Factfulness. Hans Rosling
href="#i000005540000.jpg" alt="F 85"/>
Idea factfulness to… rozpoznawanie wiadomości o zabarwieniu negatywnym oraz pamiętanie, że informacje o złych wydarzeniach docierają do nas prędzej. Gdy sytuacja się poprawia, często o tym nie słyszymy. W rezultacie mamy zbyt negatywny obraz otaczającego nas świata, co z kolei wywołuje stres.
Aby kontrolować instynkt pesymizmu, powinniśmy spodziewać się złych wiadomości.
• Lepsze i złe. Spróbuj poćwiczyć rozróżnianie pomiędzy aktualnym stanem rzeczy (np. zły) a kierunkiem zmian (np. lepszy). Pamiętaj, że sytuacja może być jednocześnie zła, ale ulegająca poprawie.
• Dobre wiadomości to nie wiadomości. Dobre wiadomości prawie nigdy nie trafiają do mediów. Dlatego słyszymy niemal wyłącznie negatywne informacje. Zadaj sobie pytanie, czy równie pozytywne doniesienia dotarłyby do ciebie.
• Stopniowe postępy to nie wiadomości. Gdy tendencja podlega stopniowej zmianie na lepsze, z okresowymi spadkami, z większym prawdopodobieństwem zauważysz te spadki niż ogólny postęp.
• Większa liczba wiadomości nie przekłada się na większe cierpienie. Złe doniesienia pojawiające się z większą częstotliwością czasami wynikają z lepszej obserwacji otaczającego nas cierpienia, a nie z pogarszającego się stanu świata.
• Strzeż się wyidealizowanej przeszłości. Ludzie często idealizują swoje wcześniejsze doświadczenia, a narody historię.
Rozdział trzeci
Instynkt prostej linii
O tym, dlaczego więcej uratowanych oznacza mniej ludzi, dlaczego wypadki samochodowe są jak ubytki w zębach, i o tym, dlaczego można porównać mojego wnuczka do ludności na świecie
Statystyki potrafią być przerażające. Dwudziestego trzeciego września 2014 roku siedziałem przy swoim biurku w biurze fundacji Gapminder w Sztokholmie. Gdy zobaczyłem na pewnym wykresie linię, poczułem strach. Od sierpnia martwiłem się wybuchem epidemii Eboli w Afryce Zachodniej. Podobnie jak inni widziałem tragiczne obrazy w mediach przedstawiające ludzi umierających na ulicach Monrovii, stolicy Liberii. Jednak w swojej pracy często słyszałem o nagłych wybuchach epidemii śmiertelnych chorób i podejrzewałem, że jak w większości przypadków, i te ogniska choroby uda się wkrótce ugasić. Jednak wykres sporządzony przez Światową Organizację Zdrowia zszokował mnie i przeraził, a tym samym skłonił do działania.
Badacze zebrali wszystkie dane dotyczące zachorowań na Ebolę od początku wybuchu epidemii i posłużyli się nimi, aby obliczyć przewidywany dzienny wzrost nowych przypadków w okresie do końca października. Według tego wykresu po raz pierwszy liczba zachorowań nie rosła zgodnie z linią prostą: 1, 2, 3, 4, 5, ale ulegała podwojeniu: 1, 2, 4, 8, 16. Każda zarażona osoba przed śmiercią zarażała średnio kolejne dwie osoby. W rezultacie liczba pojawiających się każdego dnia nowych przypadków podwajała się co trzy tygodnie. Wykres pokazywał prognozowane rozmiary epidemii, przy założeniu, że każda zainfekowana osoba zarazi dwie kolejne. Efekt podwajania jest przerażający!
Po raz pierwszy o skutkach dwukrotnego wzrostu przekonałem się w szkole. Według hinduskiej legendy Bóg Kryszna poprosił o jedno ziarenko ryżu na pierwszym kwadracie szachownicy, następnie o dwa ziarenka na drugim polu, cztery ziarenka na trzecim, a potem o osiem i tak dalej, podwajając liczbę ziaren przy każdym kolejnym kwadracie. Gdy doszedł do ostatniego z sześćdziesięciu czterech pól, miał już 18 446 744 073 709 551 615 ziaren ryżu. Jest to liczba wystarczająca do zakrycia powierzchni Indii warstwą o grubości trzy czwarte metra. Wszystko, co ulega podwojeniu, rośnie dużo szybciej, niż się możemy spodziewać. Wiedziałem więc, że sytuacja w Afryce Zachodniej wkrótce stanie się naprawdę ciężka. Liberia znalazła się na skraju katastrofy gorszej niż niedawno zakończona wojna domowa. Co gorsza, epidemia nieuchronnie miała się rozszerzyć na cały świat. W przeciwieństwie do malarii wirus Ebola rozprzestrzenia się szybko bez względu na klimat, może być przenoszony podczas podróży powietrznych, może przekraczać granice i oceany w organizmach niczego nieświadomych zarażonych pasażerów. A do tego wszystkiego brakowało skutecznego leku na tę chorobę.
Ludzie już umierali na ulicach. W ciągu dziewięciu tygodni (okres, w którym zachodzą trzy cykle podwojenia liczby zachorowań) sytuacja stanie się dramatyczna. Każde trzytygodniowe opóźnienie w rozwiązaniu problemu oznaczało dwa razy więcej zarażonych i dwa razy więcej potrzebnych środków, by opanować epidemię. Ebola musiała zostać zatrzymana w ciągu kilku tygodni.
Wszyscy w Gapminder zmieniliśmy swoje priorytety i zaczęliśmy analizować dane oraz nagrywać filmy informacyjne wyjaśniające powagę sytuacji. Dwudziestego października odwołałem wszystkie umówione spotkania na następne trzy miesiące i poleciałem do Liberii, mając nadzieję, że moje dwudziestoletnie doświadczenie w analizowaniu zagadnienia epidemii na rolniczych terenach Afryki Subsaharyjskiej może się przydać. Przebywałem w Liberii trzy miesiące. Po raz pierwszy nie spędziłem Świąt Bożego Narodzenia i Sylwestra z moją rodziną.
Podobnie jak reszta świata, zbyt późno zrozumiałem skalę i powagę kryzysu spowodowanego wirusem Ebola. Założyłem, że liczba zarażonych rośnie w linii prostej, a w rzeczywistości ulegała ona podwojeniu. Gdy zdałem sobie z tego sprawę, zacząłem działać. Żałowałem jednak, że nie zrobiłem tego wcześniej.
W dzisiejszych czasach zwrot „zrównoważony rozwój” znajduje się niemal w każdym tytule konferencji, na które jestem zapraszany. Jedną z najważniejszych zmiennych w równaniu dotyczącym zrównoważonego rozwoju jest wielkość światowej populacji. Przecież nasza planeta może pomieścić tylko określoną liczbę ludzi. Prawda? Gdy zacząłem ankietować moją publiczność podczas konferencji poświęconych zrównoważonemu rozwojowi, założyłem, że znają oni podstawowe fakty dotyczące wzrostu liczby ludności. Rzadko aż tak bardzo się myliłem.
Dochodzimy w ten sposób do trzeciego instynktu – instynktu prostej linii – oraz trzeciego megastereotypu: błędnego przekonania, że liczba ludności na świecie rośnie. Zwróćmy proszę uwagę na słowo „wciąż”, które celowo podkreśliłem. Właśnie to słowo stanowi problem.
To prawda, że liczba ludności rośnie. I to w szybkim tempie. W ciągu kolejnych 13 lat na ziemi przybędzie około miliarda ludzi. To nie wynika ze stereotypowego sposobu myślenia. Jednak nie powinniśmy mówić, że liczba ta „wciąż” rośnie. Słowo to sugeruje, że jeśli nic nie zrobimy, ludzi na ziemi będzie przybywało, a zatem potrzebne są drastyczne kroki, aby zatrzymać ten wzrost. I to już jest stereotypowe myślenie. Wydaje mi się, że opiera się ono na tym samym instynkcie, który powstrzymał mnie i resztę świata przed wcześniejszą interwencją podczas epidemii wirusa Ebola. Instynkt prostej linii.
Rzadko kiedy brakuje mi słów, ale tak właśnie się stało, gdy zadałem mojej publiczności następujące pytanie. Miało to miejsce podczas konferencji dla nauczycieli w Norwegii (nie chcę zbyt surowo krytykować Norwegów; to samo mogło się wydarzyć na przykład w Finlandii). Wielu z tych nauczycieli uczyło o światowych trendach w ramach zajęć z nauk społecznych. Gdy odwróciłem się i zobaczyłem na ekranie wyniki ankiety przeprowadzonej podczas wykładu, odebrało mi mowę. Pomyślałem wówczas, że urządzenie do zliczania odpowiedzi musiało się popsuć.
Pytanie numer 5
Na świecie żyje około 2 miliardów dzieci w wieku 0-15 lat.