Zgiełk wojny. Tom 1. Kennedy Hudner

Zgiełk wojny. Tom 1 - Kennedy Hudner


Скачать книгу
Teehan posłał mu lekki uśmiech.

      – Oczywiście, panie admirale – odpowiedział Brill spokojniejszym tonem, choć nadal był zdenerwowany. – Po protestach Ligi cesarz nie zamknął szlaków handlowych do Arkadii, ale w ostatnim miesiącu zniknęły trzy arkadyjskie frachtowce.

      – Tak, tak, wiemy, poruczniku – warknął znowu Skiffington. – Masz coś nowego do dodania czy ta odprawa to strata czasu?

      Odwrócił się w swoim fotelu i spojrzał na kontradmirała Teehana.

      – No, doprawdy, Jeffrey, nie dość, że kazałeś prowadzić odprawę zwykłemu porucznikowi, to jeszcze nie przekazuje świeżych informacji!

      – Niech pan da chłopakowi szansę, admirale – odparł Teehan beznamiętnie. – Będzie więcej informacji.

      – A ten porucznik jest tutaj na mój wyraźny rozkaz. – Admirał Giunta spojrzał zimno na Skiffingtona. W sali dało się wyczuć napięcie. Ci dwaj nie darzyli się sympatią. Wszyscy wiedzieli, że admirał Skiffington starał się o stanowisko naczelnego dowódcy sił kosmicznych, które zajmował Giunta, i nawet lobbował wśród członków Legislatury Floty, aby je dostać. Giunta skinął głową Brillowi.

      – Proszę mówić, poruczniku.

      – Nie podano jeszcze tego do publicznej wiadomości, ale jutro arkadyjski ambasador złoży oficjalny protest i petycję w Lidze, aby nałożyła na Tilleke sankcje cywilne i wojskowe jako karę za piractwo.

      – No – skrzywiła się złośliwie wiceadmirał Alyce Douthat z Floty Ojczystej. – To powinno skłonić naszego dobrego cesarza do reakcji.

      – To bez wątpienia zadanie dla Drugiej Floty – oznajmił admirał Skiffington. – Przecież właśnie Druga Flota ma najwięcej doświadczenia w walce.

      Dowodzące Floty Ojczystej oraz Trzeciej zjeżyły się na te słowa, ale zanim zdążyły się odezwać, Brill podjął wyzwanie.

      – Proszę mi wybaczyć, admirale, ale chodzi o coś więcej. Kiedy ambasador Arkadii zgłosi swoje petycje, oznajmi również, że Arkadia i Dominium Zjednoczenia Ludowego zawarły traktat o wzajemnym wsparciu. Od tej pory wszystkie frachtowce z Arkadii przelatujące przez przestrzeń Tilleke będą eskortowane przez jednostki wojskowe Dominium.

      – No proszę – mruknęła wiceadmirał Katherine Penn z Trzeciej Floty. – Czyż to nie intrygujące?

      – To nie do pomyślenia! – nadął się Skiffington. – Jezu Chryste, dlaczego Arkadia zwróciła się do Dezetów? Dlaczego nie do Victorii? Przecież mamy najlepszą flotę i jesteśmy bliżej.

      Nie dodał, że Dominium zaangażowało się w tylko jedno militarne starcie parę lat temu i przegrało właśnie z admirałem Skiffingtonem.

      – Może dlatego, że Arkadyjczycy niezbyt nas lubią – podsunęła wiceadmirał Penn. Frachtowce z Arkadii musiały przelecieć przez przestrzeń Victorii, jeżeli chciały dotrzeć do przynajmniej sześciu swoich rynków zbytu. Traktaty handlu z Darwina zakazywały nakładania podatków albo taryf na towary transportowane przez każdy sektor, ale pozwalały na zwyczajowe inspekcje celne. Legislatura stosownie do tego uchwaliła prawo, wymagające, aby wszystkie ładunki przewożone przez sektor Victorii były sprawdzane, czy nie kryją kontrabandy, materiałów niebezpiecznych lub zakazanych. Victoria ograniczyła jednak liczbę celników, co wydłużyło czas oczekiwania na inspekcję, a opóźnienia o cztery czy pięć tygodni często mogły znacznie obniżyć zyski. Aby tego uniknąć, przewoźnicy najczęściej wyładowywali towary do wyznaczonych magazynów, których właścicielem był rząd Victorii lub licencjonowane firmy prywatne. Opóźnienia kontroli celnej sprawiały, że przewoźnicy zmuszeni byli do przetrzymywania dużych ładunków w sektorze Victorii przez wiele tygodni, czasami nawet miesięcy. A opłaty za magazynowanie rosły. Bardzo szybko. Arkadyjczycy skarżyli się od lat na wysokie koszty przechowywania, których nie dawało się w żaden sposób uniknąć. Victoria stanowiła centralny węzeł handlowy i bezwględnie to wykorzystywała.

      – Odnoszę podobne wrażenie, jeśli chodzi o Arkadyjczyków – zgodził się ironicznie admirał Giunta. – Jednak to nowe postanowienie oznacza, że przez naszą przestrzeń zaczną regularnie przelatywać okręty wojenne Dezetów.

      W zamyśleniu zaczął się bawić piórem.

      – Kathy, przemieścisz Trzecią Flotę nad Windsor i zastąpisz tam Drugą Flotę. – Obrócił się, żeby spojrzeć na admirała Skiffingtona. – Chcę, żeby Druga Flota wróciła do sektora Victorii i ustawiła się na wydłużonej orbicie wokół Kornwalii. Gdybyśmy musieli przejść do działania, Druga Flota stanie się naszą główną siłą uderzeniową.

      Skiffington potwierdził skinieniem głowy, a potem uśmiechnął się szeroko.

      – Admirale! – zaprotestowała komendant Trzeciej Floty. – Nie ma powodu, dla którego moje okręty nie miałyby się tym zająć. Z tego, co wiemy o siłach Tilleke…

      Admirał Giunta uniósł dłoń, aby ją uciszyć.

      – Właśnie w tym problem, Kathy, że nie wiemy. – Popatrzył na dowódcę wywiadu. – Jeffrey, jak aktualne są nasze informacje o technologii Tilleke?

      Kontradmirał Teehan zmarszczył brwi.

      – Ostatnie dane pochodzą sprzed przynajmniej siedmiu lat. Za każdym razem, gdy wysyłaliśmy tam agentów, znikali bez śladu. Żadnych meldunków, żadnych informacji. Nie udało nam się także zaobserwować żadnych prób z bronią. Wiemy, że Tilleke prowadzą prace badawcze zakrojone na szeroką skalę w oparciu o surowce, które kupują z innych sektorów, ale nie wiemy, co z tym tak naprawdę robią.

      Admirał Giunta popatrzył na wiceadmirał Penn.

      – I właśnie w tym problem. Kathy. Nie wiemy, z czym będziemy mieli do czynienia. Jeżeli zbliża się wojna, wolę, żeby Druga Flota była tam pierwsza.

      Penn zmarszczyła brwi, ale nie zaprotestowała. Siedzący obok niej Skiffington zamyślił się głęboko.

      – Jeśli mogę, admirale – odezwał się w ciszy. – Wiem, że czasami przesadzam, gdy chodzi o możliwości Drugiej Floty…

      – A my cały czas uważaliśmy cię za nieśmiałego i skrytego milczka – prychnęła Alyce Douthat z udawanym zdumieniem. Przy stole rozległy się stłumione śmiechy.

      Skiffington też się uśmiechnął na ten zasłużony sarkazm.

      – Muszę przyznać, że nie należę do ludzi, którzy ukrywają swoje zasługi. Ale Bob poruszył bardzo istotną sprawę. Nigdy nie walczyliśmy z Tilleke. I co istotne, nie mamy pojęcia, czym dysponują, jaką taktykę stosują, jak dobrze radzą sobie z dyscypliną. – Spojrzał na Katherine Penn i Giuntę. – Może najlepiej będzie, jeżeli zostawimy tylko niewielkie siły do pilnowania Windsoru, a resztę Trzeciej Floty zabierzemy pod moim dowództwem do sektora Tilleke. Będziemy gotowi, gdyby bomba poszła w górę.

      Giunta nie krył zdziwienia. Oliver Skiffington nie słynął z tak dużej ostrożności. Był potężnym, atletycznie zbudowanym mężczyzną, a jego ulubionym powiedzonkiem, wbijanym do głowy każdemu oficerowi Drugiej Floty, było: „Gdy masz wątpliwości, ruszaj śmiało naprzód”.

      – Nie zrzeknę się dowództwa nad Trzecią Flotą, żeby zostać formacją wsparcia dla Drugiej Floty! – oburzyła się ostro wiceadmirał Penn.

      – Oczywiście, że nie – uspokoił ją Giunta. – Oliver z pewnością nic podobnego nie proponował. Podoba mi się jednak pomysł, aby zgromadzić jak największe siły na wypadek starcia. – Uśmiechnął się. – Ale nie występujmy przed szereg. Może nic z tego zamieszania nie wyniknie.

      Nikt tak naprawdę w to nie wierzył.

      Gdy admirałowie ruszyli do wyjścia,


Скачать книгу