Bliźniaczka. Natasha Preston
szczerość oraz szczerość w wydaniu Ivy. To dwie różne sprawy.
– Zejdźcie już ze mnie, litości. Mam tylko czterdzieści minut i chciałabym usłyszeć jakieś aktualne ploty.
Chłopaki wtajemniczyli mnie w ostatnie szkolne wydarzenia. Jak się okazało, poza paroma rozstaniami nie wydarzyło się nic godnego uwagi. Mimo to słuchanie o takich normalnych, przyziemnych sprawach sprawiło mi wielką satysfakcję. Jeszcze do niedawna to wokół nich kręciło się całe moje życie.
Tęskniłam teraz za nim, za jego prostotą i poczuciem bezpieczeństwa, jakie mi dawało. Z rozrzewnieniem myślałam o moich ówczesnych zmartwieniach, które teraz, z perspektywy czasu, wydawały się błahe. Na przykład jeszcze miesiąc temu przejmowałam się, czy główna cheerleaderka, Ellie, odkryje w końcu, że jej facet Jake zdradza ją z panienką chodzącą do innej szkoły.
Ellie w końcu przejrzała na oczy i teraz spotykała się już z innym chłopakiem z drużyny futbolowej.
Wtedy naprawdę zajmowały mnie tego typu sprawy. Teraz wydawało się to absurdalne.
Oddałabym wszystko, żeby cofnąć się w czasie.
Posiedziałyśmy jeszcze trochę, dopóki Iris nie wypiła lemoniady, i zebrałyśmy się do domu.
W milczeniu wracałyśmy przez pole. Pokonałyśmy teren z drzewami, potem kolejne poletko. Zadarłam głowę i rozkoszowałam się prażącym mi w twarz słońcem późnego lata.
– Fajni ci twoi znajomi. Najchętniej poszłabym do szkoły wcześniej – odezwała się Iris, kiedy nasze buty zachrzęściły na podjeździe. – Pogadam o tym z tatą.
– Dobra.
Może popełniłam błąd, zabierając ją do miasta. Miłe spędzenie godziny z Ty’em i jego kolegami to jedno, ale szkoła to coś zupełnie innego, zwłaszcza jeśli Iris nie jest jeszcze gotowa.
Siostra szła przodem z groźnie wysuniętym podbródkiem. Było jasne, że wyrusza na wojnę.
Moim skromnym zdaniem mogła sobie darować tę dramatyczną otoczkę. Skoro czuła się gotowa na podjęcie nauki, tata pewnie nie będzie rzucał jej kłód pod nogi. Raczej obejdzie się bez wielkich dyskusji.
Ojciec był znacznie bardziej rozsądny, niż się jej wydawało.
Weszłam za nią do domu.
– Dobrze się bawiłyście? – zagadnął tata. Stał przy zmywarce i wyciągał z niej czyste naczynia.
– Tak – odpowiedziała Iris, chyba w naszym wspólnym imieniu. – Możemy pogadać?
Ojciec uniósł ze zdziwieniem brew.
– A o czym?
– Chciałabym już w poniedziałek pójść do szkoły, razem z Ivy.
Tata trzymał talerz. Teraz odstawił go powoli na blat.
– Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
– Jasne. Mógłbyś przedzwonić jutro do sekretariatu i uprzedzić, że będę wcześniej?
Ojciec popatrzył na mnie tak, jakby oczekiwał pomocy. Iris jednak najlepiej wiedziała, czy czuje się na siłach; nikt poza nią nie mógł podjąć tej decyzji. Chciała jak najszybciej wrócić do normalności, świetnie to rozumiałam. Mnie też zależało, żeby znów było jak dawniej.
– Iris, a nie wydaje ci się, że być może potrzebujesz jeszcze trochę czasu? Może powinnaś porozmawiać z psychoterapeutą, zanim podejmiesz naukę?
Całe jej ciało zesztywniało. Widziałam, jak wbija paznokcie we wnętrze dłoni.
Przygryzłam wargę.
– Nie, nie potrzebuję terapii – oświadczyła, mrużąc oczy. – Chcę tylko wrócić do szkoły.
– Tato – włączyłam się do rozmowy – może to dobry pomysł, żeby Iris już teraz podjęła naukę. W domu będzie się tylko nudzić i rozmyślać. Poza tym w szkole będzie miała też mnie.
Iris odwróciła się do mnie.
– Dzięki, Ivy – uśmiechnęła się. Zwracając się z powrotem do ojca, powiedziała: – No widzisz, tato. Wszystko już się ułożyło.
To chyba trochę za dużo powiedziane. Pierwszy raz w życiu czułam, że wszystko jest nie tak, jak powinno. Nawet kiedy rodzice wzięli rozwód, miałam wrażenie, że kontroluję sytuację. Trzymałam się planu, a rozwód w gruncie rzeczy wyszedł wszystkim na dobre. Natomiast śmierć mamy była zła, niezależnie od tego, jaką perspektywę się przyjęło.
– Cóż, skoro uważasz, że dasz sobie radę – powiedział bez entuzjazmu ojciec.
Zazwyczaj bardzo szybko spuszczał z tonu. Kiedy stawał w obliczu żądań wysuwanych przeze mnie albo siostrę, okazywał się zupełnie bezsilny. Choć wydawało mi się, że nade mną miał nieco większą władzę niż nad Iris.
– Wszystko będzie dobrze, obiecuję. Zresztą, jak wspomniała Ivy, nie będę tam sama.
Dlaczego zatem ja czułam się, jakbym była sama? Siostra nie mogła nawet zdobyć się na to, by porozmawiać o naszej mamie. Nie wspominała w ogóle o swoim starym domu, szkole i znajomych. Z tatą zresztą wcale nie było lepiej – nie dopuszczał myśli, że może potrzebować terapii i że śmierć mamy była dla niego wielkim ciosem.
Kto zatem towarzyszył mi w tej żałobie?
Dobrze, że teraz mogłam przynajmniej zwierzyć się Meerze. To takie miłe, kiedy ktoś naprawdę słucha tego, co mamy do powiedzenia. Przy niej nie musiałam gryźć się w język, ilekroć chciałam powiedzieć coś o mamie. Meera wręcz czekała na to. Wiedziała równie dobrze jak ja, że powinnam o niej mówić. Rozmowa o mamie była dla mnie sposobem, by nie pozwolić jej całkowicie zniknąć z mojego życia.
– W porządku – rzekł w końcu ojciec.
– Hura! – Iris aż klasnęła z radości. – Dzięki, tato!
Odpowiedział jej uśmiechem, jednak widziałam, że się martwi. Było jasne, że najchętniej zatrzymałby ją jeszcze w domu. Jednak z jakiegoś powodu nie potrafił jej odmówić.
Wszyscy byliśmy teraz na obcym dla siebie gruncie, ale nie miałam wątpliwości, że tata również w stosunku do Iris będzie musiał zacząć wykazywać pewną surowość. Zachodziłam w głowę, jak długo będzie godził się na wszystkie jej zachcianki, zanim zdobędzie się na stanowczość. Gdyby nie życzył sobie, żebym to ja zaczynała wcześniej szkołę, żadnym sposobem nie zdołałabym nakłonić go do zmiany zdania.
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
– Ja się tym zajmę – zaoferowała Iris.
Zanim wyszła na korytarz, wzięła z kuchennego blatu drobne pieniądze, które zostawił tam tata.
– Tato, zdajesz sobie sprawę, że to od ciebie zależy, kiedy Iris wróci do szkoły? – spytałam.
– Ivy, nie komplikuj wszystkiego – odrzekł, przechylając na bok głowę.
– Niby co teraz komplikuję?
Ojciec westchnął ciężko.
– Musimy wykazać się w stosunku do twojej siostry zrozumieniem. Czy mogę liczyć, że też się na nie zdobędziesz?
– Jasne – powiedziałam, marszcząc brwi. – Możesz na mnie liczyć.
Cóż, nie uzyskałam odpowiedzi na swoje pytanie. Ale prawdopodobnie tata po prostu jej nie znał. Podejrzewałam, że mówiąc o zrozumieniu, miał na myśli przystawanie na wszystkie jej pomysły, żeby przypadkiem, broń Boże, jej nie rozzłościć.
Tak, to na pewno fantastyczny pomysł…