Tajemnice walizki generała Sierowa. Iwan Sierow

Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow


Скачать книгу
notatkę do ludowego komisarza ze swoimi obawami i propozycjami zaradzenia sytuacji.

      W Komitecie notatka wywołała poważną reakcję. Główny Urząd Bezpieczeństwa usłyszał zarzuty o nieodpowiedzialnym podejściu do tak poważnych problemów. Na mnie szefowie wydziałów zaczęli spoglądać z ukosa.

      Każdego dnia z terenowych oddziałów milicji naszego wielkiego kraju napływały różne doniesienia, czasem dużej wagi, do których należało się odpowiednio ustosunkować – albo samemu podjąć decyzję, albo zameldować komisarzowi ludowemu, który przekaże sprawę na szczebel rządowy. Zdarzały się sprawy zupełnie wyjątkowe oraz takie, których się nie rozgłasza. O niektórych jednak wspomnę.

      Zjawiła się kiedyś grupa Cyganów z prośbą o pozwolenie na dwutygodniowy wyjazd do Rumunii celem złożenia darów swej „królowej” w postaci złota i kosztowności. Jak się okazało, dary takie napływają co roku z całego świata. Nie wiedziałem nawet wtedy, że Cyganie mają swoją „królową”.

      W sierpniu 1939 roku decyzją Politbiura zostałem włączony do składu komisji, której zadaniem było zorganizowanie Święta Lotnictwa na podmoskiewskim lotnisku Tuszyno. Przewodniczącym wyznaczono Budionnego*. Po trzech roboczych posiedzeniach Semen Michajłowicz oświadczył, że jedziemy na Kreml zdawać sprawozdanie z przygotowań Stalinowi22.

      Nigdy dotychczas nie spotykałem się ze Stalinem i widziałem go wyłącznie z daleka, podczas parad i manifestacji na placu Czerwonym, kiedy maszerowałem ze słuchaczami Akademii i nigdy nie miałem okazji do rozmowy z nim. Zrozumiałe jest więc, że nieco się denerwowałem przed spotkaniem z wodzem.

      Kiedy weszliśmy do gabinetu kremlowskiego, oprócz samego gospodarza zastaliśmy Mołotowa*, Mikojana* i Woroszyłowa. Każdy za nas po kolei zdał sprawozdanie z przygotowań, zgodnie ze swoim zakresem obowiązków. Stalin zadawał pytania szczegółowe i wizyta miała się ku końcowi.

      Naraz Stalin zwrócił się do Budionnego: „A kto poprowadzi pierwszy samolot, czterosilnikowy?”. Budionny wymienił nazwisko pilota-oblatywacza, coś w rodzaju Gurkensztejn lub podobne. Stalin się zasępił i powiedział: „Kim on jest? Kto go zna? Naród takiego lotnika nie zna”.

      Wszyscy zamilkli. Stalin podszedł do biurka i nacisnął przycisk.

      Wszedł Poskriobyszew*. „Znajdźcie Gromowa* – polecił Josif Wissarionowicz – i połączcie mnie z nim”.

      Po kilku minutach sekretarz wszedł i podał, że Gromow przebywa w Gorkim i jest przy telefonie. Stalin wziął słuchawkę i powiedział: „Witam, towarzyszu Gromow! Zamierzamy tu urządzić dzień lotnictwa i prosimy was, byście poprowadzili pierwszy samolot w czasie parady powietrznej”. W słuchawce coś zaszemrało.

      Stalin: „Nie, nie rozkazuję, proszę. Jeżeli możecie, przylatujcie”. Pauza. Powtórne: „Nie, nie rozkazuję. Dobrze więc. Bądźcie zdrowi!”. Obrócił się do nas i powiedział: „Gromow się zgadza, możecie na niego liczyć. Jego cały kraj zna”.

      Długo pozostawałem pod wrażeniem tej rozmowy. Wbrew pogłoskom, jaki to Stalin jest groźny, nieprzystępny, oschły itd., po pierwszym spotkaniu z nim takiego wrażenia nie odniosłem.

      W przyszłości nieraz przekonywałem się, że Stalin im mniej znał człowieka, tym bardziej był wobec niego uprzejmy i formalny. Swoje otoczenie natomiast trzymał żelazną ręką i wszyscy się go bali.

      Parada lotnicza odbyła się normalnie, żadnych uwag do prac naszej komisji nie było.

      Krótko mówiąc, zacząłem przyzwyczajać się do swoich złożonych obowiązków. Stosunek mój do milicji z każdym dniem zmieniał się na lepsze. Okazało się jednak, że moje losy potoczą się w zupełnie innym kierunku.

      Przejście do resortu bezpieczeństwa

      Moje notatki w NKWD ZSRR na temat różnych aspektów bezpieczeństwa państwowego, w tym dotyczące panienek lekkich obyczajów, pozyskujących sowieckie paszporty, musiały odegrać określoną rolę. Wezwany do swego zwierzchnika usłyszałem, że zostałem zastępcą szefa Głównego Zarządu Bezpieczeństwa NKWD ZSRR z jednoczesnym pełnieniem funkcji naczelnika tajnego wydziału politycznego w Komitecie Bezpieczeństwa23.

      Usiłowałem wykazać, że już wciągnąłem się w sprawy milicyjne, na sprawach bezpieczeństwa się nie znam i mogę narobić poważnych błędów w tak ważnej i odpowiedzialnej dziedzinie. W odpowiedzi usłyszałem: „Ukończyłeś kursy czekistowskie (te marne 10 dni!) i nie ma co tu biadolić! Idź i pracuj! Będziesz źle pracował – wygonimy!”.

      Wróciłem do siebie i pracowałem tam cały następny dzień. Pod wieczór zadzwonił kierownik sekretariatu NKWD ZSRR i przekazał polecenie samego komisarza, że jeśli jutro z samego rana nie stawię się w nowym miejscu służby, sprawa przyjmie niepomyślny dla mnie obrót.

      W taki właśnie sposób zostałem zastępcą szefa Głównego Zarządu Bezpieczeństwa, obecnego NKGB, czyli „czekistą”. Jak szybko się doskonalę! Po namyśle jednak doszedłem do niewesołego wniosku, że KC partii i kierownictwo NKWD naprawdę znajdują się w sytuacji bez wyjścia, skoro sięgają po kogoś takiego jak ja, to znaczy nieposiadającego żadnej wiedzy o specyfice pracy tego resortu.

      W okresie 1937–1938, kiedy w NKWD rządził ludowy komisarz Jeżow, sekretarz KC, członek Politbiura24, członek rządu ZSRR, delegat Rady Najwyższej itd., jemu oczywiście wierzono, że otaczają nas wrogowie, z którymi należy walczyć. I on „walczył”, aresztując niewinnych ludzi, po kilka tysięcy dziennie.

      W sposób podły wspomagał go w tych wysiłkach były redaktor „Prawdy” Mechlis*, który zachłystując się, codziennie wynosił Jeżowa i jego służby pod niebiosa, ukazując jako wyłącznych stróżów porządku i czujności, zdolnych do zdemaskowania i aresztowania licznych „wrogów”. Pomagali mu w tym inni redaktorzy dzienników, piejąc, jak to Jeżow dzień i noc, nie zmrużywszy oka, trudzi się dla dobra ojczyzny, i tylko dzięki Jeżowowi nasz kraj istnieje itd., itp.

      W rzeczywistości jednak, kiedy zobaczyłem odpowiednie dokumenty, ten członek Politbiura, sekretarz KC itd. aresztował kilkadziesiąt tysięcy niewinnych ludzi, tworzył fikcyjne sprawy, domagał się od szefów UNKWD obwodów i poszczególnych republik coraz większej liczby aresztowanych. Nagradzał gorliwych, zamykał „nieudolnych”, kierował w teren „plany aresztowań”. Terenowi szefowie UNKWD, starając się mu dogodzić, proponowali skorygowane plany aresztowań i na koniec miesiąca sugerowali zwiększenie liczby o 200–300 osób na obwód, motywując propozycje uzyskaną jakoby zgodą sekretarza obwodu.

      W ministerstwach i resortach, jak również wśród ludności zaroiło się od wszelkiego rodzaju „czujnych aktywistów”, którzy dla dogodzenia Jeżowowi i organom bezpieki donosili na wszystkich i na siebie nawzajem, oskarżając o wrogie lub szpiegowskie działania. Tysiące trafiły do aresztu.

      Wystarczy powiedzieć, że w roku 1937, kiedy byłem słuchaczem drugiego roku Akademii, pewnego razu na konferencji partyjnej w ciągu dwóch dni wybieraliśmy delegatów do prezydium. Każdy z nich zabierał głos, opowiadał o sobie, planach na przyszłość itd.

      Kolejnego ranka prezydium świeciło pustkami. Poprzedniej nocy aresztowano członków tego gremium, a wśród nich komisarza Akademii, Nieronowa*.

      Trybunał wojskowy obradował całe dnie i noce, rozpatrując sprawy przedstawicieli najwyższego dowództwa armijnego, między innymi Tuchaczewskiego*, Jegorowa, Uborewicza*, Jakira* i innych. W składzie trybunału niezmiennie widzimy Budionnego, który bardzo się starał, donosząc na karteluszkach Stalinowi, że „w toku rozprawy przekonał się, jakie to prostytutki i wrogowie ludu (Tuchaczewski i inni)”.


Скачать книгу

<p>22</p>

Daty wizyt Sierowa w kremlowskim gabinecie Stalina podajemy zgodnie z zapisami w księdze odwiedzin w sekretariacie wodza. (Na priomie u Stalina. Tietradi (żurnały) zapisiej lic, priniatych I.W. Stalinym, Nowyj chronograf, Moskwa 2008). Należy jednak zastrzec, że szeregu przytaczanych przez Sierowa spotkań w wymienionej księdze nie znajdziemy. Po raz pierwszy Sierow przestąpił próg gabinetu Stalina 8 sierpnia 1939 r., kiedy omawiano kwestię parady powietrznej w Tuszynie. Udział Sierowa w tym wydarzeniu wydaje się całkiem zasadny – Stalin zamierzał urządzić ogromny pokaz propagandowy. Do bezpieczeństwa imprezy i jej przygotowania przywiązywano nadzwyczajną wagę.

W dniu pokazów lotniczych na lotnisku w Tuszynie zebrało się ponad milion widzów. Stalinowi, członkom Biura Politycznego, korpusowi dyplomatycznemu oraz licznemu tłumowi zademonstrowano najnowsze typy samolotów, najtrudniejsze figury akrobacji powietrznej, masowy desant spadochroniarzy itp. Szczytem widowiska stało się bombardowanie umownego obiektu wojskowego, zbudowanego z dykty, naturalnych rozmiarów i płonącego równie naturalnie.

<p>23</p>

Obowiązki naczelnika tajnego wydziału politycznego oraz jednocześnie zastępcy szefa GUGB NKWD powierzono Sierowowi z dniem 29 lipca 1939 r. Do zadań wydziału należała walka z wrogą działalnością antysowieckich partii i ugrupowań, byłych białogwardzistów, prawosławnego duchowieństwa, członków sekt i nacjonalistów, jak również obsługa operacyjna milicji, wyższych uczelni oraz instytucji kulturalnych.

<p>24</p>

N.I. Jeżow nie był członkiem, lecz tylko kandydatem na członka Biura.