Smoleńsk 1632-1634. Dariusz Kupisz
nadawano im dziedzicznie, także synowie strzelców byli zobowiązani do służby w armii, tworząc razem swoistą kastę wojowników. W czasie pokoju mieszkali wraz ze swymi rodzinami w pobliżu miast, w oddzielnych słobodach strzeleckich. Obok rolnictwa zajmowali się handlem, rzemiosłem lub pełnili funkcje policyjne w grodach, przy których żyli. Podlegali specjalnemu „Strzeleckiemu Prikazowi”. W czasie wojny byli w miarę jednakowo umundurowani i otrzymywali jednolite uzbrojenie z państwowych zbrojowni. Składały się na nie: szabla, piszczel lub rusznica i krótki berdysz. Była to groźna broń sieczna o żeleźcu długim na ok. 1 m, zbliżonym w kształcie do półksiężyca. Berdysz wbity w ziemię służył żołnierzowi za podpórkę do broni palnej, zastępując przy strzelaniu forkiet, używany przez zachodnioeuropejskich muszkieterów. Organizacja wewnętrzna i dowodzenie formacjami strzeleckimi było zorganizowane tak samo, jak w przypadku Kozaków służebnych.
Strzelców dzielono na dwie grupy: moskiewskich i grodowych. Ci pierwsi zamieszkiwali podmoskiewskie słobody i pełnili na co dzień służbę porządkową w stolicy. W początkach XVII wieku było ich 7600, ale po okresie „wielkiej smuty” wiele rodzin strzeleckich przesiedlono w okolice innych miast, co uznaje się za zewnętrzny przejaw carskich obaw przed ewentualnymi buntami. Skutkiem owej operacji było w roku 1630 zmniejszenie liczby strzelców moskiewskich do 4000 żołnierzy. Wśród strzelców grodowych, rozlokowanych pod innymi miastami, zdarzali się służący konno. Stanowili oni jednak niewielki procent całej formacji i w 1625 roku było ich tylko 2697 na ogólną liczbę 20 539. Strzelcy byli przez długie lata najlepiej wyszkoloną i najsprawniejszą formacją carskiej armii. Mankamentem była zasada, iż do formacji strzeleckich można było zaciągać tylko wolnych ludzi, w związku z czym trudno było zwiększyć ich liczebność. Coraz rzadsze szkolenia, spowodowane brakiem pieniędzy, wpływały na obniżenie ich wartości bojowej. Poza tym nigdy nie można było użyć na froncie wszystkich żołnierzy. Część z nich musiała pełnić służbę wartowniczą w Moskwie i innych grodach54.
Artylerzyści, czyli puszkarze należeli do ludzi służących „po priboru”, a mieszkali najczęściej w „puszkarskich słobodach”. Sama artyleria uznawana była w państwie moskiewskim za odrębną część sił zbrojnych. W zależności od kalibru dział i moździerzy dzieliła się na oblężniczą i polową. Działa artylerii polowej dzielono z kolei na wojskowe i pułkowe. Wojskowe znajdowały się przy głównym pułku i obsługiwały całą armię, pułkowe, w liczbie od 6 do 12, przydzielano poszczególnym pułkom piechoty. Nie narzekano nigdy na brak sprzętu. Przy obleganiu Kazania za Iwana IV Groźnego użyto ok. 150 dział, a w latach 1632–1634 wyprowadzono na front aż 256 dział i moździerzy!
Podstawowym mankamentem artylerii była wielokalibrowość broni, co utrudniało zaopatrzenie jej w odpowiednią amunicję. Pod wpływem szwedzkich inżynierów rozpoczęto poważniejsze reformy, mające na celu ujednolicenie kalibrów, jednak przypadły one już na okres wojny smoleńskiej. Powstały wówczas konne pułki artyleryjskie, a ludwisarnie zaczęły odlewać działa strzelające pociskami od 1 do 13 pudów55.
Uzupełnienie armii moskiewskiej stanowili żołnierze zaciężni pochodzący z Europy Zachodniej lub Środkowej oraz „kontyngenty” dostarczane przez ludy uznające carskie zwierzchnictwo. Tatarzy kazańscy i astrachańscy, Czeremisi, Czuwasze i Baszkirowie formowali oddziały lekkiej jazdy. Służyli za żołd lub uprawę ziemi należącej do cara. W Europie Zachodniej zaciągano głównie inżynierów wojskowych, rajtarów i piechurów.
Wojsko kierowane na front formowano w trzy lub pięć pułków. W tym ostatnim wypadku były to pułki: wielki, przedni, prawa ręka, lewa ręka i strażniczy. W przypadku trzech: wielki, przedni i strażniczy. Lekka jazda stanowiła oddzielne zgrupowanie, przeznaczone do działań specjalnych. Niekiedy do armii dołączano pułk „gosudarski”, w którym służyli przedstawiciele najpotężniejszych rodów bojarskich ze swymi sługami. Dowództwo nad całością operacji wojennych obejmował wojewoda pułku wielkiego i na niego spadała też odpowiedzialność za przebieg wyprawy56. Taktyka armii moskiewskiej nie zmieniała się od lat. W walkach na otwartym polu działania zaczepne prowadziła jazda, która w przypadku niepowodzenia wycofywała się za piechotę. Piechota walczyła zwykle zza osłony, jaką dawały jej ruchome umocnienia polowe składane z grubych desek (tzw. hulajgorody). Przewożono je na wozach lub saniach, a po rozmieszczeniu umocnień w polu, ich skrzydła wzmacniano artylerią. Pod osłoną tak uszykowanej piechoty i armat porządkowano lub przegrupowywano jazdę do ponownego ataku zaczepnego. Rola jazdy malała oczywiście przy obleganiu miast. Główny ciężar walk spadał w takich przypadkach na artylerię i piechotę, a konnica blokowała drogi i prowadziła akcje wywiadowczo-dywersyjne.
Jednym z pierwszorzędnych zadań, jakie postawili sobie car i patriarcha Filaret po okresie „wielkiej smuty”, było odbudowanie osłabionych sił zbrojnych w pierwotnych formach organizacyjnych. Aby zubożali ludzie mogli sprostać obowiązkom służby wojskowej, nadawano im ziemię, wykorzystując do tego celu posiadłości carskie lub działki konfiskowane pospólstwu. Od 1622 roku przeglądano i układano nowe spisy wojskowe, opatrując je coraz bardziej szczegółowymi przepisami prawnymi. Starano się zapobiec rozkładowi starej, grodowej organizacji terytorialnej, stanowiącej podstawę formacji szlacheckich. Ostatecznie, w wyniku dziesięcioletnich zabiegów, armia moskiewska osiągnęła w 1630 roku stan z końca XVI wieku, tj. sprzed kryzysu. Na siły zbrojne państwa moskiewskiego składało się wówczas:
W sumie dawało to aż 92 555 ludzi, nie licząc czeladzi i sług szlacheckich! Z tej liczby aż 72 000 żołnierzy przebywało w swych majątkach lub pracowało w warsztatach przy osiedlach i miastach w głębi państwa, a ok. 20 000 strzegło jego długich granic57. Mimo to siły zbrojne, którymi dysponowała Moskwa, wydawały się Michałowi Fiodorowiczowi Romanowowi niewystarczające do pokonania Rzeczypospolitej. Jak wykazywała praktyka z poprzednich lat, w pole można było bowiem wyprowadzić najwyżej połowę potencjalnej siły zbrojnej. Na Kremlu pamiętano ponadto o wszystkich dotkliwych porażkach ponoszonych w poprzednich wojnach z Polakami. Zdawano sobie sprawę ze słabych punktów tradycyjnych, narodowych formacji zbrojnych, a przecież do wojny chciano się przygotować jak najstaranniej. Kierownictwu państwa moskiewskiego chodziło nie tylko o liczną, lecz także o bitną, doskonale uzbrojoną armię, wyszkoloną na wzór zachodnioeuropejski. Takim warunkom odpowiadali przede wszystkim żołnierze zaciężni.
Najemnicy nie byli nowością w państwie moskiewskim. Pod koniec XVI wieku ich liczba dochodziła czasem do 4000, a byli wśród nich Szkoci, Duńczycy, Szwedzi, Niemcy, Grecy, Serbowie i Wołosi. W początkach XVII wieku w służbie Borysa Godunowa znajdowało się ok. 2500 cudzoziemców, wśród których znaczny procent stanowili oficerowie. Gwałtowny spadek liczby żołnierzy najemnych odnotowano w latach „wielkiej smuty”. Wprawdzie za Wasyla Szujskiego walczyły z Rzeczpospolitą duże jednostki cudzoziemskie, lecz były to oddziały szwedzkiego sprzymierzeńca, pozostające na służbie Karola Sudermańskiego. W 1616 roku Michał Fiodorowicz Romanow utrzymywał na swym żołdzie zaledwie 900 żołnierzy cudzoziemskich58. Dopiero po zawarciu rozejmu dywilińskiego liczba najemników zaczęła powoli wzrastać. Stanowili oni jednak w dalszym ciągu najwyżej 3% stanu osobowego armii.
W 1629 roku podjęto decyzję o zaciągu większej liczby żołnierzy cudzoziemskich. Do Moskwy zaczęli wówczas przybywać kondotierzy z wielu krajów Europy Zachodniej, proponujący pośrednictwo w werbunku żołnierzy. Przykładem może być tu niejaki Fritt, który pojawił się w Nowogrodzie Wielkim. Tamtejszy wojewoda donosił carowi, że jest to doświadczony oficer, mający za sobą służbę u króla Szwecji, walki w armii duńskiej przeciw cesarzowi oraz
54
55
56
57
A.V. Černov,
58
W. Lipiński,