Od kultury "ja" do kultury "siebie". Roma Sendyka
razie aby nie być pustą, musi zostać zapośredniczona jeśli nie przez faktyczne działanie, to przynajmniej przez zdolność do niego. […] „sobość” nie jest rzeczowym „czymś”, lecz aktem, a raczej samą możnością aktu163.
Soi powraca do siebie, jego droga jest cyrkularna i wiedzie poprzez „zewnętrze”, poprzez to, co poza. W trakcie tego przejścia, formowania siebie zasadniczą rolę odgrywają relacje ze światem i – zwłaszcza – z innym:
W filozofii bycia sobą takiej jak nasza powinno się móc powiedzieć, że: posiadanie nie jest tym, co ważne. […] Wyzucie to […] ma związek z etycznym pierwszeństwem innego niż sam względem siebie. Wtargnięcie innego, rozbijające zamknięcie tego samego, musi jeszcze spotkać się z współudziałem owego ruchu zanikania, dzięki któremu ten-który-jest-sobą gotów jest oddać się do dyspozycji innemu niż on sam164.
Na marginesie tego skrótowego sprawozdania muszę jeszcze wspomnieć, że zaimek zwrotny pojawia się w polskim dyskursie filozoficznym także za sprawą Martina Heideggera. Koniecznie jednak chcę wyraźnie zaznaczyć, że jest to jedynie efekt translacji – tym razem zamiast zagubienia zaimka zwrotnego dostaliśmy go „ponad miarę”. Termin Się zastępuje bowiem Heideggerowskie das Man z Sein und Zeit – chodzi o gramatyczną formułę konstrukcji bezosobowej, czyli „man liest”, co w języku polskim oddajemy za pomocą formy zwrotnej „czyta się”. „Używamy sobie i bawimy się, tak jak się używa; czytamy, patrzymy i wydajemy sądy o literaturze i sztuce, tak jak się patrzy i sądzi”165 – tak brzmi przykładowa fraza z Bycia i czasu. Trzeba więc mieć na uwadze, czytając Sein und Zeit po polsku, że zaimek zwrotny zostaje tu podniesiony do funkcji terminu tylko pozornie – bo jedynie w naszym obszarze językowym (oddawanie tej koncepcji w języku polskim za pomocą zaimka zwrotnego oczywiście nie ułatwia zadania wyostrzenia znaczenia terminu siebie). Efekt jest nad wyraz mylący, bo w gruncie rzeczy w koncepcji das Man chodzi o coś innego niż akt refleksywności czy też krytyki ego: Się Heideggera określa to, co bezosobowe, pozbawione właściwości i konkretności; jest to stan, w którym „wspólne bycie całkowicie rozmywa własne jestestwo w sposób bycia ‘innych’”166, przy czym owa przeciętność nie jest „czymś w rodzaju ‘podmiotu ogólnego’”167. Das Man to zespół norm codzienności, to konieczność podporządkowania się większości, to nieautentyczność i konformizm168. Warto przypomnieć, że dalej u Heideggera pojawia się termin Selbst (Siebie w tłumaczeniu Bogdana Barana) – to coś „właściwego”, co „uchwycone jest jako własne”169. Budowana konstrukcja zależności między znaczeniami ukrytymi za pojęciami zaimkowymi wygląda następująco:
Najpierw jestem nie „ja” w sensie własnego Siebie, lecz inni w postaci Się. Od jego strony i jako ono staję się „sobie” po raz pierwszy „dany”. […] Właściwe bycie Sobą nie opiera się na jakimś odciętym od Się stanie wyjątkowym podmiotu, lecz jest pewną egzystencjalną modyfikacją Się jako istotowego egzystencjału. Tożsamość siebie właściwego egzystującego dzieli jednakże wówczas – ontologicznie rzecz biorąc – przepaść od identyczności ja utrzymującego się wśród rozmaitości przeżyć170.
2. SIEBIE I NEURONAUKI (DAMÁSIO)
Wspominałam powyżej, że dekada lat osiemdziesiątych była wyjątkowym okresem dla ponowoczesnej dyskusji nad zwrotną koncepcją tożsamości w obrębie filozofii. Równie dobrze można by jednak argumentować, że najlepszy czas dla tej koncepcji miał dopiero nadejść. Prace Parfita, Ricœura i Taylora były świadectwami narastającej fali zainteresowania świadomością i poznaniem. Kolejne dekady – ta epoka właściwie nie została zakończona do dzisiaj – to czas, w którym koncepcje „źródłowej świadomości”, „ośrodka tożsamości” etc., opisywane terminem self rozwijane są w obszarze neuronauk. Kognitywistyka, neurobiologia, neuropsychologia i neurofilozofia przejęły obecnie dyskurs nad sobą i to one stanowią aktualnie teren konstruowania najnowszych teorii self171. Bez wątpienia jesteśmy obecnie świadkami interesującego momentu wzmagających się tendencji do wymiany i współpracy między filozofią umysłu a innymi naukami o poznaniu, prowadzających do uzgadniania ustaleń teoretycznych i badań empirycznych. António Damásio daje wyraz głównym intuicjom kognitywistów badających teorie siebie w Descartes’ error (1994; pol. Błąd Kartezjusza. Emocje, rozum i ludzki mózg)172: siebie jest tu rozumiane jako neuronalna struktura (neural construct) nieustannie wytwarzana na bazie uprzednich stanów chwilowych. Self jest więc tutaj rodzajem efemerycznego stanu, którego całość, spójność oraz ciągłość stanowią pochodną złudzenia, jakie powoduje fakt objęcia istoty ludzkiej powłoką, „naczyniem” ciała pojmowanego jako jedność.
Używając pojęcia jaźni [self], nie sugeruję w żaden sposób, iż cała zawartość ludzkiego umysłu podlega nadzorowi jednego, centralnego „wiedzącego” i „posiadacza”. Tym bardziej nie podejrzewam, by taki byt egzystował w jednym, określonym miejscu mózgu. Uważam jednak, że nasze doświadczenia charakteryzują się pewną spójnością perspektywy, tak jakbyśmy w istocie byli posiadaczami i znawcami większości – choć nie całości – treści naszego umysłu. Wyobrażam sobie, że perspektywa ta zakorzeniona jest w stosunkowo stabilnym, bez końca powtarzającym się stanie biologicznym. Źródłem owej stabilności jest w przeważającej mierze niezmienna struktura i działanie organizmu oraz powolnie ewoluujące elementy danych autobiograficznych173.
Neuronowa „baza” self składa się natomiast z „nieustannie reaktywowanych” reprezentacji dotyczących autobiografii jednostki: wydarzeń, w których wzięła udział, miejsc, w których funkcjonowała, relacji, w które wchodzi. Ta quasi-kartoteka podstawowych danych, „zbiór reprezentacji dyspozycyjnych”, „map sensorycznych” – uzupełniana przez działania „pamięci dyspozycyjnej” obejmującej wspomnienia i plany wydarzeń składających się na „pamięć potencjalnej przyszłości” – tworzy podstawową bazę, „istotną część” self174. To „neuronowe podłoże jaźni” dopełnia drugi zbiór, obejmujący reprezentacje ciała i jego stany emocjonalne, również „bezustannie reaktywowane”, aktualizowane, re-konstytuowane.
W pracy Damásio z 2010 roku Self Comes to Mind. Constructing the Conscious Brain (pol. Jak umysł zyskał jaźń. Konstruowanie świadomego mózgu175) jaźń charakteryzowana była jako element stanowiący o wyjątkowości176 świadomości, budowanej przez „umysł” i „przytomność”. Koncepcja self pojawiała się tu w ujęciu diachronicznym, rozwijanym dzięki hipotezie ewolucji, do tej pory nieakcentowanej w teoriach jaźni w takim wymiarze. Niehomologiczna teoria jaźni była ponadto logicznym następstwem wiedzy o zróżnicowaniu (w sensie różnych specjalizacji) obszarów ludzkiego mózgu. „Jaźń budowana jest stopniowo” – zakłada Damásio177. Poziom najniższy, najmniej złożony to „protojaźń” – najbardziej uwspólnione, odczuwane jako samooczywiste, pierwotne poczucie „stabilności aspektów ciała”. Ta jaźń to funkcja jedności organizmu, przetworzenie „spontanicznych odczuć
163
M. Kowalska,
164
P. Ricœur,
165
M. Heidegger,
166
167
168
H. Carel,
169
M. Heidegger,
170
171
Por. np.
172
A. Damásio,
173
174
175
A. Damásio,
176
177