10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie. Elif Shafak

10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie - Elif Shafak


Скачать книгу
jaką kiedykolwiek słyszała, o zbiegłych kochankach, którzy zginęli w powodzi. Miał oczy w kształcie migdałów i w kolorze oksydowanego żelaza, wyraźnie zarysowaną szczękę i głęboki dołeczek w brodzie. Leilę ujęła łagodność jego spojrzenia. Spojrzenia niezmąconego chciwością. Uśmiechnął się do niej, prezentując idealnie białe zęby, a ona odpowiedziała mu tym samym, ponieważ nie potrafiła się opanować. To miasto zawsze ją zaskakiwało; chwile niewinności ukrywały się w jego najciemniejszych zakamarkach, chwile tak ulotne, że do czasu, gdy zdała sobie sprawę z ich nieskazitelności, mijały.

      – Jak się nazywasz? – zapytał, przekrzykując wiatr.

      Odpowiedziała mu.

      – A ty?

      – Ja? Ja jeszcze nie mam imienia.

      – Każdy ma jakieś imię.

      W następny piątek, kiedy wyjrzała kolejny raz, nie zobaczyła tego młodego mężczyzny. Podobnie było po upływie kolejnego tygodnia. Założyła więc, że przepadł na zawsze, ten nieznajomy, który składał się z głowy i połowy torsu, otoczony ramą okienną niczym obraz z innej epoki, niczym twór czyjejś wyobraźni.

      Ale Stambuł miał dla niej więcej niespodzianek. Dokładnie rok później spotkała go ponownie, przez przypadek. Tym razem jednak Nic był kobietą.

      Od tej pory Gorzka Mamcia zaczęła wysyłać Leilę do swoich najlepszych klientów. Mimo że dom publiczny otrzymał pozwolenie na prowadzenie działalności od rządu i wszystkie transakcje odbywające się na miejscu były zgodne z prawem, to, co działo się poza jego murami, nie było objęte licencją – ani podatkami. Angażując się w to nowe przedsięwzięcie, Gorzka Mamcia podejmowała spore ryzyko, choć z pewnością dochodowe. Gdyby została przyłapana na gorącym uczynku, usłyszałaby zarzuty i prawdopodobnie trafiłaby do więzienia. A jednak ufała Leili. Wiedziała bowiem, że gdyby ta druga wpadła w ręce policji, nie wyjawiłaby, dla kogo pracuje.

      – Umiesz trzymać buzię na kłódkę, prawda? Dobra dziewczynka.

      Pewnej nocy policja zrobiła nalot na kilkadziesiąt klubów nocnych, barów i sklepów monopolowych na obu brzegach Bosforu. Aresztowano wtedy mnóstwo nieletnich klubowiczów, ćpunów i pracowników seksualnych. Leila trafiła do jednej celi z wysoką, dobrze zbudowaną kobietą, która przedstawiwszy się jako Nalan, klapnęła w kącie, gdzie w roztargnieniu nuciła, długimi paznokciami wystukując rytm o ścianę.

      Leila pewnie nie zorientowałaby się, z kim ma do czynienia, gdyby nie znajoma piosenka – ta sama stara ballada. Zaciekawiona przyjrzała się kobiecie. Zwróciła uwagę na jej brązowe oczy o jasnym, ciepłym spojrzeniu, na kwadratową szczękę i dołeczek w brodzie.

      – Nic? – zapytała z zapartym tchem. – Pamiętasz mnie?

      Kobieta przechyliła głowę na bok i zrobiła nieodgadnioną minę. Po chwili z szerokim, czarującym uśmiechem skoczyła na równe nogi. Omal nie wyrżnęła przy tym głową w niski sufit.

      – Jesteś tą dziewczyną z burdelu! Co tutaj robisz?

      Tamtej nocy w areszcie, ponieważ żadna z nich nie była w stanie położyć się na materacu w brudne smugi, rozmawiały, najpierw w ciemności, a potem w półmroku świtu, dotrzymując sobie towarzystwa. Nalan wyjaśniła, że kiedy się poznały, była tylko tymczasowo zatrudniona w warsztacie meblarskim, gdyż chciała zarobić na operację zmiany płci, która okazała się uciążliwsza i droższa, niż zakładała – a jej chirurg plastyczny był totalnym dupkiem. Starała się jednak nie narzekać, a przynajmniej niezbyt głośno, bo – do cholery – była zdecydowana doprowadzić sprawy do końca. Przez całe życie czuła się uwięziona w ciele równie obcym jak nieznane słowo na języku. Urodzona w bogatej rodzinie farmerów i hodowców owiec w Środkowej Anatolii, przybyła do tego miasta, aby naprawić rażący błąd, którego dopuścił się Bóg Wszechmogący.

      Rano, mimo że po spędzonej na siedząco nocy bolały ją plecy, a nogi miała jak odlane z ołowiu, Leila czuła się tak, jakby uwolniono ją od ciężaru – już zapomniała to uczucie lekkości, w którym teraz pławiło się jej jestestwo.

      Gdy tylko odzyskały wolność, spragnione herbaty, udały się prosto do sklepiku z plackami börek. I te pierwsze filiżanki były jednymi z wielu. Odtąd regularnie spotykały się w tym samym sklepiku na rogu i nigdy nie straciły ze sobą kontaktu. Zrozumiawszy, że mają sobie tak wiele do powiedzenia nawet wtedy, kiedy spędzają czas oddzielnie, zaczęły korespondować. Nalan często wysyłała Leili pocztówki z kilkoma zdaniami nabazgranymi długopisem na odwrocie, pełnymi błędów ortograficznych, podczas gdy Leila wolała papeterię i używała pióra wiecznego, a jej pismo było schludne i staranne, dokładnie takie, jakiego nauczyła się lata temu w szkole w Van.

      Od czasu do czasu odkładała pióro i wspominała ciocię Binnaz, rozmyślając o jej niewypowiedzianym lęku przed alfabetem. Leila wysłała kilka listów do swojej rodziny, ale nigdy nie doczekała się odpowiedzi. Zastanawiała się, co z nimi zrobili – czy trzymali je w pudełku, gdzie nikt nie mógł ich zobaczyć, czy może je podarli? Czy listonosz je odesłał, a jeśli tak, to dokąd? Musiał istnieć jakiś adres, jakieś ponure miejsce na listy, których nikt nie chciał odebrać ani przeczytać.

      •

      Nalan mieszkała w wilgotnej suterenie – na ulicy producentów kotłów, niedaleko placu Taksim – z nietrzymającymi pionu deskami podłogowymi, z krzywymi framugami okiennymi i pochyłymi ścianami; w suterenie z tak dziwacznym rozkładem, że mógł ją zaprojektować wyłącznie architekt na haju. Dzieliła tę przestrzeń z czterema innymi transwestytkami oraz z parą żółwi, Tutti i Frutti, które najwyraźniej tylko ona potrafiła rozróżnić. Podczas każdej burzy wydawało się, że lada moment eksplodują rury albo wyleje się woda z toalety, ale na szczęście Nalan zaobserwowała, że Tutti i Frutti pływały doskonale.

      Ponieważ przezwisko Nic nie pasowało do kobiety tak asertywnej jak Nalan, Leila postanowiła nazywać ją Nostalgią. Nie żeby ta ostatnia ze łzami w oczach wspominała swoją przeszłość. W rzeczywistości chętnie zostawiła ją za sobą. Ogromnie brakowało jej jednak rodzinnych stron, kiedy żyła w mieście. Tęskniła za wsią i jej obfitością zapachów. Marzyła o zasypianiu na świeżym powietrzu pod niebem hojnie usianym gwiazdami. Tam nie musiałaby ciągle oglądać się za siebie.

      Uduchowiona i odważna, okrutna dla wrogów, lojalna wobec najbliższych: Nostalgia Nalan – najodważniejsza z przyjaciół Leili.

      Nostalgia Nalan, jedna z pięciorga.

      Historia Nalan

      Dawno temu, przez bardzo długi czas, Nalan nazywano Osmanem, jako że była najmłodszym synem z rodziny rolniczej z Anatolii. Jego dni, przepełnione zapachem świeżo przekopanej ziemi i dzikich ziół, wymagały ciężkiej pracy: przy oraniu pól, hodowaniu kurczaków, doglądaniu krów mlecznych, dbaniu o to, aby pszczoły miodne przetrwały zimę… Taka pszczoła pracowała przez całe swoje krótkie życie, aby wyprodukować ilość miodu mieszczącą się na czubku łyżeczki do herbaty. Osman zastanawiał się, co osiągnie w życiu – to pytanie ekscytowało go i przerażało do cna. Noc wcześnie pogrążała wioskę w mroku. W ciemnościach, gdy tylko zasnęło jego starsze rodzeństwo, siadał na łóżku przy wiklinowej lampie. Niespiesznie, układając ręce pod różnymi kątami do melodii, którą słyszał tylko on, tworzył cienie tańczące na przeciwległej ścianie. W historiach, które wymyślał, zawsze odgrywał główną rolę – perskiej poetki, chińskiej księżniczki albo rosyjskiej cesarzowej; postaci zmieniały się w zawrotnym tempie, ale jedno pozostawało takie samo:


Скачать книгу