Strategia dla Polski. Отсутствует

Strategia dla Polski - Отсутствует


Скачать книгу
naszą tożsamość, nasze poczucie jedności. Także w kontekście europejskim. W 2015 roku zniknęła flaga Unii Europejskiej w niektórych publicznych instytucjach w Polsce. Jej brak jest polityczną demonstracją dystansu do naszego członkostwa w Unii. Europa zawsze była i będzie zróżnicowana. A życie w różnorodności musi oznaczać szacunek dla innego. Dla całej Europy. Ten szacunek i zaufanie muszą być głębokie. Unijne instytucje należą do nas wszystkich, obywateli państw członkowskich Unii, którzy jednocześnie są obywatelami tejże Unii.

      Europa nie staje się sama, jest tworzona przez wspólne decyzje państw członkowskich, coraz częściej pod wpływem nas, obywateli. Unia nie będzie stać w miejscu. Świat nie będzie na nas czekał. Będziemy kontynuować postęp w wielu politykach ważnych dla konkurencyjności gospodarki europejskiej i jej społecznej wrażliwości. Wiele wskazuje na to, że apetyt na niektóre zmiany będzie zróżnicowany, dlatego Europa wielu prędkości jest nieunikniona. Fragmentaryzacja nie musi jednak oznaczać podziałów w Europie. Siłą Europy będzie bowiem nadal jej polityczna i obywatelska jedność (Hübner 2017).

      Wynurzając się spod popiołów wojennych i traumy obecnej już od pierwszej wojny światowej, UE od swojego powstania przyjęła narrację liberalnej demokracji, która miała się stawać coraz bardziej otwarta na wszelkie różnice i wrażliwości mniejszościowe, na demokratyczną instytucjonalizację dążeń emancypacyjnych, szczególnie kobiet i imigrantów. Także na akceptację jednostkowej indywidualności, jej wyrażanie w przestrzeni publicznej oraz odejście od uniformizacji społecznej, która jest zarówno podstawą, jak i celem reżimów autorytarnych. Od początku swego istnienia integracja europejska czerpała swą siłę z różnorodności.

      Wiele się zmieniło od czasu naszego wejścia do Unii. Po obydwu stronach Atlantyku odczuwamy instynktownie nastrój apokalipsy, stania w obliczu głębokiej zmiany, która może zasadniczo zmienić obraz świata.

      Coś pękło, coś się skończyło: kryzys demokracji liberalnej

      W 2016 roku Mark Lilla, uważny obserwator ruchów społecznych w książce Zatopiony umysł (Lilla 2016), mówił o pewnej nieuchronności zwrotu w kierunku zakwestionowania tych wartości, na których opierał się projekt demokracji liberalnej. Tytuł jego książki jest oczywiście nieco ironiczną adaptacją słynnej książki Allana Blooma Umysł zamknięty (Bloom 2007), która była tyradą na temat tragicznych skutków promowania wartości liberalnych i emancypacji społecznej oraz wielokulturowości dla nowego pokolenia Amerykanów. Wielu liberałów uznawało to wtedy za wynurzenia ekscentrycznego profesora z Chicago, ucznia równie ekscentrycznego Leo Straussa. A. Bloom, w duchu straussiańskim, pragnął sojuszu reakcyjnej elity o proweniencji europejskiej z ruchem populistycznym. Wydawało się to wtedy czymś kompletnie nierealnym. Donald Trump 20 lat później stał się w pewnym sensie ziszczeniem marzeń L. Straussa i A. Blooma, tym, który dokonał politycznej fuzji autorytarnej elity (obecnie tzw. Alt-right) i mieszkańców „głębokiej Ameryki”, dla której projekt emancypacyjny, promowany przez elity liberalne Wschodniego Wybrzeża, przeżartej przez „europejskie miazmaty”, był zawsze czymś bardzo dotkliwym i raniącym nacjonalistyczną dumę. Nastąpiło przebudzenie elektoratu, który szukał autorytarnego przywódcy.

      W Europie projekt liberalnej demokracji był bardziej zaawansowany i jego legitymizacja społeczna wyrastała z głębi doświadczeń Europejczyków, wydawał się przeto trudniejszy do podważenia. Okazało się jednak, że w Europie, którą zaczęliśmy współtworzyć, istnieją autorytarne elity gotowe wykorzystać niezadowolenie z powodu kryzysu i tempa globalizacji dla bezwzględnego dążenia do władzy. Dla nich mityczna Bruksela jako źródło wszelkiego zła stała się miejscowym odpowiednikiem amerykańskiego Wschodniego Wybrzeża.

      Myślę, że były sygnały ostrzegawcze, że nadchodzi fala populizmu. I chyba przespaliśmy ten moment, kiedy trzeba było jak ten kanarek w kopalni głośno krzyczeć, aby zapobiec katastrofie. Już wybory w 2014 roku do Europejskiego Parlamentu pokazały trend, w którym partie tzw. mainstreamowe wszędzie straciły głosy na rzecz tych z prawicowego końca spektrum.

      Zbiegło się kilka czynników, których kombinacja w krótkim czasie zmieniła krajobraz polityczny UE, który dotąd wydawał się dość trwale ukształtowany. Istotną rolę odegrał zbyt późno zidentyfikowany kryzys narracji globalizacyjnej. Ani Europa, ani Stany Zjednoczone nie potrafiły przekonać swych obywateli, że globalizacja jest dla nich korzystna. W szczególności w Unii nie uruchomiliśmy narracji pokazującej, że integracja jest po to, by globalizacja nam służyła.

      Ułomność partycypacji społecznej w kształtowaniu decyzji politycznych sprawiła, że niezadowolenie ludzi znalazło ujście w zwrocie ku populizmowi. Populiści są, można powiedzieć, pudłem rezonansowym, które zbiera rozproszone głosy w społeczeństwie i próbuje z nich ułożyć pewien czytelny przekaz. Różne są technologie osiągnięcia tego celu, dopasowane do lokalnych warunków.

      Odczuwalna, szczególnie na rynku pracy, presja ze strony konkurencyjnych gospodarek niedawno postrzeganych jako reszta świata oraz bezprecedensowa fala imigracji przekładają się na podsycaną przez grupy prawicowe obawę przed utratą dominacji świata „białego” na rzecz świata „kolorowego”. Paleta kolorów strachu znacznie się rozszerzyła w porównaniu z okresem zimnej wojny.

      Ekonomiczny niepokój o utracone aspiracje, które leżały u podstaw naszego zakorzeniania się w świecie zachodnim, przeradza się w znacznie szerszy, ale też trudniejszy do uchwycenia ilościowo niepokój kulturowy. Ma on charakter tyleż konkretny, ileż atawistyczny, oparty na głębokich archetypach różnicy swój – obcy. Jest też najtrudniejszy do pokonania racjonalnymi argumentami. Istnieją studia, które dokładnie te zjawiska analizują, pokazują, że w ocenie imigracji niepokój o spójność kulturową jest czynnikiem, który przeważa wielokrotnie nad obawami przed przestępczością czy lękami o podłożu ekonomicznym. Są to alarmujące dane, które dotykają takich wrażliwych miejsc, jak poczucie zagrożenia tożsamości kulturowej, które dyskurs liberalny sobie w pewnym sensie „odpuścił”, szczególnie na poziomie europejskim, gdzie w oczywisty sposób unifikacja kulturowa i tworzenie europejskiego demosu nigdy nie były programem Unii.

      Być może powinniśmy dokonać przewartościowania tego podejścia. Może powinniśmy jednak mówić o europejskim demosie, o wspólnocie losu europejskiego – niekoniecznie w sensie federalizacji instytucjonalnej, ale w sensie wypracowania takiej formuły tożsamości europejskiej, która będzie mogła unieść wyzwanie „jedności w różnorodności”?

      Prawicowi populiści pragną, aby społeczeństwa zachodnie wyrzekły się wartości takich, jak tolerancja, akceptacja różnorodności i pluralizm kulturowy. Skierowane uwagi ludzi w stronę wyimaginowanych zagrożeń niszczy wewnętrzną solidarność społeczeństw, indukuje wzajemną wrogość. Szczególnie w państwach postsocjalistycznych, gdzie poziom zaufania społecznego był i jest ciągle bardzo niski, populistyczna taktyka divide et impera pogłębia waśnie międzygrupowe i nadwyręża relacje międzyludzkie, nawet w rodzinach.

      Istotną rolę pełni ekosystem informacyjny, w którym żyjemy. Większość informacji pochodzi z mediów społecznościowych, w których kryteria prawdy i faktu są rozmydlone. Rzeczywistość jest przykrawana do konkretnych oczekiwań odbiorców danego medium. Parafrazując Karla Marksa, „każdemu rzeczywistość według potrzeb”. Innymi słowy, każdy ma prawo do własnego faktu. To znacząco utrudnia szukanie wspólnego fundamentu dyskursu publicznego.

      Populizm jest wielką operacją na świadomości ludzi, która ma wykorzenić takie oczywiste ludzkie uczucia, jak empatia, współczucie dla osób o innym pochodzeniu czy kolorze skóry. Chodzi o to, aby takie osoby jak uchodźca czy imigrant nie były traktowane jako uczestnicy w „społeczeństwie troski”, ale jako typowa figura „innego”, bo tylko wtedy, przez dehumanizację ofiary, można jednocześnie odebrać nam, mieszkańcom Zachodu, nasze człowieczeństwo


Скачать книгу