Moja osoba. Łukasz Najder

Moja osoba - Łukasz Najder


Скачать книгу
wpływowych postaci w polskim show-biznesie. (Oczywiście do rankingu nie wliczam pozostających w komfortowym półmroku Blofeldów tej branży, prezesów, dyrektorów programowych, producentów i Niny Terentiew). Nieprzerwanie od siedemnastu lat prowadzi talk-show Kuba Wojewódzki, który nadal może liczyć na blisko milionową publiczność – i dochody z reklam rzędu kilkunastu milionów złotych za serię. W „Polityce”, czołowym tygodniku opinii w Polsce, od dekady pisuje antycelebryckie minifelietony w rubryce Mea pulpa, a jego autobiografia została „bestsellerem Empiku 2018” w kategorii non-fiction, co oznacza, że sprzedało się jej grubo ponad sto tysięcy egzemplarzy.

      Kuba był też totemicznym jurorem najpopularniejszych talent show – Idola, Mam talent!, X Factor, Małych gigantów – w której to dyscyplinie doszedł do królewskich osiemdziesięciu tysięcy złotych honorarium za odcinek. Zawiadywał kultowym „Brumem” i z powodzeniem działał w najróżniejszych stacjach radiowych, od Trójki po Eskę Rock, a obecnie – pomimo wielokrotnie deklarowanej awersji do internetu i „cyberkołtunów” – odnalazł się bez trudu w rzeczywistości social mediów. Jego konto na Facebooku obserwuje prawie osiemset tysięcy osób, na Instagramie milion sto.

      Swoje pięćdziesiąte urodziny obchodził na Przystanku Woodstock, a fetę zgotowała mu czterdziestotysięczna publiczność.

      Tylko na Pudelku wzmianka o nim pojawia się w ponad tysiącu materiałów.

      Dzięki ogromnej rozpoznawalności od lat bierze co rusz udział w lukratywnych kampaniach reklamowych i influencerskich, zachwalając usługi telefoniczne, oranżadę, krem do twarzy, wytworne zegarki, buty, sprzęt komputerowy, lody, drewniane okulary, hot dogi, koniak, Empik. Zgoda, znać tu pewną zachłanność.

      Po drugie, interesuje mnie, jak pożytkuje tę pozycję, do czego i po co.

      Kuba od początku swojej kariery telewizyjnej podkreślał, że jego rola w show-biznesie nie polega na samym dostarczaniu widzom uciechy. Chciał przy okazji mącić spokój ich ducha i zakłócać przepływ łagodnych, konformistycznych myśli, wzywać do rewolucji, deptać tabu. Choćby za cenę anatemy i więzienia. Taki połykacz mieczy-kaznodzieja.

      W tym celu imał się najróżniejszych technik medialnych. Obrażał, lecz w dobrej wierze, docierał do granic wrażliwości, najczęściej nie własnej, prowokował, żebyśmy nie czuli się zbyt bezpieczni w naszych skredytowanych mieszczańskich kokonikach zapełnionych Ikeą, wyśmiewał cudze świętości, gardził słabymi, obskakiwał z tamburynem możnych, bo pragnął wyrwać ich ze snu, który biorą za życie. Korzystał z licznych konwencji i masek. W celu unaocznienia problemu seksizmu, udawał seksistę i sypał żarcikami o gwałcie, by napiętnować rasizm – grał rasistę. Do swojego show zapraszał mizoginów, nacjonalistów, ksenofobów i fanatyków religijnych, by wielomilionowa publiczność samodzielnie oddzieliła światło od ciemności i rozpoznała potwora. U Kuby lądowali również, choć wiemy, jak strasznie nie znosi tych „jednodniowych insektów”, pomniejsi celebryci, influencerzy, szeregowi uczestnicy programów TVN-u i córka Magdy Gessler. Wszystko to w imię obnażania mechanizmów kolesiowskiej apoteozy, nepotycznego robienia z głazów gwiazd. Po gombrowiczowsku próbował też usunąć z Typowego Polaka Typowego Polaka i wstawić na jego miejsce Europejczyka. Namaścił się na medium, przez które gadał w radio ów Typowy Polak, a gadając – malkontencił i chamił. Nie było to zapewne łatwe, bo w środowisku naturalnym Kuby – Shangri-La nieśmiertelnych, pięknych i napchanych kasą – równie trudno o Typowego Polaka, jak o Kubę w tramwaju numer 17 czy Tesco na Gocławiu.

      Jakoś przed czterdziestką Kuba najwyraźniej poczuł się wezwany do bycia Prometeuszem, który nadętym bogom, Empatii, Kulturze, Szacunkowi i Wyrozumiałości, odbierze ogień – przez „ogień” można rozumieć swobodę mówienia, na co ma się akurat ochotę albo czegokolwiek sprawiającego radość – i udostępni go Polakom.

      Wielu dało się nabrać. Także ja. Podczas dwóch pierwszych edycji Idola oglądałem każdy odcinek – od castingów po finał – i przybijałem Kubie piątkę, ilekroć niszczył kogoś atomową ripostą, a w dodatku z ogromnym rozbawieniem śledziłem występy tych najbardziej fałszujących nieboraków. Skręcono o nich osobny materiał, freak show z podświetlaną tabliczką KOSMICI. Uwiecznieni zostali tam ludzie nieutalentowani, ale jednocześnie sprawiający wrażenie pogubionych, chorobliwie nieśmiałych, trawionych fobiami. Do tego mieli okropne ciuchy i kompromitujące fryzury. Ale zjeby! Pękałem ze śmiechu. Dlatego, że sam byłem wówczas zjebem bez pracy? Że sprzedano mi poniżanie w efektownej formie, dzięki której wyglądało jak nowy gatunek rozrywki? Że zawsze byli śmiejący się i wyśmiewani – w domu, na podwórku, w szkole, w pracy?

      Kuba w Idolu klasyczne szkolne gnębienie zalęknionych i słabszych podniósł do rangi hitu w prime time. Jasne, być może niektórym uczestnikom, nazbyt zarozumiałym, rozkochanym w sobie, przydało się utarcie nosa. Wierzę, że znaleźliby się i tacy, którym ostra krytyka pomogła w porzuceniu mrzonek o karierze muzycznej i są w roku 2020 spełnionymi fizjoterapeutami czy prawniczkami. Ale niewybaczalnym grzechem większości było tylko to, że gorzej śpiewali i brakowało im obycia scenicznego. Nic, co zasługiwałoby na karę główną – publiczne upokorzenie, dożywotnie krążenie po jutubowych orbitach rechotu i pogardy.

      Czy to aby nie wtedy media zaczęły ciągnąć profity z czyjejś konfuzji, naiwności, amatorszczyzny, nieprzygotowanej odpowiedzi i twarzy, wkręcenia w deprymującą sytuację? Czy to nie tam namaszczono i zlegitymizowano cynicznego bufona, który mówi-jak-jest i miesza z błotem struchlałych adeptów modelingu, śpiewu, gotowania? Idol był rakietą, która wyniosła Kubę w kosmos popularności i zarobków. „Masz tylko jedną wadę: brak ci zalet” i „Obrzygałeś mnie tym wykonaniem” – powiedział przed startem. Wszyscy biliśmy mu brawo.

      W nagrodę za sukces Idola Kuba otrzymał talk-show Kuba Wojewódzki, z którym po czterech latach, w 2006 roku, przeniósł się z Polsatu do TVN-u i jest tam do dziś. A racja, TVN… Kuba umościł się w TVN-ie, bo rozrywkowy TVN jest jak Kuba, a Kuba – jak rozrywkowy TVN. Hipokryzja pod blichtrem. Mnóstwo szkodliwych postaw i przekazów – klasizm Rozmów w toku, molestowanie w Ameryka Express, orientalizm w Azja Express, przedmiotowe traktowanie kobiet w Top Model czy Projekcie Lady, pseudofilantropia Efektu domina, dzbanienie Filipa Chajzera – a wszystko pod wełnianym płaszczykiem tolerancji, progresywności i glamouru. Do tego wsobność, dzięki której programy obsadza się koleżkami, żonami ulubionych miliarderów i potomstwem osób znanych, a potem można w nieskończoność generować intratny kadrowo-plotkarski ruch vel kontent. Dorota u Kuby, Marcin u Kuby, Kuba z Agnieszką w jury, Agnieszka u Kuby, Agnieszka u Kingi i Piotra, konflikt Kingi i Kuby, Małgosia i Radek dostają swój program o byciu Małgosią i Radkiem, konflikt Kuby z Małgosią i Radkiem. Warszawkowa Mahabharata kręcąca się w najlepsze.

      W rezultacie Kuba Wojewódzki zamiast być rebelianckim „przysparzającym kłopotów” show, materializacją „niegrzecznej telewizji”, o jakiej marzył Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN-u, kiedy ściągał przyszłego Króla do siebie, sprawia często wrażenie platformy usługowo-towarzyskiej. Lansuje się tam osoby, na których akurat stacji matce zależy, ponieważ brały – albo zaraz będą brać – udział w jednej z jej produkcji, tudzież znajomków Kuby, bo wydali nową płytę, książkę lub nakręcili film. Ostatecznie Kuba Wojewódzki to nie żadna „transmisja z celi śmierci”, ale minoderyjna relacja ze strefy Vazeliny I Prestiżu.

      Trudno również uznać, że na Wiertniczej humor Kuby jakoś szczególnie się rozwinął. Ale wbrew powszechnej opinii nie uważam, by reprezentował komizm rubasznego, imieninowego wujaszka o ciepłym oddechu. To raczej seanse rozdokazywanego studenta. Pamiętacie jeszcze ten stan? Poczucie wszechmocy, impreza jako najwyższa forma obecności we wszechświecie, śmierci nie ma, fizjologia jest wszystkim, wolny rynek – najsprawiedliwszy regulator – śmiech ponad obyczaje i czyjekolwiek samopoczucie. No, Kuba jak żywy.

      Dzięki temu wyśmienicie się bawi i na


Скачать книгу