Dziewczyna bez makijażu. Zuzanna Arczyńska

Dziewczyna bez makijażu - Zuzanna Arczyńska


Скачать книгу
Co mam ci powiedzieć… Przepiękna jest! Będziesz wyglądać jak z bajki. Słuchaj, poproszę bratową, żeby ci zrobiła włosy poza kolejnością. To będzie mój prezent dla ciebie. Ale paznokcie to chyba musisz sobie sama załatwić.

      – Nawet mi to przez myśl nie przeszło.

      – Żartujesz! – Dorota miała zdziwioną minę. – Kompletnie ci odbiło?

      – Kiedy właśnie wcale nie żartuję.

      – Durna babo! Ślub może nie być z twoich marzeń, ale zdjęcia mają być i już! Chcesz triumfu Wiolety? Zniesiesz to, jak się puszy? Działaj! Zrób sobie włosy, paznokcie, makijaż! Masz być księżniczką! Wszyscy mają wierzyć, że to cudowna chwila, ty zaś tryskasz miłością! Jesteś zakochana do szaleństwa i szczęśliwa tak, że mogą zzielenieć z zazdrości. Pierwsza w klasie wychodzisz za mąż! Wioleta się zmoczy, gdy to usłyszy. Ogryzie tipsy do krwi. I to za kogo wychodzisz! On jest piękny! Takiemu sama bym się dała zbajerować. A tak swoją drogą, jak ci to powiedzieć… Wiesz, że będziecie się całować?

      – Wiem, Dorkas, wiem. Udaję, że o tym nie myślę. Chodź, herbatę sobie zrobimy.

      – Nie mamy czasu. Znaczy ja nie mam. Ty zrób, chętnie się napiję. Muszę zadzwonić do bratowej i umówić cię z dziewczynami od kosmetyczki obok, bo sama sobie terminu na już nie załatwisz, skoro jeszcze o tym nie pomyślałaś. Może coś wymodzą. Uszu nie ma co przebijać, ale brwi wyregulować trzeba i może rzęsy zagęścić. Najlepiej jutro po szkole. A makijaż przed ślubem i włosy w sobotę rano. No zrób tę herbatę, a ja podzwonię.

      Nie było łatwo, ale w końcu wszystkie terminy zostały potwierdzone. Angelika pomyślała wieczorem, że musi tylko trzymać głowę wysoko i nie spanikować, kiedy piękny Alosza będzie ją całował, jakby była jego prawdziwą miłością. Postanowiła się tym cieszyć, bo właściwie dlaczego nie? Całkiem fajnie będzie całować się z przystojniakiem.

      8

      W piątkowy poranek Alosza odpuścił sobie bieganie. Kate spała tak cudnie wypięta, że nic nie wyciągnęłoby go z łóżka. Postanowił z nią zostać. Mógł przewietrzyć się później albo nie robić tego wcale. Wybrał leniwy poranny seks, czuły i niekończący się, przerywany zachwyconymi westchnieniami i prośbami o jeszcze i bardziej. Uwielbiał tę chętną i rozkosznie zepsutą kobietę. Była jak odpowiedź na błagania każdego faceta. Nie znała słowa „nie” w łóżku, eksperymentowała z pasją i zachwycała go tym ponad miarę.

      Po prysznicu zszedł do kuchni. Dziś miał pojawić się ojciec. Oczywiście Arek wiedział, kiedy będzie Topolow, ale niepytany nie odzywał się. Bo i po co?

      Alosza nalał sobie kawy. Odkąd zawitały dzieci, cisza była w tym domu na wagę złota, więc się nią cieszył. Nim wypił zawartość filiżanki, przejrzał pobieżnie prasę na tablecie. Odebrał pocztę. Rozszyfrował informacje, które nadeszły od ojca, przyswoił polecenia i właściwie bardzo cieszył się z zaplanowanego rodzinnego spotkania. Spodziewał się jeszcze młodszej siostry, a ponieważ nie widział jej od kilku miesięcy, nie miał pojęcia, jak wygląda plan papy dotyczący zapewnienia jej bezpieczeństwa i czy w związku z tym ona w ogóle się pojawi.

      Tatiana była sportowcem. Zawodowo jeździła na łyżwach. Jako solistka występowała w mistrzostwach świata w jeździe figurowej. Rzuciła szkołę tuż po tym, jak ją zaczęła, bo w ławce nudziła się koszmarnie. Już w podstawówce wiedziała, co będzie robić w przyszłości. Szkoła zabierała jej cenny czas, a ona tego nie znosiła. Bez balastu w postaci standardowej edukacji Tania mogła zajmować się swą pasją zawodowo pomimo początkowego sprzeciwu Topolowa. Zgodziła się na prywatnego nauczyciela, ale często podróżowała, więc uczyła się w kratkę. Alosza kochał to uparte dziewczę, które świata nie widziało poza lodowiskiem. Jej nie dało się ukryć jak brata, bo to złamałoby dziewczynie serce. Ojciec musiał wymyślić coś bardzo błyskotliwego, żeby Tania nie ucierpiała na skutek machinacji wrogów politycznych. Chłopak był ciekaw, jak ojciec to zrobił. Podobno dziewczyna mieszkała i trenowała na północy Kanady. Wiedział, że dowie się więcej, gdy spotka tatę.

      Tymczasem Arek zawiózł do szkoły dzieci oraz Angelikę i wrócił, by pojechać z Kariną do supermarketu. Czekając na nią, usiadł w kuchni obok Aloszy i opowiadał robiącej listę zakupów kobiecie o planach jej córki.

      – Angelika powiedziała, że zerwie się dziś wcześniej ze szkoły. Trzeba ją odebrać tak za piętnaście dwunasta.

      – Dlaczego? Co wymyśliła?

      – Ma sobie zrobić paznokcie i pójść do kosmetyczki czy fryzjera. Jeśli chcesz, mam cię zabrać, to skorzystacie razem.

      – Nie trzeba. Mam czyste paznokcie. Włosy też mogą być – ucięła z uśmiechem.

      – W sumie racja. Niczego im nie można zarzucić. Lubię dowartościowane kobiety – pochwalił ją, choć wiedział, że to nie pewność siebie, a wyuczona oszczędność przez nią przemawia. – Mimo wszystko myślę, że pan Topolow życzyłby sobie, żeby matka jego synowej wyglądała jak z żurnala. Zresztą spytajmy Aloszę. – Szybko rzucił kilka niezrozumiałych zdań po angielsku. Jego rozmówca tylko potakiwał. – A nie mówiłem? Zawiozę cię do banku, założysz konto, na które wpłyną fundusze na utrzymanie domu i honorarium za jego prowadzenie. Później kupisz telefon, bo musimy mieć ze sobą kontakt – wyjaśnił. – To konieczne. Dopiero wtedy zrobimy zakupy, a na koniec pojedziemy pod szkołę. Wieczorem pan Topolow z przyjemnością was pozna.

      – Dobrze, już dobrze, rozumiem. Tylko kto będzie płacił za te fanaberie? – Nieprzywykła do posiadania gotówki, niepokoiła się nieco.

      – Dałem młodej pięć stówek rano.

      Karina popatrzyła na niego z niedowierzaniem.

      – Powiedziała, że wystarczy. Zamówimy dziś obiad, bo nie będziesz miała czasu na gotowanie. Po prostu zróbcie się na bóstwa. Poza tym przeleję ci kasę, przecież powiedziałem. Nie martw się wydatkami. Musisz nauczyć się posiadać pieniądze. W sumie to proste. Przyzwyczaisz się. Do tej pory zwracałaś uwagę tylko na zaspokajanie podstawowych potrzeb, teraz musisz brać pod uwagę zachcianki i rozmach. Nie kupiłaś ani jednej torebki i tylko kilka par butów. To niesłychane! Myśl o sobie. Kto inny to zrobi za ciebie?

      – Gadasz jak połączenie terapeuty i przyjaciółki, Bies, tymczasem ja nie wiem nawet, jak uruchomić tę maszynę do kawy, a co gorsza, także pralkę i suszarkę, które stoją w piwnicy.

      – Pan Topolow kazał przyjąć kogoś do pomocy w prowadzeniu domu. Nie myślałaś chyba, że będziesz wszystko robiła sama? Co?

      – Tak właśnie myślałam. – Wstała, sięgnęła do lodówki. Wyjęła karton mleka. Wypiła jeden kubek, potem drugi, a gdy nalała sobie trzeci, Arek spojrzał na nią zdziwiony. – Nie pamiętam już, kiedy mogłam napić się mleka do oporu. Każdy ma swoje marzenia, prawda? Moim był litr mleka. Cały. Jak podzielisz na czworo dzieci, to nawet przy małych szklankach niewiele zostaje.

      Mężczyzna tylko pokiwał głową. Karina złożyła opakowanie i wrzuciła do jednego z wielu pojemników do segregowania odpadów. Usiadła i sączyła czwarty kubek mleka.

      – Arek, powiedz mi, ale tak szczerze, nie wydarzy się tak, że pewnego pięknego dnia wpadną tu jakieś draby i wymordują nas wszystkich we śnie? Nie wiem, czy powinnam o to pytać, bo może nawet to jest niebezpieczne.

      – Spokojnie. Nie denerwuj się. Topolow to bogaty biznesmen, ale nie mafiozo czy zbir. On prowadzi legalne interesy. Jedyny problem, że mu się zachciało krytykować Wołodię otwarcie. A wódz, jak każde słońce narodu, nie lubi krytyki. Wie, że jego


Скачать книгу