Chłopcy. Andrzej Saramonowicz

Chłopcy - Andrzej Saramonowicz


Скачать книгу
co tu robię – uśmiechnęła się.

      – Błagam, Hania! – jęknąłem. – Operację miałem!

      – Czy nie wydaje ci się, że i ja wymagam natychmiastowej operacji? – wstała i podeszła do mnie, uśmiechając się wyzywająco. – Pan pozwoli, doktorze, że najpierw zajmę się intubacją…

      Po dwudziestu minutach nadal uśmiechała się wyzywająco, a ja miałem wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi. Przez chwilę trwaliśmy nieruchomo, próbując uspokoić oddechy.

      – To był mega długi orgazm! – pocałowała mnie w policzek. – Jak chcesz, to potrafisz!

      – Nigdy nie miałem długiego orgazmu – ciągle nie mogłem dojść do siebie. – Ale za to nie muszę golić nóg, żeby mieć krótki.

      Uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po udzie.

      – Masz najpiękniejszego penisa w tym mieście, wiesz?

      – Wiem.

      Uśmiech znikł.

      – Skąd?

      – Ciągle mi to mówisz.

      – Tylko ja? – zmrużyła oczy, jakby w ten sposób łatwiej było mnie prześwietlić.

      – Nie tylko.

      – Kto jeszcze?

      Ta rozmowa najwyraźniej nie szła w dobrym kierunku. Trzeba było to zmienić.

      – Czy ty nie musisz już wracać do swojej apteki? – rzuciłem obojętnym tonem.

      Udała, że tego nie słyszy.

      – Kiedy się spotkamy?

      – Przecież się widzimy.

      – Jesteś dla mnie niedobry.

      – Dla nikogo nie jestem tak dobry, kochanie.

      Nie wiedziała, czy kpię, czy mówię poważnie. To dobrze. Gdy wprowadzamy je w niepewność, można znaczniej lepiej panować nad sytuacją. Wydawało mi się, że właśnie panuję. I wtedy rozległo się: brzęk-brzęk! brzęk-brzęk!

      W tym samym momencie spojrzeliśmy na stolik, gdzie – niech to szlag! – mój telefon wirował jak porąbany. Trudno o gorszy moment na esemesa niż ten, kiedy w kilka chwil po ostrym seksie do twojej partnerki dociera, że skoro leży teraz naga przy tobie, to nie mogła go wysłać.

      – Kobieta? – wbiła we mnie zimny wzrok, gdy chowałem komórkę do kieszeni spodni.

      – W pewnym sensie. Żona.

      – Przecież ty nie masz żony!

      – Nie powiedziałem, że moja.

      Kiedy wojownik czuje, że zaraz może przegrać przez ippon, jedyne, co mu pozostaje, to rzut poświęcenia. Takim rzutem poświęcenia jest ironia. Przy odpowiednim doświadczeniu można w okamgnieniu odwrócić dzięki niej losy walki. Miałem nadzieję, że tak będzie i tym razem.

      I nie myliłem się.

      Błyskawicznie zerwała się z sofy, zdecydowanym ruchem wciągnęła majtki, włożyła buty i sprawnie zaczęła zapinać kitel z plakietką „Hanna Adamska – magister farmacji”. Unikała mojego spojrzenia, a każdy z jej gestów było podporządkowany jednemu – by mi pokazać, jak bardzo ma mnie w dupie.

      Po chwili stała już przy drzwiach.

      – Daj spokój, Hania! – krzyknąłem. – Przecież ja żartowałem!

      Odwróciła się.

      – Jeśli chodzi o cudze żony, ty nigdy nie żartujesz, skurwysynu!

      Trzasnęła drzwiami.

      Kawę kupiłem na stacji benzynowej. Była niedobra. Gorzka. Ja…

      kawę kupiłem na stacji benzynowej była niedobra gorzka jakby przepalona a mleko zbyt zimne i za dużo do mnie skurwysynu? za stary na to już jestem o co chodzi tym laskom? z początku każda odpierdala seksualny zderzacz hadronów i gotowa jest ci obciągnąć jeszcze w trybie pan/pani krzycząc że prawo do fiuta w tym wypadku twojego daje jej konstytucja i co bardziej światłe apokryfy ty mnie mężczyzno nie traktuj jak niewolnicę powtarzają bo czasy waszej infantylnej dominacji już zdechły i śmierdzą w grobie dziejów teraz żadna viagra wam nie pomoże teraz jest era kobiet słyszysz? era kobiet aktualnie my się deklinujemy ja mnie mi ze mną o mnie i niech będzie pochwa na wieki wieków amen a tobie od dziś biada prostata i sikanie na siedząco tak właśnie ci mówią a kiedy już się z tym pogodzisz i powiesz no trudno chuj wygrałaś jesteś bogiem z pizdą a ja wyłącznie odpadem dziejów od dziś gardź moją podmiotowością Izydo pani ładu i wilgoci uczyń ze mnie materac bzykaj mnie ile chcesz władczyni egipska poniżaj za mosznę i włosy na klacie żądaj coraz silniejszych orgazmów a potem znikaj bez słowa mając w dupie że przytulam swoją uwstecznioną samczą samotność do piwa golonki filmu meczu lub gry komputerowej więc kiedy już jej tak powiesz nazwiesz Królową Aniołów lub Semiramidą obsypiesz pocałunkami palce stóp złożysz wszystkie we wszechświecie możliwe lojalki że to ona rządzi a nie ty pokurcz i podnóżek i kiedy dla świętego spokoju przytargasz jeszcze złotego cielca z hipermarketu tudzież inne pomniejsze ofiary i całe to jebane tałatajstwo pierdolniesz przed nią z towarzyszeniem trąb rogów laserów i serafinów nieśmiało szepcząc że wszystko czego chcesz w zamian to tylko jeden kwadrans seksu dziennie i niezawracanie dupy przez pozostałe kwadranse to możesz być wtedy kurwa mać pewien że zaraz usłyszysz ty skurwysynu niewdzięczny padlino człowiecza i wadliwa bioprzystawko do penisa czyżbym nie była dla ciebie Tą-Jedną-Jedyną-Miłością-Na-Całe-Życie? nie zależy mi w ogóle na złotych cielcach ani na tym o czym do tej pory mówiłam że mi zależy nie jestem zimną i wyrachowaną kurwą ja tylko kurwę udawałam sama nie wiem dlaczego a właściwie wiem to wy mężczyźni podli mężczyźni nas do tego zmuszacie nam marzy się jedynie dom makatka i wspólna pajda chleba powszedniego dlaczego nie może być między nami normalnie? po tym pytaniu które pojawia się obowiązkowo bóg z pizdą zawsze wybucha płaczem i płacze płacze i jeszcze raz płacze nożkurwa każdy by wymiękł wobec łez w niego wystrzelonych więc ty też wymiękasz zaczynasz ją gładzić po włosach i tłumaczysz Izydo kochanie wcielenie Wielkiej Macierzy córko Nut i Geba siostro Neftydy i Ozyrysa gdyby życie odmierzać Tą-Jedną-Jedyną-Miłością-Na-Całe-Życie to zaraz się okaże że homo sapiens ma znacznie więcej istnień niż jakikolwiek z kotów z jakiejkolwiek religii jakiegokolwiek z Egiptów tak właśnie tłumaczysz chcąc ją uchronić przed bólem przed całym tym gównem i zanim się zorientujesz że te łzy były kurwa z lukru a w ogóle to nie ona płacze tylko jej pierdolony hologram zaczepno-obronny to już nie żyjesz już się sam anihilowałeś kurwa mać co za korek pierdolony ile można tkwić w samochodzie na środku ulicy zaraz tu jajo zniosę mam dość przyjdę do domu pierdolnę się na łóżko albo nie jednak uporządkuję te cholerne pliki muzyczne w kompie o Boże! jaka niezwykła kobieta wygląda jak z bajki myślałem o niej jeszcze…

      Myślałem o niej jeszcze na parkingu. A nawet na klatce schodowej. Bo to była naprawdę niezwykła kobieta, choć prawdę mówiąc – przyznałem po namyśle – nie wyglądała jak z bajki. Raczej jak z filmu Antonioniego. Czy może Felliniego bardziej.

      Pomarańczowy rower z wiklinowym koszem.

      Jasnozielona sukienka w grochy. W dodatku rozkloszowana.

      Rude włosy, upięte w kok.

      Kto dzisiaj się tak nosi?

      Unieruchomiony w centrum dwumilionowego miasta, połknięty wraz z dziesiątkami podobnych sobie Jonaszów przez własny samochód, przyglądałem się, jak sunie między cielskami aut, swobodna niczym anioł. Na ustach uśmiech, na uszach słuchawki, piegi.

      Piegi?

      Kurwa, no i nie zapamiętałem, czy miała piegi.

      – Jezu, co ty tu robisz?!

      Na schodach,


Скачать книгу