Faszyzm. Ostrzeżenie. Madeleine Albright

Faszyzm. Ostrzeżenie - Madeleine  Albright


Скачать книгу
wypróbowana przez Mussoliniego: bojówki terrorystyczne, zastraszenie parlamentu, wzmocnienie autorytarnej władzy, podporządkowanie służby publicznej, umiłowanie teatralnej formy oraz przekonanie o nieomylności przywódcy.

      Chwilami byli sobie naprawdę bliscy, a Hitler nigdy nie przestał podziwiać Mussoliniego za jego wczesne triumfy i osiągnięcia. Jednak satyryczny obraz przedstawiony w filmie Chaplina miał odbicie w rzeczywistości. Stosunki zarówno pomiędzy liderami, jak i narodami dalekie były od doskonałych. Pierwsze zetknięcie kanclerza z Włochami i jego wizyta w Wenecji w czerwcu 1934 roku mogłyby stanowić nie lada pożywkę dla złośliwych prześmiewców. Problemy zaczęły się zaraz po przylocie, gdy Hitler wyszedł z samolotu ubrany w zwykły płaszcz przeciwdeszczowy. Na płycie lotniska czekał na niego nieco rozczarowany Mussolini w galowym mundurze. Mussolini odmówił pomocy tłumacza, w związku z czym niewiele zrozumiał z tego, co Hitler miał mu do powiedzenia w trakcie oficjalnego spotkania. Kolejnego ranka spóźnił się pół godziny na uroczystą paradę, a w przemówieniu na Piazza San Marco ledwo zauważył obecność Hitlera. Podczas lunchu złośliwy kucharz dosypał soli do kawy Führera. Popołudniowy rejs statkiem zdominować miała dyskusja na temat niższości rasowej narodów śródziemnomorskich. Mussolini w połowie wieczornego bankietu opuścił przyjęcie, by następnie w rozmowie z dziennikarzami porównać swojego gościa do Dżyngis-chana. Hitler natomiast nazwał włoskiego monarchę, Wiktora, „Dziadkiem do orzechów w koronie”.

      Z czasem osobiste animozje zeszły na plan dalszy. Jednakże Hitler czuł się sfrustrowany, mając za sojusznika Włochy, a Mussolini irytował się, gdy w trakcie rozmów jego niemiecki partner bez końca, jak karabin maszynowy, wyrzucał z siebie dane statystyczne. Jak wspominał zięć Il Duce: „Hitler papla, papla, papla. Mussolini cierpi – on, którego nie sposób przegadać, musi siedzieć cichutko i słuchać”. Po jednym ze spotkań obaj przywódcy mieli lecieć do Berlina samolotem Führera. Już w powietrzu Mussolini w akcie zemsty uparł się, by przejąć stery, doprowadzając tym Hitlera do białej gorączki.

      Najgorsza twarz włoskiego faszyzmu objawiła się jeszcze zanim partia przejęła władzę. Bojówki dopuściły się wówczas mordu na około dwóch tysiącach lewicowych działaczy, a w Etiopii spuszczeni ze smyczy rzymscy okupanci wprowadzili brutalne rządy twardej ręki. Piastujący stanowisko głowy państwa Mussolini nie był jeszcze jednak gotowy na czystki w stylu niemieckiego wodza, a to, co działo się w Niemczech, musiało szokować nawet tak twardego gracza. Gdy w roku 1934 Hitler rozkazał wymordować setkę swoich współpracowników, Mussolini nie mógł się pogodzić z taką skalą okrucieństwa wobec dawnych przyjaciół. Niebawem naziści strzałem w szyję zamordowali w Wiedniu kanclerza Austrii. Siedząc wygodnie w salonie na sofie, czekali trzy godziny, aż ofiara się wykrwawi. Tak się złożyło, że właśnie wtedy Il Duce gościł u siebie żonę kanclerza wraz z dwójką dzieci przebywających w sąsiadującym domu letniskowym nad Adriatykiem. Uprzedzając Niemców, Mussolini osobiście przekazał wdowie tragiczne wieści o zamordowaniu męża.

      ROZDMUCHANE EGO WYNIOSŁO MUSSOLINIEGO NA SZCZYTY WŁADZY po to, by z czasem stać się jego największym przekleństwem. Il Duce tak dalece zawierzył swojemu instynktowi i tak bardzo zakochał się we własnych słowach, że całkowicie zignorował cenne opinie doradców. Przez większość czasu osobiście sprawował najważniejsze funkcje w rządzie, przejmując obowiązki aż sześciu ministrów. W przeciwieństwie do Hitlera, który lwią część pracy powierzał współpracownikom, Mussolini rozkoszował się przyjemnością rządzenia. Rzecz w tym, że nie miał ku temu odpowiednich kompetencji.

      Za największy błąd Il Duce należy uznać nieodpowiedzialną politykę w obliczu nadchodzącego kataklizmu. Z entuzjazmem przekonywał, że jego naród gotowy jest do walki. „Wojna dla mężczyzny jest tym samym, czym macierzyństwo dla kobiety” – mawiał. Gestem podniesionej pięści mobilizował rodaków, aby poszli w ślady starożytnych Rzymian; zaklinał, aby kierowani nienawiścią do wroga hartowali męstwo w twardej walce, gotowi na śmierć w imię ojczyzny.

      Z łatwością wcielił się w rolę cesarza, a inwazja na Etiopię zdawała się tylko obiecującym początkiem dalszych podbojów. W marcu 1938 roku włoskie siły powietrzne dokonały nalotu na Barcelonę dla wsparcia generała Francisco Franco i jego prawicowej frakcji militarnej w hiszpańskiej wojnie domowej. Przez dwa dni na puste ulice bezbronnego miasta spadały bomby, pozostawiając po sobie przerażający krajobraz zniszczonych tramwajów, spalonych autobusów, zburzonych kamienic, potłuczonego szkła. Gdzieniegdzie ze splamionych krwią trotuarów ratownicy zbierali porozrzucane fragmenty ludzkich ciał. Mussolini nie posiadał się z radości. Nareszcie przyszedł czas, gdy Włosi „wzbudzają trwogę świata swą agresywnością (…) zamiast czarować muzyką ckliwej gitary”. Miał również ambicję, by zaimponować Niemcom, którzy, jak twierdził, „kochali wojnę totalną, wojnę bezwzględną”. Jeżeli jego celem było wzbudzenie trwogi, to zadanie wykonano z nawiązką. Papież domagał się zatrzymania bombardowania. Gdy liczba ofiar przekroczyła tysiąc trzysta, o to samo apelował Franco, a nawet sam Hitler. Jednak atakowanie łatwych celów to nie sztuka. Po 15 latach rządów faszystów okazało się, że Włochy absolutnie nie były gotowe stawić czoła poważnym wrogom na frontach nowoczesnej wojny. We włoskiej armii brakowało ludzi, samolotów, okrętów, broni, a nawet umundurowania. W przeciwieństwie do Niemiec czy Czechosłowacji Włosi nigdy nie dokonali poważnych inwestycji w krajowy przemysł zbrojeniowy. Mussolini obiecał rodakom niezależność ekonomiczną, a w rzeczywistości gospodarka kraju opierała się w dużej mierze na importowanym węglu i nawozach sztucznych. Słaba marynarka wojenna nie była w stanie chronić portów i statków. Według szacunków Ministerstwa Uzbrojenia i Produkcji Wojennej Włochy miały być gotowe do wojny dopiero w roku 1949. Mussolini jak zwykle pozostawał głuchy na ostrzeżenia doradców. Żonglował liczbą dywizji pozostających do jego dyspozycji, zapominając, że powstały one w wyniku podzielenia formacji istniejących wcześniej. W efekcie, mimo że populacja Włoch wzrosła o 20 procent, do armii udało się powołać mniej żołnierzy niż w czasie pierwszej wojny światowej.

      W roku 1939, gdy Hitler i Mussolini podpisali traktat obronny, Il Duce miał przekonywać niemieckiego przywódcę, by rozpoczęcie konfliktu odłożyć o parę lat. Na próżno. 22 sierpnia w przemówieniu wygłoszonym do sztabu generalnego Führer nawoływał: „Nie czas na litość. Bądźcie brutalni. Osiemdziesiąt milionów ludzi musi otrzymać to, co im się należy, a należy im się bezpieczne życie (…). Dam już propagandzie powód dla wybuchu wojny, mniejsza o to, czy wiarygodny, czy nie. Zwycięzców nie rozlicza się z prawdy i kłamstw”.

      Wcześnie rano 1 września pięćdziesiąt sześć niemieckich dywizji, przy wsparciu tysiąca pięciuset myśliwców, zaatakowało zachodnie tereny Polski, rzucając jej wschodnie terytoria na pożarcie Związku Radzieckiego. W następnej kolejności, zimą oraz wiosną 1940 roku, wojska Wehrmachtu dokonały inwazji na Norwegię, Belgię, Luksemburg oraz Holandię. Hitler zaprosił Mussoliniego do udziału w kolejnej napaści, tym razem na Francję. Il Duce długo się wahał. Decyzję o wypowiedzeniu wojny podjął dopiero po przełamaniu Linii Maginota i wkroczeniu nazistów do Paryża. Jak zwykle nie skorzystał z rad ekspertów, za co zapłacił wysoką cenę. Silna flota handlowa została w jednej trzeciej zmuszona przez Brytyjczyków do kapitulacji, praktycznie bez żadnego oporu.

      Mussolini spodziewał się, że wojna będzie krótka, a po jej zakończeniu on jako zwycięzca będzie dzielił łupy. Doradcom oświadczył, że obecność włoskiej armii na froncie jest konieczna, ponieważ według jego szacunków ofiara w postaci przynajmniej tysiąca poległych włoskich żołnierzy da mu mandat do roszczeń finansowych i terytorialnych. Zamiary Il Duce wysłania wojsk do walki z Brytyjczykami w obrębie Afryki Północnej spotkały się z niechęcią kadry oficerskiej. Führer przechytrzył Mussoliniego, opanowując dostęp do rumuńskich złóż ropy naftowej, które były także przedmiotem pożądania włoskiego przywódcy. „Hitler ma zwyczaj stawiania


Скачать книгу