Piketty i co dalej?. Отсутствует

Piketty i co dalej? - Отсутствует


Скачать книгу
Wysoka kowariancja wynagrodzeń dyrektorów generalnych z zyskami firm powoduje, że zarobki te bardziej przypominają dochód z kapitału niż dochód z pracy. W związku z tym nie jest jasne, czy na potrzeby badań ekonomicznych zarobki dyrektorów generalnych powyżej ich stałej podstawy powinny być traktowane jako dochód z pracy (choć tak są właśnie opodatkowane). Co więcej, zwolnienia dotyczące podatku od zysków kapitałowych stanowią dodatkową motywację do przesuwania pakietów wynagrodzeń ku dochodowi z kapitału. Opisywane tu siły instytucjonalne związane z akumulacją bogactwa pozostają w cieniu wtedy, gdy bogactwo rozpatruje się wyłącznie przez pryzmat oszczędności i zysków kapitałowych, a współczynnik bogactwa do dochodu narodowego wyraża się wyłącznie jako stosunek stopy oszczędności do stopy wzrostu. Przyznaję oczywiście, że to podejście księgowe do niektórych celów nadaje się bardzo dobrze, ogólnie jednak ujęcie α/r-finanse-ρ lepiej pokazuje oddziaływanie instytucji i ładu korporacyjnego, sektora finansowego, rynku pracy i rynków produktu, a także wszelkich zmian w organizacji ekonomicznej.

      Polityka ładu instytucjonalnego jako fundamentalny czynnik determinujący W/Y

      Jeżeli – zgodnie z powyższymi rozważaniami – kształtowanie się bogactwa podlega normalnym regułom gry, oznacza to, że rola polityki jako czynnika determinującego W/Y rośnie.

      U Piketty’ego udomowionego polityka pojawia się wyłącznie na etapie określania stopy opodatkowania, czyli na etapie redystrybucji już po tym, jak rynek dokonał wyceny produkcji krańcowej. Dlatego w tym ujęciu:

W/Y = s/g

      Ujęcie instytucjonalne, pieniężne, polityczno-ekonomiczne daje nam jednak pewne wskazówki pomagające zrozumieć, dlaczego posiadacze majątków tak bardzo zabiegają o przekuwanie nowo pozyskanego bogactwa w prerogatywy i wpływy polityczne: ci ludzie wiedzą, że dalsza akumulacja majątku zależy od zachowania obiecanych im przyszłych dochodów, a to wymaga trwałych zobowiązań politycznych – wymaga instytucji. Jeżeli αρ zostaną z góry ustalone przez instytucje o charakterze endogennym wobec rozdziału władzy politycznej, to polityka będzie bezpośrednio powiązana z działaniami na rzecz zachowania i ochrony bogactwa. Struktury i regulacje rynkowe gwarantujące stały zwrot z posiadanych tytułów własności, a także podtrzymywanie zasobnych, płynnych i najlepiej nisko opodatkowanych rynków obrotu tymi tytułami, nie są gwarantowane, dlatego musi zadbać o to administracja rządowa oraz system prawny.

Ogólny katalog narzędzi z zakresu polityki publicznej, służących do zarządzania dystrybucją bogactwa

      Gdyby ktoś chciał ograniczyć udział majątków prywatnych w dochodzie narodowym, może to zrobić na dwa sposoby:

      ● obniżyć część dochodów wypłacaną posiadaczom praw majątkowych;

      ● wprowadzić odpowiednie regulacje rynków finansowych, które wyceniają te prawa.

      Mamy tu zatem typowy katalog działań lewicowo-egalitarnych: zdecydowane kroki antymonopolowe, eliminowanie barier wejścia i ułatwianie mobilności, bardziej agresywna aktywność związków zawodowych w sektorze prywatnym, większe żądania formułowane wobec akcjonariuszy przy stole negocjacyjnym, osłabienie ochrony praw własności intelektualnej, polityka banku centralnego, inwestycje publiczne (na przykład w mieszkalnictwo), zatrudnienie w sektorze publicznym. Z jednej strony mamy zatem wzmacnianie siły przetargowej, z drugiej zaś możemy ograniczać możliwości zapewniania sobie przyszłych pieniędzy za pomocą kontraktów finansowych. W tym celu można na przykład zwiększyć wymagania kapitałowe oraz ograniczyć zakres innowacyjności finansowej. Inne możliwe rozwiązania to potencjalne reformy mikrostruktury giełdy papierów wartościowych czy podatek od transakcji finansowych. Sam Kuznets wymienia mnóstwo dostępnych możliwości: „Do jednej z grup czynników przeciwdziałających skumulowanym efektom koncentracji oszczędności w rękach najlepiej zarabiających należą oddziaływanie legislacyjne oraz decyzje »polityczne«. Mogą być one wymierzone w ograniczanie akumulacji majątków bezpośrednio poprzez podatek od spadków albo inne bezpośrednie daniny kapitałowe. Podobny efekt można wywołać również metodami pośrednimi, na przykład przez akceptowaną przez rząd inflację albo wręcz inflację przez władzę wywołaną. Inflacja zmniejsza wartość ekonomiczną zgromadzonego majątku, w tym między innymi środków zainwestowanych w papiery wartościowe o stałym oprocentowaniu lub inne aktywa, które z natury swej nie reagują w pełni na zmiany cen rynkowych. Można też wprowadzić prawne ograniczenia zwrotów ze zakumulowanego majątku, co możemy ostatnio obserwować w formie przepisów dotyczących kontrolowania wysokości rent. Rząd mógłby również sztucznie zaniżać długoterminowe stopy procentowe, chroniąc tym samym rynek obligacji skarbowych”123. Teraz porównajmy te feerię opcji z jedną tylko propozycją Piketty’ego, a mianowicie podatkiem kapitałowym. Jego wielka koncepcja polityczna zasadza się na tym, aby wprowadzić bezpośrednie i globalne opodatkowanie kapitału. Argumentem, który najbardziej przemawia za tym rozwiązaniem, jest fakt, że większość zwrotu z kapitału nie jest wypłacana, ale akumulowana, co powoduje, że powiększa tenże kapitał, tak więc bezpośrednie opodatkowanie kapitału pozwoli dobrać się do całości ulokowanych w nim środków. Jeśli pozostaniemy wierni przyjętemu modelowi pomiaru, musimy dojść do wniosku, że części dochodów płynących do kapitalistów nie da się faktycznie zaobserwować. To istotna różnica w stosunku do opodatkowania zysków kapitałowych czy dywidend. Mamy tu do czynienia z progresywnym podatkiem od całości majątku, a nie tylko od kwoty wypłacanej kapitalistom albo od ceny sprzedaży aktywów. Podatek od majątku pozwala natychmiastowo zmniejszyć α w ujęciu po opodatkowaniu, tak samo jak zmniejsza roszczenia posiadaczy majątku do dochodu. Najważniejsze jest w tym wszystkim jednak to, że wprowadzenie takiego podatku wymagałoby utworzenia międzynarodowej wymiany informacji bankowej – tylko takie rozwiązanie pozwala wyeliminować problem rajów podatkowych oraz zebrać rzetelną wiedzę na temat globalnych majątków. Pomysł ten jest iście foucaultowski: podatki powodują, że kwestia majątku staje się przedmiotem debaty publicznej, staje się znana, przejrzysta i dająca się kontrolować. Już sam lepszy dostęp do danych – co pokazała ostatnia afera Panama Papers – pozwoliłby usprawnić przepisy podatkowe, a także lepiej opisywać dystrybucję bogactwa chociażby na potrzeby debaty publicznej.

      Piketty opisuje również różne systemy fiskalne. Podkreśla, że jeśli chodzi o stronę wydatków, to z punktu widzenia wyrównywania różnic dochodowych lepsze są inwestycje w uniwersalne dobra publiczne niż bezpośrednie dotacje. Piketty podaje, że państwa europejskie kierują około 25–35 procent dochodu narodowego w formie należnych ludziom świadczeń, więc raczej nie należy tam spodziewać się wielkiego wzrostu gospodarczej roli państwa, a na pewno nie takiego, jaki miał miejsce w połowie XX wieku. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Uważam też, że wszelkie innowacje w zakresie państwa opiekuńczego nie będą miały postaci większych wydatków liczonych jako procent PKB.

Awersja Piketty’ego do polityki makroekonomicznej jako narzędzia zarządzania dystrybucją bogactwa

      Co ważne, Piketty opowiada się przeciwko dwóm konkretnym instrumentom fiskalnym: długowi publicznemu oraz inflacji. Twierdzi, że dług publiczny to w dużej mierze narzędzie transferowania dochodu od podatników do (zamożnych) posiadaczy obligacji. Twierdzi również, że inflacja nie dotknie dużej części majątków ulokowanych w aktywach rzeczowych. Zapewne niektórzy są zdania, że ta awersja do długu publicznego wynika z tego, że Piketty koncentruje się na stronie podażowej i pomija bardziej „keynesowskie” czynniki bogactwa, które byłyby lepiej widoczne dzięki parametrowi ρ. Piketty ignoruje również całą kwestię polityki monetarnej. Jeżeli przyjmiemy, że polityka monetarna ma wpływ na wzrost w ujęciu realnym, to ma również wpływ na nierówności w ujęciu realnym. Czynnik ten znajdziemy w ujęciu α–r, nie znajdziemy go natomiast w modelu s–g.

      Kopczuk podaje na przykład, że duża część wzrostu udziału


Скачать книгу

<p>123</p>

S. Kuznets, Economic Growth and Income Inequality, „American Economic Review” 1955, 45, no. 1, s. 1–28, cytat na s. 9.