Lęk. Antoni Kępiński
sygnałem, że trzeba się jak najszybciej z danej sytuacji wycofać (jak np. w wypadku oparzenia) lub podjąć jakieś środki zaradcze (jak np. w wypadku bólu narządów wewnętrznych).
W wypadku lęku niebezpieczeństwo jest dalsze zarówno przestrzennie, jak i czasowo. Nie sięga ono jeszcze granic organizmu, a odległość czasowa może się wahać u człowieka od ułamka sekundy do wielu lat. Również na współrzędnych przestrzennych odległości mogą się wahać od bliskich do bardzo dalekich. W ten sposób lęk u człowieka może dotyczyć konkretnej sytuacji, określonego „tu” i „teraz”, lub sytuacji oderwanej od konkretu (a więc abstrakcyjnej), gdzie odległości czasowe i przestrzenne są bardzo duże. Nawet dochodzi do tego, że odległości sięgają nieskończoności (używa się nawet pojęcia „lęku kosmicznego”, „egzystencjalnego”, a więc lęku związanego z samym faktem istnienia).
Ból z natury rzeczy jest u człowieka bardziej od lęku konkretny, musi bowiem w jego wypadku dojść do bezpośredniego zetknięcia się czynnika szkodliwego z ustrojem. Niemniej jednak u człowieka i on przybiera formy bardziej abstrakcyjne, tzn. nie jest proporcjonalny do stopnia uszkodzenia, ale zależy od wielu czynników, które sprawiają, że nieproporcjonalnie wzrasta lub maleje, przedłuża się lub skraca. Jego wymiary ulegają więc różnorodnym przekształceniom na siatce czasowo-przestrzennej ustroju.
W świecie zwierzęcym nie ma tej swobody poruszania się w wymiarach czasu i przestrzeni. Zwierzę jest bardziej niż człowiek ograniczone do konkretnej sytuacji, nie może wyjść poza własne „tu” i „teraz”. Dzięki temu sygnał niebezpieczeństwa jest dla zwierząt bardziej realny niż dla człowieka. Ból jest na ogół u zwierząt proporcjonalny do stopnia zagrożenia, a lęk zwykle zwiastuje realne niebezpieczeństwo (oczywiście u zwierząt też zdarzają się fałszywe alarmy, gdy np. bodziec nieszkodliwy jest traktowany jako zwiastun niebezpieczeństwa).
To oderwanie się od konkretu, tak dla człowieka charakterystyczne, dzięki któremu człowiek ma poczucie wolności, a jednocześnie i skrępowania, gdyż nigdy zupełnie swobodnie w wymiarach czasu i przestrzeni poruszać się nie może, ma swoją ujemną stronę w tym, że tak ważne z biologicznego punktu widzenia sygnały niebezpieczeństwa przestają spełniać swą biologiczną rolę. Działają niezależnie od realnej sytuacji, alarmują nieraz bez uchwytnej przyczyny i bez uchwytnego celu. Lęk i ból ludzki mają więc cechy specyficzne, nie spotykane w świecie zwierzęcym, a wynikające ze swoiście ludzkiej swobody poruszania się w czasie i przestrzeni.
SZTUCZNE SYGNAŁY ALARMOWE
Człowiek z lękami typu anankastycznego porusza się w świecie jakby w ogrodzie udręczeń, w którym na każdym kroku istnieją tablice ostrzegawcze, a przekroczenie nakazów i zakazów grozi strasznymi cierpieniami. Lęk, który nie ma określonego przedmiotu i który przez oderwanie się od konkretu życia stał się pustym sygnałem, wywołuje ogólny stan alarmowy, człowiek wszędzie dopatruje się niebezpieczeństwa i „tablice ostrzegawcze” mają go przed nim uchronić. Człowiek o anankastycznym typie osobowości żyje różnego rodzaju „winienem” i „trzeba”, zatraca spontaniczność typową dla każdego przejawu życia. Spontaniczność jest cechą pierwszej fazy metabolizmu informacyjnego, a pewna sztywność (tendencja do perseweracji) – cechą drugiej fazy. Sparaliżowanie pierwszej fazy przez drugą jest więc cechą charakterystyczną dla tego typu ludzi. W lękach anankastycznych doznanie lęku traci swe biologiczne znaczenie sygnału ostrzegawczego i może dlatego człowiek stwarza sztuczny system sygnałów ostrzegawczych (sztuczny, a tym samym drugofazowy) w postaci nakazów i zakazów, które mają go zabezpieczyć przed grożącym niebezpieczeństwem.
W pewnej mierze analogiczne zjawisko można obserwować w życiu społecznym. Gdy w pewnych okresach historycznych z tych czy innych powodów ulegnie zachwianiu naturalne poczucie porządku, które w każdym człowieku istnieje, wówczas obsesyjny gąszcz różnego rodzaju norm, nakazów i zakazów ma stworzyć sztuczny porządek, mający zastąpić naturalne rozeznanie między dobrem i złem (między dobrem a złem, gdyż porządek moralny jest filogenetycznie najwyższą formą porządku i z nim człowiek ma największe kłopoty). Dla przykładu warto wspomnieć o mnóstwie pedantycznych norm, przepisów i opisów stosowanych w okresie inkwizycji, o przerażającej biurokracji hitlerowskich obozów zagłady, a wreszcie choćby o tak dobrze nam znanej powodzi aktów normatywnych, w których nikt już zorientować się nie jest w stanie.
LĘK HIPOCHONDRYCZNY
TAJEMNICA CIAŁA
Ciało jest nierzadko przyczyną różnego rodzaju niepokojów i lęków. Ciało pozostaje zawsze dla człowieka tajemnicą. Ono jest źródłem przyjemności i bólu, świadomość czekającej człowieka śmierci wiąże się z jego rozpadem. Ono sprawia, że człowiek czuje się z życia zadowolony lub jest złamany bólem i cierpieniem. Od niego zależy w znacznej mierze obraz własnej osoby. Ono przyciąga lub odpycha innych ludzi. Od niego zależy dobór naturalny. Ono nadaje realność życiu; jako istoty bezcielesne stalibyśmy się nierzeczywiści.
Nieraz człowiek, gdy mu jego własne ciało zbytnio dokucza, chciałby się go pozbyć, stać się istotą bezcielesną, niematerialną. Ale pragnienie takie jest nierealne, bo życie jest cielesne. Jądro życia tkwi właśnie w ciele. Jeśli człowiek marzy o tym, by być duchem, to wyraża się w tym jego tęsknota do swobody, do wolności poruszania się w czasie i przestrzeni, do realizowania własnych najśmielszych koncepcji. Ciało bowiem, wiążąc człowieka z bezwzględnymi prawami życia, ściąga go jakby na ziemię. Ciało jest przeszkodą, stawia opór naszym marzeniom, zniekształca je przy próbach realizacji.
Rozdział między psyche i soma, typowy dla wszystkich przeżyć człowieka, nie jest tylko wynikiem rozdziału między podmiotem a przedmiotem, jaki tworzy się w trakcie każdej aktywności, lecz rozdziału między wolnością a skrępowaniem, między strukturą czynnościową potencjalną a realizowaną. Duch wszystko może, a ciało jest „mdłe”. Rozbrat między planem a rzeczywistością znajduje swój wyraz w dualistycznej koncepcji człowieka.
Fakt, że ciało nasze jest dla nas nieznane, a jego percepcja jest inna niż świata otaczającego (interoceptory), że jest źródłem uczuć przykrych, a także przyjemnych, źródłem największych cierpień i największych rozkoszy, że stawia opór przy realizacji naszych planów i tym samym ściąga nas jakby na ziemię – sprawia, że nasz stosunek do własnego ciała nie jest jednoznaczny. Wywołuje ono uczucia pozytywne, gdyż jest źródłem przyjemności, a jednocześnie negatywne, gdyż jest źródłem różnorodnych cierpień i rozczarowań. A ponieważ nigdy nie wiadomo, co będzie, jak się nasze ciało zachowa, co nam przyniesie, jak odebrane zostanie przez otoczenie, czy nie zawiedzie w decydującym momencie, czy wreszcie nie ulegnie zagładzie, gdy najmniej się tego spodziewamy, jest też ono źródłem ustawicznego niepokoju. Jeśli projekty dotyczące świata otaczającego możemy z pewnym stopniem prawdopodobieństwa rzutować w przyszłość, tak że w przyszłość wkraczamy, przerzucając w nią pomost przeszłości, to jeśli chodzi o własne ciało, projekcja ta jest zgoła niepewna. Nie znamy naszego ciała i nie wiemy, jak się ono w przyszłości zachowa.
Gdy człowiek czuje się zdrowy, gdy nic mu nie dolega, gdy ciało jest sprawne i podległe jego woli, wówczas jak najwierniejszy niewolnik nie sprawia ono żadnego kłopotu i „dusza” jest zadowolona ze swego wygodnego „mieszkania” – ciała. Ale gdy się coś psuć zaczyna, gdy pojawią się jakieś bóle i cielesne niepokoje, gdy ciało nie jest nam posłuszne, gdy przez nie nie możemy zrealizować naszych planów, gdy nie jest aprobowane przez otoczenie, gdy jest źródłem poczucia winy – wówczas z dobrego niewolnika staje się buntownikiem, źródłem cierpienia, niepokoju i agresji.
PSYCHE I SOMA
Z biologicznego punktu widzenia przedział między psyche a soma jest całkowitą fikcją. Ciało jest obiektywnym aspektem tego, co subiektywnie przeżywa się jako psychikę.