Uziemieni. Tanya Byrne
skrzyżowała ramiona, przechyliła głowę i zapytała:
– Jak to ma nam pomóc?
– A jak ma nam pomóc zadawanie głupich pytań?
– Przynajmniej próbuję. A ty co robisz?
Hugo uniósł telefon.
– Dzwonię po pomoc.
– Co? Masz telefon na magię, że jesteś w stanie zadzwonić z windy, w której nikt nie ma zasięgu?
Hugo zacisnął wargi, gdy zdał sobie sprawę, że Sasha ma rację, lecz nim zdołał wymyślić ripostę, stanęła przed nim Velvet.
– Możecie się w końcu zamknąć?
„Właśnie, zamknijcie się”, niemalże dodała Kaitlyn. Nie mogła się skupić, gdy gadali, jej myśli skakały w przód i w tył, jak ptak złapany w sieć. Tak naprawdę w zeszłe lato była na kursie pierwszej pomocy; napisała fanfika o Jem i Ace z „Liceum Dedmana”, którzy ukończyli razem taki kurs na wakacyjnym obozie. Teraz jednak, w emocjach, nie potrafiła sobie nic przypomnieć.
„Myśl, Kaitlyn”.
– Dr ABC – powiedziała Velvet, wskazując palcem na Kaitlyn. – W naszej szkole jakiś czas temu był facet z karetki ze szpitala św. Jana. DR ABC, pamiętam, bo potem Mark Barton przezywał mnie DOKTOR D JAK DUPA.
Hugo zachichotał, ale reszta go zignorowała.
W mózgu Kaitlyn coś się odblokowało. D. R. A. B. C.1
– Danger. Response. Airway. Breathing. Circulation – wyrecytowała, wyraźnie spokojniejsza.
Velvet pokiwała głową i uklękła naprzeciwko Kaitlyn. Mężczyzna leżał na plecach między nimi.
– Żadnego zagrożenia nie ma. W sensie, nie znajdujemy się na środku drogi czy w innym miejscu, gdzie może nas najechać autobus czy coś.
Tym razem to Kaitlyn pokiwała głową.
– Reakcja. – Wzięła głęboki oddech i spojrzała na mężczyznę.
– Dzień dobry. Jestem Kaitlyn – powiedziała tak głośno i wyraźnie, jak pozwoliło jej na to zdenerwowanie. – Czy wszystko w porządku? Czy pan mnie słyszy?
Zero reakcji.
– Jeśli pan mnie słyszy, niech pan otworzy oczy.
Nadal nic.
Sięgnęła po jego rękę. Była wilgotna jak świeżo użyta kostka mydła.
– Jeśli pan mnie słyszy, proszę ścisnąć moją dłoń.
Nic.
Spojrzała na Velvet.
– Jak on ma na imię?
Na żółtej smyczy na szyi wisiała plakietka. Odwróciła ją.
– Steven.
Kaitlyn spróbowała jeszcze raz, potrząsając jego ramionami.
– Panie Stevenie, czy pan mnie słyszy?
Zero reakcji.
Potrząsnęła nim bardziej zdecydowanie.
– Czy pan mnie słyszy, panie Stevenie?
Nic.
Kaitlyn poczuła, jak narastająca w niej panika szuka drogi wyjścia, spróbowała połknąć ją z powrotem. Czuła się jak puszka coli, którą Danny Taylor wstrząsnął na placu zabaw i otworzył. Mimo że Kaitlyn wcale nie stała blisko, i tak odskoczyła, gdy ku radości Danny’ego pióropusz piany obryzgał wszystko wokół. Właśnie tak się teraz czuła: jeśli tylko otworzy usta, wyskoczą z niej wszystkie emocje.
Dlatego zamknęła oczy i wzięła kolejny wdech.
Gdy ponownie je otworzyła, Velvet ściskała płatki uszne mężczyzny.
– Dlaczego gmerasz mu przy uszach? – zapytał Hugo, nim zdążyła to zrobić Kaitlyn.
– Sprawdzam, czy reaguje na ból – odsyknęła Velvet.
– I co?
Velvet spojrzała na niego, zwężając powieki.
– A wygląda?
„A teraz to niby kto zadaje głupie pytania?”, pomyślała Sasha, podnosząc brew.
– Drogi oddechowe – podpowiedziała Velvet.
Kaitlyn pokiwała głową i wyciągnęła rękę, przyciskając dłoń do czoła mężczyzny. Było równie mokre, co jego dłonie. „To nie jest dobry znak”, pomyślała, kładąc dwa palce pod jego podbródek i przechylając głowę do tyłu w sposób, w jaki robiła to jedna kobieta na filmiku w sieci; na tym, który oglądała, gdy przygotowywała się do pisania swojego fanfika. Pochyliła się i czekała, próbując usłyszeć oddech, lecz nic z tego.
– Wszyscy cisza! – rzuciła Velvet, patrząc na zmagania Kaitlyn.
Cała czwórka nie wydawała jednak żadnego dźwięku, skupiając się wokół Kaitlyn i mężczyzny w ogłuszającym milczeniu.
– I co? – zapytała Velvet.
Kaitlyn pokręciła przecząco głową.
To wywołało falę pomruków i sapnięć, które oszołomiły Kaitlyn.
– Jest już za późno – powiedziała, zdejmując palce z podbródka mężczyzny.
Velvet spojrzała na nią zdziwiona.
– Co?
– Nie ma pulsu. Jest martwy.
– Nie może być. – Velvet znów zbliżyła się do mężczyzny. – Pozwól mi spróbować.
Przycisnęła dwa palce w okolicach jabłka Adama i czekała, lecz nic nie poczuła.
– Spróbuj na nadgarstku – powiedział Joe i wrócił do żucia dolnej wargi.
Spróbowała z takim samym efektem.
– Może powinniśmy zrobić usta-usta? – zasugerował Dawson, lecz Velvet go uciszyła. Jej dłoń spoczęła na klatce mężczyzny, a ucho skierowała do jego ust. Chciała się upewnić, czy faktycznie nic nie słychać.
Oczywiście nic nie usłyszała. Dawson zaczął kręcić się w panice. Przypominało mu to scenę, którą robił w „Liceum Dedmana”, gdy dziewczyna, w której się zakochał, uległa wypadkowi samochodowemu, a on musiał ją ugryźć, ratując jej życie, a zarazem je kończąc. Przynajmniej tak to widział; zobowiązał ją tym do wiecznego picia krwi i unikania światła słonecznego. Widzowie pokochali tę scenę, nagradzając go nagrodą Teen Choice.
– Umiesz robić usta-usta? – zapytał Velvet, znów siadając na podłodze. Dziewczyna potrząsnęła głową i zwróciła się do Kaitlyn:
– A ty?
Kaitlyn również potrząsnęła głową.
– On odszedł.
– Musimy spróbować. – Dawson rozejrzał się po windzie. – Ktoś wie, jak się robi usta-usta?
– On już odszedł – powtórzyła Kaitlyn, tym razem znacznie dobitniej.
– Dokąd?
– Do krainy Hefalumpów – syknął Hugo. – A myślisz, kurwa, że gdzie? Umarł!
– Ale przecież przed chwilą tu był. – Dawson spojrzał na ciało mężczyzny. – Był, o, tutaj.
Wszyscy patrzyli na siebie, wyłączając Hugona, który patrzył na ręce Velvet, spoczywające na klatce
1
Dr ABC – akronim mnemotechniczny, funkcjonujący także w języku polskim, pozwalający na zapamiętanie właściwej sekwencji działań podczas resuscytacji oddechowo-krążeniowej. Kolejne litery oznaczają odpowiednio angielskie słowa: