Tajemnice walizki generała Sierowa. Iwan Sierow

Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow


Скачать книгу
powinien rozumieć, że przeciwnik dla zdobycia przełęczy skieruje wytrenowane w walkach górskich oddziały strzelców alpejskich, które pokonają każdą przeszkodę.

      Przecież nawet siedząc w Tbilisi, w odległości prawie tysiąca kilometrów od przełęczy, do których parli Niemcy, wiedział o jednoznacznym rozkazie Stawki z wyraźnymi zaleceniami. Wymówka, że ulokował 46. Armię dla odparcia niemieckiej agresji wzdłuż pasa wybrzeża czarnomorskiego, też nie wytrzymuje krytyki, ponieważ przeciwnik prawie nie niepokojony przespacerował się wzdłuż wybrzeża, zajął Noworosyjsk i podszedł pod Gelendżyk.

      Stawka Naczelnego Dowództwa, widząc niemoc dowódcy frontu Tiuleniewa, zaniepokojona poważną możliwością przedarcia się Niemców przez Władykaukaz–Grozny–Machaczkałę na Zakaukazie i do ropy bakijskiej, skierowała dla ratowania sytuacji grupę generałów w składzie Dobrynin, Sładkiewicz, Korsun, Sierow i inni.

      Z upoważnienia Stawki przybył też Beria, członek GKO. Sądzę, że nie jest rozsądne wysyłanie na front człowieka niewojskowego, ale muszę przyznać, że do jego przyjazdu Tiuleniew nie ruszył ani jednego żołnierza z 20 tysięcy wojsk NKWD stacjonujących w Gruzji. Wszystkich przetrzymywał na zapleczu – widocznie obawiał się, że w ukształtowanej sytuacji musiałby je wykorzystać przede wszystkim do obrony.

      Beria rozkazał użyć je w celach obronnych. I po co Tiuleniew tak długo czekał? Wysłałby depeszę do Moskwy i otrzymałby przyzwolenie – o wiele wcześniej.

      Muszę powiedzieć, że jednostki NKWD skierowane do obrony przełęczy walczyły dzielnie, ponosząc znaczne straty. Wielu otrzymało odznaczenia państwowe. Jednocześnie kadry dobrane przez dowódcę frontu, tacy jak Siergackow czy Kantaria, nie spełniły pokładanych w nich nadziei, jeśli chodzi o obronę ojczyzny.

      Osetia, Czeczenia

      W Tbilisi otrzymałem telefon z Moskwy z nakazem, bym natychmiast jechał do Władykaukazu134, ponieważ Niemcy już podeszli na odległość czterech kilometrów od miasta, i sprawdził organizację obrony, szczególnie na odcinku zajmowanym przez jednostkę NKWD pod dowództwem bojowego generała W.I. Kisielowa135.

      Przejechałem się po centrum Tbilisi – miasto żyło jak w czasach pokoju. Mieszkańcy chodzili weseli, elegancko ubrani. Młodych ludzi w wieku poborowym – setki. Ze zdziwieniem spytałem o to kierowcę – Rosjanina, odpowiedział, że tu za pieniądze można uzyskać zwolnienie z poboru, a na bazarze nabyć każde zaświadczenie o niezdolności do służby wojskowej.

      Dziwne! Z książek wiem, że Gruzini są narodem wojowniczym, a w praktyce tego nie obserwuję. Rozpieszczono ich wszelkimi przywilejami.

      Do Władykaukazu dotarliśmy samochodem po Gruzińskiej Drodze Wojennej około 20 października. Na podejściach do miasta stacjonowały wojska, choć nie były liczne. Na punktach kontrolnych zatrzymywano i sprawdzano dokumenty. Dużo okopów. Mieszkańcy zatroskani.

      Miejscami nas zatrzymywano i uprzedzano, że dalej jechać nie powinniśmy – Niemcy trzymali szosę pod obserwacją i ostrzeliwali. Ale jechać przecież musimy. Udawało się przeskakiwać na pełnej szybkości. W takich przypadkach sam siadałem za kierownicę, by kierowca nie spanikował i nie stracił głowy.

      Pewnego razu o mało nie trafiłem do leja po pocisku, który wybuchł przed nami.

      W miejskim komitecie partii nikogo nie zastałem. W NKWD dyżurny poinformował, że kierownictwo siedzi w schronie przeciwlotniczym. Wskazał mi kierunek. Odnalazłem bez trudu.

      Opowiedzieli mi o sytuacji. Wojska brakuje, a Niemców naciera dużo. Zadzwoniłem do dowódcy frontu, Tiuleniewa, oraz dowódcy Północnokaukaskiej Grupy Wojsk, generała pułkownika I.I. Maslennikowa, których zastałem w Groznym.

      Ucieszyli się, że jestem we Władykaukazie. Umówiliśmy się na spotkanie w sztabie generała NKWD W.I. Kisielowa (ryżego) pod miastem. Generałów majorów Kisielowów w NKWD mieli trzech136.

      Pojechałem do sztabu dywizji. Generał major Kisielow zapoznał z sytuacją na froncie. Obraz mało optymistyczny – front rozciągnięty, wojska mało. Po upływie półtorej godziny przyjechali Tiuleniew i Maslennikow. Ponarzekali, pobiadolili, że sprawy marnie stoją. Tiuleniew naraz mówi: „Dobrze, że przyjechałeś! Będzie nam lżej”. Na zakończenie rozmowy dodał: „My tutaj z Maslennikowem rozważyliśmy sytuację i doszliśmy do wniosku, że należy zameldować Stawce nasze wnioski i propozycje”.

      Zgodziłem się. Należy. Stawka wiedzieć musi. Wtedy Tiuleniew wyjął z teczki polowej napisany na specjalnym blankiecie szyfrogram i podał mi ze słowami: „Tu właśnie sporządziliśmy meldunek do tow. Stalina z podpisami trzech Iwanów – Tiuleniewa, Maslennikowa, Sierowa”.

      Zacząłem czytać tekst. Na początku wszystko jak należy – opis sytuacji. Kiwnąłem głową – słusznie. Doszedłem do ich propozycji dla Stawki: „Zająć stanowiska obronne na linii stanicy Slepcowskaja–Małgobek”, co oznaczało 30 kilometrów z tyłu, za Władykaukazem.

      Przeczytałem to miejsce ponownie. „I co?” – spytali. Spojrzałem na nich – byli pewni, że się zgodzę. Powiedziałem, że tego świstka nie podpiszę. „Dlaczego?” – spytali. Wziąłem głęboki oddech i oświadczyłem: „Zamierzacie bez walki oddać Niemcom Władykaukaz? Dobrze zrozumiałem tę depeszę?”.

      Odezwał się Tiuleniew: „Przecież sam widziałeś, jaka jest sytuacja. I trzech dni się nie utrzymamy”.

      „Więc tak właśnie piszcie, że chcecie oddać Władykaukaz, a nie wymyślajcie jakichś tam nowych slepcowskich rubieży. Podpisywać tego nie zamierzam i wam też nie radzę, ponieważ jest możliwość obrony miasta, a nie poddawania go przeciwnikowi”.

      Na tym się pożegnaliśmy. Tiuleniew się zaczerwienił, Maslennikow milczał. Jego zmartwienie – niech się tłumaczy swemu szefowi.

      Potem się dowiedziałem, że zamiast mojego podpisu był podpis członka Rady Wojennej, Fominycha*, i tak wysłali.

      Zadzwoniłem do Poskriobyszewa i opowiedziałem o tej depeszy, by zameldował Stalinowi, że jest ciężko, ale musimy się trzymać, ponieważ po oddaniu Władykaukazu otwieramy dla Niemców Gruzińską Drogę Wojenną. Gdybyśmy się bronili na proponowanej równinnej rubieży slepcowskiej, to Niemcy pogonią nas aż do Morza Kaspijskiego, do Baku, a wtedy Grozny też padnie i stracimy źródła ropy naftowej.

      Iwan Iwanowicz Maslennikow później mi opowiadał, że następnego dnia po wysłaniu szyfrówki Stalin strasznie ich zbeształ i rozkazał utrzymać pozycje we Władykaukazie i w żadnym przypadku nie oddawać miasta wrogowi. W następnych dniach dokonałem inspekcji dywizji W.I. Kisielowa, która broniła tego sektora, a potem przysłano nam posiłki w postaci brygady piechoty137.

      Po zapoznaniu się z sytuacją wokół Władykaukazu pojechałem do sztabu frontu w Groznym.

      Gwoli sprawiedliwości muszę zaznaczyć, że Maslennikow w sztabie nie bywał, w odróżnieniu od Tiuleniewa. Cały czas spędzał z wojskami na linii frontu.

      Dysponowaliśmy w tamtym czasie informacją, że Hitler rozkazał swoim wojskom za wszelką cenę zająć Majkop i Grozny, inaczej armia niemiecka zostanie bez paliwa. W dodatku, jeżeli Niemcy zajmą Kaukaz, Turcja aktywnie wystąpi przeciwko ZSRR. Brzmiało to prawdopodobnie. Widać było, z jakim uporem hitlerowcy posuwali się na przełęcze kaukaskie i Władykaukaz.

      Dowiedziałem się też od Iwana Iwanowicza, że dysponował pięcioma dywizjami piechoty, dziewięcioma brygadami strzeleckimi i pięcioma brygadami pancernymi. Wyglądało na to, że miał czym się bronić.

      Maslennikow


Скачать книгу

<p>134</p>

Od 1931 r. Władykaukaz oficjalnie nazywał się Ordżonikidze. Ponieważ Osetyńcy w 1944 r. mężnie walczyli, w nagrodę miasto nazywano z osetyńska Dzaudżikau. Po śmierci Stalina ponownie Ordżonikidze i dopiero w 1990 r. przywrócono historyczną nazwę Władykaukaz. Sierow z jakiegoś powodu używa tylko „Władykaukaz”.

<p>135</p>

W końcu października 1942 r. dowództwo niemieckie skrycie przegrupowało 1. Armię Pancerną Grupy Armii „A” i skoncentrowało jej podstawowe siły – dwie dywizje pancerne i jedną strzelecką – w kierunku nalczyckim z celem natarcia na Ordżonikidze i kontynuacją marszu na Grozny–Baku i po Gruzińskiej Drodze Wojennej na Tbilisi. Tego manewru dowództwo sowieckie się nie spodziewało – drogę agresorowi zagradzała tylko osłabiona walkami 37. Armia, bez wsparcia pancernego. Po przejściu do natarcia 25 października Niemcy przełamali sowiecką obronę i 28 października zajęli Nalczyk, otwierając sobie drogę na Ordżonikidze. Powstała krytyczna sytuacja – tylko pilne przerzucenie posiłków mogło powstrzymać hitlerowskie natarcie.

<p>136</p>

W 1942 r. w NKWD istotnie służyli trzej generałowie o nazwisku Kisielow: Wasilij Iwanowicz, dowódca 12. Dywizji Piechoty wojsk wewnętrznych imienia Ordżonikidzego, Nikołaj Siergiejewicz , dowódca wojsk NKWD do spraw ochrony zaplecza okręgu północnokaukaskiego, oraz Aleksandr Jakowlewicz, dowódca wojsk NKWD do spraw ochrony zaplecza Frontu Karelskiego.

<p>137</p>

Przerzucenie pod Ordżonikidze jednostek Północnej Grupy Wojsk Frontu Kaukaskiego nie tylko umożliwiło zatrzymanie niemieckiej ofensywy, lecz pozwoliło też na okrążenie pokaźnego ugrupowania przeciwnika, przyczyniając się do osiągnięcia znaczącego zwycięstwa na tym odcinku frontu.