Zgromadzenie, Tom III Ulubienica. Joanna Jarczyk

Zgromadzenie, Tom III Ulubienica - Joanna Jarczyk


Скачать книгу
bo zamarzniemy.

      – Jacy my? Catherine?!

      Kobieta wywróciła oczami, po czym bąknęła:

      – Odsuńcie się obaj.

      Następnie podeszła pod okno i zastukała magicznym łukiem w ziemię. Pod murem zmaterializowała się drabina. Złapała się szczebla, sprawdzając, czy drabina nie była jedynie tworem z jej głowy, ale na szczęście spokojnie można było po niej wejść. Ruszyła więc do środka domu, a Damien zmienił swą postać i zrobił dokładnie to samo. Potem drabina zniknęła, więc Louis zamknął z powrotem okno. Obrócił się ku nim, zmarszczył nos i rzekł:

      – To wy tak śmierdzicie?

      – Zdarzył się wypadek – odparł Rimet, a przyjaciel włączył lampkę nocną, która dawała wystarczająco sporo światła do nocnych pogaduszek ze znajomymi. O ile mógł to tak określić.

      – Musimy być cicho, bo jak babcia was zobaczy…

      – Na początek daj nam jakieś ciuchy na przebranie – zakomunikowała Catherine. Razem z Damienem byli przemoknięci i rzeczywiście unosił się od nich smród dymu.

      – Dobry pomysł. – Rimet bez ogródek ruszył w stronę szafy. Louis natomiast rozłożył ręce i zapytał:

      – Ktoś mi wyjaśni, co wy robicie?

      – W skrócie to odwiedził nas Balthazar z jakąś Łowczynią, która później spaliła mój dom.

      – Że co?!

      – Też jestem w szoku. – Damien wyjął dwie koszulki i jedną z nich rzucił Catherine. Obrócił się ku przyjacielowi i spoważniał. – Nie mam już domu ani właściwie niczego. I tylko mogę modlić się o cud, że Kulce udało się jakoś uciec.

      – Ja pierdzielę… – Louis pokręcił głową, trawiąc te informacje, kiedy nagle zobaczył Łowczynię, która bez oporów zdjęła przy nim koszulkę i zaprezentowała się w samym biustonoszu. Odwrócił szybko głowę. – Aha.

      – Nigdy nie widziałeś półnagiej kobiety? – bąknęła z rozbawieniem, zakładając świeże ubranie.

      – Widziałem, ale… Nieważne. Jak to się stało? Jak w ogóle uciekliście przed Balthazarem?

      Catherine wyjaśniła, że miała dziwne przeczucie, a później zobaczyła gapiącą się w okno kotkę i zrozumiała, że zbliżają się kłopoty. Resztę opowiedział Damien i dopiero podczas mówienia zaczął zdawać sobie sprawę z tego, w jak tragicznej sytuacji się znalazł. Przez Łowców stracił rodziców, teraz stracił także dom. Usiadł na skraju łóżka, nie wiedząc, co dalej.

      – Stary, przetrwamy to. Zamieszkasz u mnie. – Spojrzał na Catherine i szybko się poprawił: – To znaczy, zamieszkacie. Coś wymyślimy.

      Łowczyni złapała się za ramiona i podeszła do okna. Nie miała pojęcia, jak powinna się zachować. Czuła w sobie emocjonalny mętlik. Znów. Czuła, jak jej dusza oblepia się winą. Bo właściwie wszystko działo się przez nią. To ona pchnęła śnieżną kulę, która zbierała coraz większe żniwo. Dom Damiena także spalił się przez to, że ona była w środku. Przez to, że wygadała się Vivian o Stróżu. Przez to, że uciekła od swego Pana.

      – Balthazar poluje na mnie. – Nagle zadeklarowała, obracając się ku mężczyznom: – Powinnam znaleźć się z dala od ludzi.

      – Co chcesz przez to powiedzieć? – Rimet spojrzał na nią zlękniony.

      – To, że nie mogę narażać nikogo więcej. Ukryję się gdzieś albo…

      – Albo co? – Wstał gwałtownie. – Chcesz do niego wrócić?

      – Nie chcę.

      – Więc jak to widzisz, co? – Zbliżył się ku niej wyraźnie zdenerwowany.

      – Nie wiem, do cholery! – wysyczała. – Balthazar jest podwójnie wściekły i zrobi wszystko, żeby mnie dorwać.

      – A ja zrobię wszystko, żeby do tego nie dopuścić.

      – Eeej! – Nagle Louis skoczył ku nim i przyłożył palec wskazujący do ust, a następnie wskazał na dół drzwi od pokoju.

      Szpara pod nimi biła jasnym blaskiem, co oznaczało, że ktoś włączył światło w korytarzu. Daquin szybko podbiegł pod drzwi. Pokazał im jeszcze gestem ręki, że ich ukatrupi, a potem wyszedł na zewnątrz. Chwilę później usłyszeli, jak rozmawia z babcią.

      Damien zwrócił wzrok ku Łowczyni i szepnął:

      – Straciłem już niemal wszystko. Nie chcę stracić i ciebie.

      – Obawiam się, że może do tego dojść – przyznała, wpatrując się w jego oczy. Mężczyzna przygładził jej włosy i przytulił ją.

      – Nikt mi ciebie nie odbierze. Nie pozwolę na to. W końcu jesteś moja, prawda?

      Catherine odsunęła się nieco, by spojrzeć na jego twarz. Uśmiechnęła się i zapytała:

      – Jednak sprawdziłeś?

      – Musiałem.

      Nieoczekiwanie zadzwonił telefon Louisa, który znajdował się na biurku. Daquin wleciał kilka sekund później do pokoju, zamknął za sobą drzwi i złapał komórkę do ręki. Spojrzał na wyświetlacz, a potem na swoich gości.

      – Dzwoni kapitan straży pożarnej – oznajmił, po czym odebrał.

      6

      Louis i Damien przyjechali na miejsce zdarzenia najszybciej, jak było to możliwe. Pomimo że wciąż była bardzo wczesna pora, ciekawscy sąsiedzi wyglądali z okien, a kilka osób pokusiło się nawet, by podejść zdecydowanie za blisko. Wszyscy byli zszokowani pożarem i oczywiście zaniepokojeni, czy ktoś w tym czasie przebywał w domu. Kiedy więc zobaczyli właściciela, uspokoili się nieco.

      Spalony budynek nie był przyjemnym widokiem, szczególnie dla Damiena, który miał świadomość tego, że stracił wszystko zaledwie w jedną noc. Strażacy uporali się z ogniem, ale czarny dym wznosił się jeszcze nad ich głowami niczym pogrzebowy całun. Okna były powybijane, mury zwęglone. Dach wyglądał bardziej jak po zderzeniu z jakąś kometą, wszędzie walały się jego szczątki. Żebra dachowe wystawały ponad budynek, czarne, przypalone.

      Rimet podszedł do komendanta straży pożarnej, przedstawił się i oznajmił, że to on jest właścicielem budynku. Strażak podał mu ręki i od razu zapytał:

      – Rozumiem, że dzisiejszej nocy nie było nikogo w domu?

      – Nie. Tylko mój kot. Może gdzieś go widzieliście?

      Mężczyzna pokręcił głową, a potem dodał:

      – Miał pan szczęście, że to pana nie było w środku. Dawno nie widziałem takiego pożaru.

      – Czyli nic się nie uratowało?

      – Wszystko zwęglone. Budynek jest do rozbiórki. Ogrodzimy teren wokół, bo zagraża bezpieczeństwu.

      Oboje mimowolnie spojrzeli na ruinę.

      – No nic. Zapraszam pana do wozu, spiszemy protokół – oznajmił strażak i wskazał, o który wóz mu chodzi.

      W drodze zaczął rozwodzić się nad przyczyną pożaru. Wstępnie ustalono, że pierwszy ogień pojawił się w piwnicy, ale dopiero kiedy zrobi się całkowicie jasno, będą w stanie powiedzieć mu coś więcej na ten temat. Oczywiście Rimet zbył to machnięciem ręki. Strażacy nigdy nie ustalą prawdziwej przyczyny. Tylko garstka osób wiedziała, co naprawdę się wydarzyło tej feralnej nocy.

      ***

      Vivian rozkoszowała się już trzecim papierosem z rzędu. Odkąd Thomas zginął w czasie ataku Stróżów, miała


Скачать книгу