Uziemieni. Tanya Byrne

Uziemieni - Tanya  Byrne


Скачать книгу
tak. Ja też :)

      DAWSON

      Nie zdawałem sobie sprawy, że w ciągu ostatniej godziny Kaitlyn pisała do mnie cztery razy, a raz nawet próbowała się dodzwonić. Dopiero wróciłem z garderoby i sprawdziłem telefon. Josh też pisał, co automatycznie wywołało u mnie szeroki uśmiech, gdy tylko zobaczyłem jego imię… ale najpierw odpowiedziałem Kaitlyn, zostawiając sobie wiadomość od Josha na deser.

      „Nie mogę gadać. Jestem na planie”, odpowiedziałem Kaitlyn i od razu tego pożałowałem. „Na planie” mówiło, że dzieje się coś wyjątkowego, lecz moja obecna praca była daleka od wszelkiej wyjątkowości. Ledwo zdążyłem otworzyć wiadomość od Josha, gdy nadeszła odpowiedź wyskakująca na górze ekranu:

      „OK. Pogadamy później x”.

      A chwilkę później:

      „Połamania nóg x”.

      Gdyby tylko wiedziała, jak mało rozmija się z prawdą…

      Josh pytał, czy potwierdzam nasze plany na później. Odpowiedziałem, że nie mogę się doczekać i zastanawiałem się, czy powinienem zakończyć wiadomość pocałunkiem. Z jednej strony spotykamy się od prawie dwóch miesięcy. Dotykałem jego penisa osiem razy, a on dwukrotnie dotykał mojego, więc pocałunek wcale nie jest poza zasięgiem. Ale na razie nasza relacja jest bardzo towarzyska i nie odbyliśmy jeszcze tej rozmowy. Poza tym on nie dodał buziaka. Czy on czeka, żebym ja to zrobił? Czy powinienem wyguglować: „kiedy dodawać buziaka do wiadomości”? Nie, nie chcę mieć tego w historii wyszukiwania, na wypadek gdybym umarł w drodze do pubu lub ktoś ukradł mój telefon. Dzisiejszy dzień jest wystarczająco tragiczny.

      Od podjęcia decyzji wybawiła mnie Nita, asystentka reżysera, która zjawiła się z wieścią, że jestem poszukiwany. Wysłałem więc wiadomość bez kisski i poszedłem za Nitą na coś, co na wyrost nazywa się tu „planem”. Ten „plan” to faktycznie korytarz domu szeregowego w Eccles, którego właścicielką jest mama reżysera. Alun nazywał go „autentycznym”.

      Ja wolałem nazwę „tani”. Cały dom pachniał kotami i mięsem.

      – Ach, Dawson, wróciłeś – powiedział Alun, kiedy schodziłem po schodach, jakbym był gdzieś poza pokojem jego mamy. – Nie schodź na dół. Zrobimy wszystko jeszcze raz, już ostatni. Marty, idziesz zaraz za nim.

      Marty, który był zdecydowanie największym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek widziałem, i który nie powiedział ani słowa przez cały dzień, wszedł po schodach i stanął za mną.

      – OK, Dawson, startujesz z samej góry. Pamiętasz, co masz robić?

      Robiliśmy to ósmy raz tego popołudnia.

      – Jasne, że tak, Alun! – Spojrzałem na niego, a on puścił mi oczko, które sprawiło, że z jednej strony poczułem jego aprobatę, z drugiej zrobiło mi się nieco dziwnie.

      – Gotowi… i… akcja! – oznajmił Alun.

      Zrobiłem trzy kroki, po czym poślizgnąłem się na wykończonym wykładziną schodku. W tym momencie Marty złapał mnie w pasie, a ja pozwoliłem sobie upaść na plecy, podwijając obie nogi, jakbyśmy razem z Martym byli w najgłupszym balecie świata. Kiedy znów stanąłem, Marty puścił mnie z uścisku, a ja zszedłem schodami i przysiadłem, wyobrażając sobie, jak Hugo Delaney ogląda ukończoną już reklamę. Rozcierałem kostkę do chwili, gdy Alun krzyknął:

      – Cięcie!

      Uśmiechnął się do mnie.

      – To było świetne, Dawson. Jak do tej pory najlepszy dubel. Twoja twarz była jak z obrazu. Prawie uwierzyłem, że naprawdę poważnie cię boli. Myślę, że mamy to. Jedyne, co nam zostało, to nagranie kaskadera w scenie prawdziwego upadku.

      – Dziękuję, Alun – powiedziałem, wstając. Nita zdradziła mi wcześniej, że to Alun jest kaskaderem. – I… kiedy to się pojawi? Wiadomo coś? – zapytałem. – I gdzie?

      – Sądzę, że w ciągu najbliższych kilku tygodni. – Alun, myśląc, podrapał się po głowie; nie mam pojęcia, dlaczego ludzie tak robią. – Na pewno będzie w sieci. Próbują też wbić to do telewizji, w pakiety reklamowe po „Jeremym Kyle’u” i podobnych programach w najlepszym czasie antenowym.

      – Brzmi świetnie, będę miał to na oku. – Zmuszam się do uśmiechu. – To ja zabieram swoje rzeczy…

      Wróciłem do pokoju, mijając Marty’ego Ludzką Górę, który wciąż stał na schodach, i chwyciłem telefon i kurtkę. Josh nie odpowiedział, ale on zawsze trochę zwlekał z odpowiedzią, więc nie było o co się martwić. Zamiast tego postanowiłem zjawić się w pubie wcześniej, strzelić sobie drinka i sprawdzić serwis „The Stage”.

      Pub był kompletnie pusty, z tylko jednym pracującym barmanem, i to jednorękim. Zamówiłem wódkę i colę zero, po czym znalazłem miejsce blisko gniazdka, do którego wpiąłem telefon. Josh nienawidzi, gdy zamawiam wódkę i colę (on woli browca, ale dla mnie piwo smakuje jak czysta gorycz życia), więc cieszyłem się, że mam trochę czasu na wypicie drinka, którego lubię. Może jeśli teraz wypiję dostatecznie dużo, potem nie będę musiał niczego więcej zamawiać. Moje buty przylgnęły do linoleum pod stołem i gdy przesunąłem stopy, musiałem zignorować nieprzyjemny dźwięk. Nigdy bym nie przypuszczał, że Joshowi spodoba się takie miejsce: powiedział mi, że to nieodkryty klejnot, a staroświeckopubowy styl jest obecnie bardzo na czasie.

      Kiedy tak czekałem, odpisałem Kaitlyn, potwierdzając nasze jutrzejsze spotkanie przed barem Ślimak w Sałacie; mamy wpaść na drinka przed imprezą u Hugona. Znów odpisała tak szybko, że byłem pod wrażeniem: „Nie mogę się doczekać. Do zobaczenia jutro xx”.

      Żołądek mi się skręcił, jakby także był świadomy wstydu, który mnie dręczył. Bo tak naprawdę tam nie pójdę. Napisałem tylko po to, by przestała ze mną pisać. Plan jest taki, że jutro rano napiszę do niej, że źle się czuję. Nie mam nic przeciwko Kaitlyn ani całej reszcie tego towarzystwa, ale nie widzę sensu w takich spotkaniach.

      „Długo nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że powinniśmy jakoś uczcić pierwszą rocznicę śmierci Stephena. Nie wiem jak wy, ale ja myślę o nim całkiem często”.

      Hugo wysłał tę wiadomość na grupie jakiś czas temu, proponując nam imprezę w mieszkaniu jego mamy w Manchesterze. Od jakiegoś czasu nikt z nas nie korzystał z tej grupy. Bezpośrednio po pogrzebie – tak, ale życie i inne sprawy, i jeszcze Josh (w moim przypadku) i grupa zamarła. Sasha nadal wysyłała parę razy w miesiącu jakieś słodkie zwierzaki i memy, ale to było wszystko. Do czasu wiadomości od Hugona.

      „Wszystko w porządku u ciebie?”, napisała do mnie Kaitlyn. „Byłoby miło się spotkać, co?” Kilka minut później napisała znowu: „Pójdę, jak ty też pójdziesz. Nie czuję się dostatecznie swobodnie z resztą”. I kiedy zastanawiałem się, dlaczego ze mną czułaby się komfortowo, napisała ZNOWU. „Byłoby świetnie znowu się zobaczyć x”.

      Wiem, że zachowam się jak siurek, ale jutro rano napiszę do niej, że jestem chory. Znów poczucie winy uderzyło mnie w żołądek. Skończyłem drinka i wróciłem do baru.

      – Czy mogę prosić…

      – Dwa razy stellę. – Usłyszałem zza ramienia, a gdy odwróciłem się, zobaczyłem Josha.

      Przez chwilę nie mogłem nic z siebie wydusić – działał tak na mnie za każdym razem. To nie tak, że Josh jest boski, ale jest w nim coś takiego, co każe zatrzymać się na chwilę i spojrzeć. Coś zniewalającego, to jest dobre słowo. Josh jest zniewalający. Jest całkowicie nie z mojej ligi; to tak, jakby blondas Douglas


Скачать книгу