Smoleńsk 1632-1634. Dariusz Kupisz

Smoleńsk 1632-1634 - Dariusz Kupisz


Скачать книгу
i diakowi Wołkowowi. W pierwszym rzędzie starano się zwiększyć miejscową produkcję, korzystając z porad zachodnioeuropejskich ekspertów. W XVII wieku największym zakładem wytwarzającym armaty i moździerze były moskiewskie warsztaty ludwisarskie zwane „puszecznym dworem”. Odlano tu większość dział i moździerzy użytych przez armię Szeina podczas oblegania Smoleńska. W 1631 roku wyprodukowano 3000 pudów prochu i 56 000 kul armatnich, a plany na rok 1633 przewidywały odlanie 102 000 kul! Drugim ośrodkiem produkcji broni i amunicji były piece hutnicze i kuźnice pod Tułą. Osiedliło się tu wielu rzemieślników cudzoziemskich, a władze carskie witały chętnie wszystkich nowych przybyszów. Na przykład w 1632 roku kupiec holenderski Andrzej Winius otrzymał zezwolenie na budowę pod Tułą kilku zakładów odlewających armaty, lufy do karabinów i kule. Z kolei saletrę, niezbędną do wyrobu prochu, warzono m.in. pod Białogrodem. Jeden tylko Aleksiej Romanow posiadał tam 8 wielkich kotłów do warzenia saletry obsługiwanych przez 400 ludzi. Wiosną 1632 roku wyrabiano w nich 1000 pudów saletry miesięcznie, a w całym państwie moskiewskim zatrudniano 52 mistrzów prochowych66. Piszczele oraz broń białą wyrabiały mniejsze warsztaty rzemieślnicze, które z polecenia władz podjęły się także produkcji wzorowanych na niemieckich muszkietów.

      Rodzima produkcja nie była w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb rozbudowywanej i modernizowanej armii, toteż zdecydowano się na import broni z Europy Zachodniej. Pierwsze większe partie amunicji (proch i kule) zamówiono u kupców holenderskich już w 1627 roku. Zapłacono za nie 2545 rubli. W 1629 roku wydano na zakup tych samych towarów 7925 rubli, a w następnym aż 28 893 ruble. Ilość sprowadzanej z zagranicy broni i amunicji zwiększyła się jeszcze bardziej po przybyciu do Moskwy doradców Gustawa Adolfa. Car płacił gotówką oraz płodami rolno-leśnymi (zboże i skóry), atrakcyjnymi dla Zachodu ze względu na ich niskie ceny. Głównym centrum wymiany był port w Archangielsku, do którego w latach 1630–1631 zawitało ponad 100 angielskich i holenderskich statków. Dostarczały one zazwyczaj niewielkie partie broni i amunicji, ale zdarzały się i olbrzymie transakcje. Najważniejszym partnerem handlowym była Holandia. W 1630 roku zamówiono tu 6000 muszkietów. W 1631 roku wyjeżdżający do Europy Zachodniej Plemiennikow i Aristow mieli, przy okazji akcji werbunkowej, zakupić aż 10 000 muszkietów, 5000 rapierów oraz pewną partię pistoletów, hełmów i pancerzy. Jak dowodzą źródła, posłowie ci dokonali odpowiednich transakcji z kupcami holenderskimi. Jeszcze w 1633 roku niejaki Tomas Swann wysłał z Holandii do Archangielska konwój wiozący 15 000 kul armatnich, 10 000 pudów prochu i 3000 pałaszy. Drugim, równie ważnym partnerem handlowym byli kupcy angielscy. W 1632 roku zakupiono u nich 5000 szpad, 1000 muszkietów, 1000 pistoletów oraz innego sprzętu za łączną sumę 9000 rubli. W tym samym roku nad Tamizę dotarł carski agent Elizarow, który nabył tu kilkaset beczek prochu. Ze Szwecji sprowadzano głównie żelazo wysokiej jakości, z którego wytwarzano broń w miejscowych, moskiewskich warsztatach67.

      Kierownictwo państwa moskiewskiego przykładało też ogromną wagę do gromadzenia środków pieniężnych i zapasów żywności, niezbędnych do prowadzenia działań wojennych. Tę ostatnią składowano w magazynach budowanych w nadgranicznych miastach. Zabezpieczono odpowiednie środki transportu, a o rozmachu przygotowań świadczy fakt, że do przewozu żywności sama tylko Moskwa miała dostarczyć 1000 podwód. Carscy agenci przejęli ponadto całkowitą kontrolę nad eksportem zboża, które obłożono dodatkowymi cłami (nie dotyczyły tylko dostaw do Szwecji). Pieniądze uzyskiwano też poprzez nakładanie nadzwyczajnych podatków w formie piątego, dziesiątego lub dwudziestego grosza, w zależności od statusu społecznego. Już w toku wojny, w 1633 roku, wszystkich ludzi obłożono dwudziestoprocentowym podatkiem dochodowym. Nie uniknęły go nawet chronione zazwyczaj dobra cerkiewne i klasztorne. Zadecydował o tym sam patriarcha Filaret, który w 1631 roku oświadczył, że klasztory będą płacić podatek gruntowy w miejsce obowiązku wystawiania rekruta. Uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczono na żołd dla pułków „sołdatskich”.

      Koszty przygotowań wojennych i samej wojny były olbrzymie. Wystarczy wspomnieć, że dla samej armii Szeina wysłano pod Smoleńsk na wypłatę żołdu ok. 517 000 rubli, co zresztą nie pokrywało zobowiązań. Bardzo drogie okazało się utrzymanie cudzoziemskich żołnierzy zaciągniętych na zachodzie Europy. Cztery cudzoziemskie pułki kosztowały cara ok. 250 000 rubli rocznie, podczas gdy 580 000 rubli rocznie płacono o wiele liczniejszym, moskiewskim pułkom „sołdatskim” i rajtarom. Dochodziły do tego koszty utrzymania tradycyjnych formacji zbrojnych, wydatki na broń, amunicję i żywność, podarki dla dowódców i temu podobne68.

      Szeroko zakrojone przygotowania wojenne objęły również remonty umocnień nadgranicznych miast i zamków. Roboty prowadzono pod nadzorem miejscowych wojewodów, a ich nasilenie przypadło na lata 1630–1631. Na wszystkich właścicieli dóbr ziemskich nałożono wówczas obowiązek oddelegowania określonej liczby poddanych do prac fortyfikacyjnych. Pamiętając poprzednie wojny, szczególną uwagę zwrócono na zabezpieczenie Wiaźmy i Możajska, które leżały na głównym trakcie ze Smoleńska do Moskwy. Naprawiano wały Briańska, Rylska, Masalska, Kozielska, Kaługi, Woroneża, Putywla i Kurska. Nie wystarczyło natomiast środków na naprawę fortyfikacji wielu miast strzegących południowej granicy państwa, co podczas wojny smoleńskiej wykorzystali skrzętnie Tatarzy.

      Przygotowania wojenne doprowadziły do pertraktacji z Kozakami dońskimi i jaickimi. Pierwsze listy wzywające tamtejszych mołojców do udziału w wojnie z polskim królem wysłał Michał Fiodorowicz Romanow nad Don już w 1630 roku. Nakazywał im przy tym, aby przerwali swe wyprawy na posiadłości Imperium Osmańskiego. Kozacy dońscy nie wykazali zrozumienia dla carskich życzeń i kontynuowali wyprawy, co doprowadziło do ostrego konfliktu z Moskwą. Gdy ataman Naum Wasiliew przybył tu po zatwierdzenie rejestrów wojskowych, został aresztowany, a patriarcha Filaret wysłał nad Don listy grożące klątwą tym wszystkim, którzy odważą się najeżdżać ziemie tureckie i tatarskie. Odpowiedzią Dońców było zamordowanie carskiego posła, wojewody Karamyszewa. Oburzony car zakazał wpuszczania Kozaków dońskich do państwa moskiewskiego i przeprowadzania z nimi jakichkolwiek transakcji handlowych. Konflikt na linii Moskwa–Don trwał prawie dwa lata i to car zmuszony był uczynić pierwszy pojednawczy krok. W 1632 roku wysłał do Kozaków kniazia Daszkowa i poddiaczego Połujechtowa, obiecując przebaczenie wszelkich win, w tym także zamordowania Karamyszewa, byleby tylko Dońcy ruszyli pod Smoleńsk. Akcja przyniosła rezultaty dalekie od oczekiwanych i posłowie carscy przyprowadzili pod Moskwę zaledwie 470 Kozaków dońskich pod dowództwem atamanów: Łariona Anisimowa, Fiodora Buruskowa i Wasyla Ślepego. Wydaje się, że Kozacy dońscy przysłali carowi część swych pobratymców tylko po to, by go do reszty nie zrażać. Nieco lepsze efekty przyniosła akcja werbunkowa prowadzona wśród Kozaków jaickich. Wiosną 1632 roku dotarł do nich poseł carski Bogdan Zmijew. W grudniu tego samego roku stanął pod Moskwą oddział atamana Nikifora Prokopiejewa liczący ponad 800 ludzi, by w styczniu 1633 roku dotrzeć pod Smoleńsk69.

      Późną wiosną 1632 roku moskiewskie przygotowania wojenne nabrały wyraźnego przyspieszenia. Koncentrowano armię, dopinano sojusz ze Szwecją i śledzono sytuację w Polsce, gdzie wszyscy zdawali się być zaabsorbowani bezkrólewiem. Kiedy 20 czerwca 1632 roku sobór ziemski, zwołany z polecenia patriarchy Filareta opowiedział się za wojną z Rzeczpospolitą, na dowódców głównej armii, mającej opanować Smoleńsk, wyznaczono kniaziów Dymitra Mamstiurkowicza Czerkaskiego i Borysa Michaiłowicza Łykowa. Okazało się jednak, że współpraca między wodzami jest niemożliwa. Łykow oświadczył, że jako starszy i służący carowi od 40 lat nie godzi się na podporządkowanie Czerkaskiemu. Ten ostatni skarżył się z kolei carowi na niesubordynację kolegi i prosił, żeby go odwołać. Ciągłe kłótnie nie wróżyły niczego dobrego, nie pomogły też próby mediacji i zdenerwowany


Скачать книгу

<p>66</p>

O.L. Vajnštejn, Rossija…, s. 94–95.

<p>67</p>

Ibidem, s. 89–91.

<p>68</p>

Ibidem, s. 91–92.

<p>69</p>

Očerki istorii…, s. 272; W. Lipiński, Wojna…, s. 71.