Cyborg w ogrodzie. Julia Fiedorczuk
pierwotna natura, druga natura i trzecia natura, mają sens tylko w kulturze, która silnie przeciwstawia sobie domeny natury i kultury, zaliczając istoty ludzkie do kultury i tym samym traktując wszelkie ich działania jako nienaturalne.
Rozróżnienia między pierwotną a drugą naturą jako pierwszy dokonał Cyceron w traktacie O naturze bogów: „[…] wszystkie nasze osiągnięcia zawdzięczamy temu, iż ludzie pracy rękami swoimi wprowadzają w czyn wynalazki naszego umysłu, wykorzystując wiadomości otrzymane za pośrednictwem zmysłów. Ręce dostarczają nam schronienia, odzieży i środków obrony; one sprawiają, że mamy miasta, mury, domy i świątynie. Praca ludzka, to jest ręce, zapewniają nam również obfitość różnorakiego pożywienia. Bo wszak to dzięki użyciu rąk pola wydają wiele płodów, które bądź to spożywamy od razu, bądź przechowujemy na później. Poza tym odżywiamy się zwierzętami żyjącymi na ziemi i w wodzie oraz ptactwem, które to stworzenia albo łapiemy sobie, albo hodujemy sami. Przez oswojenie zdobywamy również zwierzęta pociągowe, których chyżość i siła przydaje i nam chyżości i siły. Na jedne z nich ładujemy ciężary, na drugie zaś wkładamy jarzma. Na pożytek nasz obracamy wielką zmyślność słoni i znakomity węch psów. Z wnętrza ziemi dobywamy niezbędne do uprawiania pól żelazo i wynajdujemy głęboko ukryte żyły miedzi, srebra i złota, które to metale zarówno przydatne są do użytku praktycznego, jak i nadają się do sporządzania ozdób”43.
Zdolność człowieka do wykorzystywania naturalnych zasobów i procesów dla swoich własnych celów wzbudza podziw mówcy i stanowi dowód na to, iż Ziemia z całym jej bogactwem została stworzona dla ludzi. Tekst Cycerona zakłada istnienie dwóch odrębnych domen bytu w obrębie materii – ludzkiej i pozaludzkiej. Ten dualizm jest bardzo charakterystyczny dla całego zachodniego myślenia, a wielu ekokrytyków uważa, że stanowi jego podstawę, będąc źródłem większości zachodnich koncepcji filozoficznych i najważniejszych tropów literackich.
Natura w poezji
Dwa wiersze polskich poetów posłużą za ilustracje dwóch przeciwstawnych postaw wobec natury, zbudowanych na silnie dualistycznym pojmowaniu relacji pomiędzy ludźmi a pozaludzką przyrodą – Do Natury Czesława Miłosza i (*** Być myszą) Aleksandra Wata. Miłosz:
Kochałem się w tobie, Naturo, aż zrozumiałem, kim jesteś.
Zasmuciło się moje serce podrostka, kirem oblekło się słońce.
Wyrzuciłem moje atlasy i zielniki, pamiątki urojenia.
Moim filozofem został wtedy Schopenhauer,
Wędrowiec wpatrzony w rzekę istnień jednodniowych
Które rodzą się i umierają bez świadomości.
Tylko on, człowiek, pojmuje, współczuje,
Poddany i niepoddany kamiennemu prawu.
Świadomość człowieka na przekór tobie, Naturo.
Odtąd miałem rozmyślać o tym przez całe życie.
I któż mi zarzuci antropocentryzm w krajach antropocentrycznej religii
Albo równie antropocentrycznej niewiary?
William Blake miał rację łącząc w jedno człowieczość i boskość.
Na nic wasze modlitwy do kota, do drzewa i do gwiazdozbioru Plejady
Albo do puszcz pierwotnych, jak w moim ekologicznym marzeniu44.
Gorzka inwokacja w pierwszym wersie ustanawia silną opozycję między podmiotem mówiącym a naturą, pisaną tu wielką literą. Autor dobrze ją zna, wie, czym ona jest, i zakłada podobną wiedzę u czytelnika. Ta wiedza jest jednak niekompatybilna z miłością. Wystarczy dogłębnie poznać przedmiot uczuć, aby czar prysł, a dodajmy od razu, że kwestia żeńskiej płci Natury nie jest związana li tylko z rodzajem gramatycznym tego rzeczownika w polszczyźnie, zaś człowiek to zawsze „on”. Poeta kochał się w Naturze jako młody chłopak, kiedy jednak zorientował się, czym ona jest, doznał zranienia. „Zasmuciło się moje serce podrostka” – pisze dalej poeta, a w odpowiedzi na to „kirem oblekło się słońce”. Człowiek różni się od natury świadomością życia i śmierci, zdolnością do pojmowania i współodczuwania. Co ciekawe, w ramach zbudowanego tu obrazu słońce znajduje się na zewnątrz Natury – skoro ono także opłakiwało utratę niewinności podrostka, to znaczy, że posiada cechy ludzkie, nie będąc w pełni poddanym „kamiennemu prawu”.
Trudno powiedzieć, do kogo zwraca się poeta, pisząc „wasze modlitwy do kota”, być może do niektórych czytelników, warto jednak odnotować, iż modlitwa może właśnie wtedy jest najprawdziwsza, kiedy jest po nic.
Natura Miłosza nie odnosi się do rzeczywistych bytów, jest konstrukcją metafizyczną, w której nietrudno rozpoznać elementy judeochrześcijańskiej teologii. Przede wszystkim wiersz ustanawia opozycję binarną pomiędzy tym, co ludzkie, a tym, co naturalne. Człowiek, byt teologiczny (i teleologiczny), jest radykalnie oddzielony od natury (pozbawionej znaczenia i historii, „jednodniowej”) i z perspektywy tego oddzielenia przeżywa różne uczucia. Najpierw miłość, potem rozczarowanie i żal. Miłosz przypisuje pozaludzkiej naturze cechy, które pozwalają na wyolbrzymienie ludzkiej wyjątkowości. Natura Miłosza jest monolitem, w zbudowanym przez poetę obrazie nie ma miejsca na jej wewnętrzne zróżnicowanie. Takie ujęcie natury stanowi pomieszanie drugiego i trzeciego znaczenia spośród tych wyodrębnionych przez Raymonda Williamsa, jeśli zaś skorzystać z systematyki wprowadzonej przez Soper, należałoby uznać Miłosza za głosiciela metafizyki antynaturalnej, stanowiącej prostą odwrotność naturalizmu (nielubiany przez poetę Rousseau byłby wobec tego jego bratem bliźniakiem). Natura Miłosza jest fantazmatem, dlatego odwołanie do ekologii w ostatniej linijce wiersza jest zaskakujące.
Zauważmy jednak, że tak jak w wielu innych wierszach Miłosza, także i tutaj pojawia się aluzja do mitycznej krainy dzieciństwa, kiedy tej przepaści (za sprawą naiwności podlotka) jeszcze nie było. Był to czas „zielników” i „atlasów”, czas snucia „ekologicznego marzenia”. Wprowadzenie ekologii w końcówce wiersza wywołuje konsternację. Nie chodzi przecież ani o naukę o ekosystemach, ani nawet o działania związane z ochroną środowiska naturalnego. Miłosz dokonuje skrótu myślowego, posługując się słowem „ekologia” dla opisania stanu, który w jego dorosłym, rozczarowanym doświadczaniu Natury nie jest już możliwy – stanu harmonii. Żal odczuwany przez poetę w stosunku do Natury jest prostą reakcją na dokonaną uprzednio idealizację.
Odwrotne przedstawienie relacji człowiek – natura znajdziemy w wierszu Aleksandra Wata (*** Być myszą…). Oto pierwsza zwrotka:
Być myszą. Najlepiej polną. Albo ogrodową –
nie domową.
Człowiek ekshaluje woń abominalną!
Znamy ją wszyscy – ptaki, kraby, szczury.
Budzi wstręt i strach.
Drżenie45.
Ocena człowieka jest tu jednoznaczna i surowa: „człowiek ekshaluje woń abominalną!”. Dlatego poeta utożsamia się raczej ze zwierzętami („ptaki, kraby, szczury”) i z tej perspektywy postrzega człowieka jako istotę wzbudzającą wstręt i strach. Zauważmy, że podczas gdy wiersz Miłosza przedstawia Naturę jako monolit, ignorując jej wewnętrzne zróżnicowanie, u Wata takim monolitem jest człowiek. Fakt, iż ludzie bardzo różnią się pomiędzy sobą (także jeśli chodzi o niszczycielskie zapędy czy możliwości), zostaje pominięty. „Człowiek” Wata to synekdocha ciemnych stron cywilizacji.
Chociaż przytoczone wiersze wyrażają przeciwstawne poglądy
43
M. T. Cyceron,
44
Cz. Miłosz,
45
A. Wat,