka, z rozłożonymi szeroko ramionami, jakby obejmowała całe swoje wspaniałe życie; długi weekend w Paryżu, Caroline stojąca samotnie pod wieżą Eiffla, wyglądająca jak młoda Uma Thurman. Na siłę odrywam się od zdjęcia, na którym spogląda znad okularów słonecznych w Rzymie i od tego, gdzie jest półnaga na jakiejś greckiej wyspie. Fotki samolubki ukazujące jej szeroki uśmiech, zbliżenia długich, opalonych nóg na plażach całego świata doprowadzają mnie do szału. Caroline zajęła całe media społecznościowe.

      A ja zajmę się nią.

      Sophie powiedziała mi, że określenie „supermodelka” jest obecnie przestarzałe, ale nie potrafię opisać Caroline w inny sposób, z tymi jej długimi, źrebakowatymi kończynami i idealnymi rysami twarzy. Nasza Caroline odgrywa młodą naiwną panienkę i uwodzicielską trzydziestoparolatkę z seksapilem. Im dłużej się jej przyglądam, tym bardziej jestem udręczona.

      Niemal słyszę jej dyszenie, kiedy łypie na mnie okiem z konta na Instagramie – skąpe bikini na odległych plażach i wyretuszowane fotki samolubki w bluzkach z głębokim dekoltem. Strona na Facebooku jest nieco mniej w stylu miękkiego porno, a bardziej PG2, skoncentrowana na rodzinie. Widzę zdjęcia, na których Caroline pochłania rozmaite koktajle ze znajomymi, uczęszcza na śluby rodzinne i trzyma w ramionach dzieci przyjaciół, jak jakaś cholerna Matka Teresa. Nie wiem, jaki jest jej status względem mojego męża, ale według Facebooka nadal jest singielką… tylko czy aby na pewno?

      I to właśnie wersję PG uroczej facebookowej Caroline poznaję osobiście, kiedy wpadamy na nią w Waitrose. Jest sobota, dwa dni po naszej pizzy „en famille”. Ten wspólny czas spędzony nad pizzą marinarą oraz deserem lodowym przekonał mnie, że ostatecznie wszystko będzie dobrze. Rozmawialiśmy radośnie w Pizzy Express, Simon był w dobrym humorze, chłopcy byli zmęczeni, ale nie w sposób, który czynił z nich potwory, a Sophie była rozmowna i nawet zjadła trochę swojej pizzy. To był magiczny wieczór, którego nigdy nie zapomnę. Jeżeli ktokolwiek przyglądał się nam przez okno restauracji, widział obrazek idealnej, radosnej rodziny. #Szczęście.

      Po powrocie do domu ciepło wnętrz oraz dwa kieliszki wina, które wypiłam do pizzy, sprawiły, że wszystko emanowało cudownym blaskiem. Kiedy dzieci były już w łóżkach, usiedliśmy z Simonem przy kominku i wypiliśmy butelkę wina. Byłam zaskoczona, kiedy zaczął rozbierać mnie na sofie. Właściwie przestaliśmy to robić od czasu przyjścia na świat dzieci, ponieważ zawsze istnieje szansa, że któreś z nich może w każdej chwili tu wejść. Simon jednak wydawał się ogarnięty pożądaniem, a ja nie zamierzałam się sprzeciwiać. Byłam szczęśliwa w jego mocnych, męskich ramionach. Czułam się kochana. Simon był delikatny – nie tak jak zwykle, rach-ciach w pośpiechu,


Скачать книгу

<p>2</p>

Ang. Parental Guidance, klasyfikacja filmów pełnometrażowych, oznaczająca sugerowany nadzór rodzicielski.