Piketty i co dalej?. Отсутствует

Piketty i co dalej? - Отсутствует


Скачать книгу
jako niezwykłe umocnienie słynnego „1 procenta”. Prawda jest taka, że powszechność tego poglądu zawdzięczamy właśnie Piketty’emu. On i kilku jego kolegów (w szczególności Anthony Atkinson z Oksfordu i Emmanuel Saez z Berkeley) opracowali pionierskie techniki statystyczne, umożliwiające obserwowanie struktury koncentracji dochodów i kapitału nawet w bardzo odległych czasach. Ich dane dla Ameryki i Wielkiej Brytanii sięgają początków XX wieku, a jeśli chodzi o Francję, badacze cofnęli się aż do wieku XVIII.

      W ten sposób zrewolucjonizowali nasze myślenie o długoterminowych trendach dotyczących nierówności. Zanim dokonali oni tej rewolucji, ekonomiści w swoich rozważaniach poświęconych nierównościom w dużej mierze pomijali najbogatszych. Część ekonomistów (o politykach nie wspominając) usiłowała ukrócić jakąkolwiek debatę na ten temat: „ze wszystkich tendencji szkodzących zdroworozsądkowej ekonomii moim zdaniem najbardziej kuszące i najbardziej toksyczne jest skupianie się na zagadnieniu dystrybucji”, zawyrokował w 2004 roku Robert Lucas Jr. z University of Chicago, najbardziej wpływowy ekonomista swojego pokolenia. Nawet jednak ci gotowi do rozmowy o nierównościach woleli koncentrować się na luce dzielącej ubogich, często nazywanych klasą pracującą, od tych, którym żyło się trochę lepiej – skupiali się na absolwentach studiów wyższych, zarabiających lepiej niż słabiej wykształceni pracownicy, albo na porównywaniu dobrobytu górnych 20 procent populacji z dolnymi 80 procentami. Nikt nie zwracał uwagi na błyskawicznie rosnące dochody przedstawicieli najwyższego kierownictwa czy bankowców.

      Tezy Piketty’go, który wraz z kolegami wykazał, że za prawdziwym obrazem nierówności stoją dochody słynnego „1 procenta”, a nawet jeszcze węziej definiowanych grup, były prawdziwym objawieniem. Do tego doszło objawienie drugie: wszelkie rozważania o drugiej epoce pozłacanej, choć wydawały się przesadą, wcale nią nie były. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych odsetek dochodu narodowego trafiającego w ręce górnego 1 procenta zmieniał się zgodnie z kształtem litery „U”. Przed pierwszą wojną światową 1 procent najbogatszych otrzymywał około jednej piątej całkowitego dochodu zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w USA. W 1950 roku ten odsetek był już o ponad połowę mniejszy, ale od 1980 roku udział 1 procenta w dochodzie narodowym znów zaczął rosnąć. W Stanach Zjednoczonych odsetek ten wrócił do poziomu sprzed 100 lat.

      Trzeba mieć jednak świadomość, że dzisiejsza elita ekonomiczna bardzo różni się od tej z XIX wieku, prawda? Niegdyś wielkie bogactwo najczęściej się dziedziczyło, a czy to nie tak, że dzisiejszą elitę ekonomiczną tworzą ludzie, którzy sami sobie na ten status zapracowali? Cóż, Piketty twierdzi, że to wszystko nie jest do końca prawdą oraz że dzisiejsza sytuacja może okazać się równie nietrwała jak dobrobyt klasy średniej, który ograniczył się do jednego pokolenia po drugiej wojnie światowej. Najważniejsze przesłanie Kapitału w XXI wieku nie ogranicza się do tego, że wróciliśmy do poziomów nierówności znanych z XIX wieku – wróciliśmy również na drogę „kapitalizmu patrymonialnego”, w którego ramach najwyższe szczyty gospodarcze pozostają pod kontrolą nie ludzi kompetentnych, lecz rodzinnych dynastii.

      To niezwykła teza i właśnie dlatego, że jest tak niezwykła, powinniśmy poddać ją uważnej i krytycznej analizie. Zanim jednak do tego przejdę, chciałbym od razu stwierdzić, że Piketty napisał naprawdę znakomitą książkę. To praca łącząca szerokie ujęcie historyczne – kiedy ostatni raz natknąłeś się na ekonomistę odwołującego się do Jane Austen albo Balzaca? – z drobiazgową analizą danych. Pomimo że Piketty naśmiewa się z ekonomistów z powodu ich „dziecięcej pasji do matematyki”, u podstaw jego rozważań leżą najlepsze modele ekonomiczne. Piketty opracował podejście łączące analizę wzrostu gospodarczego z kwestią dystrybucji bogactwa i dochodów. Ta książka zmieni nasze spojrzenie na społeczeństwo i na ekonomię.

      1

      Co wiemy o nierównościach ekonomicznych i jakiego okresu dotyczy nasza wiedza? Dopóki nie wybuchła rewolucja rozpętana przez Piketty’ego, większość naszej wiedzy na temat nierówności dochodowych i majątkowych pochodziła z badań ankietowych, w których ramach członków losowo wybranych gospodarstw domowych prosi się o wypełnienie kwestionariusza, a następnie uzyskane odpowiedzi się sumuje i zestawia w celu uzyskania statystycznego obrazu całej populacji. Międzynarodowym standardem odniesienia dla tego typu badań jest coroczne badanie przeprowadzane przez Census Bureau. Co trzy lata badania ankietowe poświęcone kwestiom dystrybucji bogactwa prowadzi też System Rezerwy Federalnej.

      Te dwa badania ankietowe stanowią absolutny fundament zmieniającego się obrazu amerykańskiego społeczeństwa. Od dłuższego czasu wskazywały one między innymi na istotne zmiany w samym procesie wzrostu amerykańskiej gospodarki – zmiany, które zaczęły zachodzić około 1980 roku. Przed tą cezurą dochody gospodarstw domowych na wszystkich poziomach rosły mniej więcej w takim samym tempie, w jakim rosła cała gospodarka. Po 1980 roku jednak lwia część tych korzyści zaczęła trafiać do górnej części rozkładu dochodów. Gospodarstwa domowe z dolnej połowy tego rozkładu zaczęły zostawać daleko z tyłu.

      Niegdyś inne kraje nie były aż tak rzetelne w monitorowaniu tego, ile komu przypada. Sytuacja z czasem się poprawiała, w dużej mierze dzięki projektowi Luxembourg Income Study (z którym sam niedługo nawiążę współpracę). Coraz większa dostępność danych do badań, które można porównywać między krajami, doprowadziła nas do kolejnych ważnych wniosków. Wiemy w szczególności, że w Stanach Zjednoczonych występują istotnie większe nierówności w rozkładzie dochodu niż w innych krajach rozwiniętych oraz że różnice te w dużej mierze wynikają z działań podejmowanych przez kolejne rządy. Państwa europejskie co do zasady odznaczają się dużymi nierównościami w dochodach z aktywności rynkowej, w czym przypominają Stany Zjednoczone, choć pewnie skala tego zjawiska nie jest aż tak duża. Występuje tam za to znacznie większa redystrybucja poprzez podatki i inne transfery niż na ma to miejsce w USA, co przekłada się na znacznie mniejsze nierówności pod względem dochodu rozporządzalnego.

      Dane ankietowe, choć niezwykle przydatne, mają też swoje ograniczenia. Zwykle nie doszacowują one albo zupełnie pomijają dochód, który narasta wśród grupy najbogatszych z samego szczytu skali dochodowej. Dane te mają również ograniczony zakres historyczny. Nawet te amerykańskie sięgają zaledwie 1947 roku.

      Piketty i jego współpracownicy sięgnęli do zupełnie innego źródła, a mianowicie do danych podatkowych. To oczywiście nie jest pomysł nowy. Pierwsze analizy rozkładu dochodów opierały się właśnie na danych podatkowych, bo niczego innego po prostu nie było. Piketty i spółka znaleźli jednak sposoby na połączenie danych podatkowych z informacjami z innych źródeł i w ten sposób otrzymali materiał, który w istotny sposób uzupełnia dane z badań ankietowych. Dane podatkowe mówią nam bardzo dużo zwłaszcza o elitach. Co więcej, szacunki oparte na danych podatkowych pozwalają sięgnąć znacznie dalej wstecz. Podatek dochodowy pobiera się w Stanach od 1913 roku, a w Wielkiej Brytanii od 1909 roku. Francja, dzięki rzetelnemu ściąganiu podatków i prowadzeniu dokumentacji, dysponuje danymi dotyczącymi zamożności swoich obywateli sięgającymi końca XVIII wieku.

      Praca z tymi danymi nie należy do łatwych. Korzystając jednak ze wszystkich kompetencji znanych ekonomistom i dodając do tego jeszcze kilka uważnie sporządzonych szacunków i prognoz, Piketty zdołał opracować zestawienie wzrostów i spadków skrajnych nierówności w toku ostatniego stulecia. Zjawisko to zostało przedstawione w tabeli 3.1.

      Tabela 3.1. Udział w dochodzie narodowym

      Jak już wspomniałem, nazywanie dzisiejszych czasów drugą epoką pozłacaną czy też drugą belle époque wcale nie jest przesadą. Tak to po prostu wygląda. Tylko jak do tego doszło?

      2

      Piketty


Скачать книгу