Syntezy i niuanse. Janusz Dobieszewski
wielkich klas”133, a myśl Nietzschego styka się bardzo blisko z myślą Marksa: „Siła ultraindywidualizmu Nietzschego polega na ukrytym lub potencjalnym «antyindywidualizmie», na religii Gatunku Rodzaju ludzkiego, której był on w istocie namiętnym wyznawcą i sługą. (…) Marks również odrzuca uświęcone prawa jednostki i głosi faktyczny prymat rozwoju ogólnoludzkiego”134. Ostatnie cytaty pozwalają stosunek Łunaczarskiego do myśli Nietzschego nieco skomplikować. Dlaczego ultraindywidualizm tylko „styka się bardzo blisko” z kolektywizmem, a perspektywa Gatunku jest w myśli Nietzschego tylko czymś „ukrytym lub potencjalnym”?
Ludzkie działania i ideały mogą opierać się – według Łunaczarskiego – na dwóch przeciwstawnych zasadach: woli mocy lub zasadzie sprawiedliwości135. Wola mocy realizuje się w dążeniu do intensyfikacji życia, podporządkowania otoczenia, jest potęgą spontanicznego tworzenia, udowodnienia swego geniuszu. Bywa egoistyczna, a nawet okrutna, buntuje się wobec świata, jego norm, praw, wartości moralnych, o ile stanowią jej ograniczenie. Natomiast zasada sprawiedliwości znajduje wyraz w ideałach egalitarystycznych, w szacunku dla drugiej jednostki, uznaniu jej równowartości, w poczuciu wspólnoty, identyfikacji z Gatunkiem. Może ją charakteryzować także pragnienie zemsty (właściwe psychologii tłumu) oraz próby niszczenia dziedzictwa kulturowego.
Obydwie te zasady są – według Łunaczarskiego – równouprawnione, równowartościowe. Błąd Nietzschego polega na absolutyzacji woli mocy i radykalnym odcięciu się od zasady sprawiedliwości. Ale też nie jest to błąd o charakterze absolutnym, uniemożliwiającym adekwatny opis rzeczywistości. Jest raczej dokładnie odwrotnie, a pewne tu zamieszanie wynika z faktu, że postulowane przez Łunaczarskiego połączenie woli mocy i zasady sprawiedliwości w rzeczywistości jeszcze się nie dokonało i pozostaje ciągle tylko postulatem teoretycznym i etycznym. Rzeczywista historia jest dotychczas procesem ścierania się obydwu zasad: tworzą się w niej skomplikowane układy społeczne o mniej lub bardziej wyraźnej, mniej lub bardziej względnej i ograniczonej przewadze którejś z zasad. Geniusz Nietzschego polegał na uchwyceniu istoty momentu historycznego, potrzeb i wymagań chwili, gdy oto wysuwa się wyraźnie na plan pierwszy wydarzeń potrzeba i stwarzają się szanse ostatecznego przezwyciężenia dotychczasowych zmagań między zasadą sprawiedliwości a wolą mocy, gdy pojawia się możliwość oczekiwanego pogodzenia, twórczej syntezy mocy i sprawiedliwości. Uznając aktualność konieczności połączenia woli mocy z zasadą sprawiedliwości, nie liczył tu Łunaczarski na jakąś natychmiastową realizację takiej syntezy. Co więcej, w procesie realizacji tej konieczności znacznie większą rolę przypisywał woli mocy. Dlatego nie wydaje się słuszne twierdzenie, iż uznając równowartościowość woli mocy i zasady sprawiedliwości, Łunaczarski tym samym zdecydowanie odciął się od stanowiska Nietzschego136.
Nie oznacza to jednak oczywiście z kolei jakiegoś pełnego i afirmatywnego przejęcia przez Łunaczarskiego koncepcji Nietzschego. Musi ona zostać zinterpretowana w sposób przezwyciężający jej niekonsekwencje i zaskakujące rezultaty społeczne (zaskakujących sojuszników) myśli Nietzschego. Łunaczarski starał się więc wydobyć z myśli Nietzschego to, co wartościowe, ale i „ukryte”, „potencjalne”; starał się przezwyciężyć Nietzscheański arystokratyzm, przekroczyć owe granice, które sprawiają, że ultraindywidualizm tylko zbliża się do kolektywizmu, i które stawiają myśl Nietzschego wobec niebezpieczeństwa skrajnego, ale i fałszywego indywidualizmu. Interpretacja Łunaczarskiego opiera się na uspołecznieniu, skolektywizowaniu podmiotu woli mocy. Staje się nim ludzkość, tworząca w walce z przyrodą swój świat społeczno-historyczny; zaś w epoce współczesnej wyrazicielem i spadkobiercą twórczych zdolności ludzkości jest proletariat. Prowadzi to do nieco innej niż u Nietzschego koncepcji realizowania się woli mocy. Podstawowym obszarem jej działania jest przezwyciężanie ograniczeń naturalnych, poszerzanie zakresu wolności ludzi wobec przyrody. Urzeczywistnioną mocą ludzkości są tu siły wytwórcze; ich rozwój wyraża wolę zwiększania tej mocy. Podmiotem owych działań nie jest odrębna jednostka, ale ludzkość, a mówiąc precyzyjniej: postępowe klasy społeczne, reprezentujące wolę mocy ludzkości. W ten sposób, wychodząc od Nietzschego, doszliśmy do całej problematyki materializmu historycznego, co pozwalało Łunaczarskiemu zdecydowanie bronić myśli Nietzschego jako postępowej, twórczej i ściśle powiązanej z marksizmem. Marksizm, podobnie jak filozofia Nietzschego, jest filozofią twórczości, optymizmu, aktywizmu, samodzielności. Obie filozofie podobne są w odrzuceniu jakiejkolwiek bierności, zależności, transcendencji: „Podobnie jak Nietzsche stoimy na stanowisku, że tragizm życia znajduje rozwiązanie w sobie samym, sam siebie uzasadnia, że głęboko tragiczny stosunek do życia może być pokrzepiający, a nawet radosny”137. „Teorie spirytualistyczne często były pociechą ludzi chorych i chorej ludzkości. Sądzimy wraz z Nietzschem, że każda wiara w świat nadprzyrodzony jest rezultatem takiego łaknienia pociechy”138. Antytranscendentność jest tym, co stanowi o specyfice, historycznej i intelektualnej roli, ethosie obydwu filozofii139. Odrębne rezultaty i wnioski, przeciwstawne oceny polityczne zbieżność tę tym silniej potwierdzają. Można to też wyrazić w ten sposób, że przeciwstawne rozstrzygnięcia szczegółowe wykazują, że przyjęcie perspektywy antytranscendentnej, przezwyciężając dualizm charakterystyczny dla myślenia religijnego, niesie z sobą inną dwoistość czy sprzeczność – tyle, że twórczą, praktyczną, aktywną.
Marksizm Łunaczarskiego, stosunek marksizmu do Nietzschego, możliwość przyswojenia przez marksizm jego myśli lub elementów tej myśli – cała ta problematyka prowadzi do kolejnej kwestii o charakterze już ogólniejszym, i to nie tylko teoretycznym, lecz również praktycznym, wręcz polityczno-ideologicznym. Chodzi o etyczne „zaplecze” marksizmu: czy jest nim zespół wartości „twardych”, czy raczej „miękkich”140? Wybór prowadzi do różnorakich konsekwencji. Wartości „twarde” wiązałyby się z wolą mocy, etyką silnych, pochwałą ekspansji gatunkowej człowieka, rozwoju sił wytwórczych nawet kosztem wymogów sprawiedliwości – z afirmacją walki, heroizmu, twórczości, honoru. Wartości „miękkie” łączyłyby się natomiast z zasadą sprawiedliwości, z przyjaźnią, miłością bliźniego, sympatią, równością, wartościami socjalnymi, bezpieczeństwem; ekspansja ekonomiczna byłaby tu podporządkowana tym wartościom. Można by na gruncie powyższego przeciwieństwa systemów wartości mówić o dwóch typach socjalizmu – „socjalizmie z bólu” i „socjalizmie z pasji”. Rozstrzygnięcie, który zespół wartości bliższy byłby duchowi marksizmu (co zarazem wiązałoby się z określeniem znaczenia wątku Nietzscheańskiego w marksizmie), nie jest celem tego tekstu, niemniej warto wskazać na dwie przesłanki ewentualnego rozwiązania.
Po pierwsze, marksistowska pogarda i ironia wobec tkliwego sentymentalizmu i mdłego moralizatorstwa wcale nie musi oznaczać utożsamiania się z systemem wartości „twardych”.
Po drugie, samo postawienie problemu wartości „twardych” i „miękkich” oraz stosunku między nimi wyrasta u Łunaczarskiego z wyraźnego rozdzielenia celów bliższych i dalszych – ostatecznych ideałów i bieżących konieczności. Można mieć wszakże zastrzeżenia co do zasadności takiego rozdzielenia na terenie marksizmu, a najwybitniejszym i najbardziej skrajnym rzecznikiem takiego odrębnego stanowiska byłby zapewne György Lukács, który uznałby problem wartości „twardych” i „miękkich” za błędnie postawiony, będący przejawem świadomości urzeczowionej.
Kończąc prezentację poglądów Łunaczarskiego i tym samym opis drugiego wyróżnionego przez nas kręgu obecności myśli Nietzschego w filozofii rosyjskiej, warto przytoczyć późniejszą
133
Tamże, s. 242.
134
Tamże, s. 224, 223.
135
Por. L. Turek,
136
L. Turek,
137
A. Łunaczarski,
138
Tamże, s. 49.
139
Por. W. Mackiewicz,
140
Por. A. Walicki,