Lęk. Antoni Kępiński
różnorodność własnych stanów uczuciowych. Nigdy właściwie w subiektywnym odczuciu stan emocjonalny nie jest identyczny ze stanem przeżywanym uprzednio.
Każde przeżycie emocjonalne jest inne i niepowtarzalne. Identyczne powtórzenie jakiegoś przeżycia jest już zjawiskiem patologicznym, zdarza się ono w padaczce jako zjawisko déjà vu lub déjà vecu, Penfield wywoływał je, drażniąc korę skroniową w czasie operacji z powodu padaczki. Niekiedy treść obrazów (wizji) sennych składa się z luźnych fragmentów przeżytych epizodów, powtórzonych z fotograficzną dokładnością. Niekiedy też „nachodzi” człowieka wspomnienie z żywością i świeżością bezpośredniego przeżycia. Zdarza się to częściej u ludzi starszych. Niekiedy takie żywe wspomnienie występuje pod wpływem bodźców węchowych lub smakowych (por. początek powieści Prousta W poszukiwaniu straconego czasu).
NIEPOWTARZALNOŚĆ KOLORYTU EMOCJONALNEGO
Na ogół jednak nastroje i uczucia nie powtarzają się. Koloryt emocjonalny życia jest zawsze świeży, zawsze się zmienia i zawsze coś nowego w nim istnieje. Natomiast powtarzają się nasze myśli, plany, marzenia, słowa, czyny, tj. aktywności, którymi staramy się wpływać na świat otaczający (postawa „nad”). W nich perseweracja nie jest zjawiskiem rzadkim. Pierwsza faza metabolizmu informacyjnego byłaby więc bardziej niepowtarzalna niż faza druga. Pierwsza faza wiąże się bardziej bezpośrednio ze środowiskiem zewnętrznym i wewnętrznym ustroju, natomiast faza druga obejmuje przede wszystkim struktury czynnościowe związane z narzucaniem otoczeniu określonego porządku i sprawdzaniem, jak własna aktywność została zrealizowana. Ponieważ w drugiej fazie chodzi o „przeforsowanie” własnych planów czy własnego modelu rzeczywistości, zrozumiałe jest więc, że pewne zasadnicze struktury muszą się powtarzać aż do zwycięstwa lub klęski. W pierwszej fazie chodzi natomiast o szybkie zorientowanie się w sytuacji zewnętrznej i wewnętrznej, bo od tej orientacji zależy zasadnicza postawa – zbliżenia, ucieczki lub walki („do” – „od”) i ustalenie dynamiki ustroju (nastrój).
ZASADA ANALOGOWA I CYFROWA
Można by pewnych analogii doszukiwać się w modelu neurofizjologicznym układu nerwowego. Układ ten pracuje równocześnie na dwóch zasadach: analogowej i cyfrowej. Zasada analogowa (potencjały generacyjne) pozwala na ilościowe odtworzenie bodźca. Dzięki niej znajdujemy odpowiedź na pytanie: „w jakim stopniu?”. Natomiast zasada cyfrowa (potencjałów iglicowych) pozwala na odpowiedź: „tak” lub „nie”. Pierwszą określa się jako essential discrimination, a drugą jako differential discrimination.
Pierwsza oznacza nasilenie danej jakości, np. białe, bielsze itp., druga – samą jakość: białe czy czarne itp. W wypadku pierwszego rodzaju różnicowania ustrój jest jakby nastawiony na odbiór określonej jakości, określa tylko jej nasilenie. Jest tu jakby ściślejsze związanie się z bodźcem. Siła reakcji odpowiada sile bodźca. Natomiast w wypadku dyskryminacji różnicującej ustrój jakby wychodzi wobec otoczenia z gotową propozycją: białe czy czarne i daje odpowiedź tak lub nie. Rzuca jakby w otoczenie gotową strukturę czynnościową (w formie pytania), która zostaje przyjęta lub odrzucona. Nie ma tu już takiego zespolenia ze środowiskiem jak w wypadku zasady analogowej.
NIEPOWTARZALNOŚĆ PIERWSZEJ FAZY I POWTARZALNOŚĆ (PERSEWERACJA) DRUGIEJ FAZY METABOLIZMU INFORMACYJNEGO
Nasza znajomość procesów neurofizjologicznych jest jeszcze zbyt nikła, by kusić się o analogie między obiektywnym a subiektywnym aspektem życia. Wydaje się jednak, że ustrój stosuje jakby dwie metody podejścia w stosunku do swego otoczenia: metodę związania się z nim i metodę dystansu. Metabolizm informacyjny miałby jakby swoistą pulsację: złączenia się ze środowiskiem zarówno zewnętrznym, jak wewnętrznym ustroju w pierwszej fazie i nabrania w stosunku do niego dystansu w drugiej fazie. W niej już ustrój daje gotową strukturę czynnościową w formie pytania i zależnie od rodzaju odpowiedzi (tak lub nie) kształtuje się dalsza interakcja z otoczeniem.
Mimo więc niezwykłego bogactwa potencjalnych struktur czynnościowych w drugiej fazie metabolizmu informacyjnego ustrój musi pewne struktury stale powtarzać, z nimi stale jakby występować w stosunku do otoczenia. Odpowiedź na przedstawioną propozycję często bowiem decyduje o dalszych losach ustroju, np. czy dany pokarm jest jadalny, czy trujący itp. Dlatego perseweracja jest koniecznym warunkiem drugiej fazy metabolizmu informacyjnego. Ustrój musi uparcie dążyć do swego celu. Otoczenie jest tu tylko środkiem do tego celu, do niego pasuje lub się jemu sprzeciwia, dlatego obowiązuje tu język binarny: „tak” lub „nie”.
Należy przypuszczać, że perseweracja w drugiej fazie metabolizmu informacyjnego jest w pewnym stopniu zdeterminowana filogenetycznie, a w pewnym – ontogenetycznie, tzn. pewne struktury czynnościowe mają już na skutek filogenezy większe szanse realizacji (wyższy współczynnik prawdopodobieństwa) lub – jeśli się przedstawi to zagadnienie w języku neurologicznym – są już genetycznie lepiej utorowane. Jeszcze inne w ciągu życia osobniczego zależnie od warunków i jego kolei zyskują większe szanse niż inne struktury. W ten sposób – wbrew twierdzeniom niektórych filozofów (Locke) – mózg nigdy nie jest tabula rasa.
Perseweracja w lęku anankastycznym polegałaby w przedstawionym ujęciu na przesunięciu mechanizmów drugiej fazy do fazy pierwszej. To co jest odpowiednie w drugiej fazie, gdy chodzi o utrzymanie pewnej linii zachowania się (celu), nie jest odpowiednie w fazie pierwszej, której zadaniem jest odbicie, możliwie wierne, otaczającej rzeczywistości. Odbicie to wprawdzie obejmuje tylko koloryt emocjonalny, ale jest wierniejsze niż konstrukcje fazy drugiej, które oddają raczej plany aktywności ustroju, a otoczenie jest ważne tylko o tyle, o ile spełnia warunki do realizacji tych planów (odpowiedź tak lub nie), bądź też ich nie spełnia. Obu procesów nie da się od siebie odłączyć, ustrój musi przedstawiać określone propozycje swemu otoczeniu.
Pierwsza faza jest jednak konieczna do nawiązania bezpośredniego kontaktu z otoczeniem. Zagadnienie związku z otoczeniem w umyśle ludzkim, jak się zdaje, ulega schematycznemu wypaczeniu, polegającemu na tym, że podmiot oddziela się ostro od przedmiotu (otoczenia). W rzeczywistości związek jest bliższy, człowiek – jak i wszystkie istoty żywe – jest ściśle ze swym otoczeniem zespolony. Nieraz z góry wie, co w nim jest dla niego dobre, a co złe. Skąd np. pies czy kot wie, która trawka jest dla niego dobra, a która wywołuje przeczyszczenie lub wymioty, tak jakby był doświadczonym farmaceutą? Wiele tzw. instynktowych zachowań u zwierząt tłumaczyć można zespoleniem ustroju z otoczeniem.
Problem lęków anankastycznych polegałby między innymi na zerwaniu związku z otoczeniem, uczucia są jakby zawieszone w próżni. Rytm perseweracyjny, charakterystyczny dla drugiej fazy metabolizmu informacyjnego, gdzie chodzi o konsekwentne utrzymanie pewnej linii postępowania, ogarnia życie uczuciowe, a w każdym razie tę jego część, która jest sygnałem nadchodzącego zagrożenia. W zespołach anankastycznych bezsens lęku jest zjawiskiem zgoła uderzającym. Ale bezsens ten istnieje też w innych rodzajach lęku, choć w mniej jaskrawej formie. W przeciwieństwie do świata zwierzęcego lęk u człowieka nieraz traci swój biologiczny sens sygnału grożącego niebezpieczeństwa.
POTRZEBA BÓLU I LĘKU (SYSTEM ALARMOWY)
Lęk i ból są dwoma podstawowymi stanami uczuciowymi należącymi do grupy uczuć o negatywnym znaku, i to nie tylko u człowieka, ale też prawdopodobnie w całym świecie zwierzęcym. Wydawać by się mogło, że bez nich życie byłoby rajem na ziemi. Tak jednak nie jest; z obserwacji klinicznych wiadomo, czym grozi brak bólu (np. w syringomielii). Środowisko człowieka, jak zresztą wszystkich żywych istot, nie jest „środowiskiem macierzyńskim”, tzn. takim, w którym wszystkie potrzeby są zaspokojone i w którym żadne niebezpieczeństwo nie grozi. Gdyby życie było rajem, można by było obejść się bez lęku i bólu. Ponieważ jednak życie przedstawia wiele niebezpieczeństw, każda żywa istota musi dysponować systemem alarmowym, który sygnalizuje zbliżające się niebezpieczeństwo i dzięki któremu