Piketty i co dalej?. Отсутствует

Piketty i co dalej? - Отсутствует


Скачать книгу
Regulatorzy dysponujący wystarczającą wiedzą, by móc skutecznie regulować, są rozchwytywani w roli pracowników lub konsultantów firm mających podlegać takim regulacjom. Koło się zamyka. Obszarem szczególnie podatnym na to zjawisko mogą być regulacje finansowe, a więc dziedzina bardzo skomplikowana. Być może jednak ten poziom skomplikowania jest polityce potrzebny: podnosi kognitywną barierę włączenia się do debaty, przez co polityczne determinanty ρ są ustalane w całości poza kulisami przez dobrze opłacanych i dobrze poinformowanych „swoich”.

      Kolejnym przykładem niech będzie brak własnych funduszy na finansowanie prac legislacyjnych, co daje pole do popisu podmiotom finansowanym przez biznes, takim jak ALEC, który zajmuje się tworzeniem projektów ustaw. Alex Hertel-Fernandez w swoim najnowszym tekście dowodzi133, że w stanach, w których legislatorzy poświęcają mniej czasu na kształtowanie kierunków polityki, a rząd jest mniej sprofesjonalizowany, prawdopodobieństwo uchwalenia projektów ustaw wnoszonych przez ALEC jest większe. Na podobnej zasadzie działają takie think-tanki jak Heritage, Hoover czy AEI, którym udaje się przekuwać środki od darczyńców na konkretne rozwiązania polityczne w takich dziedzinach, jak podatki, reforma szkolnictwa czy polityka zagraniczna.

      Następstwem tego wszystkiego jest wpływ, jaki nierówności majątkowe mają na pracę naukową, zwłaszcza w dziedzinach ekonomii i finansów. Najwyższej klasy ekonomiści regularnie otrzymują z banków propozycje odbycia dobrze płatnych konsultacji lub wygłoszenia wykładów. Przyjęcie w sektorze prywatnym modelu organizacji przemysłowej pewnie i wynika po części z konieczności wykorzystania narzędzi kształtowania rynku, ale jednocześnie jest to sposób kompromitowania tych ekspertów, którzy mogliby składać wiarygodne zeznania o wydźwięku antymonopolowym na forum europejskich i amerykańskich organów regulacyjnych albo w trakcie rozpraw sądowych. Popularność szkół biznesowych oraz ekonomii finansowej ma duży związek z rosnącą pozycją zamożnych ludzi w gospodarce, ich majątek zapewnia im bowiem rację istnienia i źródło finansowania. Uniwersytety polegają bardziej na środkach prywatnych niż publicznych, więc interesy najbogatszych przekładają się na kształtowanie poglądów intelektualnych obowiązujących na tych uczelniach. Fourcade i jej współautorzy odnotowują duży wzrost liczby tekstów ekonomicznych traktujących o finansach134. W tym samym artykule znalazł się następujący fragment:

      Gdy ekonomia jako dziedzina przeniosła się z gabinetów administracji rządowej na kampusy szkół biznesowych, ekonomiści stanęli wobec nowych uwikłań o charakterze praktycznym, intelektualnym i politycznym: wyższe wynagrodzenia, nowe znajomości, nowe możliwości w zakresie świadczenia usług konsultingowych, a czasem nawet nowe poglądy polityczne (Jelveh, Kogut, Naidu, 2014). W latach 80. XX wieku ekonomiści z coraz większą podejrzliwością odnosili się do gospodarczej aktywności państwa. To oni byli źródłem przynajmniej części intelektualnego uzasadnienia dla ruchu deregulacyjnego, a także dla szerszego korzystania z mechanizmów rynkowych i cenowych w szkolnictwie, transporcie, służbie zdrowia, ochronie środowiska i innych obszarach (Blyth, 2002). Ekonomiści finansowi zdecydowanie twierdzili, że celem działania przedsiębiorstw jest maksymalizacja wartości dla akcjonariuszy. Przedstawiali naukowe uzasadnienie dla praktyk zarządzania ulubionych przez nowe pokolenie korporacyjnych liderów: wykupów lewarowanych, fuzji i przejęć czy wynagradzania najwyższego kierownictwa opcjami na akcje. W ramach ostatnich badań nad stopniem opanowania ekonomii przez interesy biznesowe Zingales (2013) ustalił, że gdy żaden z autorów nie pracował w szkole biznesowej, artykuły ekonomiczne „znacznie rzadziej okazywały się pozytywnie nastawione do poziomu wynagrodzeń kierownictwa firm, znacznie częściej okazywały się też negatywnie nastawione do tych wynagrodzeń”135.

Sfery niesprawiedliwości o podłożu majątkowym

      Zostaje jeszcze mniej wymierny, ale nie mniej niezdrowy, wpływ nierówności majątkowych na alokację praktycznie wszelkich zasobów.

      Gdy mamy do czynienia z pełnym katalogiem rynków, jak w modelu równowagi ogólnej Arrowa i Debreu, ludzie zamożni (dysponujący większym majątkiem) otrzymują większą wagę w funkcji pomocy społecznej realizowanej domyślnie przez rynek136. Jednym z bardziej zdradliwych aspektów połączenia dużych nierówności majątkowych z rozległym „rynkiem na wszystko” jest fakt, że arbitralne zachcianki górnej 0,1 procent mogą zmienić priorytety całego społeczeństwa oraz możliwości dostępne reszcie z nas. Na pewno dotyczy to zjawiska alokacji rynkowej, w której ramach produkty i ich ceny planuje się tak, aby trafiały w gusta ludzi najzamożniejszych.

      Kwestia ta okazuje się jeszcze trudniejsza, jeśli wziąć pod uwagę filantropię oraz dostarczanie dóbr publicznych przez podmioty prywatne. Możemy trafić na technokratycznych dobroczyńców pokroju Billa Gatesa. Możemy trafić na grupę polityków i think-tanków finansowaną przez Sheldona Adelsona albo George’a Sorosa (albo Kochów i Sandlerów). Bez względu na wartość merytoryczną działań podejmowanych przez tych megadarczyńców sam fakt, że na skutek nierówności ekonomicznych priorytety społeczne są kształtowane zgodnie z gustami najbogatszych, wydaje się do głębi niedemokratyczny – nawet jeśli lepiej tak, niż gdyby najbogatsi mieli po prostu trzymać cały swój majątek. To darczyńcy decydują o tym, w jakim kierunku prowadzona będzie polityka rozwoju, co będziemy badać naukowo i jakie reformy społeczne będziemy wprowadzać. Ich widzimisię decyduje o tym, na co pójdą miliardy dolarów. Yale utrzymuje bliskie relacje ze swoimi lojalnymi i dobrze sytuowanymi absolwentami, podratowując w ten sposób swój skarbiec, a tańsze i porządne uczelnie publiczne muszą walczyć o każdy grosz w organach legislacyjnych, które też nie za bardzo mają czym dzielić. W świecie, w którym panują olbrzymie nierówności i dużą rolę odgrywają rynki, najzamożniejsi mają znacznie większy wpływ na alokację zasobów. Dwudziestopierwszowieczny kapitalista pielęgnuje swoją pozycję społeczną, swoją więź ze społeczeństwem, do spółki ze swoim osobistym doradcą ds. zarządzania majątkiem.

      Tak rozumiana władza prywatna, sprawowana dzięki istnieniu konkurencyjnych rynków na niekompletne kontrakty na ziemię, pracę czy kredyt, sprzyja również osłabianiu podstawowych norm egalitarnych. Republika demokratyczna powinna zdać opracowane przez filozofa Philipa Pettita testy „gałki ocznej” oraz „przegranego bez klasy”. W ramach pierwszego testu egalitarnego społeczeństwa sprawdza się, czy poszczególni członkowie tego społeczeństwa mogą sobie popatrzeć w oczy. W drugim teście chodzi o to, aby poszczególni członkowie społeczeństwa nie mieli przekonania, że cały system jest zbudowany tak, aby oni mieli w nim mniejsze szanse. Polityka powinna zmierzać w takim kierunku, aby społeczeństwo mogło oba te testy zdać.

      Nierówności majątkowe i swobodne kontrakty o świadczenie pracy prowadzą do powstania społeczeństwa, które pierwszego testu nie zdaje. Mamy w nim bowiem większość słabo zarabiających pracowników, którzy nie mają innego wyjścia jak śmiać się z dowcipów opowiadanych przez przełożonych. Zdarza się więcej przypadków kobiet zmuszonych tolerować niechciane zaloty menedżerów średniego szczebla pod groźbą zwolnienia lub pominięcia w kolejnej rundzie awansów. Demokracja ekonomiczna minimalizuje ryzyko, że możliwości ekonomiczne i codzienny dobrobyt zostaną drastycznie zmienione przez subiektywne zachcianki relatywnie wąskiej grupy innych ludzi. Codzienne spotkania większości społeczeństwa z akumulowanym bogactwem nie przybierają formy rynkowych cen butów ani stron z doniesieniami z życia śmietanki towarzyskiej – sprowadzają się raczej do przejawów braku szacunku, kontroli i gróźb w wydaniu pracodawców, właścicieli wynajmowanego mieszkania czy pracowników banków.

      Panowie feudalni byli zamożni, ale brak rynków określonego rodzaju powodował, że ich władza społeczna nie wypływała wprost z wartości należącej do nich ziemi. Lojalni zbrojni wojowie oraz dobrze wyszkoleni i dysponujący końmi wasale mieli pozycję płynącą


Скачать книгу

<p>133</p>

A. Hertel-Fernandez, Who Passes Business’s ‘Model Bills’? Policy Capacity and Corporate Influence in US State Politics, „Perspectives on Politics” 2014, 12, no. 3, s. 582–602.

<p>134</p>

M. Fourcade, E. Ollion, Y. Algan, The Superiority of Economists, „Journal of Economic Perspectives” 2015, 29, no. 1, s. 89–114.

<p>135</p>

Tamże, s. 17.

<p>136</p>

B. DeLong, The Market’s Social Welfare Function, Semi-Daily Journal (blog), 9 października 2003, [online:] http://www.j-bradford-delong.net/movable_type/2003_archives/002449.html [dostęp: 12.05.2018].