Zła krew. Maria Jaszczurowska

Zła krew - Maria Jaszczurowska


Скачать книгу
lat starszy od Elizabeth. Zachowywał się, jakby ich związek charakteryzował się pewnym wyrachowaniem i przypominał raczej transakcję biznesową. Kiedy rozstawali się na lotnisku, facet nie powiedział „Do widzenia” ani „Szczęśliwej podróży”, tylko warknął: „I zarób wreszcie jakąś forsę!”.

      W Tennessee karty i urządzenia, które przywieźli ze sobą, nie działały jak należy, więc Ed spędził całą noc, rozkładając sprzęt na części i składając go z powrotem w hotelowym pokoju. Do rana udało mu się przywrócić funkcjonalność urządzenia, więc pobrano próbki krwi od dwojga pacjentów oraz sześciu lekarzy i pielęgniarek w miejscowej klinice onkologicznej.

      Pacjenci wyglądali na bardzo osłabionych. Ed dowiedział się, że umierają na raka. Przyjmowali leki, które miały spowolnić wzrost guzów i o kilka miesięcy przedłużyć im życie.

      Po powrocie do Kalifornii Elizabeth ogłosiła, że podróż okazała się sukcesem, i rozesłała do pracowników radosny mejl[5].

      „Było wspaniale” – napisała. „Pacjenci od razu uchwycili się nadziei, jaką daje im nasz system. Gdy ich poznałam, momentalnie wyczułam ich strach, nadzieję i ból”.

      Dodała, że pracownicy Theranosa już mogą „cieszyć się zwycięstwem”.

      Ed nie podzielał optymizmu szefowej. Jego zdaniem za wcześnie użyto urządzenia Theranos 1.0 w badaniu z udziałem pacjentów, tym bardziej że zaproszono do niego śmiertelnie chorych ludzi.

      Żeby trochę się odstresować, w piątkowe wieczory Ed chodził na piwo z Shaunakiem. Wybierali hałaśliwy bar dla kibiców i sportowców w Palo Alto, znany jako Old Pro. Często dołączał też do nich Gary Frenzel, kierownik zespołu chemików.

      Gary był poczciwym chłopem z Teksasu. Lubił opowiadać krwawe historie z czasów, kiedy startował w zawodach rodeo. W końcu uznał, że połamał już zbyt dużo kości; porzucił jeździectwo i zaczął karierę chemika. Uwielbiał też opowiadać dowcipy i plotkować, czym doprowadzał Shaunaka do śmiechu, a raczej piskliwego chichotu. Ed nigdy wcześniej nie słyszał, żeby ktoś tak idiotycznie się śmiał. Podczas spotkań między trójką pracowników nawiązała się prawdziwa przyjaźń.

      Któregoś dnia jednak Gary przestał przychodzić do Old Pro. Z początku Ed i Shaunak zastanawiali się dlaczego, ale wkrótce poznali odpowiedź.

      Po koniec sierpnia 2007 roku pracownicy Theranosa otrzymali mejl z poleceniem, by stawić się na górze. Spółka zatrudniała wtedy już ponad siedemdziesiąt osób. Wszyscy porzucili swoje zajęcia i zebrali się na piętrze przed gabinetem Elizabeth.

      Byli w poważnych nastrojach. Elizabeth miała marsową minę, wyglądała na zagniewaną. Obok niej stał Michael Esquivel, elegancko ubrany elokwentny prawnik, który dołączył do ekipy Theranosa kilka miesięcy wcześniej i przyjął funkcję radcy prawnego spółki z ramienia jednej z najlepszych kancelarii w Dolinie Krzemowej, Wilson Sonsini Goodrich & Rosati.

      Mówił głównie on. Poinformował, że Theranos ma zamiar pozwać trzech pracowników za kradzież własności intelektualnej. Wymienił nawet ich nazwiska: Michael O’Connell, Chris Todd i John Howard. Howard nadzorował prace badawczo-rozwojowe. To z nim rozmawiał Ed, kiedy przyjmowano go do pracy w Theranosie. Todd był poprzednikiem Eda; kierował projektem urządzenia Theranos 1.0. O’Connell zaś pracował nad wkładem do urządzenia 1.0, ale zwolnił się latem ubiegłego roku.

      Esquivel ostrzegł zebranych, że od tej pory nie wolno im utrzymywać kontaktu z wymienionymi pracownikami, a wszystkie mejle czy dokumenty należy zachować. Zapowiedział, że przy wsparciu kancelarii Wilson Sonsini przeprowadzi wnikliwe dochodzenie, by zebrać potrzebne dowody. Na koniec dodał coś, co wstrząsnęło zebranymi pracownikami:

      – Wezwaliśmy FBI, żeby udzieliło nam pomocy w trakcie dochodzenia.

      Ed i Shaunak doszli do wniosku, że Gary Frenzel przestraszył się takiego obrotu spraw. Przyjaźnił się z Chrisem Toddem, poprzednikiem Eda. Gary pracował z Toddem przez pięć lat w dwóch poprzednich firmach, a potem przeniósł się za nim do Theranosa. Kiedy w lipcu 2006 roku Todd odszedł z firmy, nadal utrzymywał bliski kontakt z Garym. Obaj mężczyźni często rozmawiali przez telefon i pisali do siebie mejle. Elizabeth i Esquivel musieli się o tym dowiedzieć i wezwać go na rozmowę.

      Shaunak też przyjaźnił się z Toddem i po cichu połączył w całość wszystkie elementy tej układanki.

      O’Connell habilitował się na Uniwersytecie Stanforda z nanotechnologii. Był przekonany, że udało mu się rozwiązać problemy z mikroprzepływami, przez które system Theranosa nie działał. Następnie namówił Todda, żeby wszedł z nim w spółkę. Nazwali ją Avidnostics. O’Connell rozmawiał też z Howardem. Ten trochę mu pomógł i doradził, ale koniec końców nie chciał przyłączyć się do spółki. Theranos i Avidnostics wyznaczyły sobie podobny cel, z tym że udziałowcy chcieli promować aparat wśród weterynarzy, kierując się założeniem, że łatwiej będzie uzyskać niezbędne atesty dla urządzenia, które bada krew zwierząt, a nie ludzi.

      Próbowali zainteresować swoim pomysłem kilka klinik weterynaryjnych, lecz bezskutecznie. W końcu O’Connell stracił cierpliwość i napisał do Elizabeth z pytaniem, czy nie zechciałaby wykupić licencji na ich technologię.

      Popełnił wielki błąd.

      Elizabeth zawsze obawiała się wycieku zastrzeżonych informacji. Czasami wydawało się wręcz, że przesadza. Wymagała, by nie tylko pracownicy, ale wszyscy, którzy wchodzili do pomieszczeń firmy lub nawiązywali relacje z Theranosem, podpisywali oświadczenia o poufności. Kontrolowała nawet przepływ informacji wewnątrz spółki.

      Działania O’Connella potwierdziły jej najgorsze przypuszczenia. Przez kilka następnych dni przygotowywała materiały do pozwu. 27 sierpnia 2007 roku Theranos złożył czternastostronicowy pozew w sądzie wyższej instancji stanu Kalifornia[6]. We wniosku zawarto prośbę o zasądzenie tymczasowego środka zabezpieczającego wobec trzech byłych pracowników, wyznaczenie „specjalnego urzędnika, który dopilnuje, by wymienione osoby nie wykorzystywały tajemnic handlowych powoda”, oraz przyznanie Theranosowi pięciu różnych rodzajów odszkodowania pieniężnego.

      W nadchodzących tygodniach i miesiącach atmosfera w biurze stała się nie do zniesienia. Mejle z przypomnieniem o przechowywaniu dokumentów regularnie trafiały do skrzynek pracowników; pracę w firmie zablokowano. Kierownik działu IT, informatyk Matt Bissel, wprowadził takie zabezpieczenia, że wszyscy czuli się szpiegowani. Nie dało się włożyć pendrive’a do komputera, żeby Bissel się o tym nie dowiedział. Pewnego razu przyłapano na tym pracownika. Został zwolniony.

      Wśród tego dramatu zwiększyła się rywalizacja między dwoma zespołami inżynierów. Grupą konkurującą z ludźmi Eda kierował Tony Nugent, gburowaty, lecz rzeczowy Irlandczyk. Spędził jedenaście lat w specjalizującym się w akcesoriach komputerowych Logitechu, a później na jakiś czas zahaczył się w firmie Cholestech, produkującej prostszą wersję urządzenia, nad którym pracował Theranos. Podręcznym urządzeniem, zwanym Cholestech LDX, można z niewielkiej próbki krwi pobranej z palca przeprowadzić trzy badania poziomu cholesterolu oraz oznaczyć poziom cukru.

      Tony Nugent dołączył do Theranosa jako konsultant. Sprowadził go Gary Hewett, założyciel Cholestechu. Irlandczyk zajął jego miejsce pięć miesięcy później, po tym jak Hewett został zwolniony ze stanowiska wiceprezesa do spraw badań i rozwoju.

      Hewett zaczął pracę dla Theranosa przekonany, że technologie mikroprzepływowe nie zadziałają w przypadku badań krwi, bo zbyt małe próbki uniemożliwiają dokładny pomiar. Nie zdążył jednak wymyślić żadnej sensownej alternatywy. Jego miejsce zajął Tony.

      Tony uznał, że strategia budowy marki Theranos powinna uwzględniać między innymi automatyzację kolejnych działań wykonywanych przez chemików podczas badania krwi w laboratorium. Do tego potrzebowali robota. Nie chciał tracić


Скачать книгу