Czarny świt. Paulina Hendel

Czarny świt - Paulina Hendel


Скачать книгу
Nawii! – krzyknęła, żeby go sprowokować.

      Choć nawet nie drgnął, instynktownie wyczuła zmianę atmosfery.

      Głupia dziewucha! Dziś zginiesz!

      Nie usłyszała żadnego dźwięku, ale miała wrażenie, jakby te słowa trafiły prosto do jej mózgu, pomijając uszy.

      W tej samej chwili usłyszała głuche łupnięcie i przekleństwa płynące z ust Feliksa. Podejrzewała, że został powalony na ziemię. Jednak ona nie mogła się odwrócić, żeby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, żeby nie stracić Niji z oczu nawet na sekundę. Nie pozwoli się rozproszyć.

      Wypuściła powietrze z płuc i ogarnął ją spokój, widziała grot strzały wycelowany prosto w serce bestii. Nic innego się nie liczyło, niczego innego nie słyszała ani nie widziała. Wszystko wokół zamilkło. Nadeszła chwila rozstrzygnięcia.

      I nagle usłyszała warkot silnika samochodu, pisk opon, oślepiły ją światła. Wypuściła strzałę, ale było już za późno. Poczuła uderzenie, a świat wywrócił się do góry nogami.

8758.jpg

      – Nie!!! – wrzasnął Feliks.

      Był zbyt daleko, żeby cokolwiek zrobić. Widział samochód uderzający w Magdę, strzałę, która przeleciała przez swój cel, znikającego władcę zaświatów, Magdę przetaczającą się po masce i dachu auta…

      Zanim jej ciało uderzyło w ziemię, sierpem poderżnął gardło wieszczego, z którym walczył, i zerwał się do biegu. Czarna mgła rozwiała się, a samochód zatrzymał się na betonowej latarni. Feliks był prawie pewien, że słyszał w głowie czyjś śmiech.

      – Nie, nie, nie! – Przypadł do dziewczyny. Miała takie kruche ciało w tym wcieleniu. – Madzia! Słyszysz mnie?!

      Nie mógł znów jej stracić! Nie mógł zawieść kolejny raz.

      – Trafiłam? – wypłynęło z jej ust.

      Podniósł głowę, czarna mgła zniknęła już zupełnie.

      – Chyba nie…

      – Cholera. – Dźwignęła się do pozycji siedzącej. – Czego ryczysz? Przecież żyję.

      Od razu wytarł łzy lejące się po policzkach, a następnie pomógł jej wstać. Zachwiała się, więc przytrzymał ją za ramię.

      – Co za idiota… – zaczęła, aż jej wzrok padł na auto, które uderzyło w latarnię.

      Wyrwała się z uścisku Feliksa i ruszyła gniewnym krokiem w stronę samochodu. Kierowca powoli z niego wysiadał, ale ona mu pomogła zrobić to jeszcze szybciej. Przywaliła mu pięścią w twarz, a potem szarpnęła za poły kurtki na piersiach.

      – Ty kretynie! – krzyknęła. – Wszystko zniszczyłeś!

      – Ja… – zaczął mężczyzna, ale Magda ponownie uniosła pięść.

      – Czekaj! – Feliks złapał ją za nadgarstek.

      – Przepraszam… Mam nadzieję, że nic ci nie jest… – kontynuował kierowca. – To wszystko przez tę mgłę! Nic nie widziałem… a jechałem naprawdę powoli…

      Dziewczyna puściła go i odsunęła się.

      – Trzeba było siedzieć w domu – mruknęła do niego.

      Feliks odetchnął. Może i nie zabili władcy zaświatów, ale jego bratanica przeżyła potrącenie przez samochód i nie zmasakrowała właściciela lokalnej gazety. A to już jest pewien sukces.

      Właściciel lokalnej gazety – olśniło go.

      – Panie Grabelski – odezwał się. – Niech pan wsiada do auta i jedzie do domu – poradził.

      Magda spojrzała najpierw na Feliksa, a potem na mężczyznę.

      – Chwila! – zatrzymała go, łapiąc ponownie za kurtkę. – Pan Grabelski, wydawca „Kuriera Wiatrołomskiego”?

      Facet pokiwał nerwowo głową.

      Feliks złapał Magdę za łokieć, chcąc ją od niego odciągnąć. Nie potrzebowali zatargu z lokalną prasą.

      – Wódka dobra była? – zapytała nagle, rozluźniając się.

      – Co? Ja… nie…

      – Feliks, jaka jest kara za jazdę pod wpływem i potrącenie człowieka? – rzuciła przez ramię, nie odrywając wzroku od mężczyzny.

      – To był tylko jeden drink! – pisnął.

      – Jedziemy na posterunek? Zobaczymy, ile będzie, jak pan dmuchnie. A może badanie krwi?

      – Tylko jeden drink… Ja przepraszam… ale ta mgła…

      W oczach faceta pojawiła się panika. Teraz i Feliks poczuł w jego oddechu lekką woń alkoholu.

      – Masz wszystko nagrane na telefonie? – zagadnęła Magda.

      – Co?

      – No przecież filmowałeś tę dziwną mgłę i na pewno dobrze widać, jak ten pan mnie potrącił – wyjaśniła.

      – Ach, no tak, pewnie.

      Grabelski zaczął się trząść z nerwów.

      – Ja zapłacę. Nie mogę być oskarżony o jazdę po pijaku! Co zrobię, jak zabiorą mi prawko? Przecież dojeżdżam do pracy!

      Ale Magda pokręciła głową z podejrzanym uśmiechem.

      – Nie chcę pieniędzy, ale w ramach zadośćuczynienia potrzebuję przysługi – powiedziała.

      Pokiwał głową z nadzieją, że łatwo się wywinie z sytuacji.

      – Jutro z samego rana wyśle pan najlepszego pismaka, jakiego ma, do księgarni Emilii Wojny.

      – Po co? – zdziwił się.

      – Żeby przeprowadził wywiad na temat ludowych wierzeń i praktyk zabezpieczających przed demonami.

      – Że co?

      – Założycie osobną rubrykę na ciekawostki z dawnych wierzeń…

      – Chyba sobie jaja robisz – burknął.

      – Ostatnio to jest bardzo chodliwy temat – zapewniła. – A jeśli nie, to od razu możemy udać się na policję.

      Mężczyzna szybko przekalkulował ryzyko, po czym skinął głową.

      – Do Emilii Wojny, tak? – zapytał.

      Magda uśmiechnęła się w sposób bardzo przypominający Pierwszego.

      – Tak, ona już będzie wiedziała, co wam powiedzieć – zapewniła.

      ¢

      Jeżeli Anna myślała, że Łapa i jego ranna towarzyszka byli najdziwniejszymi gośćmi, jakich mogła mieć tej nocy, to była w błędzie.

      – Ja naprawdę potrzebuję tego lekarstwa – upierała się starsza kobieta, która o tej porze powinna spać grzecznie we własnym łóżku, a nie szlajać się po mieście.

      – Już mówiłam, że nie mam go, a Waldemar wyjechał – powtórzyła Chruszczyńska.

      – Pani, ale ja nie śpię po nocach! Już z miesiąc będzie! A wiem, że doktor ma bardzo dobre lekarstwo na bezsenność. Moja sąsiadka miała to samo i żaden z tych konowałów z przychodni nie potrafił jej pomóc! A potem jej mąż przyszedł do doktora, nie minęły dwie noce i kobiecina spała jak zabita! I bezsenność już


Скачать книгу