Nasz Dom. Francisco Cândido Xavier
którzy przychodzą tu składać najpiękniejsze przysięgi miłości i wierności na czas swoich ziemskich doświadczeń.
To stwierdzenie prowokowało do bardzo ciekawych przemyśleń, ale Lizjasz nie dał mi szansy na dopytanie się o szczegóły. Wskazał budynek o ogromnych rozmiarach i wyjaśnił:
– Tam znajduje się wielki zbiornik naszej kolonii. Cała zawartość Błękitnej Rzeki, którą widzimy, jest pochłaniana przez ogromne dystrybutory. Woda, z której korzysta się we wszystkich pracach kolonii, pochodzi właśnie stąd. Następnie zbiera się ponownie poniżej budynku Ministerstwa Regeneracji i zaczyna znów tworzyć rzekę, płynącą swoim normalnym nurtem, kierującą się do wielkiego oceanu składającego się z niewidzialnych dla Ziemian substancji.
Dostrzegłszy moje wewnętrzne wątpliwości, dodał:
– Oczywiście tutejsza woda ma inną gęstość. Jest dużo delikatniejsza, czystsza, niemal fluidyczna.
Widziałem przed sobą wspaniałe budowle, więc spytałem:
– Któremu z ministerstw przypada dystrybucja wody?
– Wyobraź sobie – wyjaśniał Lizjasz – że jest to jedno z niewielu materialnych zadań, którym zajmuje się Ministerstwo Jedności z Bogiem!
– Jak to? – zapytałem, nie wiedząc, jak pogodzić obie rzeczy.
Mój przewodnik uśmiechnął się i z sympatią odrzekł:
– Na Ziemi niemal nikt nie jest zainteresowany, by poważnie przyjrzeć się temu, jak ważna jest woda. W „Naszym Domu” wiedza jednak jest inna. W kręgach związanych z religią na Ziemi nauczają, że Pan stworzył wody. Logiczne jest, że gdy pracujemy, potrzebujemy energii i musimy właściwie dbać o nasze ręce. W naszym duchowym mieście nauczyliśmy się dziękować Ojcu i jego Boskim współpracownikom za podobny dar. Ponieważ znamy wodę nieco dokładniej, wiemy, że jest ona jednym z najpotężniejszych nośników dowolnych fluidów. Tutaj wykorzystujemy ją zwłaszcza jako pożywienie i lekarstwo. W Ministerstwie Pomocy niektóre departamenty całkowicie poświęcają się przerabianiu czystej wody przy wykorzystaniu pewnych cząsteczek, które można przechwycić ze światła słonecznego dzięki duchowemu magnetyzmowi. Na tym opiera się system wyżywienia w większości miejsc tej rozległej kolonii. Jednak wyłącznie Ministrowie Jedności z Bogiem posiadają wśród nas wzorzec wyższej duchowości i dlatego to oni zajmują się magnetyzowaniem wód Błękitnej Rzeki, by służyły swoją doskonałą czystością wszystkim mieszkańcom „Naszego Domu”. Zajmują się ich oczyszczaniem, a poszczególne działy wykonują specjalistyczną pracę polegającą na dodawaniu do nich substancji żywieniowych i leczniczych. Gdy różne gałęzie rzeki znowu się łączą tam w oddali, po drugiej stronie lasu, jej strumień odpływa z naszego regionu, niosąc w swoim nurcie nasze duchowe zalety.
Wyjaśnienia zawróciły mi w głowie.
– Na Ziemi – sprzeciwiłem się – nigdy podobnych rzeczy mi nie przekazywano.
– Człowiek jest nierozważny od wielu wieków – odparł Lizjasz. – Morze zaprowadza równowagę w jego ziemskim domu, żywioł wodny dostarcza mu ciało, deszcz zapewnia chleb, rzeka organizuje jego miasto, a obecność wody gwarantuje błogosławieństwo dla jego domu i pracy. Mimo to on zawsze uważa się za absolutnego władcę świata, zapominając, że przede wszystkim jest synem najwyższego Boga. Nadejdzie jednak czas, gdy zacznie naśladować nasze działania, zrozumiawszy, jak ważną rolę odgrywa ten dar naszego Pana. Zrozumie wówczas, że woda jako fluid twórczy pochłania w każdym domu umysłowe cechy jego mieszkańców. Woda na świecie, mój przyjacielu, niesie ze sobą nie tylko pozostałości ciał, ale także odbicie naszych myśli. Będzie szkodliwa, gdy trafi w złe ręce, użyteczna – w rękach dobrych, a gdy popłynie, jej strumień nie tylko rozleje błogosławieństwo życia, ale także stanie się nośnikiem Bożej Opatrzności, pochłaniając żale, nienawiść i ludzkie niepokoje, obmywając materialne domy i oczyszczając atmosferę wewnątrz nich.
Mój rozmówca zamilkł zadumany, a moje oczy podążały za spokojnym strumieniem, który budził we mnie wyższe myśli.
11
Wiadomości z Ziemi
Mój sympatyczny towarzysz miał ochotę przekazać mi rozmaite informacje, gdy mijaliśmy różne dzielnice kolonii, ale pilne obowiązki go wzywały.
– Będziesz miał okazję poznać różne miejsca, w których działamy – krzyknął dobrotliwie – gdyż, jak zresztą widzisz, ministerstwa „Naszego Domu” są ogromnymi komórkami aktywnej pracy. Nawet kilka dni nie wystarczy, by poznać w szczegółach choćby jedno z nich. Jednak nie zabraknie ci ku temu okazji. Choć nie jest mi dane ci towarzyszyć, Clarencio jest w stanie zorganizować ci łatwy wstęp do każdego z miejsc.
Wróciliśmy na przystanek aerobusu, który nadleciał bardzo szybko.
Czułem się teraz bardzo pewnie. Obecność wielu pasażerów już mi nie przeszkadzała. Moje przeżycie sprzed chwili sprawiło, że poczułem się dużo lepiej. W umyśle mrowiły się użyteczne pytania. Chcąc znaleźć na nie odpowiedź, postanowiłem skorzystać, póki jeszcze był na to czas, z obecności mojego towarzysza.
– Lizjasz, przyjacielu – spytałem. – Powiedz proszę, czy wszystkie kolonie duchowe są takie same jak ta? Czy można w nich znaleźć te same procesy, te same cechy?
– Oczywiście, że nie. Jeśli w świecie materialnym każdy region i każda organizacja mają swoje charakterystyczne cechy, pomyśl tylko, jak wiele różnych uwarunkowań można spotkać w naszych sferach. Tu, podobnie jak i na Ziemi, istoty wyróżniają się pochodzeniem z tego samego źródła i tym, że mają przed sobą wielki cel. Ale trzeba zauważyć, że każda kolonia, podobnie jak każdy Duch, znajduje się na różnych poziomach rozwoju. Wszystkie grupowe doświadczenia różnią się między sobą, a „Nasz Dom” stanowi właśnie takie kolektywne przeżycie tej natury. Zgodnie z tym, co odnajdujemy w naszych archiwach, nasi poprzednicy wielokrotnie szukali inspiracji w altruistycznych działaniach przedstawicieli innych sfer. Z drugiej strony inne grupy szukają naszego wsparcia przy tworzeniu własnych kolonii. Każda organizacja jest jednak na swój sposób charakterystyczna.
Ponieważ cisza trwała zbyt długo, zapytałem:
– Czy to tu powstał ten interesujący pomysł stworzenia ministerstw?
– Tak. Duchy, które otrzymały misję stworzenia „Naszego Domu”, odwiedziły „Nową Jutrzenkę”, jedną z najważniejszych duchowych kolonii, które nas otaczały, i tam odnalazły podział na departamenty. Przyjęły ten sam proces, ale zamieniły słowo „departament” na „ministerstwo”, wyłączywszy tu Dział Regeneracji, który dopiero za czasów obecnego gubernatora wystarczająco się rozwinął, by zasłużyć na tę nazwę. Postąpiły w ten sposób, gdyż zorganizowanie prac w ministerstwach ma większą siłę wyrazu i stanowi definicję duchowości.
– Doskonale! – dodałem.
– Ale to nie koniec – kontynuował uprzejmy pielęgniarz. – Nasza instytucja jest bardzo rygorystyczna wobec wszystkiego, co dotyczy porządku i hierarchii. Żaden istotny tytuł nie jest nadawany przez zwykłą uprzejmość. W ciągu dziesięciu lat jedynie cztery Duchy zdołały wejść na stałe do Ministerstwa Jedności z Bogiem. Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy po przebyciu długiego stażu poświęconego pracy i nauce, odradzamy się na nowo, by się doskonalić.
Gdy słuchałem tych informacji z oczywistym zaciekawieniem, Lizjasz ciągnął dalej:
– Gdy ci, którzy dopiero co przybyli z niższych sfer Umbralu, są w stanie przyjąć wsparcie od swoich braci, przebywają w Ministerstwie Pomocy. Gdy jednak stawiają opór, są przenoszeni do Ministerstwa Regeneracji. Jeśli spisują się dobrze, w miarę upływającego