Bliźniaczka. Natasha Preston
razu poczułam się lepiej. Wystarczyło, żebym znalazła się w jego towarzystwie, i od razu łatwiej mi się oddychało. Nawet jeśli miało to potrwać tylko chwilę, nawet jeśli nie byliśmy sami.
– Jak się masz? – spytał, wypuszczając mnie z objęć.
– Może być – bąknęłam. Odwróciłam się do siostry i przedstawiłam ich sobie. – Poznajcie się, to Tyler, a to Iris.
– Cześć – rzucił z uśmiechem Ty, przyglądając się mojej siostrze bliźniaczce.
– Miło mi – odwzajemniła jego uśmiech, jednak jej spojrzenie pozostało czujne.
Ty zwrócił się do mnie:
– Dosiądziecie się do nas?
– Chyba nie.
– Ivy, no coś ty – wtrąciła się siostra. – Gdybyśmy chciały siedzieć same, nie wychodziłybyśmy z domu.
No proszę, to coś nowego.
– Super – ucieszył się Ty.
Wziął mnie za rękę i pociągnął do stolika, który zajmował z trzema chłopakami z drużyny.
Wolałabym, żeby były tu również Sophie i Haley.
Chłopcy przywitali się ze mną, po czym popatrzyli wyczekująco na moją siostrę.
– Iris, poznaj Todda, Aleca i Leo. Chłopaki, to moja siostra.
Nie było potrzeby wyjaśniać, że należą do drużyny futbolowej – ich ubrania nie pozostawiały co do tego wątpliwości.
– Na co macie ochotę? – spytał Ty, kiedy zajęłyśmy miejsce przy stole.
– Ja dziękuję. Tata zamówił jedzenie do domu, wyskoczyłyśmy tylko na krótki spacer.
– A ty, Iris?
– Nic, dzięki – odparła.
Przyglądała się chłopakom uważnie, jakby próbowała rozwiązać w myślach jakieś skomplikowane równanie matematyczne. Wodziła wzrokiem od jednej osoby do drugiej, po kolei koncentrując się na każdej.
Co w nią dzisiaj wstąpiło? W jednej chwili była do rany przyłóż, a już w następnej robiła się wredna.
A teraz ewidentnie bacznie obserwowała moich znajomych. Ale po co? Czyżby wybierała, którego przygarnie pod swoje skrzydła? Szukała odpowiednich kandydatów na swoich sługusów? Nie miałam pojęcia.
10
Jak poszło? – spytał szeptem Ty, kiedy rozmowa przy stoliku zeszła na futbol.
Iris zaśmiewała się właśnie z jakiegoś dowcipu Todda. Todd był największym wesołkiem w towarzystwie: robił na lekcjach mnóstwo dowcipów, kiedyś na przykład położył na krześle nauczycielki pierdzącą poduszkę.
Wspominałam Ty’owi, że wybieram się na terapię, ale po powrocie do domu nie miałam okazji z nim porozmawiać. Prawdę mówiąc, tego dnia fajnie było mieć tatę tylko dla siebie. Wolałam pooglądać z nim telewizję, zamiast dzwonić do Ty’a.
– Było w porządku. W przyszłym tygodniu też się wybieram.
– Kładłaś się na kozetce?
Ty próbował poprawić mi nastrój. Z powodzeniem.
– Nie, Ty – odparłam, szczerząc zęby w uśmiechu. – Dostałam za to kocyk. Podobno większość jej klientów chętnie z niego korzysta.
– Przykryłaś się wspólnym kocem? – upewnił się, marszcząc nos.
– Koce są prane po każdym użyciu.
– I ty w to uwierzyłaś – stwierdził z ironicznym uśmieszkiem, z którym było mu bardzo do twarzy.
– Nie bądź obrzydliwy.
– Nie mogę się doczekać następnego tygodnia. Ostatnio prawie się nie widujemy.
– Tak, ja też chcę spędzać z tobą więcej czasu – zapewniłam z wymuszonym uśmiechem. – I chcę wrócić na basen. Ale do szkoły wcale mi się nie spieszy.
Ty zerknął przelotnie na Iris, która wdała się z chłopakami w dyskusję na temat najlepszej wymówki, żeby urwać się z lekcji. Przeczesał dłonią swoje wiecznie rozczochrane kasztanowe włosy.
– Obie przyjdziecie na lekcje w poniedziałek?
– Iris chyba by chciała – odparłam, wzruszając ramionami. – Tata zgodził się, żeby zamiast dwóch tygodni odczekała tylko jeden. Wydaje mi się, że jeśli jej będzie zależało, żeby zacząć lekcje w tym samym momencie co ja, tata się zgodzi.
– A co ty o tym myślisz?
Nikt poza Ty’em nie zainteresował się, czy nie mam nic przeciwko temu, żeby siostra zamieszkała z nami pod jednym dachem. Nie miałam, rzecz jasna, ale fajnie było poczuć, że ktoś w ogóle pyta mnie o zdanie.
– W sumie wszystko mi jedno. Wydaje mi się, że dla Iris szkoła będzie ucieczką przed tym, co się dzieje.
– Ty przyjęłaś inną strategię: zależy ci na tym, żeby w maksymalnie krótkim czasie uporać się z żałobą. Oba te podejścia są słabe, wiesz o tym?
– Ty, daję sobie radę – powiedziałam, przewracając oczami.
Zawsze, ilekroć starałam się znaleźć najszybsze rozwiązanie danego problemu, Ty nalegał, żebym zwolniła. Szkopuł w tym, że trudno było mi siedzieć i czekać z założonymi rękami na rozwój wypadków. No ale miał rację. Kilka razy dałam plamę, bo zareagowałam zbyt impulsywnie, zamiast na spokojnie przemyśleć problem.
Co do terapii, mogłam być jednak spokojna – wydawała się dla mnie teraz najlepszym rozwiązaniem. Raczej nie musiałam się obawiać, że się na niej sparzę.
– To dobrze. Tylko nie zamykaj się, okej? Masz ze mną rozmawiać, pamiętaj.
Szturchnęłam go żartobliwie łokciem w bok.
– Masz to jak w banku. A teraz opowiadaj o meczu, który opuściłam w zeszłym tygodniu.
– Wygraliśmy.
– Oho, no to się sporo dowiedziałam – zareagowałam, popijając jego czekoladowego shake’a.
– Ivy, chcesz coś do picia? – zainteresowała się Iris.
Zauważyłam, że zaciska zęby. Nie patrzyła mi w oczy, jej spojrzenie zatrzymało się gdzieś ponad moim czołem.
Przecież już wcześniej ustaliłyśmy, że nic nie zamawiamy. No ale…
– Ja nie, ale zamów coś dla siebie, jeśli chcesz. Aż tak bardzo nam się nie spieszy.
W następnej sekundzie była znów odwrócona do Todda, Aleca i Leo, którzy spijali każde słowo z jej ust.
Ty objął mnie ramieniem i poszukał dłonią moich włosów. Kiedy siostra wstała od stolika i poszła do baru, żeby złożyć zamówienie, Leo ruszył za nią. Leo był najlepszym kumplem Ty’a, a ten ufał mu znacznie bardziej niż pozostałym dwóm chłopakom.
– A jak miewa się Iris, odkąd znów jesteście razem? – spytał Ty.
– Szczerze mówiąc, niewiele się to różni od jej wcześniejszych wizyt. Wiem, że tym razem ma zostać na stałe, ale jakoś tego nie czuję. Atmosfera w domu zrobiła się napięta. Mam wrażenie, jakbyśmy wszyscy chodzili na palcach, uważając, żeby nie powiedzieć za dużo. Nie chcę tak żyć.
– Cóż, trzymanie języka za zębami nie jest twoją najmocniejszą stroną.
Z wrażenia otworzyłam szeroko usta.
– A to co ma