Zgromadzenie, Tom III Ulubienica. Joanna Jarczyk

Zgromadzenie, Tom III Ulubienica - Joanna Jarczyk


Скачать книгу
jest?

      – Szybko. Do piwnicy – rozkazała, nie odpowiadając na pytanie.

      Nie było czasu do stracenia. Rimet był zaspany, ale widząc zdenerwowanie kobiety, zszedł z łóżka i sięgnął po czarną koszulkę, którą założył w kolejnej sekundzie. Catherine złapała łuk, leżący w rogu i oboje wyszli na korytarz. Dokładnie naprzeciw sypialni znajdowały się drzwi od piwnicy. Kiedy Łowczyni nacisnęła klamkę, dobiegł ich hałas od strony drzwi wejściowych. Usłyszeli, że ktoś właśnie przekręca klucz, który był od ich strony, i ma zamiar wejść do środka.

      Na Damiena zadziałało to jak wiadro lodowatej wody, wylane na głowę. Szybko zeszli po schodach do piwnicy. Catherine wyciągnęła przed siebie łuk, który zaświecił słabym światłem. Chwilę później usłyszeli dobiegające z góry odgłosy kroków.

      ***

      Do tej pory to Vivian była przewodnikiem, ale od drzwi wejściowych rolę prowadzącego przejął Balthazar. Wszedł na korytarz mokrymi, ciężkimi butami i nie kwapił się, aby zachować idealną ciszę. Jeżeli lokatorzy byli w domu, najpewniej usłyszeli dźwięk przekręcającego się klucza. Jeśli tak się stało, mogli próbować gdzieś się ukryć. Jednak jednego nie mogli zrobić – opuścić murów tego budynku. Wijące się pnącza, które wyszły z ziemi, otuliły dom niczym ośmiornica swoją ofiarę i zablokowały wszystkie otwory.

      Balthazar pstryknął palcami, a każda żarówka w mieszkaniu zapaliła się. Nagłe światło i nieproszeni goście sprawili, że z kuchennego parapetu zeskoczyła kotka i schowała się pod jedno z krzeseł. Vivian skontrolowała pomieszczenie, po czym rzekła:

      – Tak jak przypuszczałam. Mieszka tutaj.

      – Ile osób?

      – Tylko ona i Stróż.

      Łowca siłą woli wyważył drzwi łazienki, a uznawszy, że jest pusta, ruszył dalej. Vivian podążyła w ślad za nim. Przypatrywała się przy tym z uwagą każdemu centymetrowi podłogi. To tam zwykle znajdowało się najwięcej śladów. Ale nie tylko wzrokiem penetrowała otoczenie. Odchyliła z buzi część chusty i zaczęła głęboko wciągać powietrze w nozdrza. Kiedy stanęli przy otwartych drzwiach do sypialni, już wiedziała, że szukają w złym miejscu. Zapach niósł się z lewej strony i to tam winni pójść.

      – Mój Panie. – Vivian zwróciła uwagę Balthazara, wskazując na ciemne drzwi, które prowadziły do piwnicy.

      ***

      W piwnicy również zapaliła się żarówka, wisząca pośrodku sufitu na krótkim kablu. Było przez to jasno, choć nie tak bardzo, jak w pomieszczeniach domu. Damien z Catherine spojrzeli po sobie z przestrachem, doskonale wiedzieli, że na górze był Balthazar. Wiedzieli też, że będą musieli się przed nim ukryć.

      Piwnica miała wielkość około dwóch sporych sypialni. Dużą część zajmował kąt z węglem i piecem centralnym, a także ściana, przy której ułożone było drewno. Poza tym stały tu worki na szkło, plastik i metale, było też składowisko kartonów, gazet i innych papierów. Bliżej schodów znajdowały się dwie stare komody i większa szafka, na której leżały rękawice budowlane i latarka.

      Na pierwszy rzut oka piwnica nie była dobrym miejscem na kryjówkę. Nie można było się tu schować, nie robiąc przy tym hałasu. Catherine jednak miała pomysł. Ściana po prawej stronie od zejścia ze schodów miała wgłębienie na około pół metra szerokości i metra długości. Razem z Damienem weszli w to miejsce, a Łowczyni od razu przyłożyła magiczny łuk do bocznej ścianki i w umyśle stworzyła wizję przedłużenia muru. W okamgnieniu przed nimi pojawiło się coś w rodzaju fatamorgany, która od zewnętrznej strony wyglądała dokładnie tak, jak każda ściana w piwnicy.

      Catherine spojrzała na mężczyznę. Drugą ręką zasłoniła sobie usta, pokazując mu w ten sposób, by pilnował nawet swojego oddechu. Rimet kiwnął głową. Oddech rzeczywiście miał nerwowy, a serce waliło niemiłosiernie mocno i szybko, ale nie mógł na to nic poradzić. Był przerażony. Wpatrywał się w twarz Łowczyni i widział wymalowany na niej lęk, który był coraz większy, bo po schodach zaczął schodzić Balthazar.

      Szedł powoli. Wyglądał na nienaturalnie spokojnego i opanowanego, zupełnie jakby wszedł tutaj po ziemniaki, a nie po kogoś, kogo pragnął zabić. Tuż za nim zeszła Vivian. Na jej widok Catherine poczuła szybsze bicie serca i ukłucie, spowodowane faktem, że nieświadoma Vivian właśnie wydawała swoją biologiczną siostrę na pomstę Balthazara.

      Pan Łowców rozejrzał się, wodząc wzrokiem po każdym zakamarku. Nie zatrzymał się, kiedy przeszywał spojrzeniem magiczną ścianę, stworzoną przez Catherine. Był to dobry znak i nawet Damien poczuł w tym momencie nadzieję, że uda im się go przechytrzyć. Jednak wtedy zakapturzona Łowczyni zrobiła dwa kroki w ich stronę, a serce Stróża podeszło do gardła. Kątem oka spoglądał na Catherine i widział, jak jej dłoń drży.

      Vivian stanęła dokładnie naprzeciw magicznej ścianki i swojej współsiostry. Spuściła głowę w dół i zapatrzyła się w podłogę. Catherine oblała się zimnym potem. W tym momencie wiedziała, że Łowczyni wyłapała ślad, który zdradził ich kryjówkę. Vivian była zbyt dobrą tropicielką, by nie zdołała zauważyć ledwo widocznych odcisków stóp, które wyryły się w kurzu piwnicznej podłogi.

      – Masz coś? – zapytał nagle Balthazar.

      Łowczyni ostentacyjnie podniosła wzrok na ścianę, a następnie obróciła się ku swemu Panu. Zrobiła krok w stronę schodów i odparła:

      – Ślady Stróża. Z wczorajszego wieczoru.

      – Przenieśli się?

      – Nie na długo. Wrócą na pewno, mój Panie.

      – Nie będą mieli do czego. – Prychnął nagle i poszedł ku schodom. – Spal dom.

      – Z przyjemnością.

      Vivian wyciągnęła dłoń przed siebie, a jej moc ukierunkowała się na składowisko węgla. Sekundę później linia ognia go zapaliła. Następnie Łowczyni ruszyła po schodach za Balthazarem, by wyjść z domu, który za kilka chwil miał spłonąć.

      ***

      Słowa „spal dom” wprawiły Damiena w stan kompletnego osłupienia, tym bardziej że ogień szybko rozprzestrzeniał się po piwnicy. Przez kilka sekund trybiki w mózgu skakały między możliwymi rozwiązaniami. Dopiero silne szarpnięcie jego ramienia wyrwało go z letargu.

      – Siadaj – szepnęła Catherine. Choć jej głos drżał, wiedziała, co powinna zrobić. Damien w ogóle nie był tego pewien.

      – Dom mi się pali, a ja mam sobie usiąść?!

      – Jeśli chcesz przeżyć, to tak.

      Usiadł w siadzie skrzyżnym. Tymczasem Łowczyni położyła swój magiczny łuk między nimi złapała go lewą ręką, a prawą zatoczyła nad nimi wodny krąg. Wytworzyła dzięki temu grubą kopułę, stworzoną z wody, która skutecznie chroniła ich ciała przed płomieniami, ale także przed trującym dymem, który rozprzestrzeniał się po piwnicy. Damien na pewno byłby pod wrażeniem, gdyby nie fakt, że właśnie tracił dach nad głową.

      – Nie mamy innego wyjścia – dodała Catherine, próbując podnieść go na duchu. – Balthazar na pewno przez chwilę będzie stał na zewnątrz.

      Pokiwał głową, niechętnie się z nią zgadzając. Musiał to przetrwać. Ważniejsze było ich bezpieczeństwo.

      – To wytrzyma? – zapytał, spoglądając na wodne ściany wokół nich.

      – O ile ja wytrzymam.

      ***

      Vivian stanęła przed głównym wejściem do domu Stróża i wyciągnęła ręce przed siebie, jakby chciała


Скачать книгу