.
nie była twoja wina – dodała, kiedy postawił ją na ziemi. – Myślałam, że siedzisz.
– Wczoraj wieczorem mnie wypuścili. Z braku dowodów. – Wyszczerzył w uśmiechu wszystkie zęby.
Wszyscy wokół byli nieco podenerwowani, ale zadowoleni ze swojej małej akcji ratunkowej. Jednak Feliks nie podzielał ich entuzjazmu. Może i jego rodzina wygrała tę potyczkę, ale to żadne rozwiązanie.
– Nie mogę pracować w takich warunkach – stwierdził w przestrzeń.
– A nie mówiłam, że będą szukać kozła ofiarnego? – sarknęła Janina. – Ale nie, głowy rodu to się nie słucha.
Żniwiarz podniósł na nią spojrzenie. Od kiedy to tak się tytułowała?
– Spokojnie, przejdzie im – zapewniła Emilia.
– Jak mam zabijać demony, kiedy za każdym rogiem czają się ludzie żądni krwi?! – wybuchnął.
– Proponuję ich zastraszyć – odezwała się Magda.
– Zdurniałaś?! Przecież my tu mieszkamy!
– Nie mówię o nas – powiedziała pustym głosem, po czym wskoczyła na ławkę, położyła jedną stopę na oparciu i powiodła wzrokiem nad głowami tłumu.
Jej sylwetka stężała, oczy się rozszerzyły; wyglądała jak pies tuż przed złapaniem tropu.
Feliks poderwał się na równe nogi, ale nic nie dostrzegł.
– Magda… – zaczął.
– Wszyscy do baru – poleciła, nawet nie patrząc na rodzinę.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.