Europa. Najpiękniejsza opowieść. Marcin Libicki
w bitwie „złotych ostróg” rycerstwo francuskie.
Władzę państwową stanowili oczywiście feudałowie, mający swoich suwerenów z najwyższym suwerenem, czyli królem, względnie cesarzem na czele, będącym najwyższą instancją sądową. Władza tych ostatnich była silna tylko w jednej dziedzinie – polityce zagranicznej, chociaż i tu miała swoje ograniczenia, między innymi finansowe, gdyż polityka zagraniczna wymagała wojska, a często prowadzenia wojny. Wszystko to kosztowało, potrzebne więc były pieniądze, a tym samym podatki. Na nałożenie danin potrzebna była zgoda poddanych. Tym samym rosła rola sejmów (parlamentów), a w konsekwencji wzmagała się kontrola władzy, osłabiając stopniowo tę ostatnią. Władza w miastach była wybieralna – burmistrzowie, rady miejskie i własna władza sądownicza. Wspólnotami wewnątrzmiejskimi były cechy i gildie, również z wybieralnymi władzami. Władze autonomicznych uniwersytetów także pochodziły z wyborów – w tym przypadku profesorów i studentów. Niezwykle silne były również różne bractwa religijne, z własnymi wybieralnymi władzami, własnymi świętami i kaplicami fundowanymi w miejskich kościołach parafialnych. Ten rodzaj władzy miał charakter horyzontalny.
O ile władzę pochodzącą od króla przez kolejne szczeble feudalne możemy określić jako wertykalną, o tyle istniała również druga władza wertykalna – była to władza duchowna – władza Kościoła, której najwyższym ośrodkiem był Rzym i która poprzez diecezje schodziła aż do najniższego szczebla parafii, czyli de facto do każdego mieszkańca ówczesnej Europy. Ale była też inna władza duchowna, której strukturę możemy określić zarazem jako wertykalną i horyzontalną – były to zakony. Pionierzy zachodniego życia zakonnego – benedyktyni – nie mieli swojej centrali. Każdy klasztor był zupełnie samodzielny. Opata wybierano dożywotnio z uprawnieniami biskupa niezależnego od księcia czy miejscowego ordynariusza. Cystersi funkcjonowali pod rządami wybieranej kapituły, a franciszkanie i dominikanie wybierali w każdym klasztorze lokalną władzę na krótkie kadencje. W przeciwieństwie do benedyktynów cystersi, dominikanie i franciszkanie mieli silną władzę centralną, choć naturalnie również wybieralną. Wszystkie zakony były wyłączone spod bezpośredniej władzy lokalnego biskupa. Według dzisiejszych pojęć strukturę społeczną i kierującą nią władzę moglibyśmy określić jako rozproszoną, ale w żadnym wypadku nie jako odległą czy abstrakcyjną. Każdy ówczesny Europejczyk miał bezpośredni wpływ na władzę, a władza była „bliska obywatelowi”, gdyż była obok niego. Czy zatem człowiek był wieśniakiem, mieszczaninem, rycerzem, czy duchownym, zawsze był obywatelem. Dlatego też córka wieśniaków Joanna d’Arc mogła dowodzić wojskiem Karola VII pod Orleanem, a Katarzyna Sieneńska, córka farbiarza, zdolna była nakłonić papieża Grzegorza XI do powrotu z Awinionu do Rzymu w 1377 roku.
W dawnych społeczeństwach stanowych było możliwe stosowanie prawa innego niż ogólnopaństwowe dla grup nienależących do większości. Były to często grupy narodowości innej niż narodowość „narodu-gospodarza”, a więc na przykład w Polsce – Niemcy, Żydzi, Holendrzy, Ormianie, Włosi; mogli to być także wyznawcy innej religii niż religia narodu – gospodarza, na przykład w Polsce dla protestantów, prawosławnych czy żydów. Te prawa stanowe dotyczyły wewnętrznych problemów określonej grupy, ale gdy przekraczały granice danej grupy – przy sporach z innymi „stanami” – stosowano już prawo ogólnopaństwowe! (Czy dziś to możliwe? Może tak. Prawo europejskie dla Europejczyków, szariat dla muzułmanów!) Jeżeli kiedykolwiek istniało w Europie prawdziwe społeczeństwo obywatelskie, to było to społeczeństwo ukształtowane ostatecznie między XI i XIII wiekiem. Ustanowiony przez to społeczeństwo porządek opierał się na własności ziemi, braku poddaństwa, wyborze władz z wyjątkiem króla (kontrolowanego przynajmniej w zakresie podatków przez wybieralny parlament) i zależnych od niego wasali. To właśnie, wraz z niezależną pozycją Kościoła, tworzyło harmonię nieznaną nigdy przedtem i nie zawsze potem. Możemy nazwać ten stan wolnością zharmonizowaną z porządkiem. Jakie były przyczyny, którym zawdzięczamy ten jedyny w swoim rodzaju fenomen średniowiecznego społeczeństwa obywatelskiego? Dodajmy – społeczeństwa, które stworzyło tak silne państwa, przed którymi wkrótce otworem stanął cały świat. Społeczeństwa, w którym rozkwitła najwspanialsza i najwszechstronniejsza kultura, nauka, gospodarka i które aż do XX wieku cechowała nieprawdopodobna dynamika. Bo to właśnie temu „kręgowi cywilizacyjnemu przypadła rola wyjątkowa – tworzenia świata, rozszerzenia jego zasięgu i w końcu przeniesienia na wszystkie kontynenty europejskiego modelu kulturowego, narzucenia na pewien czas władzy politycznej i dominacji gospodarczej” – pisze Kłoczowski75. Przyczyn można szukać wciąż głębiej i głębiej, ale niemal pewne jest to, iż źródłem sukcesu było połączenie germańskiego „zdyscyplinowanego indywidualizmu” z chrześcijańskim Rzymem, który z kolei był już w tym momencie swoistą syntezą nauki Chrystusa, greckiej filozofii i rzymskiego prawa. To była najwspanialsza mieszanka w dziejach! Przyszłość miała to potwierdzić w stu procentach.
Czas zatem scharakteryzować głębiej to społeczeństwo, które tyle osiągnęło i tyle jeszcze miało przed sobą. Czas scharakteryzować cywilizację, która wówczas już całkowicie dojrzała. Pora wreszcie, aby tę cywilizację nazwać oraz nakreślić jej kontekst historyczny, prawny, socjologiczny, a także wskazać obszar, jaki wówczas objęła. Nie pomogą nam w tym najbardziej znani historiozofowie. Nie pomoże nam Arnold Toynbee (1880-1975), który nigdy nie wypracował definicji cywilizacji. Nie przyda nam się również Oswald Spengler (1880-1936) ze swoim „przyrodniczym” określeniem cywilizacji przez analogie z cyklem narodzin, życia i śmierci, którego nie potwierdziła historia. Przecież cywilizacja żydowska ma już blisko 4 tysiące lat i trzyma się dobrze, turańska liczy 1000 lat, a bizantyjska 1500 i w swej dzisiejszej wersji podbija Europę. Z kolei cywilizacja arabska jest zapewne u progu swych największych sukcesów. Nieprzydatny jest również Samuel Huntington (1927-2008) ze swoim Zderzeniem cywilizacji, który utożsamia każdą cywilizację z religią jej ludów i nie potrafi wskazać żadnego innego wyróżnika, ani Francis Fukuyama (ur. 1952), któremu jeszcze w 1989 roku wydawało się, że cały świat stanie się niebawem jakimś demokratyczno-nihilistycznym potworkiem bez duchowych wartości. Ten ostatni ze swej naiwnej wiary wyłożonej w swym Końcu historii przynajmniej się wycofał. Sięgnąć musimy za to do niemal zapomnianego geniusza historiozofii Feliksa Konecznego. Koneczny, profesor Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie, jest autorem fundamentalnych dzieł dotyczących historii cywilizacji i ich uszeregowania według swej definicji jako „metody życia zbiorowego” różnej w każdej cywilizacji. Jest autorem między innymi takich dzieł, jak O wielości cywilizacji, Prawa dziejowe, O ład w historii, Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej, Cywilizacja żydowska, Cywilizacja bizantyjska. Przypomnijmy zatem za mistrzem – cywilizacja to metoda życia zbiorowego. Koniec i kropka. Każda cywilizacja ma inną metodę życia zbiorowego, dla każdej cywilizacji (z wyjątkiem cywilizacji turańskiej) religia jest niezwykle ważna, ale nie każda cywilizacja jest cywilizacją identyczną z religią.
Feliks Koneczny (1862-1949)
Tak rozumianymi cywilizacjami religijnymi (sakralnymi) są – spośród dziś nas interesujących – jedynie dwie, czyli żydowska oraz arabska. Pierwsza oparta na Biblii, Torze i Talmudzie, a więc na prawie szczegółowo objawionym przez Boga, a interpretowanym przez religijnych przełożonych, czyli rabinów, cieszących się wielkim autorytetem religijno-społeczno-politycznym, ale nieposiadających dawniej bezpośredniego władztwa politycznego z powodu braku suwerennego terytorium, a obecnie z powodu powołania świeckiego państwa Izrael. Druga to cywilizacja arabska, oparta całkowicie na prawie szczegółowym objawionym przez Boga, to znaczy na Koranie, interpretowanym przez religijnych przełożonych, imamów, z rządami kalifów łączących władzę religijną i polityczną. Dwie są natomiast cywilizacje chrześcijańskie, w których choć religia odgrywała bardzo istotną rolę, nie były jednak cywilizacjami sakralnymi. Cywilizacja chrześcijaństwa zachodniego, a więc cywilizacja łacińska, oraz cywilizacja bizantyjska, czyli cywilizacja chrześcijaństwa wschodniego. W cywilizacji łacińskiej,