Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II. Отсутствует

Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Отсутствует


Скачать книгу
Niemcom, ale i polscy wywiadowcy nie mogli czuć się pokrzywdzeni. Były pracownik referatu żydowskiego zeznawał: „Z mienia pożydowskiego były zabierane jedynie rzeczy wartościowsze, które po przewiezieniu do sekcji były segregowane przez Niemców. Z rzeczy tych Niemcy zatrzymywali dla siebie większą część i rzeczy wartościowsze, a pozostała była rozdzielana między polskich pracowników. Ja osobiście otrzymałem 2 lub 3 razy bieliznę pościelową. Gdy przy zatrzymanych Żydach zostały znalezione pieniądze, kierownik Ballhause zatrzymywał je i po pewnym czasie wypłacał pewne sumy polskim wywiadowcom w formie premii za pracę. Ja również kilka razy otrzymałem tę premię; jak sobie przypominam, raz 2000 zł, 1000 zł, 800 zł itp. sumy w granicach ok. 1000 zł. Otrzymaną bieliznę pościelową z mienia pożydowskiego również sprzedawałem, otrzymałem za nią ok. 2000 zł. W dwóch wypadkach brałem udział z zabieraniu rzeczy z mieszań prawdopodobnie pożydowskich”91. Nie do pogardzenia były też żydowskie mieszkania przydzielane członkom komanda. Jedno z takich mieszkań, w budynku przy ul. Solnej 16, na jesieni 1943 r. dostało się wywiadowcy Nowińskiemu. Do środków pozyskanych za wiedzą lub z poręki niemieckich przełożonych dochodziły wpływy z tytułu działań prowadzonych przez polskich wywiadowców już na własną rękę. Trudno jest w tym wypadku powiedzieć, czy i jak często trudnili się oni szmalcownictwem (granica między agentem Kripo a szmalcownikiem bywała przecież nieuchwytna), lecz w aktach zachowały się zeznania Henryka Wileńskiego, Polaka, w miarę zamożnego przedsiębiorcy, który został zaaresztowany przez jednego z podwładnych Balhausego. Sposób na dodatkowe dochody był prosty: po zatrzymaniu jakiejś osoby rodzinie proponowano wykup ofiary z aresztu za odpowiednią sumę. W grę wchodziły nieraz ogromne kwoty, rzędu kilkudziesięciu, a nawet kilkuset tysięcy złotych, ale perspektywa wywózki aresztowanego do obozu bądź na rozstrzelanie działała na rodziny mobilizująco92.

      Czy Kreigsfahndungkommando było jedyną jednostką utworzoną przez niemiecką policję kryminalną w Warszawie do tropienia Żydów?93 Jest to bardzo wątpliwie, gdyż w materiałach archiwalnych można znaleźć rozproszone świadectwa, które wskazywałyby na istnienie innych tego rodzaju grup. Według jednego z pracowników Kripo komórka taka najprawdopodobniej istniała przy VI Komisariacie PPK: „o istnieniu tej sekcji dowiedziałem się przypadkowo w r. 1941 lub 1942 r. – zeznawał jeden z warszawskich „kryminalnych” – gdy, wszedłszy do aresztu z jakimś zatrzymanym, wtedy spotkałem przed wejściem do aresztu znanego mi osobiście ob. Wodnickiego Michała, zam. przy ulicy Pańskiej 100, w tym samym domu, w którym ja wówczas mieszkałem. Zapytany przeze mnie Wodnicki, co tutaj robi, odpowiedział, że został zatrzymany pod zarzutem przechowywania osób narodowości żydowskiej lub rzeczy pochodzenia żydowskiego i że dochodzenie w jego sprawie prowadzi specjalna sekcja zajmująca się poszukiwaniem Żydów, której lokal mieścił się na parterze [przy ul. Daniłowiczowskiej – J.G.]. Znając rozkład, stwierdziłem, że sekcja wchodziła w skład komisariatu VI”94.

      Podobną rolę miał odgrywać zespół składający się z kilkunastu agentów Kripo, kierowany przez Hauptsturmführera SS Georga Richtera, jednego z naczelników warszawskiej DPK. Grupa Richtera, która (podobnie jak grupa Balhausego) powstała na jesieni 1943 r., miała za zadanie walkę z polskim podziemiem, rozbudowywanie agentury w środowiskach przestępczych oraz tropienie ukrywających się Żydów95. Do działań tego komanda nawiązał Ludwik Landau 21 grudnia 1943 r., gdy odnotował w swoim dzienniku: „znów dziś był wypadek, który może posłużyć za pretekst do oficjalnego mordu – zabicie jakiegoś Niemca na Długiej. Był on w cywilnym ubraniu, niemniej jednak pogłoska twierdzi, że był to człowiek z policji, i to – «szef policji», co już na pewno należy do bajek. Nie wiadomo, czy to w związku z tym widać dziś było rozjeżdżające po ulicach tanki i liczne patrole, jak zwykle zatrzymujące, legitymujące i kontrolujące przechodniów”96. Tym razem pogłoska nie była bezpodstawna: zabitym na ul. Długiej policjantem był warszawski volksdeutsch Karol Bartl, sierżant Kripo, funkcjonariusz z przedwojennym stażem w Urzędzie Śledczym, a podczas wojny prawa ręka Richtera97. Razem z Bartlem zabito wówczas Józefa Osipiaka i raniono Władysława Więckowskiego, obu z Kripo98. Według informacji wywiadu AK, Więckowski pracował często z Marianem Szwedem i zajmował się również „łapaniem Żydów oraz Polaków przechowujących Żydów”99. Egzekucja na Długiej była, jak się wydaje, bezpośrednio związana z działaniami wspomnianego specjalnego oddziału podlegającego DKP. Likwidacja Bartla najprawdopodobniej świadczyła o zagrożeniu, jakie dla podziemia stanowiły operacje nowej jednostki Kripo, gdyż jest bardziej niż wątpliwe, aby wyrok na policjancie wiązał się wyłącznie z rozpracowywaniem ukrywających się Żydów. Zachowane w archiwach meldunki wywiadu AK zdają się raczej wskazywać na to, że ludzie Richtera byli zainteresowani przede wszystkim polskimi organizacjami podziemnymi100.

      Funkcjonariusze II Komisariatu PPK („bandyckiego”) w Warszawie, marzec 1942 r. Drugi od lewej siedzi Karol Bartl, czwarty od lewej – Niemiec Kaiser, a w ostatnim rzędzie, szósty od prawej – Józef Osipiak (źródło: APW, 1710, t. 5)

      Jednym z namierzonych przez wywiad AK funkcjonariuszy Kripo z grupy operacyjnej Richtera był niejaki Władysław Putyński (ur. 1924). Prowadzący rozpoznanie wywiadowcy AK byli zgodni co do jednego: Putyński działał na rzecz Niemców i próbował inwigilować podziemie. Rozbieżność opinii panowała natomiast na temat rasy obserwowanego Putyńskiego. Pierwsze meldunki wywiadu AK (sporządzone między kwietniem a wrześniem 1943 r.) podkreślały jego żydowskie pochodzenie101. O żydowskim pochodzeniu konfidenta przeświadczeni byli rozpracowujący go Feliks Wiązowski, Tadeusz Różycki i Alfred Klauzal. Dopiero w raportach 993/P (komórki kontrwywiadu AK, w której najważniejszą rolę odgrywali funkcjonariusze PP i PPK) z czerwca 1944 r. Putyński został zidentyfikowany jako Aryjczyk: „rzym[ski] kat[olik], ob[ywatel] polski, pracownik I Komisariatu Kripo”102. We wszystkich raportach mowa jest jednak wyłącznie o inwigilacji podziemia, nie o prześladowaniu Żydów.

      Powstaje pytanie: Czy Warszawa ze swoją stosunkowo liczną rzeszą ukrywających się Żydów stanowiła wyjątek w niemieckiej strategii polowania na Żydów? Czy w innych miastach Generalnej Guberni, w Krakowie, Lublinie czy w Radomiu, również powstały odpowiedniki Kriegsfahndungkommando?103 Na obecnym etapie badań nie można na nie udzielić odpowiedzi. Natomiast nie ulega wątpliwości, że od jesieni 1942 r. żandarmeria wespół z policją granatową stworzyła cały szereg oddziałów specjalnego przeznaczenia, które w zasadzie skupiały się na tropieniu i mordowaniu Żydów. Mowa tu o tzw. Rollkommandach lub Jagdkommandach, operujących przeważnie na terenach wiejskich we wszystkich dystryktach GG i składających się zazwyczaj z 1 lub 2 niemieckich żandarmów oraz kilkunastu polskich policjantów104.

      Jeżeli chodzi o działalność Kripo w miastach GG, to dysponujemy garścią informacji z dystryktu Galicja, a zwłaszcza ze Lwowa. W sierpniu 1941 r., po włączeniu dystryktu w skład GG, we Lwowie (wzorem stolic pozostałych czterech dystryktów) przystąpiono do organizowania policji. W odróżnieniu od ziem etnicznie polskich zamiast policji granatowej powołano tam do życia policję ukraińską [Ukraińska Policja Pomocnicza – Ukrainische Hilfspolizei], od koloru mundurów zwaną „czarną”. Choć policja ukraińska miała we Lwowie sześć komisariatów oraz posterunki rozrzucone po całym dystrykcie, to poziom funkcjonariuszy pozostawiał wiele do życzenia: w przewojennej polskiej policji Ukraińców było niewielu, wobec czego ludzie wzięci do służby z wojennego naboru często nie


Скачать книгу

<p>91</p>

AIPN, GK 317/248, Przesłuchanie Zygmunta Głowackiego, 11 II 1950 r., k. 35-37.

<p>92</p>

Ibidem, Zeznanie Władysława Nowińskiego, 13 II 1950 r., k. 60-60v; ibidem, Zeznanie Henryka Wileńskiego, k. 92v-93.

<p>93</p>

Oczywiście nie wspominam tu lepiej zbadanego Judenreferatu w Gestapo, czyli kierowanej przez Untersturmführera SS Karla Brandta sekcji IV B w al. Szucha.

<p>94</p>

AIPN, GK 317/248, Przesłuchanie Zygmunta Głowackiego, 25 I 1950 r., k 25-28; AIPN, GK 317/247, Protokół rozprawy głównej, k. 88v.

<p>95</p>

Hempel, Pogrobowcy klęski…, s. 204-205.

<p>96</p>

Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, t. 3: Lipiec 1943-luty 1944, Warszawa: PWN, 1963, s. 494.

<p>97</p>

Władysław Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Kraków: Znak, 1974, s. 489.

<p>98</p>

AIPN, 0423/4999, Meldunki z kartoteki AK, k. 16.

<p>99</p>

Ibidem, Raporty „Hanny” z 23 X i 11 XI 1943 r., k. 15/1, 15/2. Marian Szwed zginął przypadkiem w akcji likwidacyjnej Kedywu, 15 IV 1944 r. Właściwym celem akcji był porucznik Jerzy Tabęcki ps. „Lasso”.

<p>100</p>

Z przyczyn oczywistych wywiad AK o wiele więcej uwagi poświęcał tzw. akcjom WBB [Widerstandsbewegungbekämpfung – zwalczanie podziemia] niż jakimkolwiek działaniom mającym na celu tropienie Żydów.

<p>101</p>

Stefan Ryś ps. „Józef” – zastępca kierownika Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II Komendy Głównej AK. Rozszyfrował pseudonimy wywiadowców obserwujących w 1943 r. Putyńskiego: Feliks Wiązowski miał kryptonim „I-60”, Tadeusz Różycki – kryptonim „I.73a” oraz Alfred Klauzal ps. „Mecenas”, „Knajpa”– szef kontrwywiadu Obszaru Warszawskiego AK (AIPN, 0423/4492, k. 4-5).

<p>102</p>

Ibidem, k. 2.

<p>103</p>

Garść informacji o poszukiwaniu Żydów przez polskich funkcjonariuszy lwowskiej Kripo można znaleźć w AIPN, GK 317/616.

<p>104</p>

Jan Grabowski, Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu, Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2011 s. 101-103, oraz wydanie anglojęzyczne: idem, Hunt for the Jews. Betrayal and Murder in German-Occupied Poland, Indiana University Press, 2013, s. 101-121.