UNSCRIPTED. MJ DeMarco
mnie dostatecznie. Moja muzyka musiała grzmieć głośniej, a nowy wzmacniacz Fosgate miał zdolność podbicia głośności rytmu.
Ale tu pojawił się problem…
Nienawidziłem swojej pracy i nienawidziłem Eda.
To był przełomowy moment, ponieważ dostrzegłem, że wymiana czasu na pieniądze była do bani, ale niosła też ze sobą inną prawdę, która umyka większości — cena rzeczy, których pożądałem, w szczególności wzmacniacza, tak naprawdę nie była wyrażona w pieniądzach. Wzmacniacz kosztował sto godzinnych, dziennych porcji mojego życia spędzonych z wrednym dupkiem Edem. Nagle kilka dodatkowych decybeli basu stało się niewarte tej wymiany.
Racje czasowe zostały wyjątkowo dobrze przedstawione w filmie In Time z 2011 roku. Bohaterowie filmu mają na przedramionach zegary, które odmierzają czas pozostały do końca ich dni. W ukazanej w filmie dystopii za pracę płaci się nie pieniędzmi, ale przydziałem życia. Za przepracowanie jednego dnia można otrzymać kolejne dwa. Mimo że film nie zdobył Oskara, obnażył pewne ciekawe fakty na temat sposobu, w jaki wykorzystujemy czas.
Po pierwsze, fakt, że nie masz na przedramieniu zegara odmierzającego Twój pozostały czas, nie oznacza, że Twój życiowy zegar nie tyka. Istnieje on tak samo jak powietrze — po prostu go nie widzisz. Ta niewidzialna bomba zegarowa bezustannie odmierza czas do śmierci, zmniejszając z każdą sekundą Twój pozostały przydział życiowy. Nic nie jest w stanie go powstrzymać — ani $4 miliony dolarów, które uzbierałeś przez ostatnie 40 lat, ani dyplom MBA, ani granitowe blaty kuchenne. Jesteśmy bezustannie poganiani przez czas, którego zwieńczeniem jest śmierć. Nie ma on litości, a często bywa również niesprawiedliwy.
Zapytaj sam siebie: gdyby zegar śmierci nagle stał się widoczny i wyraźnie wskazywał Twój przydział życia, na przykład na smartfonie, czy spędzałbyś czas inaczej niż teraz? Czy czułbyś się komfortowo, spędzając pięć dni w tygodniu za biurkiem, wykonując pracę, której nienawidzisz? Czy spędzałbyś dwa dni, czatując pod Best Buy w nadziei na zaoszczędzenie dwustu dolarów na zakupie telewizora z zakrzywionym ekranem? A co powiesz na wykupienie udziałów w finansowym spisku, który obiecuje wolność, ale dopiero po tym, jak wyczerpie się 90 procent zasobów Twojego przydziału życia? I najważniejsze: jaka ilość pozostałego na zegarze śmierci czasu wywołałaby u Ciebie reakcję „OMG, moje życie jest zbyt cenne, aby trwonić je na chodniku, czekając na sposobność do zaoszczędzenia dziesięciu dolców”. Sześć tygodni? Miesięcy? Lat?
Po drugie, ile racji życiowych pod rządami SKRYPTU przeznaczasz dzisiaj, aby zyskać wolność jutro? Kiedy przyłożymy do czasu podobną miarę wartości jak „wartość pieniądza w odniesieniu do czasu”, uświadamiamy sobie to samo: Wolny czas dzisiaj jest lepszy niż wolny czas jutro. Młodzieńczy czas sprzedany dzisiaj (praca pięć dni w tygodniu), aby móc kupić czas starości później (emerytura u schyłku życia), to kiepska wymiana.
Pomyśl, jak bardzo jest to niedorzeczne. Pracujesz od poniedziałku do piątku lub poświęcasz pięć racji życiowych, aby zyskać dwie. Pięć za dwie. Czy zaakceptowałbyś tak niekorzystny zwrot w świecie finansów? Hej, zainwestuj pięć racji, a ja w zamian dam Ci dwie? A tak przy okazji, nie dostaniesz z powrotem Twojego wkładu początkowego. Pamiętaj — czas raz przeżyty nie może być odnowiony ani zwrócony, nie jest więc wypłatą odsetek — jest natychmiastową utratą podstawy inwestycji z dołującym, negatywnym zwrotem.
Utrata oznacza utratę. W świecie z filmu In Time niekorzystne zwroty nie działały. Nikt by nie pracował, ponieważ bardziej opłacało się tego nie robić! Mimo to, w świecie, w którym zegara śmierci nie widać, jest to całkowicie akceptowalne.
Nasz los jest określony z góry. To, co nie jest z góry dla nas zaplanowane, to typ czasu, jaki możesz spędzać w ramach swojego przydziału życiowego. Są dwa typy czasu, który możesz zmanipulować: (1) wolny czas oraz (2) czas zakontraktowany.
Wolny czas to czas, który należy do Ciebie i jest jedynym czasem, który jest ważny. Nikt nie ma do niego prawa. Robisz, co chcesz — śpisz do południa, piszesz, czytasz, robisz cokolwiek, co poprawia Ci samopoczucie. Jeśli pójdziesz ścieżką SKRYPTU, zostaniesz automatycznie uwikłany w schemat, w którym wolny czas jest z góry ograniczony jedynie do weekendów, przynajmniej dopóki nie dotrzesz do emerytury, w starczym wieku, jakiś pierdylion lat od teraz. Emerytura może równie dobrze oznaczać „przebłysk wolnego czasu przed śmiercią”.
W przeciwieństwie do wolnego czasu, czas zakontraktowany to czas należący do kogoś innego — zakontraktowany przez szkołę, naukę, pracę, korki, Twój biznes itp. A więc jeśli Twój dzień pracy składa się z dziewięciu godzin w biurze, dwóch w korkach, dwóch, aby się przebrać przed i po pracy, i jednej godziny wolnego dla złapania oddechu, to ile czasu rzeczywiście należy do Ciebie? Przy założeniu, że śpisz osiem godzin, dodając czas poświęcany na sprawy związane z pracą, na Twój wolny czas przypadają ledwie dwie godziny dziennie w dni robocze. Czy to jest efektywne wykorzystanie Twojego przydziału życiowego?
W prostytucji czasowej rzeczy, które kupujesz, kosztują więcej niż tylko pieniądze — płacisz za nie również fragmentami swojego życia, przekształcając WOLNY czas w czas ZAKONTRAKTOWANY.
Rozważ następującą sytuację: dwa życia — Bob i MJ. Każdy z nich ma zagwarantowane 75 lat życia. Obaj otrzymują standardowy 24-godzinny dzień. Różnica między nimi leży w tym, jak szanują swój czas. Bob przeznaczył swoje życie na pracę w systemie, w którym zachodzi jego prostytucja. Poświęca 63 lata na czas zakontraktowany, otrzymując jedynie 12 lat czasu wolnego. Trzy z nich są obciążone problemami zdrowotnymi już po odejściu na emeryturę, a dwanaście przypadło na leniwą młodość. Nigdy nie pisze książki, o której marzył. Nigdy nie nurkuje na Karaibach, bo zabronił mu jego kardiolog. Nigdy nie pojechał na dwumiesięczny rejs po Morzu Śródziemnym. Nigdy nie dotarł na turniej lacrosse. Nigdy, nigdy i nigdy. Ale nie martw się — zaoszczędził sporo pieniędzy w swoim portfelu inwestycyjnym i był nawet na okładce „Business Insidera” jako modelowy przykład bogactwa zdobytego w ten sposób. Nieważne, że zniszczył jedno bogactwo, uganiając się za innym.
Żyj w biedzie, a umrzyj bogatym. Istnie diaboliczne reguły SKRYPTU.
W tym czasie MJ zainwestował czas w system, który darzy czas szacunkiem. Poświęca 23 lata zakontraktowanego czasu, otrzymując aż 42 lata czasu wolnego, którego większość przypada na lata emerytury, na jaką odszedł po trzydziestce. Słowo „nigdy” nie istnieje w jego słowniku. Zamiast niego są w nim słowa takie jak „kiedy”, „gdzie” oraz „jak”.
Który z nich, Twoim zdaniem, będzie mógł pochwalić się życiem bogatym w doświadczenia — przyjaźń, kontakt ze sztuką, podróże, udział w wydarzeniach, spełnienie? Kiedy przydział życiowy dobiegnie końca, a zegar śmierci wezwie kostuchę, czym będzie emanować Twoja dusza? Żalem czy spokojem? — rysunek na kolejnej stronie.
Prostytucja czasu jest ścieżką prowadzącą w ciemność i nie wymaga zakrywania twarzy maską, ale posiada złego imperatora. Jeśli pozwolisz SKRYPTOWI zapisać zasady, zaakceptujesz najgorszą możliwą wymianę, jaka ujrzała światło dzienne w świecie inteligentnych istot — przerażające „sprzedaj dobry czas dzisiaj, abyś mógł kupić zły czas jutro”, gdzie 71 procent swojego dorosłego życia poświęcisz na rutynowe obowiązki w zamian za obietnicę na starość, zwaną emeryturą.
OMFG!
A ludzie łykają tę bzdurę jak spadające z nieba losy na loterię w czasach dobrobytu. Tylko prostytucja czasu, dopracowana przez OS SKRYPTU, jest w stanie zamaskować największe oszustwo rodzaju ludzkiego i zamienić je w codzienną procedurę, taką jak poranny prysznic.