Tajemnice walizki generała Sierowa. Iwan Sierow

Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow


Скачать книгу
stanowiła nowy początek w karierze.

      Według P.F. Żygariewa Stalin po pewnym czasie wrócił do pomysłu utworzenia lotnictwa dalekiego zasięgu i przypomniał sobie wysokiego podpułkownika. Wezwał go na rozmowę i powierzył zadanie wyodrębnienia pułków lotniczych dalekiego zasięgu w osobny rodzaj lotnictwa. Awansował go od razu na generała majora i dowódcę Zarządu Lotnictwa Dalekiego Zasięgu. Gołowanow misję wykonał pomyślnie i utworzył odrębny rodzaj wojsk lotniczych84.

      Pozwolę sobie poświęcić kilka słów charakterowi Stalina. Nie znosił oczywiście sprzeciwu w sprawach, o których już wcześniej wyrobił sobie zdanie, w czym aktywnie wspierali go jego pomocnicy – członkowie Politbiura. Zamiast rzeczowej dyskusji nad rozpatrywaną sprawą potakiwali mu ze wszech miar, umacniając go w swoim przekonaniu, nie zawsze słusznym.

      Im aktywniej ktoś potakiwał, tym uchodził za bardziej oddanego, dlatego też jeden przez drugiego starali się dogodzić „gospodarzowi”. Mołotow i Woroszyłow nieraz się narażali, kiedy odważyli się mu przeciwstawić, a Stalin potem przez kilka dni z nimi nie rozmawiał i nie zapraszał na różne narady. Nieraz to zaobserwowałem.

      Nie można jednak twierdzić, że głównodowodzący nie dawał się przekonać – należało umiejętnie wybrać formę obiekcji, na przykład: „A może, towarzyszu Stalin, warto postąpić w taki oto sposób, by zapewnić wykonanie waszego pomysłu?”. Na rozsądne propozycje się zgadzał.

      Bardzo uważnie wysłuchiwał specjalistów, szczególnie lotniczych, zapamiętywał wszelkie nowości techniczne i pilnował potem ich wprowadzenia w życie. Nie znosił kłamstw i niespełnionych obietnic. Jeśli widział, że ktoś w celu dogodzenia mu zabarwia na różowo sytuację na froncie lub w armii, przestawał słuchać i kończył rozmowę słowami: „Dziękuję. Wszystkiego dobrego!”. Zdarzało mu się brutalnie przerywać rozmówcy.

      Już w pierwszych miesiącach wojny zdymisjonował kilku generałów za nieprawdziwe doniesienia o sytuacji na froncie lub niewczesne przechwałki o zajęciu dużych ośrodków miejskich, których wojska sowieckie jeszcze nie opanowały (S.P. Iwanowa*, szefa sztabu frontu, i innych)85.

      W rozmowie ze Stalinem zawsze należało zachować czujność w każdym momencie, gdyż omawiając wcześniej ustalony temat, mógł natychmiast poruszyć inny, całkiem rozmówcy nieznany.

      Potwierdzali to i wojskowi, najczęściej z nim rozmawiający – Antonow, Wasilewski*, Żukow, Bułganin i inni.

      Dziwiło mnie, jak głęboko Stalin wnika w nieistotne, zdawałoby się, szczegóły. Pytał czasem wojskowych o drobiazgi, na których się nie znali. W takich przypadkach wykazywał swe niezadowolenie i rzadko tego człowieka wzywał powtórnie.

      U sztabowców nadzwyczaj starannie studiował mapy, oceniając sytuację. Jeśli wzywał kogoś nowego, traktował go niezwykle kurtuazyjnie.

      Na „swoich” natomiast, czyli członków Politbiura, czasem podnosił głos lub w milczeniu nakazywał ruchem dłoni: „Zamilcz!”, uważnie im się przyglądając. Jeżeli ktoś rozsądny mu się spodobał, zazwyczaj był wzywany ponownie lub nawet awansowany.

      Trzy dni w oblężonym Leningradzie

      W pierwszych dniach września po zajęciu przez Niemców Tallina, Ługi oraz innych miejscowości w pobliżu Leningradu stało się jasne, że miastu grozi okrążenie.

      Wracający stamtąd wojskowi opowiadali, że dowództwo obrony Leningradu podejmuje wszelkie wysiłki na rzecz budowy umocnień, mobilizacji oddziałów pospolitego ruszenia spośród mieszkańców, a nawet studentów w wieku przedpoborowym, lecz ogólna sytuacja nie wygląda optymistycznie. Frontem dowodził K.E. Woroszyłow przy udziale członków Rady Wojennej Kuzniecowa, Żdanowa i innych.

      5 czy 6 września wezwał mnie Malenkow, członek GKO, i polecił, bym wyleciał do Leningradu, zapoznał się z sytuacją na miejscu i po powrocie mu zameldował.

      Usiłowałem wypytać go o szczegóły mojej misji, ale niczego konkretnego nie usłyszałem. Nie wiem, czy leciałem z ramienia resortu bezpieczeństwa, czy obrony, więc postanowiłem sobie, że z obu, i będę się zachowywał stosownie. Wyznaczono mi termin – trzy dni.

      Wyleciałem przed zmrokiem lotem koszącym, stanowczo nakazując naszym, by uprzedzili obronę przeciwlotniczą o trasie przelotu i przypadkiem mnie nie strącili. Przed Niemcami sam się uchowam. Lot był trudny, w ciemności mało co było widać, w Leningradzie ledwo wylądowaliśmy, omal wpadając do rowu.

      W mieście obowiązywał stan wojenny. Broń nosili nawet starcy i wyrostki, a także kobiety regulujące ruch na skrzyżowaniach.

      Ulice wieczorem pozostawały nieoświetlane, gdzieniegdzie płoną małe ogniska, na których gotuje się pożywienie. Wyłania się obraz mało pociągający. Znam to miasto dobrze, studiowałem w nim w szkole wojskowej w latach 1925–1928.

      Długo w noc siedzieliśmy z szefem UNKWD Kubatkinem*, rozmawiając o wszystkich istotnych sprawach, a rankiem pojechaliśmy na inspekcję umocnień obronnych. Dwa z nich na Wzgórzach Pułkowskich wyglądały na gotowe.

      Pochodziliśmy po okopach, obejrzeliśmy gniazda karabinów maszynowych i bunkry. Nie mogłem pozbyć się rosnącego poczucia niepewności, czy te nieliczne wojska, źle wyćwiczone pospolite ruszenie cywilnej ludności, będą w stanie powstrzymać podłych faszystów uzbrojonych po zęby, ukrytych za pancerzami czołgów.

      Być może trafialiśmy na drugorzędne odcinki naszej obrony, ale nie czułem tego wojskowego drylu, dyscypliny i porządku. Mówię to, uwzględniając młody wiek dowódców i żołnierzy, ale odczuwałem brak wojskowego ducha, co wynikało też z rozmów obrońców miasta między sobą. Byliśmy i w innych miejscach. Ogólny obraz mało zachęcający.

      Spotkałem się z K.E. Woroszyłowem i A.A. Żdanowem. Wszystko to im powiedziałem. Znając jednak miękki charakter jednego i drugiego, pewien byłem, że zaczną zwalać winę na przyczyny obiektywne. W ciągu tych trzech dni, które spędziłem w Leningradzie, nie miałem powodu do zmiany opinii. Wróciłem do Moskwy.

      Zdając sprawozdanie Malenkowowi, wypowiedziałem swoje zdanie, że Woroszyłow i Żdanow szczerze czynią wszystko, co mogą, by utrzymać miasto. Malenkow słuchał, nie przerywając, zadał kilka pytań, lecz swojej opinii o moim sprawozdaniu nie wypowiedział. Pożegnałem się i wyszedłem.

      Po kilku dniach sytuacja wokół Leningradu pogorszyła się jeszcze bardziej i dla jej ratowania wysłano generała armii G.K. Żukowa. Nie jestem pewien, czy spowodowała to moja informacja, ale sądzę, że zmiana wyjdzie nam na dobre86.

      Przygotowania do poddania Moskwy

      W końcu września ukazało się „ściśle tajne” postanowienie GKO o zaminowaniu wszystkich najważniejszych obiektów stolicy – hoteli, teatrów itd. Utworzono kierowniczą „trójkę” w składzie: przewodniczący – II sekretarz komitetu moskiewskiego G.M. Popow*, członkowie – ludowy komisarz bezpieczeństwa Mierkułow i pierwszy zastępca szefa NKWD Sierow87.

      Napracowaliśmy się co niemiara, ponieważ dowiezienie i założenie w odpowiednich miejscach materiałów wybuchowych – to zaledwie połowa sprawy. Natomiast poprowadzenie przewodów i podłączenie zapalników w taki sposób, by nie zadziałały przypadkowo – to jest dopiero zadanie, niezwykle odpowiedzialne i straszne w swojej istocie.

      Razem z saperami przez całe dnie tylko tym się zajmowaliśmy, sprawdzaliśmy każde połączenie po kilka razy, ale głównie kontrolowaliśmy wszystkich ludzi, którzy tę robotę wykonywali, ponieważ pod niektóre obiekty, na przykład


Скачать книгу

<p>84</p>

Jeszcze w styczniu 1941 r. weteran wojny fińskiej, odznaczony dwoma orderami, obecnie wiodący pilot Aeroflotu Aleksandr Gołowanow napisał do Stalina, że pilotów bombowców należy przygotowywać do lotów przy złej widoczności. Stalin zwrócił uwagę na „inicjatywnego” lotnika, wezwał na Kreml, osobiście wysłuchał i awansował na dowódcę pułku lotnictwa bombowego.

Następna wizyta Gołowanowa na Kremlu, opisywana przez Sierowa, w lipcu 1941 r. była dla lotnika prawdziwie przełomowa – od sierpnia dowodzi już dywizją, w październiku zostaje generałem majorem. Z jego inicjatywy w 1942 r. Stalin wyodrębni z sił lotniczych ZSRR lotnictwo dalekiego zasięgu, podporządkowując je bezpośrednio Kwaterze Głównej, czyli sobie. Dowodził nim będzie oczywiście Gołowanow, który w ciągu 3,5 roku awansował od podpułkownika do głównego marszałka lotnictwa, przypinając marszałkowskie gwiazdki na pagony w wieku zaledwie 39 lat, jako najmłodszy w sowieckiej historii.

<p>85</p>

Generała lejtnanta S.P. Iwanowa, szefa sztabu 1. Frontu Ukraińskiego, zdymisjonowano za nieprawdziwe doniesienia nie na początku wojny, lecz w listopadzie 1943 r. (rozkaz Stawki WGK nr 30241).

<p>86</p>

W początkach września 1941 r. pierścień blokady wokół Leningradu gwałtownie się zaciskał. Wojska fińskie zajęły Przesmyk Karelski, zamykając dostęp do miasta od północy. Na południu oddziały niemieckie zajęły Estonię, Pskow, Nowgorod, Ługę i 30 sierpnia podeszły do Newy w jej środkowym biegu. 8 września zajęły Szlisserburg w momencie wylotu Sierowa do Leningradu, całkowicie blokując północną stolicę zarówno od strony lądu, jak i wody. Ten właśnie dzień uważa się za początek blokady Leningradu.

Raport Sierowa widocznie nie pozostał bez wpływu na zmianę decyzji Stalina zaledwie sprzed tygodnia – mianował K. Woroszyłowa dowódcą Frontu Leningradzkiego 5 września 1941 r., a już 14 zastąpił go G. Żukow. Nowy dowódca zaktywizował proces przygotowania miasta do obrony. (W swych pamiętnikach napisał, że stawił się w Leningradzie już 9 czy 10 września).

<p>87</p>

Postanowieniem GKO SSR z dnia 8 października 1941 r. utworzono „piątkę” do „przeprowadzenia akcji specjalnych w przedsiębiorstwach Moskwy i obwodu moskiewskiego”. Weszli do niej: Sierow jako przewodniczący, szef moskiewskiego UNKWD Żurawlow, sekretarze MGK i MK partii Popow i Czernousow, naczelny inżynier Armii Czerwonej Kotlar. Ich zadanie do tego stopnia utajniono, że nie wymieniono go nawet w tajnym postanowieniu GKO. W rzeczywistości grupa miała przygotować do wysadzenia w powietrze 1119 przedsiębiorstw, które w razie zajęcia stolicy przez wroga nie powinny wpaść w jego ręce. Spalić czy mechanicznie uszkodzić zamierzano 707 zakładów, resztę – wysadzić w powietrze (Organy gosudarstwiennoj biezopasnosti w WOW. Naczało, t. 2, ks. 2, Ruś, Moskwa 2000, s. 186–187, 196–197).

Według zatwierdzonego przez Sierowa planu zaminowanie zakładów należało zakończyć w ciągu 2 dni – do godz. 18 w dniu 10 października (Łubianka w dni bitwy za Moskwu, Zwonnica, Moskwa 2002, s. 73-74).