Doświadczenie wglądu. Joseph Goldstein
których wolimy nie widzieć i do których się nie przyznajemy sami przed sobą. Prawdomówność sprzyja uczciwości wobec siebie i większej otwartości na to, co jest. Wtedy zaczynamy wyraźniej widzieć swoje neurotyczne wzorce psychiczne i je przepracowywać.
Czwarty element drogi na szczyt to właściwe działanie (samma kammanta). Chodzi w nim o to, aby nie zabijać i minimalizować cierpienie, jakie zadajemy innym istotom; aby nie kraść, czyli nie brać tego, co nie zostało nam dane; oraz aby nie nadużywać seksualności, co w kontekście codziennego życia można w sensie najbardziej podstawowym rozumieć jako niepowodowanie cierpienia, niefolgowanie żądzy i dążeniu do przyjemnych doznań.
Często nie zdajemy sobie sprawy z dalekosiężnych skutków naszych działań. Ilustruje to fragment książki Le Mont Analogue8.
Ludzi wspinających się na szczyt obowiązywała zasada, że począwszy od pewnej wysokości, nie wolno było zabijać żadnych żywych istot. Wędrowcy musieli mieć własny prowiant. Któregoś dnia jednego z nich zaskoczyła w tej strefie gwałtowna zamieć śnieżna. Człowiek ten spędził trzy dni bez jedzenia w naprędce skleconym szałasie i niemal zamarzł na śmierć. Trzeciego dnia zamieć ustała. Pielgrzym dostrzegł wówczas sędziwego szczura gramolącego się z nory i przyszło mu do głowy, że nic się wielkiego nie stanie, jeśli zabije go, żeby się pożywić i móc ruszyć w drogę powrotną. Udało mu się kamieniem zabić szczura. Później wrócił do domu i zajął się swoimi sprawami. Jakiś czas potem wezwano go jednak przed trybunał przewodników, ludzi odpowiedzialnych za górę i szlak na szczyt. Musiał się rozliczyć z zabicia szczura. O całym tym wydarzeniu zdążył całkiem zapomnieć, tymczasem okazało się, że miało ono poważne reperkusje. Ponieważ ów szczur był bardzo stary, brakowało mu sił, aby łapać zdrowe owady, żywił się więc tylko chorymi. Kiedy został zabity, chora część populacji przestała podlegać naturalnej kontroli. Choroby rozprzestrzeniły się na cały gatunek, co spowodowało jego wyginięcie. A ponieważ owady te zapylały większość roślinności porastającej zbocza, to kiedy ich zabrakło, ona też zaczęła obumierać. Rośliny wiązały górską glebę, więc kiedy ich zabrakło, nasilił się proces erozji. W końcu miało miejsce wielkie osuwisko, które zablokowało ścieżkę prowadzącą na szczyt. Próby wytyczenia nowego szlaku doprowadziły do śmierci kilkunastu ludzi. A wszystko to nastąpiło w wyniku pozornie błahego wydarzenia, którym było zabicie starego szczura.
Ponieważ nie zawsze jesteśmy w stanie przewidzieć długofalowe konsekwencje swoich czynów, powinniśmy dbać o to, by nie powodować zakłóceń w środowisku, tylko odznaczać się spokojem i łagodnością, miłością i współczuciem.
Następnym elementem ośmiorakiej ścieżki dotyczącym naszych relacji w świecie jest właściwy sposób zarobkowania (sammā ājīva). Oznacza to utrzymywanie się z takiej pracy, która nie jest szkodliwa dla innych, i nietrudnienie się niczym, co wiąże się z zabijaniem, kradzieżą i nieuczciwością. Istnieje tradycyjna lista zajęć powodujących cierpienie, uważanych za niewłaściwe, na przykład handel bronią lub środkami odurzającymi, polowanie czy rybołówstwo. Dharma nie polega tylko na siedzeniu. Praktyka medytacyjna jest potężnym narzędziem służącym pogłębianiu zrozumienia, ale to zrozumienie i mądrość muszą być wcielane w życie. Właściwe zarobkowanie stanowi ważną część tego procesu integracji. Ujmując to w duchu amerykańskich Indian, „gdy kroczymy w święty sposób, wtedy życie staje się sztuką”9. Róbmy to, co robimy, w święty sposób. Róbmy to świadomie.
Kolejne trzy elementy ścieżki dotyczą przede wszystkim praktyki medytacji. Pierwszy z nich można pod wieloma względami uznać za najważniejszy: właściwy wysiłek (sammā vāyāma). Jeśli nie zdobędziemy się na wysiłek, nic się nie wydarzy. Na gruncie Abhidharmy (Abhidhamma), buddyjskiej psychologii, uważa się, że wysiłek jest źródłem wszystkich osiągnięć, podstawą wszelkich dokonań. Jeśli chcemy dostać się na szczyt góry, ale usiądziemy u jej podnóża i będziemy tylko o tym myśleć, nic nie wskóramy. Szczyt zdobywa się właśnie poprzez wysiłek, faktyczne wspinanie się pod górę, stawianie jednego kroku za drugim. Według słów Ramany Maharisziego, wielkiego mędrca współczesnych Indii, „bez wysiłku nic się nie osiągnie. Panowanie nad własnym umysłem nie jest naszym przyrodzonym prawem. Powodzenie to zasługa wytrwałości”10. Wysiłek musi być jednak zrównoważony. Spięcie i niepokój to wielkie przeszkody. Energię musi uzupełniać spokój. Przypomina to strojenie gitary. Jeśli struny są zbyt napięte lub zbyt luźne, instrument nie brzmi dobrze. W naszej praktyce również musimy być wytrwali i konsekwentni, ale psychicznie odprężeni i opanowani, aby podejmowany wysiłek nie był wymuszony. Tak wiele mamy w sobie do odkrycia, tyle poziomów umysłu do zrozumienia. Ścieżka otwiera się w wyniku czynionych starań. Nikt tego za nas nie zrobi. Nikt nie może oświecić innej istoty. Oświecenie Buddy rozwiązało jego problemy, ale nie nasze… niemniej wskazało nam drogę. Każdy z nas musi samodzielnie podążać tą ścieżką.
Uważność (sammā sati) to siódmy element tej szlachetnej ośmiorakiej ścieżki, polegający na uświadamianiu sobie, co dzieje się w chwili obecnej. Chodzi o zauważanie zmienności wszystkich zjawisk: uświadamianie sobie ruchu ciała podczas chodzenia; świadomość wpływania i wypływania powietrza przez nos lub podnoszenia się i opadania brzucha podczas obserwowania oddechu; dostrzeganie pojawiających się myśli i uczuć. Jak wyraził to jeden z mistrzów zen: „Kiedy chodzisz, chodź, kiedy siedzisz, siedź, lecz przede wszystkim nie wahaj się!”11. Jakikolwiek jawi się akurat obiekt, chodzi o zauważenie go, uprzytomnienie go sobie, ale bez lgnięcia, które jest przejawem chciwości, bez odrzucania, które świadczy o nienawiści, i bez zapominania, które jest przejawem ułudy. Przyglądamy się tylko, jak wszystko płynie, jedynie obserwujemy toczący się proces. Kiedy ćwiczymy się w uważności, życie nabiera pewnego rytmu i cały dzień staje się tańcem. Uważność zapewnia umysłowi stabilność i równowagę, co wraz z wyostrzoną przytomnością pozwala spokojnie obserwować rozgrywający się wokół nas spektakl.
Ostatnim elementem drogi na szczyt jest właściwa koncentracja (sammā samādhi), czyli zdolność umysłu do konsekwentnego kierowania uwagi na wybrany obiekt, zwana czasem „jednoupunktowieniem” umysłu. Dopóki koncentracja się dobrze nie ugruntuje, pierwsze dni tej wędrówki mogą wydawać się trudne. Wspinaczka wymaga pewnej dozy siły fizycznej. Jeśli nie jesteście jeszcze wystarczająco silni, początkowo będziecie czuć zmęczenie i niewygodę. Ale w miarę jak ciało się wzmacnia, droga pod górę staje się łatwiejsza. Tak samo jest z medytacją. Wraz z pogłębianiem się koncentracji skupienie na chwili bieżącej sprawia coraz mniej trudności. Łatwo wtedy przezwyciężyć przeszkody napotykane w początkowej fazie praktyki.
Jeśli postawimy na piecu imbryk, ale co kilka minut będziemy zdejmować pokrywkę, zagotowanie wody zajmie więcej czasu niż wtedy, gdy zostawimy go w spokoju.
Odosobnienie medytacyjne to wyjątkowa okazja do zintensyfikowania koncentracji i pogłębienia uważności. Ciągłość praktyki pozwala kumulować jej efekty i nie mija wiele czasu, a umysł niezwykle się wzmacnia i staje się bardzo wnikliwy.
Nasza podróż łączy w sobie właściwe relacje ze światem z pogłębiającym się zrozumieniem i wglądem we własną naturę. W Le Mont Analogue znajdujemy odpowiednią radę dotyczącą podążania pod górę tą ścieżką mądrości:
Nie spuszczaj z oczu ścieżki prowadzącej na szczyt. Ale nie zapominaj też, aby patrzeć, co masz akurat przed sobą. Ostatni krok zależy od pierwszego. Niech ci się nie wydaje, że już jesteś u celu tylko dlatego, że widzisz szczyt. Uważaj, gdzie stąpasz. Upewnij się, gdzie postawić kolejny krok. Nie pozwól jednak, aby to odwróciło twą uwagę od najwyższego celu. Pierwszy krok zależy od ostatniego12.
Trzeba gruntować się w teraźniejszości i praktykować uważność skupioną na chwili obecnej, ufając swojej wizji wolności.
Pytanie: Mam wrażenie, że doznania