Europa. Najpiękniejsza opowieść. Marcin Libicki
błękitnym; Warszawa
Sercem; cierniami w nodze – Sewastopol,
Azof, Odessa, Petersburg, Mittawa;
Paryż – jej głową, a Londyn – Kołnierzem
Nakrochmalonym, a zaś Rzym – Szkaplerzem.
Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu, J. Słowacki
Aktywność zjednoczeniowa objęła przede wszystkim sześć państw: Francję, Włochy, Niemcy, Belgię, Holandię i Luksemburg – Anglia pozostawała życzliwa, ale nieco na uboczu. Z różnych przejściowych ciał wspólnotowych wyłoniły się w końcu dwa organizmy: w 1951 roku sześć pierwszych państw podpisało układ o powołaniu Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, przemianowanej 25 marca 1957 roku w Rzymie na Europejską Wspólnotę Gospodarczą, którą w następnych dekadach czekała wielka przyszłość i po kolejnych zmianach nazwy została Wspólnotami Europejskimi w 1967 roku, a w końcu Unią Europejską w 1993 roku. Stopniowo do Wspólnoty przystępowały kolejne państwa i w rezultacie w chwili zniknięcia żelaznej kurtyny, do końca XX wieku, wszystkie państwa Europy Zachodniej z wyjątkiem Norwegii, Islandii i Szwajcarii znalazły się wewnątrz zjednoczonej Europy.
Drugim wspólnotowym organizmem, który był owocem tendencji zjednoczeniowych, stała się Rada Europy, której krajami założycielskimi również była „inicjatywna” szóstka europejska. Rada Europy została powołana 5 maja 1949 roku. Jej „równoległość” wobec Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i podział funkcji były szczęśliwym rozwiązaniem. Gdy Wspólnota skupiła się na gospodarce, Rada Europy zajęła się wypracowywaniem międzynarodowych konwencji opartych na pierwszym napisanym przez nią akcie prawnym, jaką była europejska Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, podpisana 4 listopada 1950 roku w Rzymie, a powołany jednocześnie Europejski Trybunał Praw Człowieka z siedzibą w Strasburgu jest jej organem wykonawczym. Do roku 1989 członkami Rady Europy zostały wszystkie państwa Europy Zachodniej, a po 1989 roku kolejno również dawne państwa bloku wschodniego z Rosją włącznie, z wyjątkiem Białorusi.
Nie bez znaczenia dla kondycji duchowej Europy był zwołany przez papieża Jana XXIII Sobór Watykański II (1962-1965), który przyczynił się w istotny sposób do zwiększenia popularności Kościoła wśród niekatolików, ale jak zarzucają mu krytycy – w tym samym stopniu do zmniejszenia aktywności religijnej katolików. Według nich „z katolików wyparował katolicyzm”.
Druga połowa XX wieku była okresem niebywałego – i nieporównywalnego z niczym w dziejach, może poza XIX wiekiem – wzrostu gospodarczego Europy, a szczególnie Europy Zachodniej. Jak podają Wójtowiczowie, między rokiem 1946 a rokiem 1989 PKB na osobę wzrósł w Europie Zachodniej ponadczterokrotnie. W dolarach według ich wartości z roku 2007 PKB na osobę w roku 1946 wynosił 5370 dolarów, natomiast w 1989 roku – 23 470 dolarów. Oznacza to wzrost ciągły liczony rok do roku przeciętnie około 4% rocznie, ale po uwzględnieniu wzrostu liczby ludności wzrost PKB liczony dla poszczególnych krajów wyniósł między 4% a 6% – non stop przez 40 lat! Było to wynikiem przede wszystkim liberalizmu gospodarczego, który nie tylko sprzyjał najefektywniejszemu obrotowi usług, towarów i finansów, lecz także wkroczeniu – właśnie dzięki liberalizmowi gospodarczemu – wynalazczości na zupełnie nowe tory, w tym rewolucji informatycznej. Naturalnie coraz większe „socjalizowanie” stosunków społecznych i gospodarczych zwalniało tempo rozwoju – i tak jak podają Wójtowiczowie, od roku 1946 do 1970 PKB per capita wzrósł w Europie Zachodniej blisko trzykrotnie, a między 1970 a 1989 półtora raza. Natomiast podnoszenie podatków, między innymi wprowadzenie VAT-u w 1967 roku, jak zwykle wpływało negatywnie na wzrost gospodarczy282.
Europa Wschodnia podnosiła się po zniszczeniach wojennych w sposób bardzo nierówny – kraje na stosunkowo niskim poziomie startu z powodu zacofania gospodarczego lub zniszczeń wojennych, jak ZSRR, Polska, Rumunia czy Bułgaria, rozwijały się szybciej, kraje takie jak Czechy, które przed wojną były w ścisłej czołówce europejskiej, podobnie jak Niemcy Wschodnie (czyli NRD) czy w mniejszym stopniu Węgry, przeżywały faktyczny regres. Łatwiej było osiągać wzrost, budując od nowa, niż zarządzać przy użyciu scentralizowanego komunistycznego systemu planowania w skomplikowanym dojrzałym systemie gospodarczym. Stąd też pierwsze bunty wybuchły w krajach lub miastach, dla których wprowadzenie komunizmu było nie tylko wstrętne ze względów ideologicznych, lecz także stanowiło absurd ekonomiczny – świadczą rozruchy 1953 roku w Niemczech Wschodnich, 1956 roku w Poznaniu i powstanie w Budapeszcie, bogatych niegdyś miastach o zachodnioeuropejskim poziomie życia. W końcu wypadki 1968 roku w Czechosłowacji wstrząsnęły zarówno blokiem wschodnim, jak i polityczną agenturą Moskwy, jaką były partie komunistyczne na Zachodzie. Tu „praska wiosna” 1968 roku uczyniła spustoszenie, szczególnie wśród tak zwanych intelektualistów Włoch i Francji, którym było trudno w nieskończoność udawać, że komunizm jest ustrojem idealnym, skoro – tak jak to się działo w Czechach – ZSRR zbrojnie zdusił ciągoty do niezależności i minimalnego liberalizowania bratniej czeskiej partii komunistycznej. Jak zwykle azjatycka Moskwa nie była w stanie współpracować nawet z komunistami (jeżeli to miała być współpraca), gdyby mieli to być sojusznicy, a nie niewolnicy. Plajta komunizmu stawała się powoli coraz bardziej oczywista.
13 sierpnia 1961 roku w Berlinie postawiono mur oddzielający Berlin Wschodni – stolicę NRD – od Berlina Zachodniego, enklawy należącej do Niemiec Zachodnich. Było to konieczne, gdyż w przeciwnym wypadku z Niemiec komunistycznych uciekliby w końcu wszyscy obywatele. Po powstaniu budapeszteńskim w 1956 roku była to kolejna przed stłumieniem „praskiej wiosny” 1968 roku kompromitacja komunizmu jako idei, która ciągle miała na Zachodzie wielu zwolenników.
Na opanowanie zachodu Europy bez wojny ZSRR liczyć nie mógł, a wojny się obawiał. Wynaleziono nową metodę: terroryzm. Terroryzm pod koniec lat sześćdziesiątych i w latach siedemdziesiątych XX wieku przybrał rozmiary nieznane dotąd w Europie, poza hitlerowskimi bojówkami lat dwudziestych XX wieku. Ideologiczną podstawę stworzyli tak zwani intelektualiści z idolem destrukcji i głównym przedstawicielem modnego egzystencjalizmu Jeanem-Paulem Sartre’em (1905-1980) we Francji, Theodorem Adornem (1903-1969) i Herbertem Marcusem (1898-1979) – przedstawicielami tak zwanej szkoły frankfurckiej w Niemczech. Nie stworzyli oczywiście żadnej zwartej propozycji ideowej, żadnego programu społecznego, nie lansowali także propozycji komunistycznych wobec oczywistego ich bankructwa w praktycznej realizacji za miedzą – za murem berlińskim w Niemczech, a za żelazną kurtyną na całą szerokość Europy z północy na południe. Jedyne, co głosili, to konieczność zlikwidowania – bez propozycji, czym go zastąpić – istniejącego systemu, a jeżeli się za czymś opowiadali, to za wolną miłością (której zresztą nikt im nie bronił) i narkotykami. Dłuższa była lista tego, co należało ich zdaniem zlikwidować, a więc banki, studia lub przynajmniej egzaminy, religię, prywatną własność, partie polityczne, a najlepiej państwo. Bunty studenckie, demonstracje, demolowanie sklepów i zamachy zaczęły się w Niemczech w 1967 roku i ogarnęły cały kraj, we Francji apogeum przypadło na maj–czerwiec 1968 roku, we Włoszech rozmiary awantur były mniejsze. Protesty na skalę masową wygasły w 1969 roku, ale na ich podstawie – zarówno ideologicznej, jak i personalnej – wyłoniła się zmora, jaką był terroryzm następnej dekady. Powstało wiele podziemnych organizacji, których celem była destabilizacja społeczna metodami kryminalnymi – skoro nie udało się obalenie porządku społecznego jawnym buntem masowym, należało przystąpić do wyspecjalizowanych działań, prowadzonych przez wyspecjalizowane kadry: Action Directe we Francji, ETA w Hiszpanii, Czerwone Brygady we Włoszech, Rote Arme Fraktion – czyli Frakcja Czerwonej Armii w Niemczech. Dokonano tysięcy zamachów, porwań, rabunków, mordów politycznych. Do najsłynniejszych dokonań terrorystów należało uprowadzenie i zamordowanie niemieckiego bankowca Jürgena Ponto i przemysłowca Hansa Martina Schleyera przez Frakcję Czerwonej Armii w 1977 roku, a także porwanie i zamordowanie jednego z najbardziej znanych polityków tego czasu, wielokrotnego ministra i premiera włoskiego chrześcijańskiego demokratę Aldo Moro w 1978 roku. Po kilkuletnich zmaganiach rządom udało się zwalczyć terroryzm. Za terroryzmem stały lewicowe