Żona nazisty. Jak pewna Żydówka przeżyła Zagładę. Edith Hahn-Beer

Żona nazisty. Jak pewna Żydówka przeżyła Zagładę - Edith Hahn-Beer


Скачать книгу
mnie do domu, gdzie jego matka, Frau Roemer, jedna z najsłodszych kobiet, jakie znałam w życiu, wysuszyła mi włosy i nakarmiła mnie truskawkami ze śmietaną. Przyszedł jej mąż i jego lekkomyślny brat, wujek Felix. W końcu pojawiła się Ilse, młodsza siostra Wolfganga, otrzepując parasolkę. Zwinęli dywan, wyciągnęli gramofon, nałożyli jakąś nową płytę ze swingiem i zaczęliśmy tańczyć. I nagle pojawił się przemoczony do suchej nitki Pepi Rosenfeld.

      – Ta dziewczyna z klubu socjalistycznego zgodziła się ze mną spotkać przy Belwederze, czekałem na nią godzinę i w końcu zrezygnowałem. Jestem taki wściekły! Mama ma rację, dziewczęta są niemożliwe!

      Zobaczył mnie i zamarł w miejscu. Woda z niego kapała, muzyka grała dalej.

      – Tak mi przykro – powiedziałam niewinnie. – Zapomniałam.

      Rozdział 4

      Pułapka miłości

      Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobili hitlerowcy, było rozdanie austriackim chrześcijanom stu tysięcy darmowych odbiorników radiowych. Skąd je wzięli? Oczywiście od nas. Zaraz po Anschlussie Żydom kazano oddać odbiorniki radiowe i maszyny do pisania. Chodziło o to, że jeśli nie będziemy porozumiewać się między sobą i ze światem zewnętrznym, łatwiej będzie nas izolować, terroryzować i nami manipulować. Był to dobry pomysł. I skuteczny.

      Do usunięcia Żydów z Wiednia Niemcy wyznaczyli Adolfa Eichmanna. Na jego taktyce działania wzorowano się w całej Trzeciej Rzeszy, chcąc uczynić ją Judenrein – „wyczyszczoną z Żydów”. W gruncie rzeczy polegało to na tym, byśmy możliwie dużo płacili za możliwość ucieczki. Bogaci musieli oddać wszystko, co posiadali; mniej bogatym kazano płacić tak ogromne sumy za bilety na wyjazd, że rodziny często musiały wybierać, które dzieci mają wyjechać, a które pozostać.

      Ulice należały do band zbirów w brunatnych koszulach. Jeździli ciężarówkami, popisywali się bronią i opaskami ze swastyką, trąbili na ładne dziewczyny. Mogli podrywać i napadać bez żadnych konsekwencji. Gdy ktoś protestował, bito go, zabijano lub wysyłano do Dachau, Buchenwaldu czy innego obozu koncentracyjnego (musicie pamiętać, że w tamtym okresie obozy koncentracyjne były więzieniami, w których trzymano przeciwników hitlerowskiego reżymu. Von Schuschnigg trafił do obozu; także, na pewien czas, Bruno Bettelheim. Więźniowie musieli ciężko pracować i żyli w strasznych warunkach, ale wiele osób zostało ostatecznie zwolnionych i wróciło do domu. Dopiero w latach czterdziestych „obóz koncentracyjny” zaczął oznaczać potworne okrucieństwo i niemal pewną śmierć. Nikt sobie nie wyobrażał, że pewnego dnia może powstać taki obóz zagłady jak Auschwitz).

      Jak opisać zagubienie i terror po przejęciu władzy przez narodowych socjalistów? Aż do wczoraj żyliśmy w racjonalnym świecie. Teraz wszyscy wokół nas – koledzy ze szkoły, sąsiedzi i nauczyciele, właściciele sklepów, policjanci i urzędnicy – oszaleli. Tkwiła w nich nienawiść, którą przyzwyczailiśmy się nazywać uprzedzeniami. Cóż to za eufemizm! W rzeczywistości nienawidzili nas nienawiścią tak starą jak ich religia; urodzili się, nienawidząc nas; dorastali, nienawidząc nas – a teraz, po Anschlussie, zniknęła otoczka cywilizacji, która chroniła nas przed ich nienawiścią.

      Protestujący wypisywali na chodnikach antynazistowskie hasła. Esesmani łapali Żydów i mierząc do nich z broni, kazali im czyścić te napisy, a tłumy nie-Żydów stały wokół, wyśmiewając się i szydząc.

      Radio oskarżało nas o wszystkie ohydne, złe rzeczy na świecie. Nazywano nas podludźmi, a w następnym zdaniu – nadludźmi; oskarżano nas o spisek mający na celu zamordowanie i obrabowanie narodowych socjalistów, którzy teraz twierdzili, że muszą podbić świat, bo inaczej my to zrobimy. Radio nawoływało, by odebrać nam wszystko, co posiadamy; twierdziło, że mój ojciec, który zmarł podczas pracy, w rzeczywistości nie pracował na utrzymanie naszego miłego mieszkania – na nasze skórzane fotele w jadalni, kolczyki w uszach mojej Mamy – tylko że jakoś ukradliśmy to wszystko chrześcijańskiej Austrii, która teraz miała wszelkie prawo, by nam to odebrać.

      Czy nasi znajomi i sąsiedzi naprawdę w to wierzyli? Oczywiście, że nie. Nie byli głupi. Cierpieli jednak, bo panował kryzys, inflacja i bezrobocie. Chcieli znów być zamożni, a najszybciej mogli to osiągnąć – kradnąc. Kultywowanie wiary w chciwość Żydów dawało im pretekst do zabierania wszystkiego, co Żydzi posiadali.

      Siedzieliśmy w mieszkaniach sparaliżowani strachem i czekaliśmy, aż ten obłęd się skończy. Przecież racjonalny, uroczy, dowcipny, roztańczony, hojny Wiedeń musi się zbuntować przeciwko takiemu szaleństwu. Czekaliśmy i czekaliśmy, ale nic się nie kończyło i nie kończyło, więc dalej czekaliśmy i czekaliśmy.

      Ograniczenia dotykające Żydów wciskały się we wszystkie zakątki naszego życia. Nie wolno nam było chodzić na koncerty ani do kina. Nie wolno nam było spacerować po niektórych ulicach. Narodowi socjaliści umieścili tablice na sklepach należących do Żydów, ostrzegając ludność, by nie robiła tam zakupów. Mimi straciła pracę w pralni chemicznej, ponieważ zatrudnianie Żydów przez chrześcijan stało się nielegalne. Hansi nie wolno już było uczęszczać do szkoły.

      Wuj Richard udał się do kawiarni, w której bywał od dwudziestu lat. Podzielono ją na stronę żydowską i aryjską, usiadł więc po stronie żydowskiej. Jako że był wysokim blondynem, kelner, który go nie znał, powiedział, że musi się przenieść na stronę aryjską. Ale po stronie aryjskiej kelner, który go znał, powiedział, że musi się przenieść na stronę żydowską. Wuj Richard się poddał i wrócił do domu.

      Baron Louis de Rothschild, jeden z najbogatszych Żydów w Wiedniu, próbował wyjechać z miasta. Narodowi socjaliści zatrzymali go na lotnisku i wsadzili do więzienia. To, jak go tam potraktowali, przekonało go, że powinien przepisać wszystko na rzecz nowych władz. Dopiero wtedy pozwolono mu opuścić kraj. SS zajęło pałac Rothschildów na Prinz Eugenstrasse i nazwało go Centrum Emigracji Żydowskiej.

      Wszyscy mówili o wyjeździe.

      – Może powinniśmy wyjechać do kibucu w Palestynie – zaproponowałam Pepiemu.

      – Ty? Moja urocza myszka? Do pracy na roli? – Roześmiał się i mnie połaskotał. – Miałabyś pęcherze na paluszkach.

      Całymi dniami stałam w kolejce w konsulacie brytyjskim, starając się dostać zezwolenie na pracę w charakterze pokojówki w Wielkiej Brytanii. Chyba wszystkie żydowskie dziewczyny w Wiedniu starały się o to zajęcie.

      Do mnie i mojej kuzynki Elli podszedł w ukłonach jakiś uśmiechnięty Azjata.

      – Może są panie zainteresowane zobaczeniem wspaniałości Wschodu… Wielkiego Muru… Pałacu Cesarskiego… Upoważniono mnie do zaoferowania paniom fascynującej pracy w jednym z kilku chińskich miast – powiedział. – Załatwiamy paszporty, przejazd i mieszkanie. Mam tu niedaleko samochód. Już jutro mogą panie znaleźć się poza Austrią.

      Jestem pewna, że znalazł dziewczyny chętne do wyjazdu.

      Moja kuzynka Elli dostała pracę w Anglii. Ja dostałam zezwolenie na pracę – ale żadnej oferty.

      Pewnego popołudnia Hansi nie wróciła do domu. Mimi i ja poszłyśmy jej szukać. Gdy wróciłyśmy bez niej, Mama zaczęła płakać. Ładna siedemnastoletnia żydowska dziewczyna zaginęła w mieście pełnym antysemickich bandziorów. Było nam słabo ze strachu.

      Hansi wróciła koło północy – blada, drżąca, ponura, postarzała.

      Powiedziała, że złapali ją faszyści i zabrali do biura SS, gdzie przystawili jej pistolet do głowy i kazali przyszywać guziki do dziesiątek mundurów. W sąsiednim pokoju zobaczyła ortodoksyjnych Żydów, religijnych mężczyzn z długimi brodami, zmuszanych do nonsensownej gimnastyki przez prześladowców, którzy zaśmiewali się do łez. Hansi zaprotestowała. Jakiś bandzior zagroził, że ją pobiją, jeśli się nie zamknie i nie zacznie szyć. Pod koniec


Скачать книгу