Wyśniona miłość. Magda Kaczmarczyk

Wyśniona miłość - Magda Kaczmarczyk


Скачать книгу
biorę się za swoją robotę, a ty za swoją – powiedział Maciek i otworzył drzwi do swojego pokoju. – Zjedz śniadanie cherlaku – uśmiechnął się do Agaty i zniknął w pokoju.

      Agata weszła do kuchni i zaczęła grzebać w lodówce. Na nic jednak nie miała ochoty. Chciała tylko, żeby ten dzień jak najszybciej się skończył, ale nie mogła przyspieszyć czasu. Na szczęście zadzwonił jej telefon.

      – Ekstra – pomyślała – przynajmniej będzie parę minut do przodu. Wpadła do swojego pokoju i złapała telefon w ostatniej chwili. – Halo?

      – No cześć, już miałam się rozłączyć – usłyszała w telefonie głos Beaty. – Bardzo jesteś dzisiaj zajęta? – zapytała.

      – W ogóle – szczerze odpowiedziała Agata. – Snuję się jak cień po domu i szukam szczęścia.

      – To super – ucieszyła się Beata. – Wybrałabyś się ze mną na zakupy? Jutro mamy z Leszkiem wesele jego kuzynki i pomyślałam, że kupię sobie coś wystrzałowego.

      – Jasne, nie ma problemu – zgodziła się Agata, chociaż bez entuzjazmu.

      Zakupy z Beatą nie należały do przyjemności, ze względu na skrajnie różne gusta przyjaciółek. To co Beata uważała za „wystrzałowe”, Agata miała za doskonałe do pielenia i to za domem, broń Boże od strony ulicy, bo jeszcze by ją ktoś w tym zobaczył. Dawno stwierdziła, że zakupy z Beatą mają ją nauczyć tolerancji i cierpliwości i traktowała je wyłącznie szkoleniowo, to znaczy kompletnie bez emocji. Gdyby je miała, to musiałaby związać koleżankę, rozebrać ją i ubrać po swojemu. Czasami opadały jej ręce, gdy Beata dobierała dodatki, ale gdy pewnego razu usłyszała jak narzeczony Beaty (wyglądającej jak koczkodan) mówi jej, że wygląda pięknie, po prostu odpuściła sobie wszelkie uwagi.

      – To o której się spotykamy? – zapytała Beata.

      – Może za godzinę w Galerii Centrum? – zaproponowała Agata.

      – Wolałabym jechać do Galerii Mokotów.

      – Dobra, spotkamy się w Centrum w McDonaldzie i pojedziemy do Mokotowa, ok?

      – Super, dzięki – ucieszyła się Beata i rozłączyła się.

      – Może ja też sobie kupię coś fajnego – powiedziała do siebie Agata i poszła szybko się ogarnąć. Wychodząc krzyknęła do Maćka, że wychodzi i już jej nie było. W Centrum była trochę wcześniej, postanowiła więc zjeść śniadanie. Poszła do McDonalda. W zasadzie była wdzięczna Beacie, że wymyśliła te zakupy. Jedząc i rozmyślając nad swoim cudownym życiem, wprawiała się w coraz większą euforię. Gdy przyszła Beata, zastała przyjaciółkę uśmiechniętą i gotową stawić czoła wszelkim wyzwaniom.

      W Galerii Mokotów rozpoczęły zakupy od zjedzenia loda i wypicia dużej kawy. Potem Beata biegała od sklepu do sklepu i usiłowała znaleźć coś „szałowego”. Agata chodziła spokojnie i oglądała nowe kolekcje szukając czegoś dla siebie. Beata myślała o zakupie nowej sukienki, Agata raczej o swetrach, może o fajnych spodniach. Po dwóch godzinach łażenia Agata przestała zajmować się ubraniami, a zaczęła przyglądać się ludziom. Pomyślała sobie, że każda z tych osób ma jakieś problemy i chętnie poszłaby do wróżki, która pomogłaby im je rozwiązać.

      – Beata – zwróciła się do koleżanki – czy gdyby w Galerii był gabinet wróżki, to poszłabyś sobie powróżyć, tak dla jaj? – zapytała.

      – No nie wiem – Beata skrzywiła się marszcząc nos i obnażając zęby – wiesz jaki mam stosunek do wróżenia.

      – Rozumiem – Agata nie dawała za wygraną – ale gdybyś miała wybierać, to czy prędzej zdecydowałabyś się na wróżkę w Galerii, czy w prywatnym gabinecie?

      – Jeśli już miałabym wybierać, to wolałabym iść do Galerii – stwierdziła Beata. – Wiesz, w takim miejscu mniej serio traktujesz takie rzeczy, bardziej jako zabawę – tłumaczyła robiąc dziwne miny. Agata pokiwała ze zrozumieniem głową.

      Snuły się alejkami, oglądając wystawy sklepowe. Nagle Agata zobaczyła dziwnie znajomą postać w oddali. Przez chwilę nie mogła skojarzyć skąd ją zna, ale po chwili ją olśniło.

      – Beata zobacz – szturchnęła koleżankę – widzisz tego faceta przy Reserved, tego wysokiego w czarnym płaszczu?

      – Widzę – powiedziała Beata po chwili. – Niezłe ciacho – Dodała spoglądając znad okularów.

      – To jest właśnie Piotr, ten wróż i terapeuta, znajomy Mirelli – oznajmiła Agata.

      Beata gwizdnęła.

      – No kochana, to ja się nie dziwię, że się tak interesujesz tą szkołą – powiedziała – skoro tam uczą tacy nauczyciele, może sama tam pójdę.

      – Nie wygłupiaj się – obruszyła się Agata. – Zobacz – znowu szturchnęła Beatę. Ze sklepu wyszła młoda dziewczyna, wzięła Piotra za rękę i pociągnęła za sobą. Piotr roześmiał się i dał się zaciągnąć do sklepu.

      – No proszę – powiedziała Beata z przekąsem – widzę, że korzysta w pełni ze swojej urody.

      Agata posmutniała. Mirka przedstawiała Piotra jako porządnego, miłego i ciepłego faceta. Wyglądało, że nic z tego, co mówiła, nie było prawdą. Dla Agaty nie był ani miły, ani ciepły, a teraz się okazało, że nie jest nawet porządny. Może po prostu Mirka takim chciała go widzieć.

      – Co się stało? – zapytała Beata – Chyba nie jesteś zazdrosna?

      – Nie, coś ty – oburzyła się Agata. – Przecież ja prawie nie znam tego gościa, tylko tak się zastanowiłam, że kawał z niego drania. Mirella miała o nim bardzo dobre zdanie, ale może on się tak kreuje, a naprawdę jest zupełnie inny.

      – Z pewnością – przyznała Beata. – Powiesz o tym Mirelli?

      – Jasne – przytaknęła Agata – niech wie, co to za palant.

      – Co teraz robimy?

      Agata wzruszyła ramionami.

      – To twoje zakupy, masz wszystko, co chciałaś? – zapytała wiedząc, że Beata niczego nie kupiła.

      – Nie wkurzaj mnie – odpowiedziała Beata. – Tyle tu sklepów i nic nie ma.

      – A ty wiesz w ogóle czego chcesz? – zapytała Agata.

      – Właściwie to nie – przyznała Beata. – Proszę cię, pomóż mi coś wybrać, żebym na tym weselu wyglądała super.

      – Dobra, chodźmy do H&M, może tam coś ci wyszukamy – Agata pociągnęła Beatę w stronę sklepu. Nie chciała już dłużej stać na środku, bo bała się, że wyjdzie Piotr ze swoją panienką i ją zauważy. W dodatku mógł ją poznać.

      W H&M Agata wybierała ubrania dla Beaty, a ta oczywiście marudziła.

      – Posłuchaj – Agata w końcu straciła cierpliwość – idź do przymierzalni i poczekaj tam na mnie. Wybiorę ci parę rzeczy i przyjdę, rozumiesz!?

      Beata bała się sprzeciwić przyjaciółce i poszła bez gadania.

      Agata wybrała kilka sukienek i chwilę później była już z Beatą. Oczywiście nic z wybranych rzeczy nie przypadło Beacie do gustu, ale gdy zaczęła je przymierzać zmieniła zdanie. Agata do każdej sukienki inaczej upinała jej włosy, a także dawała rady na temat makijażu. Z zadowoleniem stwierdziła, że gdyby Beata trochę bardziej o siebie zadbała, to mogłaby wyglądać całkiem nieźle. W pewnym momencie w przymierzalni


Скачать книгу