Wojna makowa. Rebecca Kuang
rel="nofollow" href="#fb3_img_img_a6ee6ae0rab99n5578f9b88nea5ea3abb9e0.jpg" alt=""/>
Następnego dnia przy obiedzie pierwszoroczniacy nie rozmawiali o niczym poza Altanem.
Nie było w grupie osoby, która by się nim do pewnego stopnia nie zauroczyła, zdecydowanie najbardziej zadurzonym okazał się Kitaj.
– Jak on się rusza… To po prostu… – Zabrakło mu słów, więc zamachał po prostu rękoma.
– Nie za dużo gada, prawda? – wtrącił Han. – Nawet się nie przedstawił. Dupek.
– Bo nie musi! – prychnął Kitaj. – Wszyscy wiedzą, jak się nazywa.
– Taki silny i tajemniczy… Milczący… – westchnęła rozmarzona Venka. Obie z Niang zachichotały.
– Może po prostu nie umie mówić? – zauważył Nezha. – Wiecie, jacy byli Speeryci. Żądne krwi dzikusy. Bez rozkazów praktycznie nie wiedzieli, co ze sobą zrobić.
– Nie, Speeryci nie byli idiotami – zaprotestowała Niang.
– Oczywiście, że byli. Rasa prymitywów, inteligencją ledwie przewyższających małe dzieci – uparł się Nezha. – Słyszałem, że byli bliżej spokrewnieni z małpami niż z ludźmi. I mózgi mieli mniejsze od naszych. Wiedzieliście, że przed czasami Czerwonego Cesarza nie znali nawet pisma? Rzeczywiście nieźli z nich wojownicy, ale niewiele ponadto.
Kilkoro kolegów z grupy pokiwało głowami, jakby koncepcja Nezhy zabrzmiała w ich uszach przekonująco. Rin jednak nie potrafiła uwierzyć, że ktoś, kto walczy tak wdzięcznie i z taką precyzją jak Altan, może posiadać zdolności poznawcze na poziomie małpki.
Odkąd przybyła do Sinegardu, zdążyła się już przekonać, jak to jest, kiedy ktoś z powodu koloru skóry uznaje człowieka za głupca. Bolało ją to. Zastanowiła się, czy Altan nie cierpi podobnie jak ona.
– Źle słyszałeś – odezwał się Raban. – Altan nie jest durniem. To najlepszy student z naszego rocznika. Bardzo możliwe, że i w całej akademii. Irjah twierdzi, że nigdy nie pracował z tak błyskotliwym kadetem.
– Podobno ma już gwarancję, że po ukończeniu akademii dostanie posadę w dowództwie – dodał Han.
– A ja słyszałem, że ciągle chodzi naćpany – rzucił Nezha. Nie był przyzwyczajony do sytuacji, kiedy w centrum uwagi znajdował się ktoś inny; Rin odniosła wrażenie, że młody arystokrata postanowił za wszelką cenę podkopać opinię o Altanie. – Opium pali. To widać choćby po oczach. Bez przerwy ma przekrwione.
– Ma czerwone oczy, bo to Speeryta, kretynie – odparł Kitaj. – Wszyscy Speeryci mieli szkarłatne tęczówki.
– Nieprawda – zaprotestowała Niang. – Tylko wojownicy.
– No wiesz, to raczej oczywiste, że Altan jest wojownikiem. A barwa jego oczu to kwestia biologii, nie nałogu – odparł Kitaj.
– Pewnie często patrzysz mu w oczka, co? – Nezha wydął złośliwie wargi.
Kitaj zalał się rumieńcem.
– Nie słyszeliście, co powtarzają między sobą kadeci – podjął wielce z siebie zadowolony Nezha tonem, który sugerował, że jako jedyny ma dostęp do niebywale poufnych informacji. – Altan jest poważnie uzależniony. Mówiono mi, że po każdym zwycięstwie Irjah częstuje go makiem. Dlatego tak zawzięcie się bije. Ćpun zrobi dosłownie wszystko.
– Bzdura! – fuknęła Rin. – Nie masz pojęcia, o czym mówisz.
Doskonale wiedziała, jak wygląda nałóg. Palacze opium zmieniali się w pożółkłe, bezwładne worki z ciała i kości. Nie walczyli jak Altan. Nie poruszali się jak on. Nie byli perfekcyjnymi, śmiertelnie niebezpiecznymi, pięknymi i pełnymi gracji dzikimi zwierzętami.
Na Wielkiego Żółwia! Ja też mam obsesję na jego punkcie, stwierdziła w duchu.
– Sześć miesięcy po podpisaniu paktu o nieagresji cesarzowa Su Daji oficjalnie zakazała stosowania i posiadania w granicach Nikan wszelkich substancji psychoaktywnych. Wprowadziła także bardzo surowe kary, mające na celu wyplenienie nielegalnego handlu i używania narkotyków. Naturalnie w wielu prowincjach cesarstwa prężny czarny rynek opium kwitnie po dziś dzień, które to zjawisko stanowi przyczynek do dyskusji na temat skuteczności tego rodzaju rozwiązań prawnych. – Mistrz Yim powiódł wzrokiem po studentach. Wszyscy bez wyjątku wiercili się, skrobali w kajetach, gapili się za okno. – Czy ja prowadzę wykład na cmentarzu? – zapytał.
– A czy moglibyśmy pomówić o Speer? – Kitaj podniósł rękę.
– Że co proszę? – Yim ściągnął brwi. – Speer nie ma związku z naszym dzisiejszym… Ach! – zrozumiał. – Poznaliście Trengsina, zgadłem?
– Był niesamowity – rzucił z zapałem Han. Zawtórowały mu kiwające w całej sali głowy.
– Co roku to samo – westchnął Yim z rezygnacją. – Co roku… No dobrze. – Odłożył notatki na bok. – Chcecie rozmawiać o Speer, porozmawiamy o Speer.
W tej chwili wszyscy wpatrywali się w mistrza ze zdwojoną uwagą. Yim wywrócił oczyma, sięgnął do szuflady biurka i zaszeleścił grubym plikiem ukrytych tam map.
– Dlaczego Speer została zniszczona? Czy to prawda, że Federacja użyła bomb ognistych? – spytał niecierpliwie Kitaj.
– Zaraz, zaraz. Od początku i po kolei – odparł Yim. Przejrzał kilka kolejnych pergaminowych płacht i wreszcie znalazł, czego szukał: pomarszczoną mapę przedstawiającą wyspę Speer i południowe pogranicze Nikan. – Nie toleruję historiografii tworzonej na chybcika – dodał, przypinając pergamin do tablicy. – Zaczniemy jak należy, czyli od kontekstu politycznego. Za panowania Czerwonego Cesarza Speer stała się nikaryjską kolonią. Kto zechce opowiedzieć o przebiegu aneksji tej wyspy?
Rin stwierdziła w duchu, że aneksja jest w tym wypadku sformułowaniem dość łagodnym. Prawda nie przedstawiała się aż tak czysto i gładko. Przed stuleciami Czerwony Cesarz wziął wyspę szturmem i narzucił Speerytom obowiązkową służbę wojskową, w efekcie tworząc z wyspiarskich wojowników najstraszliwszą formację cesarskiej milicji, która przetrwała aż do drugiej wojny makowej, kiedy Speeryci zostali wymordowani.
Tym razem dłoń podniósł Nezha.
– Speer została zaanektowana za czasów Mai’rinnen Tearzy, ostatniej z wojowniczych królowych. Stare cesarstwo Nikaryjczyków zażądało, by zrzekła się tronu i zaczęła płacić Sinegardowi lenno. Tearza na te warunki przystała, w znacznej mierze dlatego, że jak się zdaje, była w Czerwonym Cesarzu zakochana. Przeciwko jej decyzji wystąpiła Rada Speerytów. Według legendy zrozpaczona Tearza zakłuła się własnym sztyletem i to samobójstwo przekonało Radę o szczerości jej uczuć wobec Nikan.
Przez chwilę w sali panowała niczym niezmącona cisza.
– To po prostu – jako pierwszy odezwał się Kitaj – najgłupsza historia, jaką w życiu słyszałem.
– Właściwie dlaczego królowa się zabiła? – zapytała na głos Rin. – Czy nie byłoby lepiej, gdyby żyła? Przecież wtedy mogłaby bronić swych racji.
Nezha wzruszył ramionami.
– To jeden z powodów, dla których kobiety nie powinny decydować o losie niewielkich wysp.
Wypowiedź pociągnęła za sobą istne zatrzęsienie gwałtownych reakcji. Yim uciszył gwar uniesioną dłonią.
– Sprawy nie przedstawiały się aż tak prosto. Legenda, co oczywiste, zatarła część faktów. Opowieść o Tearzy i Czerwonym Cesarzu to zwykła historyjka miłosna, nie anegdota historyczna.
Dłoń