Doświadczenie wglądu. Joseph Goldstein

Doświadczenie wglądu - Joseph  Goldstein


Скачать книгу
się delikatny, można to wykorzystać do wprowadzenia umysłu na podobny poziom subtelności. Kiedy czujecie, że oddech się wysubtelnia, spróbujcie na tyle wyostrzyć uwagę, aby nadal go wyczuwać. Wymaga to dodatkowej energii, ale potrzebnej nie do działania, tylko do trwania w ciszy.

      Jak rozpoznać, czy ktoś jest oświecony?

      Oświecona istota jest nie do wykrycia. Wolnego umysłu nie da się postrzec zmysłami, ponieważ wykracza on poza ich ograniczenia. Jest to jak próba zlokalizowania ognia, który już wygasł. Gdzie go wówczas szukać? Nie sposób myśleć o oświeceniu jako o czymś gdzieś umiejscowionym. Nie ma żadnego specjalnego znaku na czole, który byłby jego wyróżnikiem, natomiast przejawy mądrości i współczucia warto traktować z szacunkiem.

      Chcę nawiązać do relacji z rodzicami i naszego obowiązku, aby próbować wskazać im drogę. Moi rodzice zastanawiają się, dlaczego tu jestem i co tu robię, a ja nie bardzo wiem, jak im to wyjaśnić.

      Istnieje wiele sposobów porozumiewania się, a mowa często nie jest najlepszym z nich. Jeśli w towarzystwie rodziców czy kogokolwiek innego jesteście bardzo opanowani, nieoceniający, akceptujący, wielkoduszni i pełni miłości, nie musicie wypowiadać ani słowa. Wasz własny spokój już tworzy pewną przestrzeń. Ale to wymaga sporo czasu. Ludzie są przywiązani do własnego oglądu rzeczywistości i gdy tylko powiecie coś, co jakoś go podważa, przyjmują postawę obronną. Chodzi więc o to, aby nie tworzyć atmosfery zagrożenia, tylko być sobą, pozwalając, aby Dharma sama się ujawniała. Spokojny umysł oddziałuje na otoczenie, tylko potrzebny jest czas, cierpliwość oraz dużo miłości.

      Podczas medytacji na siedząco wizualizowałem oddech jako wodę płynącą tam i z powrotem w tunelu. Czy uważność byłaby większa, gdybym siedział bez wizualizacji?

      Tak. Istotą praktyki jest doświadczanie zamiast tkwienia na poziomie pojęć. A wizualizacja oddechu jest pewną koncepcją. Nie jest to coś, co faktycznie się dzieje, tylko pewna projekcja własnych wyobrażeń na ten proces. A chodzi właśnie nie o tworzenie koncepcji dotyczących oddechu, lecz o bycie ze związanymi z nim doznaniami.

      W jaki sposób oddanie Bogu wpisuje się w praktykę?

      To zależy od tego, co się rozumie pod pojęciem Boga. Ludzie nadają temu słowu rozmaite znaczenia. Można utożsamiać Boga z najwyższą prawdą, która jest równoznaczna z Dharmą, prawem, tym, jak się rzeczy mają. Droga oddania polega na pozwalaniu, aby sprawy toczyły się własnym torem. Na pozwalaniu, aby mogła się przejawiać Dharma.

      PORANEK, DZIEŃ TRZECI

      W pogłębianiu wglądu szczególne znaczenie ma czynnik psychiczny, którym jest odczuwanie (vedanā). Każda chwila świadomości cechuje się mianowicie tym, że odczuwamy ją jako przyjemną, nieprzyjemną lub neutralną. To właśnie takim nacechowaniem każdego doświadczenia uwarunkowana jest nasza skłonność do lgnięcia i odrzucania – przywiązywania się do przyjemnych przedmiotów i uczuć i traktowania z niechęcią i odrzucania nieprzyjemnych. Kiedy uprzytamniamy sobie takie odczucia, możemy zacząć je obserwować w sposób zdystansowany i zrównoważony.

      Jedną z kategorii obiektów percepcji, gdzie odczuwanie zajmuje dominującą pozycję, są doznania fizyczne. Doświadczamy tych doznań dość jednoznacznie jako przyjemnych lub nieprzyjemnych. Obejmowanie ich uwagą jest dobrym sposobem wyrabiania w sobie uważności na odczuwanie, czyli doświadczania ich bez lgnięcia do tych błogich, lekkich i ekscytujących i bez awersji wobec bólu czy napięcia. Obserwujcie po prostu na bieżąco wszystkie doznania – ciepło, zimno, swędzenie, mrowienie, lekkość, ciężar – wraz z towarzyszącymi im odczuciami, nie lgnąc do nich, nie odrzucając ich ani się z nimi nie utożsamiając.

      Rozpocznijcie siedzenie, kierując uwagę albo na podnoszenie się i opadanie brzucha, albo na przepływ oddechu. Następnie, gdy na plan pierwszy wysuną się doznania w ciele, to im poświęćcie całą uwagę. Ważne jest, aby robiąc to, zachować odprężony umysł, zwłaszcza gdy pojawiają się silne doznania bólu. Umysł i ciało mają skłonność do reagowania na ból napięciem. Jest to wyraz awersji, niechęci, unikania, i wytrąca umysł z równowagi. Chodzi o to, aby mimo bólu odprężyć się i obserwować przepływ. Kiedy umysł jest cichy, rozluźniony i uważny, doznajemy bólu nie jako czegoś stałego, tylko jako przepływu, chwila po chwili pojawiającego się i zanikającego. Siedźcie z rozluźnionym i spokojnym umysłem, obserwując przepływ doznań bez niechęci i bez oczekiwań.

      Ból jest dobrym przedmiotem medytacji. Kiedy czujemy w ciele silny ból, koncentracja się wzmacnia. Łatwo skupić na nim umysł, który wówczas zbytnio nie błądzi. Ilekroć doznania w ciele wysuwają się na plan pierwszy, czyńcie je przedmiotem medytacji. Kiedy przestają dominować, wracajcie do oddechu. Przytomność powinna nabrać pewnego rytmu, nie przeskakiwać z jednej rzeczy na drugą, nie lgnąć do niczego, tylko rejestrować: „opadanie, wznoszenie się”, „ból”, „swędzenie”, „ciepło”, „zimno”, „opadanie, wznoszenie się”. Kiedy zauważycie, że napinacie się z powodu bólu, dokładnie zbadajcie charakter tego uczucia niewygody, tej dolegliwości. Obejmijcie uważnością to doznanie, a umysł w naturalny sposób dojdzie do stanu równowagi.

      WIECZÓR, DZIEŃ CZWARTY

      Istnieje pewna pradawna przepowiednia, że dwa tysiące pięćset lat po śmierci Buddy nastąpi wielkie odrodzenie i rozkwit Dharmy. Obecnie właśnie tego doświadczamy pod postacią renesansu praktyk duchowych. Aby dokładniej zrozumieć tę przepowiednię, warto zapoznać się ze znaczeniem pojęcia „Dharma” (pali dhamma). Jest to słowo sanskryckie, które najogólniej rzecz biorąc, znaczy prawo, tao, to, jak się rzeczy mają i jakiemu podlegają procesowi. Na gruncie buddyzmu określa się tak naukę Buddy. Termin ten obejmuje też wszelkie elementy psychofizyczne, z których składa się każda istota. Poszczególne przejawy aktywności umysłu – myśli, wizje, emocje i świadomość – jak również składniki materii nazywane są więc „dharmami”13. Praca duchowa polega na odkrywaniu i badaniu w sobie tych dharm, na odsłanianiu i penetracji wszystkich składników umysłu i ciała, na uprzytamnianiu sobie każdego z nich z osobna oraz zyskiwaniu zrozumienia praw rządzących powiązaniami między nimi oraz procesem, w jakim uczestniczą. Właśnie to tutaj robimy: w każdej chwili doświadczamy prawdy naszej natury, prawdy tego, kim i czym jesteśmy.

      Istnieje pewien tryb działania umysłu stanowiący podstawę procesu duchowego odkrywania – tak zwana „naga uwaga”. Pozwala ona obserwować rzeczy takimi, jakie są, bez preferencji, porównywania, oceniania i rzutowania własnych projekcji i oczekiwań na to, co się dzieje. Jest to niewybiórcza, nieingerująca przytomność.

      Stan nagiej uwagi dobrze wyraża słynne japońskie haiku14:

      Stary staw.

      Wskakuje żaba.

      Plum!

      Nie ma tu dramatycznego opisu zachodu słońca i spokojnego wieczornego nieba nad stawem ani rozwodzenia się, jakie to było piękne. Tylko krystalicznie czysty odbiór tego, co się stało. „Stary staw. Wskakuje żaba. Plum!”. Naga uwaga: uczenie się, jak obserwować i widzieć wszystko w sposób prosty i bezpośredni. Gdy nie ma niczego zbędnego, umysł staje się niezwykle wnikliwy.

      W miarę jak nabywamy umiejętności posługiwania się nagą uwagą, w naszym życiu zaczynają następować pewne podstawowe zmiany. Hasłem przewodnim naszych czasów jest „być tu i teraz”, to znaczy żyć w chwili obecnej. Problem polega na tym, jak to zrobić. Nasz umysł zazwyczaj tkwi w przeszłości, myśląc o rzeczach, które już miały miejsce, lub snuje plany na przyszłość, wyobrażając sobie, często z niepokojem i obawami, co się może wydarzyć. A jeśli wspominamy przeszłość lub fantazjujemy


Скачать книгу