Tajemnice walizki generała Sierowa. Iwan Sierow

Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow


Скачать книгу
a Komisariat już dwa tygodnie nie potrafi przywrócić łączności bezpośredniej. Połączyli Stalina okrężną drogą przez Wołchow i inne stacje pośrednie, wydłużając linię do 1500 kilometrów. Nic dziwnego, że nie słychać.

      Usilnie prosiłem, by stacje WCz i linie łączności miały jednego gospodarza, ponieważ stacjami WCz rządzi MSW, a liniami – Ludowy Komisariat Łączności. Głupota. Cokolwiek się przydarzy, winnych nigdy nie ma. Kiwają jeden na drugiego. Połączyłem się więc z komisarzem Pieriesypkinem* i przekazałem mu treść rozmowy ze Stalinem. Potem zadzwoniłem do Stalina, który się oburzył i zapowiedział, że wezwie mnie wieczorem.

      Istotnie, wieczorem wezwano mnie na Kreml z Pieresypkinem, który pełnił też funkcję zastępcy ludowego komisarza obrony.

      Stalin od razu go spytał: „Dlaczego łączność źle pracuje?”. Zapytany usiłował przerzucić winę na stacje WCz. Na początku milczałem, ale potem mówię: „Tow. Stalin, spytajcie go, dlaczego łączą przez Wołchow, a nie na wprost?”. Pieriesypkin się zająknął i musiał przyznać, że bezpośredniego połączenia z Moskwy do Kalinina brak.

      Stalin się uniósł, zaczął czynić mu wyrzuty, a potem zwrócił się do mnie: „Co należy zrobić, by łączność działała jak należy?”. Odpowiedziałem, że stacje WCz i linie przewodowe winny być w jednym ręku, wtedy będzie porządek. Wódz na to: „Słusznie, należy przekazać do NKWD linie łączności wraz z wojskami, które je obsługują”104.

      Pieriesypkin usiłował oponować, ale Stalin na niego się obruszył, zarzucił bałagan w podległych służbach i natychmiast podjął decyzję o przekazaniu kompetencji. Pieriesypkin po tym miał czelność poprosić o nadanie dwóm pułkom łączności miana gwardyjskich, na co wódz z uśmieszkiem zareagował: „Jakie gwardyjskie, kiedy łączności zapewnić nie potrafią?”.

      W tej chwili do gabinetu wszedł sekretarz moskiewskiego komitetu miejskiego, równocześnie szef Głównego Zarządu Politycznego Armii Czerwonej A.S. Szczerbakow i nieśmiało, przestępując z nogi na nogę i zaglądając do trzymanego w ręku papierka, zameldował Stalinowi, że na Froncie Zachodnim trafił do niewoli niemiecki oficer. Zeznał, że Hitler rozkazał swym armiom zajęcie do 7 listopada Moskwy, gdzie osobiście ma odbierać defiladę na placu Czerwonym.

      Stalin spojrzał na nas i spokojnie tak odrzekł: „Głuptas z tego Hitlera. Zamiast Koniewa wysłaliśmy na Front Zachodni zdolniejszego i bardziej bojowego Żukowa. Oprócz tego niedługo dotrą pod Moskwę świeże wojska z Dalekiego Wschodu, które skierujemy na Front Zachodni. Hitler będzie uciekał spod Moskwy, aż się będzie kurzyło”.

      Powiedział to z dużą pewnością siebie, z wiarą w nowego dowódcę, a co najważniejsze – z przekonaniem, że obronimy Moskwę przed niemieckimi agresorami.

      Rozmawiałem potem z A.S. Szczerbakowem telefonicznie i spytałem, jaka dokładnie była treść rozkazu Hitlera do swoich wojsk, który znaleziono przy niemieckim oficerze. Przekazał mi, że jakoby Armia Czerwona już jest rozgromiona i Niemcy pędzą niedobitki wojsk sowieckich w kierunku Moskwy.

      Odczytał mi fragment: „Należy obejść Moskwę od południa i północy, odciąć drogi zaopatrzenia sowieckiej stolicy, jak również okrążyć Tułę, Kaszyrę i Stalinogorsk. Pierścień okrążenia należy zawęzić do stołecznej obwodnicy kolejowej. Z rozkazu Führera wszelkie propozycje kapitulacji Moskwy mają być odrzucane”.

      Szef ochrony strefy moskiewskiej

      Codziennie wyjeżdżałem na „front”, czyli na odległość 20–25 kilometrów od stolicy, gdzie okopały się jednostki Armii Czerwonej. „Okopały się”, owszem, ale w ostatnich dniach setki i tysiące naszych żołnierzy i dowódców różnego szczebla pod byle pretekstem udawały się do Moskwy. Musiałem powiadomić o tym zjawisku Stawkę…

      Po kilku dniach powierzono mi sporządzenie planu ochrony podejść do stolicy na wszystkich prowadzących do niej szosach – mińskiej, możajskiej, gorkowskiej, kalinińskiej, smoleńskiej, kałuskiej i in. Należało wystawić grupy zbrojnych pograniczników bezpośrednio za linią frontu w celu zatrzymywania cofających się bezładnie oddziałów Armii Czerwonej oraz pojedynczych żołnierzy, formować z nich zdolne do walki jednostki i przekazywać je do dyspozycji Frontu Zachodniego, którym dowodził wtedy G.K. Żukow.

      Przygotowałem co należy, wykreśliłem odpowiednią mapę, wskazałem liczbę żołnierzy niezbędną do wykonania zadania, napisałem projekt stosownego postanowienia GKO, zostawiłem wolne miejsce na podpisy kierownictwa i wysłałem papiery na Kreml.

      Po godzinie 2 w nocy dokument już do mnie wrócił jako postanowienie GKO. Ku swemu zdziwieniu zobaczyłem, że na szefa ochrony moskiewskiej strefy obronnej wyznaczono generała pułkownika I.A. Sierowa105.

      Postanowienie GKO – to dla mnie nakaz działania. Następnego dnia dobrałem sobie kilku generałów znanych mi jeszcze ze wspólnych studiów w Akademii, wyznaczyłem ich na dowódców poszczególnych odcinków, przydzieliłem im oddziały zbrojne NKWD i wieczorem wszystkie sektory rozpoczęły przepisową działalność106.

      Codziennie meldowano mi o zatrzymaniu setek i tysięcy czerwonoarmistów i oficerów, którzy zatłoczonymi drogami brnęli w kierunku stolicy. Osobiście na niektórych odcinkach obserwowałem obrazy, jakby żywcem wyjęte z powieści L. Tołstoja o wojnie z Napoleonem w roku 1812.

      Dla siebie zaprowadziłem następujący porządek dzienny – ubierałem się jak najcieplej z samego rana i wyjeżdżałem na upatrzony odcinek frontu. Odnajdowałem tam dowódcę jednostki Armii Czerwonej i szefa oddziałów NKWD, zapoznawałem się z sytuacją, dyslokacją i zaopatrzeniem wojsk, odnotowywałem prośby dowódców broniących powierzonych im rubieży i po powrocie sporządzałem notatkę, która trafiała do głównodowodzącego. Jak się dowiadywałem później, żadna nie pozostała bez należnej uwagi…

      Z moich obserwacji wynikało poza tym, że we wrześniu, październiku i listopadzie 1941 roku dowódcy pułków i dywizji rzadko wyjeżdżali na przedni skraj obrony i najczęściej kierowali oddziałami z odległości 3–4 kilometrów. Z tego powodu w trudniejszych dla wojsk chwilach nie byli w stanie operatywnie reagować na zmieniającą się sytuację czy też powstrzymać cofających się żołnierzy. Niemcy to wykorzystywali.

      W tym samym czasie Stawka podjęła decyzję o podciągnięciu pod Moskwę do 30 tysięcy świeżych żołnierzy z Azji Środkowej, Rosji centralnej oraz Syberii. Niektóre jednostki już dotarły i zajęły wyznaczone stanowiska.

      Miałem okazję zapoznać się z dywizją legendarnego dziś generała Panfiłowa*, który dopiero co przybył pod stolicę. Po sprawdzeniu jednego z sektorów skręciłem w stronę wioski, z której ciągle dolatywały odgłosy serii karabinów maszynowych i wybuchów pocisków.

      Kiedy podjeżdżałem, we wsi panował spokój, lecz przy każdej chacie stało 5–6 żołnierzy z automatami. Zacząłem z nimi rozmawiać. Opowiedzieli, że Niemcy już cztery razy w ciągu dnia atakowali wioskę, lecz za każdym razem bez powodzenia.

      „Kto wami dowodzi?” – zainteresowałem się. Odpowiedzieli, że nie wiedzą kto to, ale wskazali mi: „Jest teraz w tamtym domu, pośrodku wsi”…

      Wszedłem do chaty. Zobaczyłem generała majora pochylonego nad mapą. Pozdrowiłem go i przedstawiłem się. Generał regulaminowo przepasał się rzemieniem i dopiero potem oficjalnie się przedstawił.

      Sprawiał dobre wrażenie. Nazywał się Panfiłow. Kiedy zaczął wymieniać liczebność swoich wojsk na poszczególnych odcinkach, zaterkotały karabiny maszynowe, wybuchły pociski, rozległy


Скачать книгу

<p>104</p>

Jako zastępca komisarza ludowego Sierow nadzorował pododdziały łączności rządowej. Przyjętą z jego inicjatywy decyzję o połączeniu jednostek czekistowskich z wojskowymi zatwierdził GKO ZSRR uchwałą nr 1129 z 11 stycznia 1942 r. „O zapewnieniu niezawodnej rządowej łączności telefonicznej systemu WCz między Moskwą a sztabami frontu”. Tak powstał nowy rodzaj wojsk – łączności rządowej, istniejący do dnia dzisiejszego. Na marginesie, swoje zawodowe święto wojska łączności specjalnej FSO Rosji obchodzą również z inicjatywy Sierowa. On właśnie podpisał rozkaz nr 2 NKWD ZSRR z 2 stycznia 1944 r., ustalając dzień 15 lutego Dniem Organizacji Wojsk Łączności Rządowej. (Wpieriod na Zapad. Organy gosudarstwiennoj biezopasnosti w WOW, t. 5, ks. 1, Kuczkowo Pole, Moskwa 2007, s. 13).

<p>105</p>

W związku z „koniecznością zaprowadzenia surowego porządku na zapleczu frontu w okolicach Moskwy” postanowienie GKO ZSRR nr 765ss z 12 października 1941 r. nakładało na NKWD obowiązek zapewnienia szczególnej ochrony strefy podmoskiewskiej w rejonie: Kalinin–Rżew–Możajsk–Tuła–Kołomna–Kaszyra. Podzielono ją na siedem sektorów pod ogólnym kierownictwem Sierowa jako szefa ochrony całej strefy podmoskiewskiej. Do jego dyspozycji postawiono 6 tys. żołnierzy NKWD. (Organy gosudarstwiennoj biezopasnosti w WOW. Naczało, t. 2, ks. 2, Ruś, Moskwa 2000, s. 206).

Rozkaz Berii nr 001495 z 13 października do szczegółowych zadań frontu ochrony strefy zaliczał:

– oczyszczenie terenu ze wszystkich elementów podejrzanych i niepewnych,

– wzmocnienie walki z dezercją,

– zaprowadzenie porządku na drogach,

– zapewnienie nieprzerwanej łączności WCz z Moskwą.

W okresie od 15 do 18 października 1941 r. NKWD wykryło 760 dezerterów, zatrzymało 933 osoby „elementu antysowieckiego”, z których 122 wysiedlono, 214 aresztowano, a 597 przekazano lokalnym organom NKWD. (Łubianka w dni bitwy za Moskwu, Zwonnica, Moskwa 2000, s. 80–82, 91–92).

Prócz tego wojska ochrony podjęły się roli „oddziałów zaporowych” – zatrzymywały uciekających z frontu żołnierzy. Jak pisze sam Sierow, do wiosny 1942 r. NKWD „zatrzymało ponad 300 tys. żołnierzy i oficerów, którzy porzucili swe jednostki i wycofywali się w kierunku Moskwy”. Na dodatek przed samym Nowym Rokiem 1942 Sierowowi powierzono także opiekę nad utworzonymi 28 grudnia specjalnymi obozami filtracyjnymi dla żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej powracających z hitlerowskiej niewoli bądź okrążenia.

<p>106</p>

Na podstawie rozkazu NKWD ZSRR z 13 października 1941 r. dowódcami zostali: dowódca brygady M. Bogdanow w sektorze wołokołamskim, starszy major bezpieczeństwa A. Leontjew – w możajskim, generał major I. Pietrow – w małojarosławieckim, starszy major bezpieczeństwa A. Dawydow – w kołomieńskim, dowódca brygady M. Sładkiewicz – w kaszyrskim, major bezpieczeństwa G. Dobrynin – w kalinińskim, generał major I. Lubyj – w sierpuchowskim. Z trzema ostatnimi Sierow studiował w Akademii im. Frunzego. (Łubianka w dni bitwy za Moskwu, Zwonnica, Moskwa 2002, s. 80–81).