Tajemnice walizki generała Sierowa. Iwan Sierow

Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow


Скачать книгу
nie opanowałem, ale od roku 1932, kiedy wyposażono nasz pułk artyleryjski w nową technikę, prowadzę pojazdy mechaniczne. Nasz ówczesny dowódca N.D. Jakowlew rozkazał, by cała kadra opanowała prowadzenie samochodów osobowych, ciężarowych i traktorów. Od tego czasu potrafię osobiście prowadzić wóz. Mierkułow natychmiast zareagował i rozkazał wystawienie mi prawa jazdy II kategorii. Potem Ignatoszwili* [poprawnie: Ignataszwili (Egnataszwili, Jegnataszwili) – przyp. red.] wyznał, że moje nazwisko jako głównego rezydenta podał sam Stalin, ponieważ byłem w Moskwie zaledwie cztery miesiące i nikt prócz niego mnie tu nie znał…

      Twardo postanowiłem, że ze stolicy się nie ruszę. Zamieszkam gdzieś na przedmieściu, zapuszczę brodę, znajdę pracę jako kierowca ciężarówki, zawczasu dobiorę sobie kilku najbardziej oddanych ojczyźnie towarzyszy i będziemy sprawiali Niemcom liczne niespodzianki. Pomyślałem, że jeżeli słynny partyzant Denis Dawydow w roku 1812 potrafił wyrządzać znaczne szkody wojskom Napoleona, to i ja dam radę, tym bardziej że możliwości obecnie mamy większe.

      Dawno już wyselekcjonowałem kilkudziesięciu dobrych młodszych dowódców, których często zabierałem ze sobą na front, przyglądałem się każdemu z bliska, w różnych okolicznościach, i teraz ta trzydziestka mogłaby się stać szkieletem naszej „sabotażówki”.

      Miałem na uwadze również kilku wyróżniających się starszych dowódców. Pomógł mi w tej sprawie Tużłow*, pogranicznik, odważny, uczciwy człowiek rosyjski. Naszykowałem więc sobie mundur szofera, paszport i zawodowe prawo jazdy. Broń przechowywałem w pewnym miejscu, znanym tylko dwóm osobom. Krótko mówiąc, byłem gotów…

      W stolicy zaczęli się pojawiać bezrobotni pracownicy kierowniczego szczebla NKWD i NKGB z terenów zajętych przez Niemców. Po naradzie doszliśmy do wniosku, że można ich wykorzystać w obwodach i rejonach zagrożonych przez agresora i w razie konieczności utworzyć z nich oddziały partyzanckie na niemieckim zapleczu.

      Pomysł zaakceptowano, wydając odpowiedni rozkaz z ramienia NKGB i NKWD o utworzeniu sztabu batalionów antydywersyjnych oraz oddziałów partyzanckich do walki z sabotażystami nieprzyjaciela, szpiegami i innymi wrogimi elementami. Zostałem szefem Centralnego Sztabu batalionów antydywersyjnych NKWD ZSRR89.

      W tamtym okresie szerzyły się różne bzdurne pogłoski o zrzuceniu desantu niemieckiego, pojawieniu się pod stolicą ich sabotażystów itd. Nie brakowało naturalnie „naocznych świadków”. Właśnie batalionom antydywersyjnym powierzono zajmowanie się tymi sprawami oraz aresztowanie i likwidowanie rzeczywistych szpiegów i sabotażystów. Potem do zadań wymienionego sztabu dodano organizowanie oddziałów partyzanckich dowodzonych przez enkawudzistów.

      Spraw do załatwienia miałem po uszy, do tego co tydzień musiałem gdzieś jechać, przeważnie tam, gdzie Niemcy naciskali szczególnie mocno i sytuacja wymykała się nam spod kontroli.

      Koniak dla Churchilla

      Zapomniałem opisać swój lot do Kujbyszewa na powitanie Churchilla.

      W połowie sierpnia (1941 roku) zadzwoniono z Kremla i podano, że tow. Stalin wzywa. Stawiłem się.

      Stalin powiedział, że „z Syrii do Moskwy leci Churchill. Powitacie go z Wyszyńskim* na lotnisku w Kujbyszewie, dobrze ugościcie i wyprawicie do Moskwy. On lubi koniak. Wylatujcie niezwłocznie!”. Po dwóch godzinach byliśmy w powietrzu.

      Na marginesie, w roku 1942 leciałem do tegoż Kujbyszewa z W.J. Stalinem* i mieliśmy pewien kłopot. Na wysokości Wołgi w naszym Li-2 zaczął kopcić jeden silnik. Pilot włączył gaśnice automatyczne – nie pomagało. Silnik się zatrzymał i zapalił. Do miasta pozostało około 10 kilometrów. Mówię pilotowi, by podchodził do lądowania od razu, bez tradycyjnego okrążenia nad lotniskiem – międzynarodowy sygnał, że samolot jest w niebezpieczeństwie.

      Dopóki wytracaliśmy wysokość na jednym silniku, jakoś, biedak, ciągnął. Gdy tylko zniżyliśmy się, by lądować, samolot runął jak kamień. Pilot cudem wyrównał nad samą ziemią, maszyna walnęła kołami o grunt, przetoczyła się blisko 50 metrów i drugi silnik też zamilkł. (Dobrze, że nie w powietrzu!)

      Od razu podleciała straż pożarna i karetka pogotowia – spodziewali się katastrofy.

      Tym razem wszystko przebiegło pomyślnie. Wsiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy do miasta. Przygotowałem co trzeba na dzień jutrzejszy i popędziłem do rodziny.

      Wieczorem zjawił się u mnie naczelnik specwydziału z szefem UNKWD Blinowem* i poprosili o radę w pewnej delikatnej sprawie. Okazało się, że chodzi o Leonida Chruszczowa, którego osadzono w miejscowym więzieniu z oskarżenia o zabójstwo człowieka. Aresztowany przebywał w szpitalu na rekonwalescencji, poczuł się lepiej, nieźle sobie popił i wdał się w polemikę z pewnym rannym Żydem, utrzymując, że jest doskonałym strzelcem. Tamten oczywiście wątpił.

      Leonid widocznie umyślił sobie zabawę w Wilhelma Tella, bo zaproponował: „No to stawaj pod drzwi, postaw na głowę szklankę, odejdę pod drugą ścianę i stamtąd ją roztrzaskam jednym strzałem”. Biedaczyna stanął pod drzwiami ze szkłem na głowie. Leonid odszedł do przeciwległej ściany i strzelił. Pocisk trafił kilka centymetrów poniżej szklanki. Nieszczęsny Żyd padł martwy.

      „Co robić?” – pytają czekiści. Szkoda mi było Chruszczowa seniora, który akurat przebywał na froncie stalingradzkim, a tu synalek po pijaku wyciął mu taki numer.

      W tamtym czasie prawo wojenne pozwalało na wyrok w zawieszeniu z wysłaniem winowajcy na pierwszą linię frontu. Po naradzie z prokuratorem podjęto taką właśnie decyzję. Leonid wyjechał na front, walczył uczciwie i w jednej z potyczek poległ. Ale to dygresja90.

      Nazajutrz z Wyszyńskim pojechaliśmy na lotnisko i zaczęliśmy trenować wartę honorową i orkiestrę (w wykonaniu hymnu Wielkiej Brytanii) itd.

      Około godziny 1 po południu w powietrzu ukazał się czterosilnikowy samolot, ale wysokości nie wytracał. Wyłożyliśmy znak „możecie lądować”. Samolot pomachał skrzydłami, przekazując pozdrowienia, a radiotelegrafista nadał z jego pokładu: „Paliwa wystarczy do Moskwy”.

      Zadzwoniliśmy do stolicy, po czym pojechaliśmy na daczę, gdzie wszystko było przygotowane do uroczystego obiadu. Nakryto stół dla 20 osób, tymczasem przyjechaliśmy tylko my dwaj. Wobec tego zwołaliśmy członków rodzin kierownictwa KC mieszkających w sąsiednich domach i porządnie sobie podjedliśmy.

      Moja rodzina też tam była. Dwuletnia Swietłanka niestety chorowała. Szkoda. Mieszkali tam, nudzili się, a o sytuacji na froncie mogli wyrokować tylko na podstawie radia i gazet. Wowka91 przekazywał im komunikaty Sowinformbiura.

      Potem się dowiedziałem, że Churchill przywiózł na Kreml złą wiadomość – sojusznicy w roku 1942 nie są w stanie uruchomić tak zwanego drugiego frontu92.

      Zatopić kopalnie Donbasu

      W połowie października Niemcy atakowali na szerokim froncie, zagrażając Moskwie i Donbasowi.

      15 października zostałem wezwany do Stawki. Przechadzając się po gabinecie, Stalin mówił: „Niemcy pchają się na Ukrainę, by pozbawić nas donbaskiego węgla. Nie możemy im na to pozwolić. Polecicie tam i wysadzicie w powietrze wszystkie zbiorniki wodne, by zatopić kopalnie Donbasu. Skontaktujcie się na miejscu z sekretarzami obwodu woroszyłowgradzkiego oraz stalińskiego i razem zorganizujcie tę pracę. Sprawa jest pilna, 2–3 dni”93.

      Powiedziałem, że się postaram, i wyszedłem. Zamówiłem samolot i po godzinie wyleciałem


Скачать книгу

<p>89</p>

Bataliony antydywersyjne powołano do życia na mocy postanowienia Rady Komisarzy Ludowych z 24 czerwca 1941 r. „O środkach walki z desantami i dywersantami przeciwnika w pasie przyfrontowym”. Oddziały te formowano z „niepoborowych” pracowników organizacji partyjnych, komsomolskich, gospodarczych czy związkowych. Ich zadanie polegało na zatrzymywaniu i likwidacji dywersantów, spadochroniarzy przeciwnika, szpiegów, dezerterów, bandytów, spekulantów itp. Zdania historyków co do skuteczności działania tych formacji znacznie się różnią.

W celu wykonania wymienionego postanowienia w NKWD powołano sztab do walki z niemieckimi spadochroniarzami i dywersantami w pasie przyfrontowym, którego szefem został generał major G. Pietrow. Podlegały mu grupy operacyjne, których zadaniem było penetrowanie terenu w poszukiwaniu przeciwnika. Działalność tę koordynował Sierow. Co ciekawe, tenże Pietrow 13 października 1941 r. został jednocześnie szefem sztabu ochrony obwodu moskiewskiego, czyli bezpośrednim podwładnym Sierowa. W przyszłości ich losy niejednokrotnie się przetną. (Patrz tekst rozkazu: S.W. Bilenko, Na ochranie tyła strany, Istriebitielnyje bataliony i połki w Wielikoj Otieczestwiennoj wojnie 1941–1945, Nauka, Moskwa 1988, s. 250–251).

<p>90</p>

Leonid Chruszczow, który po pijackiej libacji zastrzelił marynarza, skazany został na osiem lat z pobytem na pierwszej linii frontu. 11 marca 1943 r. nie powrócił z zadania bojowego.

<p>91</p>

W.I. Sierow (1933–1993).

<p>92</p>

Brytyjski premier Winston Churchill przyleciał na rozmowy na Kreml w dniach 12–14 sierpnia 1942 r. w czasie niemieckiego natarcia na Stalingrad. Ze względów konspiracji trasa przebiegała przez Kair i Teheran, a Brytyjczyk leciał specjalnym bombowcem wysokościowym. Głównym celem rozmów było nawiązanie osobistego kontaktu z sowieckim przywódcą oraz powiadomienie go o niemożliwości otwarcia drugiego frontu w 1942 r. Churchill z właściwą sobie swadą opisał swoją misję: „To tak jakby wieźć duży kawał lodu na biegun północny. Niemniej byłem przekonany, że moim obowiązkiem jest osobiście przekazać im wszystkie fakty i porozmawiać ze Stalinem twarzą w twarz, a nie polegać tylko na depeszach i pośrednikach” (U. Czerczill, Wtoraja mirowaja wojna, Wojenizdat, Moskwa 1991, t. 2, s. 508).

Mimo że sir Winston nie był w stanie dodać otuchy swemu partnerowi w negocjacjach, wizytę zakończono przyjacielskim obiadem z licznymi toastami w kremlowskim mieszkaniu Stalina. Lód w stosunkach między dwoma liderami stopniał.

<p>93</p>

Albo Sierow myli daty, albo była to druga jego podróż do oblężonego Charkowa. Już 26 sierpnia meldował Berii przez WCz o sytuacji w tym mieście i poczynionych przez niego krokach. Między innymi rozkazał wysiedlić około 100 niemieckich rodzin wykrytych dodatkowo przez NKWD w obwodzie dniepropietrowskim, aresztował 500 osób o „nastawieniu antysowieckim i defetystycznym, oczekujących nadejścia Niemców”. W jego ocenie sytuacja w Charkowie jest wybuchowa, spowodowana wadliwie zorganizowaną akcją ewakuacji mieszkańców, brakiem pracy wyjaśniającej ze strony lokalnych władz i potęgowaniem niezadowolenia ze strony elementów kontrrewolucyjnych. Doszło do strajków i celowych absencji w pracy na znak protestu przeciwko ewakuowaniu jakoby tylko rodzin wysokiego kierownictwa (Naczało. Organy gosudarstwiennoj biezopasnosti w WOW. Sbornik dokumientow, t. 2, ks. 2, Ruś, Moskwa 2000, s. 143–146).