Biblia dla moich parafian.Tom II. Dobra Nowina. ks. Marcel Debyser
bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej (1 Kor 2,2–5).
Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży (1 Kor 2,10–11).
Istnienie stronnictw dowodzi, że postawa Koryntian jest bardzo „z tego świata”. Co więcej, charakter apostolstwa nie usprawiedliwia stronnictwa. Głoszący słowo Boże są jedynie sługami i będą musieli zdać sprawę ze swego przepowiadania. Nie wolno przywiązywać się do tego czy innego kaznodziei, gdyż są oni tylko administratorami objawienia:
Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg (1 Kor 3,5–7).
Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny (1 Kor 4,1–2).
Nie piszę tego, żeby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć – jako moje najdroższe dzieci. Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie. Cóż chcecie? Z rózgą mam do was przybyć czy z miłością i w duchu łagodności? (1 Kor 4,14–15.21).
Święty Paweł reaguje na trzy rodzaje rozprzężenia: kazirodztwo, procesy sądowe i nierząd. Zasada jest zawsze ta sama: teraz, gdy przez wiarę jesteście włączeni w Chrystusa, nie możecie już prowadzić się jak przedtem:
Wcale nie macie się czym szczycić! Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, bo przecież przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha (1 Kor 5,6–8).
Ten piękny tekst, streszczający punkt widzenia apostoła, czytany jest podczas mszy wielkanocnej. Łatwo potem wykazać, że wierzący nie może współżyć cieleśnie z drugą żoną swego ojca; że powinny ustać także procesy, jakie chrześcijanie wzajemnie sobie wytyczają przed trybunałami pogańskimi, dając tym samym antyświadectwo miłości; wreszcie, że nie jest możliwe, by chrześcijanin żył w rozwiązłości. W pięknych, dobrze znanych, słowach apostoł przywołuje tutaj argument, że chrześcijanie tworzą ciało Chrystusa:
Bóg zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi. Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? Czyż wziąwszy członki Chrystusa, będę je czynił członkami nierządnicy? Przenigdy! Albo czyż nie wiecie, że ten, kto łączy się z nierządnicą, stanowi z nią jedno ciało? Będą bowiem – jak jest powiedziane – dwoje jednym ciałem. Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem (1 Kor 6,14–17).
W rozdziałach 7–14 apostoł odpowiada na pytania Koryntian. Najpierw zajmuje się problemem małżeństwa i celibatu. Fragment ten był często źle interpretowany. Dla zrozumienia go musimy przypomnieć sobie, że niektórzy filozofowie greccy odradzali małżeństwo. Święty Paweł twierdzi, że jest ono uprawnione, a także że małżeństwo między chrześcijanami jest nierozerwalne. Uważa też, że dla każdego sprawą zasadniczą jest odpowiedzenie na swe powołanie:
Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja sam, lecz każdy jest obdarowany przez Boga inaczej: jeden tak, a drugi tak. (…) Zresztą niech każdy postępuje tak, jak mu Pan wyznaczył, zgodnie z tym, do czego Bóg go powołał. Ja tak właśnie nauczam we wszystkich Kościołach (1 Kor 7,7.17).
Paweł wspomina tutaj o tak zwanym „przywileju Pawłowym”. Oznajmia: „Jeśli niewierzący mąż opuści żonę, niech się nie czuje ona związana”. Wreszcie, apostoł głosi wartość celibatu w związku z powrotem Pana:
Mówię [wam], bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, którzy się radują, tak jakby się nie radowali; ci zaś którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego z nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata (1 Kor 7,29–31).
Problemem, jakim zajmuje się Paweł, jest spożywanie mięsa ofiarowanego bożkom. Mięso to było tanie i chrześcijanie zastanawiali się, czy nadal mają je kupować. Kwestia ta nie byłaby może wcale interesująca, gdyby odpowiedź Pawła nie umieszczała jej w wielkim wymiarze miłości:
Baczcie jednak, aby to, iż wiecie, [jak należy postępować], nie stało się dla słabych powodem do zgorszenia. Gdyby bowiem ujrzał ktoś ciebie, oświeconego „wiedzą”, jak zasiadasz do uczty bałwochwalczej, czy to nie skłoni również kogoś o słabszym sumieniu do spożywania z ofiar składanych bożkom? I tak to właśnie „wiedza” twoja sprowadza zgubę na słabego brata, za którego umarł Chrystus (1 Kor 8,9–11).
Pytania o właściwy porządek podczas zgromadzeń rodzą dalszy problem, odpowiedź, jaką daje Paweł, każe go bowiem podejrzewać o mizoginię. Tymczasem chodzi tu po prostu o ówczesną tradycję: Paweł żąda, aby w zgromadzeniach kobiety miały głowę nakrytą:
Osądźcie zresztą sami. Czy wypada, aby kobieta z odkrytą głową modliła się do Boga? Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy, podczas gdy dla kobiety jest to właśnie chwałą? Włosy bowiem zostały jej dane za okrycie (1 Kor 11,13–15).
Istota rzeczy polega na tym, aby zachować religijny charakter zgromadzenia. W innych miejscach apostoł pragnie, by kobiety nie przechwalały się swymi nakryciami głowy. Niezależnie od Pawłowego sposobu wyrażania się, chodzi o to, by zgromadzenie celebrowało Eucharystię w atmosferze godności i miłosierdzia.
Paweł kładzie nacisk na problem miłosierdzia. Dowiedziawszy się, że podczas zgromadzeń chrześcijanie nie dzielą się zapasami żywności, apostoł gwałtownie ich upomina:
Tak więc, gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej. Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy. Czyż nie macie domów, aby tam jeść i pić? Czy chcecie świadomie znieważać Kościół Boży i zawstydzać tych, którzy nic nie mają? Cóż wam powiem? Czy będę was chwalił? Nie, za to was nie chwalę! (1 Kor 11,20–22).
Święty Paweł korzysta z okazji, by przypomnieć ustanowienie Eucharystii:
Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: „To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę!”. Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „Kielich Ten jest Nowym Przymierzem we krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę!”. Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny staje się Ciała i Krwi Pańskiej.
Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije (1 Kor 11,23–29).
Trzeba tu uściślić znaczenie słowa „niegodnie”. Nie chodzi tu o to, jak mówiło się niegdyś, że Eucharystia ma być zastrzeżona jako nagroda dla tych, którzy są bez grzechu. Tacy bowiem nie istnieją, zresztą podczas całej mszy świętej Kościół głosi coś przeciwnego. Przed samą komunią chrześcijanin